Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #483652
Jakubek, Twoje wpisy są mega wartościowe, wkład w to forum nieoceniony 🙂
Myślę, że to dobry trop z tym pragnieniem „nieodstawania”. Przyznam, że ja nawet przez pewien czas subskrybowałam biuletyn mailowy GUS-u i śledziłam różne dane statystyczne, jeśli znalazłam się zbyt daleko od średniej w czymkolwiek, co dotyczyło mnie, natychmiast obniżał mi się nastrój…
Może zachciałabyś się podzielić , jak również i inni czym jest dla Ciebie/Was ta dorosła kobiecość ?
Zytko, Twoje pytanie uświadomiło mi, że też nie do końca łatwo uchwycić mi istotę tej „kobiecości”, ale na postawie tych kobiet, które mi imponują w tym zakresie, udało mi się wyszczególnić kilka takich cech. Są to taka życiowa dojrzałość, ogarnięcie, osiągnięcie w odpowiednim czasie odpowiednich w moim subiektywnym mniemaniu rzeczy (ten motyw, który przewija się przez cały ten mój wątek), do tego taka nieskrępowana swoboda bycia przy jednoczesnej umiejętności taktownego zachowania się… W sumie to tak płasko brzmi, gdy to wymieniam, to zupełnie inna jakość na żywo.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #483632Przez to wszystko upływ czasu mnie przeraża. Nie zdążyłam w odpowiednim czasie przeżyć pewnych fundamentalnych rzeczy, które są potrzebne do prawidłowego rozwoju emocjonalnego, a na których realizację jest za późno. Chodzi mi zwłaszcza o relację matka – dziecko. Nie mam wzorca kobiecości, nie było też tej kobiety, która by mi dała bezwarunkową akceptację, przez co teraz podświadomie w starszych od siebie kobietach doszukuję się jakiegoś matczynego lub siostrzanego „wzorca” i źródła owej akceptacji. Bardzo brakuje mi aprobaty ze strony kobiet i kiedy kobieta powie mi coś miłego, to już „przepadłam”. Wspominam to później godzinami jakby to było nie wiadomo jakie święto lasu. Jest mi źle z tym, bo jestem już dorosłą kobietą i sama powinnam być już dawno ukształtowana a czuję, że nigdy nie będę. Zawsze świat kobiet będzie dla mnie czymś nieosiągalnym, jestem na etapie małej dziewczynki, która się zastanawia, jak to będzie kiedyś, być dorosłą kobietą. Ale dla mnie to „kiedyś” nigdy nie nadeszło na poziomie mentalnym.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #483609Może to głupie że patrzy się na innych, ale niestety wyścig trwa nawet gdy nie chce się w nim brać udziału
To prawda, nie jesteśmy samotnymi wyspami. Żyjemy w środowisku społecznym i życie całkowicie bez żadnych punktów odniesienia nie jest możliwe. Uważam, że zasada „nie porównuj się do nikogo” jest trochę wyparciem rzeczywistości. Lepiej uświadomić sobie, że taki mechanizm istnieje, skąd się bierze i w ten sposób go przepracować.
Dziś trochę myślałam na ten temat i to nie jest tak, że ja się porównuję, bo ktoś coś ma i wtedy ja też zaczynam chcieć tego samego, tylko na odwrót: jeśli jest coś, co ja chciałam mieć/dokonać, a ktoś to ma, to wtedy się pojawia to poczucie. Podam dwa przykłady, jeden na to kiedy się NIE porównuję i drugi – kiedy się porównuję:
- miałam kiedyś sąsiadkę, która miała bardzo utytułowanego doga de bordeaux. Na ścianach miała mnóstwo dyplomów, na półkach statuetki i pęki medali, jakie ten pies zdobył na wystawach. Ale wcale jej nie zazdrościłam tego psa, bo chociaż psiak był oczywiście przesympatyczny, to ta rasa i w ogóle świat wystaw mnie nie interesuje. Ja miałam wtedy uratowanego kundelka i nie zamieniłabym go na 10 takich dogów.
- Jestem w wieku, w którym jeśli ktoś szedł na studia, to ma już dawno co najmniej tytuł magistra i parę lat doświadczenia zawodowego. To jest coś, o czym JA sama z siebie od lat marzyłam i w tej sytuacji już się porównuję – że robię dopiero studia pierwszego stopnia, nie mam żadnego doświadczenia w branży którą studiuję, za to tkwię w prostej pracy gdzie większość załogi to młodziki dopiero nabywający swoje jakieś pierwsze doświadczenia. Również głupio mi będzie szukać praktyk, bo wszyscy będą tacy „młodzi i dynamiczni” a tu taki piernik przyjdzie przyuczać się od zera 😀 co prawda teraz ludzie z czasem się przekwalifikowują i nie jest to takie rzadkie jak kiedyś, ale w moim przypadku nie mam a sobą jakiejś branżowej historii i boję się, że będę wyglądać na pogubioną w życiu zawodowym niezaradną osobę (w sumie to prawda).
w odpowiedzi na: Porozmawiamy? #483540Hej, ja też chętnie porozmawiam, a jak znaleźć takie grupy lub mityngi? Patrzyłam tutaj na mapkę, ale to chyba nieaktualne u mnie w miescie 🙁
w odpowiedzi na: Związek z DDA – porzucenie #483525Czy jesteś pewna uczciwości tego człowieka? Czy on przypadkiem, próbując wzbudzać Twoje współczucie, nie zakrywa tym jakichś niewygodnych faktów i nie manipuluje Tobą? Patrząc na to z boku, trochę za dużo w tym wszystkim zmian wersji, kręcenia i kombinowania.
Ja zupełnie inaczej odebrałam tę historię… może sposób, w jaki autorka to opisała na to wpłynął, ale jak dla mnie sprawia to wrażenie jakby to ona była niedojrzała do tego związku i nie ma to wiele wspólnego z DDA faceta. On się w niej zakochał, zaangażował, tak wiele dla niej poświęcił i zmienił w swoim życiu, a co go za to spotkało? Jakieś chore jazdy emocjonalne i wyżywanie się na nim:
Jednak zakochał się we mnie – wyjechał na 2 miesiące po to by zarobić na to, żeby przeprowadzić się blisko mnie. I zrobił to już po 4 miesiącach relacji – ja go wtedy niszczyłam, nie szanowałam kompletnie, a on to przyjemował na siebie, przepraszał, płaszczył się – czego tym bardziej nie akceptowałam.
Ciągle go przy tym zamęczała opowiadaniem o swojej depresji – oczywiście, partnerzy powinni się wspierać wzajemnie, ale ona jemu wsparcia i stabilności emocjonalnej nie zapewniła. Więc sorry, ja się nie dziwię, nawet mężczyzna niebędący DDA nie zasługuje na takie huśtawki i w końcu miał prawo mieć tego dość i szukać szczęścia gdzie indziej… Po takich jazdach facet może być kompletnie pogubiony emocjonalnie, a jeszcze będąc DDA to już tym bardziej… Teraz kiedy autorka widzi, że jej się grunt pod nogami wali, bo pewnie myślała, że będzie miała cały czas na zawołanie swój „worek treningowy”, to teraz się ocknęła.
w odpowiedzi na: Badania dotyczące DDA #483523zły wątek…
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez
j.b.
w odpowiedzi na: da się z dda? #483409To nie wierz, masz do tego pełne prawo. Zwłaszcza, że jesteś w trudnej relacji z kobietą DDA, prawda? Odczułeś na własnej skórze bardzo negatywne przeżycia z żoną, która ma duże trudności w obszarze waszej relacji, więc na pewno jest Ci trudno teraz spojrzeć na ten temat obiektywnie.
Ja ze swojej strony mogę tylko wspomnieć o oczywistym fakcie, że DDA to bardzo szeroki worek pojęciowy i pomimo wielu cech wspólnych, poszczególne osoby DDA bardzo się między sobą różnią pod względem przeżywanych trudności. Np. ja nie mam problemów z relacjami damsko – męskimi i od 10 lat jestem w szczęśliwym małżeństwie. Moje objawy DDA są skupione w innych obszarach – głównie związanych z edukacją i rozwojem zawodowym.
Dodatkowo, nikt nie lubi być wrzucany do jednego worka na podstawie jednej etykietki – w tym przypadku „DDA, to znaczy, że nie nadaje się do związków” – tak samo jak nikt nie chciałby, by inni go oceniali, bo np. jest powiedzmy, szczupłym szatynem, a kilku szczupłych szatynów dokonało w jakiejś okolicy kradzieży i teraz inni w tej okolicy twierdzą, że wszyscy tacy to złodzieje. Dlatego rozumiem reakcje sprzeciwu na takie uogólnienia. To prawda, że bardzo wiele osób DDA ma trudności z tworzeniem zdrowych związków, ale po pierwsze – nie wszyscy, po drugie – każdy ma inny stopień nasilenia swoich trudności i wreszcie po trzecie – każdy ma inny stopień elastyczności, podatności na pracę nad sobą, skłonności do autorefleksji itd. 🙂
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #483277Jeśli chodzi o wygląd, mam podobnie. Bliżej mi do 30 niż 20, a jestem często postrzegana jak nastolatka – czy to u lekarza, w sklepie, czy to na rozmowach kwalifikacyjnych do pracy mi się zdarzało być tak postrzeganą. Kiedy patrzę w lustro, wydaje mi się, że wyglądam na swój wiek. Jednak jestem dość wycofana i brak mi pewności siebie i podejrzewam, że to właśnie to budzi w ludziach jakieś poczucie, że jestem młoda, nieporadna, niedoświadczona i ogólnie jakoś ich sobą „rozczulam” :/
Może swój wpływ ma tutaj też brak używek i ogólnego „zużycia” organizmu, bo nie uczestniczę w życiu społecznym, jestem bardziej obserwatorem niż uczestnikiem… Może to też na swój sposób „konserwuje”… Nie wiem sama.
Ja również mam problem z uciekaniem w świat fantazji. Miałam duży problem z wyborem ścieżki zawodowej – po pierwsze dlatego, że nie miałam warunków do nauki, ale częściowo także dlatego, że wybór wiązał się z jakimś ograniczeniem możliwości, bo wybierając jedną dziedzinę, inne ścieżki się zamkną. Ja zawsze wolałam mieć poczucie, że mam tę możliwość wyboru – ale przecież brak wyboru też jest jakimś wyborem, bo w końcu wszystkie ścieżki się zamkną, a ja pozostanę z niczym. Ale ja wolałam sobie wyobrażać siebie w różnych rolach zawodowych niż realnie do nich dążyć, bo mogłabym przecież w rzeczywistości nie dosięgnąć do tego poziomu fachowości, jaki miałam w wyobraźni. Łatwiej jest fantazjować o sobie jako o specjaliście niż tym specjalistą się stać – a ja mając niskie poczucie własnej wartości czułam, że i tak nie warto próbować, bo i tak nie dam rady.
Na szczęście stopniowo wyszłam z tego toku myślenia, choć zajęło mi to sporo czasu 🙂
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #483264Ale to chyba ważna prawda: mamy deficyty rozwojowe. Choćby trzymając się teorii Eriksona, nie przeszliśmy/przeżyliśmy wskazanych przez niego etapów rozwoju w należyty (niezakłócony) sposób. To nie było możliwe w tak dysfunkcyjmych rodzinach. Stąd „opóźnienia” są realne. Wierzę jednak, że mogę je przepracować i żyć szczęśliwie.
Tak właśnie czułam, że na tym forum ta kwestia może zostać lepiej zrozumiana, bo przez deficyty w domu rodzinnym możemy mieć to poczucie „opóźnienia” – często brak warunków w domu zakłóca przebieg naszego życia i stąd potem to odczucie.
w odpowiedzi na: Poczucie opóźnienia w życiu #483217Dziękuję za treściwe wypowiedzi. Samo mięsko! 🙂
dda93, to co piszesz jest bardzo logiczne i rozsądne i ja dokładnie tak myślę na co dzień, sam na sam ze sobą… Aż do chwili kontaktu z innymi, kiedy cały ten mój konstrukt myślowy rozpada się jak domek z kart.
Zgadzam się z tą myślą, że niby nie ma odpowiedniego wieku na te rzeczy i widzę nawet starsze ode mnie osoby, które np. studiują ze mną – i w ich wykonaniu mnie to wcale nie dziwi ani nie razi. Ale z drugiej strony jest jednak taka standardowa ścieżka szkolna, że większość ludzi (którzy zdecydują się na studia) w wieku około 24 – 26 lat (też zależy czy byli po LO czy technikum, czy robili sobie gap year albo powtarzali rok czy zmieniali kierunek, różnie to bywa…) już zwykle ma tego magistra.
Poza tym kiedyś na stażu babka która mnie zatrudniała, tak właśnie mi powiedziała – „z twojego cv jakoś niewiele wynika, ja w twoim wieku już dawno byłam po studiach, i jeszcze to i tamto”. Bardzo mnie to wtedy zabolało i zrozumiałam, że moje obawy niekiedy mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyli że jednak są jakieś ogólne standardy, co kiedy mniej więcej powinno się mieć zrobione i ludzie zwracają na to uwagę.
Ja bym to widział raczej w kategoriach „coś za coś”, przykładowo:
Właśnie tak sobie to tłumaczę – np. może od razu nie poszłam na studia, ale ten czas nie był dla mnie stracony, bo w tym czasie na uniwersytecie życia 😛 zdobyłam ogromną wiedzę na temat psychologii człowieka, lepiej poznałam siebie a wielu ludzi do dziś żyje na pełnym autopilocie.
I gdybym miała być sama ze sobą, to dobrze by mi tak było ze sobą, to się staje trudne dopiero w obecności innych ludzi, kiedy czuję się wystawiona na ich opinię jak na tamtym stażu 🙁
-
AutorWpisy