Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 7 wpisów - od 41 do 47 (z 47)
  • Autor
    Wpisy
  • j.b
    Uczestnik
      Liczba postów: 49

      Jeśli chodzi o wygląd, mam podobnie. Bliżej mi do 30 niż 20, a jestem często postrzegana jak nastolatka – czy to u lekarza, w sklepie, czy to na rozmowach kwalifikacyjnych do pracy mi się zdarzało być tak postrzeganą. Kiedy patrzę w lustro, wydaje mi się, że wyglądam na swój wiek. Jednak jestem dość wycofana i brak mi pewności siebie i podejrzewam, że to właśnie  to budzi w ludziach jakieś poczucie, że jestem młoda, nieporadna, niedoświadczona i ogólnie jakoś ich sobą „rozczulam” :/

      Może swój wpływ ma tutaj też brak używek i ogólnego „zużycia” organizmu, bo nie uczestniczę w życiu społecznym, jestem bardziej obserwatorem niż uczestnikiem… Może to też na swój sposób „konserwuje”… Nie wiem sama.

      Ja również mam problem z uciekaniem w świat fantazji. Miałam duży problem z wyborem ścieżki zawodowej – po pierwsze dlatego, że nie miałam warunków do nauki, ale częściowo także dlatego, że wybór wiązał się z jakimś ograniczeniem możliwości, bo wybierając jedną dziedzinę, inne ścieżki się zamkną. Ja zawsze wolałam mieć poczucie, że mam tę możliwość wyboru – ale przecież brak wyboru też jest jakimś wyborem, bo w końcu wszystkie ścieżki się zamkną, a ja pozostanę z niczym. Ale ja wolałam sobie wyobrażać siebie w różnych rolach zawodowych niż realnie do nich dążyć, bo mogłabym przecież w rzeczywistości nie dosięgnąć do tego poziomu fachowości, jaki miałam w wyobraźni. Łatwiej jest fantazjować o sobie jako o specjaliście niż tym specjalistą się stać – a ja mając niskie poczucie własnej wartości czułam, że i tak nie warto próbować, bo i tak nie dam rady.

      Na szczęście stopniowo wyszłam z tego toku myślenia, choć zajęło mi to sporo czasu 🙂

      j.b
      Uczestnik
        Liczba postów: 49

        Ale to chyba ważna prawda: mamy deficyty rozwojowe. Choćby trzymając się teorii Eriksona, nie przeszliśmy/przeżyliśmy wskazanych przez niego etapów rozwoju w należyty (niezakłócony) sposób. To nie było możliwe w tak dysfunkcyjmych rodzinach. Stąd „opóźnienia” są realne. Wierzę jednak, że mogę je przepracować i żyć szczęśliwie.

        Tak właśnie czułam, że na tym forum ta kwestia może zostać lepiej zrozumiana, bo przez deficyty w domu rodzinnym możemy mieć to poczucie „opóźnienia” – często brak warunków w domu zakłóca przebieg naszego życia i stąd potem to odczucie.

        j.b
        Uczestnik
          Liczba postów: 49

          Dziękuję za treściwe wypowiedzi. Samo mięsko! 🙂

          dda93, to co piszesz jest bardzo logiczne i rozsądne i ja dokładnie tak myślę na co dzień, sam na sam ze sobą… Aż do chwili kontaktu z innymi, kiedy cały ten mój konstrukt myślowy rozpada się jak domek z kart.

          Zgadzam się z tą myślą, że niby nie ma odpowiedniego wieku na te rzeczy i widzę nawet starsze ode mnie osoby, które np. studiują ze mną – i w ich wykonaniu mnie to wcale nie dziwi ani nie razi. Ale z drugiej strony jest jednak taka standardowa ścieżka szkolna, że większość ludzi (którzy zdecydują się na studia) w wieku około 24 – 26 lat (też zależy czy byli po LO czy technikum, czy robili sobie gap year albo powtarzali rok czy zmieniali kierunek, różnie to bywa…) już zwykle ma tego magistra.

          Poza tym kiedyś na stażu babka która mnie zatrudniała, tak właśnie mi powiedziała  – „z twojego cv jakoś niewiele wynika, ja w twoim wieku już dawno byłam po studiach, i jeszcze to i tamto”. Bardzo mnie to wtedy zabolało i zrozumiałam, że moje obawy niekiedy mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyli że jednak są jakieś ogólne standardy, co kiedy mniej więcej powinno się mieć zrobione i ludzie zwracają na to uwagę.

          Ja bym to widział raczej w kategoriach „coś za coś”, przykładowo:

          Właśnie tak sobie to tłumaczę – np. może od razu nie poszłam na studia, ale ten czas nie był dla mnie stracony, bo w tym czasie na uniwersytecie życia 😛 zdobyłam ogromną wiedzę na temat psychologii człowieka, lepiej poznałam siebie a wielu ludzi do dziś żyje na pełnym autopilocie.

          I gdybym miała być sama ze sobą, to dobrze by mi tak było ze sobą, to się staje trudne dopiero w obecności innych ludzi, kiedy czuję się wystawiona na ich opinię jak na tamtym stażu 🙁

          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 49
            w odpowiedzi na: Brak zdecydowania #483161

            Proszę bardzo, mam nadzieje, że te moje luźne przemyślenia choć trochę się przydadzą 😀

            A co z moim wrażeniem na temat drugiej osoby? Ja też chciałbym zobaczyć inicjatywę drugiej osoby, tak aby zweryfikować czym kieruje się ona w tej relacji.

            Nie do końca wyczułeś tę różnicę, co mam na myśli pod pojęciem dziewczyny, która lubi inicjatywę i dziewczyny – „księżniczki”. Innymi słowy, standardowa dziewczyna doceni twoją inicjatywę i będzie od początku responsywna, nie bierna. To się od razu wtedy czuje, że dziewczyna jest zainteresowana, że odpowiada na Twoją inicjatywę, że troszczy się o Twoje samopoczucie itd. A „księżniczka” non stop będzie bierna i wymagała od Ciebie 100% a od siebie nic lub prawie nic.

            Jaka mogę mieć pewność, że odpowie? Dużo mogę stracić, żeby to sprawdzić bo na dłuższą metę i tak któreś z nas musiałoby się przeprowadzić, żeby nie prowadzić relacji przez telefon .

            Ta dziewczyna z tego co opisujesz, nie daje Ci już teraz żadnego feedbacku, więc raczej odpowiedź nasuwa się sama, do której grupy należy opis tej dziewczyny. Oczywiście nie oceniam jej – bo jej nie znam – a tylko opis, który dałeś, bo tylko to jest dla mnie dostępne – to Ty najlepiej wiesz, jaka jest sytuacja „w całości” i możesz się zasugerować tym co piszę lub nie. 😉

            W tym opisie po prostu brakuje tej wzajemności, a to zrozumiałe, że jej potrzebujesz. Relację tworzą dwie osoby, więc jak jedna w ogóle się nie angażuje, to co to za relacja. No i dodatkowo, jak już było w podsumowaniu poprzedniego posta, możesz potrzebować kobiety, która Ciebie na początku bardziej poprowadzi. Wtedy warto poszukać właśnie takiej bardziej „prowadzącej” dziewczyny, to może będzie Ci łatwiej się ze swojej strony „otworzyć”.

            j.b
            Uczestnik
              Liczba postów: 49
              w odpowiedzi na: Brak zdecydowania #483150

              Niewyrafinowany, a powiedz, czy Wy już jesteście parą, czy cały ten czas na etapie „niezadeklarowanym”? Bo może jej zależy na tym, byś się jasno określił względem niej?

              Jeśli jesteście już razem a ona nadal cały czas wymaga od Ciebie inicjatywy, nic nie dając w zamian, to słabo z jej strony 🙁 ale jeśli jest to w sumie nie wiadomo do końca jaka relacja, to może po prostu brak jej pewności co do Ciebie? Bo dalej piszesz, a nie wiem, czy mowa jest już o związku czy dopiero o etapie poznawania się:

              Czasami są takie sytuacje, że rzeczywiście to mężczyzna musi powalczyć ale nie powinno to być w momencie poznawania się.

              No właśnie nie do końca jest tak, jak mówisz… Bo to właśnie na początku się klarują pierwsze nasze wrażenia na temat drugiej osoby. I tu są zasadniczo 2 typy kobiet – jedne wolą najpierw wybadać inicjatywę mężczyzny, a inne wolą na początku same prowadzić (i szereg odcieni pośrednich między nimi).

              Może ona ma właśnie po prostu taki gust, że woli mężczyzn bardziej aktywnych na początku. Jeśli ona wymaga 100% inicjatywy od Ciebie a od siebie daje 0% to po prostu kiepska księżniczka z niej, ale niektóre kobiety cenią u mężczyzny takie bardziej zdecydowane kroki na początku, bo to im daje sygnał, że mężczyzna nie boi się „odsłonięcia”, nie jest mu straszny „werdykt” kobiety, bo zna swoją wartość. To jest dla takich kobiet po prostu atrakcyjne, jak dla was jej olśniewający uśmiech, ciepłe usposobienie czy jeszcze coś tam innego 😉 I wtedy taka kobieta na pewno odpowie ze swojej strony i też będzie zaangażowana, to nie znaczy wcale, że facet będzie musiał ciągnąć ten wózek sam. Oczywiście jeśli nie będzie to wspomniany typ niereformowalnej księżniczki 😀

              Jedna kobieta woli właśnie takie prowadzenie partnera na początku, inna z kolei sama woli narzucać tempo i o to chodzi, byście się tak dobrali, by wam obojgu to pasowało. Jeśli Ty wolisz być na początku bardziej wycofany to może poszukaj właśnie takiej, która lubi być „do przodu” 🙂

              j.b
              Uczestnik
                Liczba postów: 49

                Ja niestety nie zagłosuję, bo spośród tych książek nie czytałam jeszcze żadnej. Ale kupiłam właśnie dzisiaj tę:

                • Tommy Hellsten – Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików. Hipopotam w pokoju stołowym</label>

                Jestem jej bardzo ciekawa. Czy ktoś już czytał?

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 3 miesięcy temu przez j.b.
                j.b
                Uczestnik
                  Liczba postów: 49

                  Hej, ja wybrałabym prawdopodobnie opcję 3 – bo niestety zwykle automatycznie (zanim zdążę nawet to sobie uświadomić…) rezygnuję z siebie na rzecz innych (chyba jestem typem „zadowalacza” – people pleasera, zaczerpnęłam tę terminologię z filmików p. Izabeli Kopaniszyn 😀 ) lub ew. 1 – bo mam skłonność do tłumaczenia się z każdego drobiazgu.

                Przeglądasz 7 wpisów - od 41 do 47 (z 47)