Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 52)
  • Autor
    Wpisy
  • j.b
    Uczestnik
      Liczba postów: 54

      Może to głupie że patrzy się na innych, ale niestety wyścig trwa nawet gdy nie chce się w nim brać udziału

      To prawda, nie jesteśmy samotnymi wyspami. Żyjemy w środowisku społecznym i życie całkowicie bez żadnych punktów odniesienia nie jest możliwe. Uważam, że zasada „nie porównuj się do nikogo” jest trochę wyparciem rzeczywistości. Lepiej uświadomić sobie, że taki mechanizm istnieje, skąd się bierze i w ten sposób go przepracować.

       

      Dziś trochę myślałam na ten temat i to nie jest tak, że ja się porównuję, bo ktoś coś ma i wtedy ja też zaczynam chcieć tego samego, tylko na odwrót: jeśli jest coś, co ja chciałam mieć/dokonać, a ktoś to ma, to wtedy się pojawia to poczucie. Podam dwa przykłady, jeden na to kiedy się NIE porównuję i drugi – kiedy się porównuję:

      1. miałam kiedyś sąsiadkę, która miała bardzo utytułowanego doga de bordeaux. Na ścianach miała mnóstwo dyplomów, na półkach statuetki i pęki medali, jakie ten pies zdobył na wystawach. Ale wcale jej nie zazdrościłam tego psa, bo chociaż psiak był oczywiście przesympatyczny, to ta rasa i w ogóle świat wystaw mnie nie interesuje. Ja miałam wtedy uratowanego kundelka i nie zamieniłabym go na 10 takich dogów.
      2. Jestem w wieku, w którym jeśli ktoś szedł na studia, to ma już dawno co najmniej tytuł magistra i parę lat doświadczenia zawodowego. To jest coś, o czym JA sama z siebie od lat marzyłam i w tej sytuacji już się porównuję – że robię dopiero studia pierwszego stopnia, nie mam żadnego doświadczenia w branży którą studiuję, za to tkwię w prostej pracy gdzie większość załogi to młodziki dopiero nabywający swoje jakieś pierwsze doświadczenia. Również głupio mi będzie szukać praktyk, bo wszyscy będą tacy „młodzi i dynamiczni” a tu taki piernik przyjdzie przyuczać się od zera 😀 co prawda teraz ludzie z czasem się przekwalifikowują i nie jest to takie rzadkie jak kiedyś, ale w moim przypadku nie mam a sobą jakiejś branżowej historii i boję się, że będę wyglądać na pogubioną w życiu zawodowym niezaradną osobę (w sumie to prawda).
      j.b
      Uczestnik
        Liczba postów: 54
        w odpowiedzi na: Porozmawiamy? #483540

        Hej, ja też chętnie porozmawiam, a jak znaleźć takie grupy lub mityngi? Patrzyłam tutaj na mapkę, ale to chyba nieaktualne u mnie w miescie 🙁

        j.b
        Uczestnik
          Liczba postów: 54

          Czy jesteś pewna uczciwości tego człowieka? Czy on przypadkiem, próbując wzbudzać Twoje współczucie, nie zakrywa tym jakichś niewygodnych faktów i nie manipuluje Tobą? Patrząc na to z boku, trochę za dużo w tym wszystkim zmian wersji, kręcenia i kombinowania.

          Ja zupełnie inaczej odebrałam tę historię… może sposób, w jaki autorka to opisała na to wpłynął, ale jak dla mnie sprawia to wrażenie jakby to ona była niedojrzała do tego związku i nie ma to wiele wspólnego z DDA faceta. On się w niej zakochał, zaangażował, tak wiele dla niej poświęcił i zmienił w swoim życiu, a co go za to spotkało? Jakieś chore jazdy emocjonalne i wyżywanie się na nim:

          Jednak zakochał się we mnie – wyjechał na 2 miesiące po to by zarobić na to, żeby przeprowadzić się blisko mnie. I zrobił to już po 4 miesiącach relacji – ja go wtedy niszczyłam, nie szanowałam kompletnie, a on to przyjemował na siebie, przepraszał, płaszczył się – czego tym bardziej nie akceptowałam.

          Ciągle go przy tym zamęczała opowiadaniem o swojej depresji – oczywiście, partnerzy powinni się wspierać wzajemnie, ale ona jemu wsparcia i stabilności emocjonalnej nie zapewniła. Więc sorry, ja się nie dziwię, nawet mężczyzna niebędący DDA nie zasługuje na takie huśtawki i w końcu miał prawo mieć tego dość i szukać szczęścia gdzie indziej… Po takich jazdach facet może być kompletnie pogubiony emocjonalnie, a jeszcze będąc DDA to już tym bardziej… Teraz kiedy autorka widzi, że jej się grunt pod nogami wali, bo pewnie myślała, że będzie miała cały czas na zawołanie swój „worek treningowy”, to teraz się ocknęła.

          j.b
          Uczestnik
            Liczba postów: 54
            w odpowiedzi na: Badania dotyczące DDA #483523

            zły wątek…

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez j.b.
            j.b
            Uczestnik
              Liczba postów: 54
              w odpowiedzi na: da się z dda? #483409

              To nie wierz, masz do tego pełne prawo. Zwłaszcza, że jesteś w trudnej relacji z kobietą DDA, prawda? Odczułeś na własnej skórze bardzo negatywne przeżycia z żoną, która ma duże trudności w obszarze waszej relacji, więc na pewno jest Ci trudno teraz spojrzeć na ten temat obiektywnie.

              Ja ze swojej strony mogę tylko wspomnieć o oczywistym fakcie, że DDA to bardzo szeroki worek pojęciowy i pomimo wielu cech wspólnych, poszczególne osoby DDA bardzo się między sobą różnią pod względem przeżywanych trudności. Np. ja nie mam problemów z relacjami damsko – męskimi i od 10 lat jestem w szczęśliwym małżeństwie. Moje objawy DDA są skupione w innych obszarach – głównie związanych z edukacją i rozwojem zawodowym.

              Dodatkowo, nikt nie lubi być wrzucany do jednego worka na podstawie jednej etykietki – w tym przypadku „DDA, to znaczy, że nie nadaje się do związków” – tak samo jak nikt nie chciałby, by inni go oceniali, bo np. jest powiedzmy, szczupłym szatynem, a kilku szczupłych szatynów dokonało w jakiejś okolicy kradzieży i teraz inni w tej okolicy twierdzą, że wszyscy tacy to złodzieje. Dlatego rozumiem reakcje sprzeciwu na takie uogólnienia. To prawda, że bardzo wiele osób DDA ma trudności z tworzeniem zdrowych związków, ale po pierwsze – nie wszyscy, po drugie – każdy ma inny stopień nasilenia swoich trudności i wreszcie po trzecie – każdy ma inny stopień elastyczności, podatności na pracę nad sobą, skłonności do autorefleksji itd. 🙂

              j.b
              Uczestnik
                Liczba postów: 54

                Jeśli chodzi o wygląd, mam podobnie. Bliżej mi do 30 niż 20, a jestem często postrzegana jak nastolatka – czy to u lekarza, w sklepie, czy to na rozmowach kwalifikacyjnych do pracy mi się zdarzało być tak postrzeganą. Kiedy patrzę w lustro, wydaje mi się, że wyglądam na swój wiek. Jednak jestem dość wycofana i brak mi pewności siebie i podejrzewam, że to właśnie  to budzi w ludziach jakieś poczucie, że jestem młoda, nieporadna, niedoświadczona i ogólnie jakoś ich sobą „rozczulam” :/

                Może swój wpływ ma tutaj też brak używek i ogólnego „zużycia” organizmu, bo nie uczestniczę w życiu społecznym, jestem bardziej obserwatorem niż uczestnikiem… Może to też na swój sposób „konserwuje”… Nie wiem sama.

                Ja również mam problem z uciekaniem w świat fantazji. Miałam duży problem z wyborem ścieżki zawodowej – po pierwsze dlatego, że nie miałam warunków do nauki, ale częściowo także dlatego, że wybór wiązał się z jakimś ograniczeniem możliwości, bo wybierając jedną dziedzinę, inne ścieżki się zamkną. Ja zawsze wolałam mieć poczucie, że mam tę możliwość wyboru – ale przecież brak wyboru też jest jakimś wyborem, bo w końcu wszystkie ścieżki się zamkną, a ja pozostanę z niczym. Ale ja wolałam sobie wyobrażać siebie w różnych rolach zawodowych niż realnie do nich dążyć, bo mogłabym przecież w rzeczywistości nie dosięgnąć do tego poziomu fachowości, jaki miałam w wyobraźni. Łatwiej jest fantazjować o sobie jako o specjaliście niż tym specjalistą się stać – a ja mając niskie poczucie własnej wartości czułam, że i tak nie warto próbować, bo i tak nie dam rady.

                Na szczęście stopniowo wyszłam z tego toku myślenia, choć zajęło mi to sporo czasu 🙂

                j.b
                Uczestnik
                  Liczba postów: 54

                  Ale to chyba ważna prawda: mamy deficyty rozwojowe. Choćby trzymając się teorii Eriksona, nie przeszliśmy/przeżyliśmy wskazanych przez niego etapów rozwoju w należyty (niezakłócony) sposób. To nie było możliwe w tak dysfunkcyjmych rodzinach. Stąd „opóźnienia” są realne. Wierzę jednak, że mogę je przepracować i żyć szczęśliwie.

                  Tak właśnie czułam, że na tym forum ta kwestia może zostać lepiej zrozumiana, bo przez deficyty w domu rodzinnym możemy mieć to poczucie „opóźnienia” – często brak warunków w domu zakłóca przebieg naszego życia i stąd potem to odczucie.

                  j.b
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 54

                    Dziękuję za treściwe wypowiedzi. Samo mięsko! 🙂

                    dda93, to co piszesz jest bardzo logiczne i rozsądne i ja dokładnie tak myślę na co dzień, sam na sam ze sobą… Aż do chwili kontaktu z innymi, kiedy cały ten mój konstrukt myślowy rozpada się jak domek z kart.

                    Zgadzam się z tą myślą, że niby nie ma odpowiedniego wieku na te rzeczy i widzę nawet starsze ode mnie osoby, które np. studiują ze mną – i w ich wykonaniu mnie to wcale nie dziwi ani nie razi. Ale z drugiej strony jest jednak taka standardowa ścieżka szkolna, że większość ludzi (którzy zdecydują się na studia) w wieku około 24 – 26 lat (też zależy czy byli po LO czy technikum, czy robili sobie gap year albo powtarzali rok czy zmieniali kierunek, różnie to bywa…) już zwykle ma tego magistra.

                    Poza tym kiedyś na stażu babka która mnie zatrudniała, tak właśnie mi powiedziała  – „z twojego cv jakoś niewiele wynika, ja w twoim wieku już dawno byłam po studiach, i jeszcze to i tamto”. Bardzo mnie to wtedy zabolało i zrozumiałam, że moje obawy niekiedy mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyli że jednak są jakieś ogólne standardy, co kiedy mniej więcej powinno się mieć zrobione i ludzie zwracają na to uwagę.

                    Ja bym to widział raczej w kategoriach „coś za coś”, przykładowo:

                    Właśnie tak sobie to tłumaczę – np. może od razu nie poszłam na studia, ale ten czas nie był dla mnie stracony, bo w tym czasie na uniwersytecie życia 😛 zdobyłam ogromną wiedzę na temat psychologii człowieka, lepiej poznałam siebie a wielu ludzi do dziś żyje na pełnym autopilocie.

                    I gdybym miała być sama ze sobą, to dobrze by mi tak było ze sobą, to się staje trudne dopiero w obecności innych ludzi, kiedy czuję się wystawiona na ich opinię jak na tamtym stażu 🙁

                    j.b
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 54
                      w odpowiedzi na: Brak zdecydowania #483161

                      Proszę bardzo, mam nadzieje, że te moje luźne przemyślenia choć trochę się przydadzą 😀

                      A co z moim wrażeniem na temat drugiej osoby? Ja też chciałbym zobaczyć inicjatywę drugiej osoby, tak aby zweryfikować czym kieruje się ona w tej relacji.

                      Nie do końca wyczułeś tę różnicę, co mam na myśli pod pojęciem dziewczyny, która lubi inicjatywę i dziewczyny – „księżniczki”. Innymi słowy, standardowa dziewczyna doceni twoją inicjatywę i będzie od początku responsywna, nie bierna. To się od razu wtedy czuje, że dziewczyna jest zainteresowana, że odpowiada na Twoją inicjatywę, że troszczy się o Twoje samopoczucie itd. A „księżniczka” non stop będzie bierna i wymagała od Ciebie 100% a od siebie nic lub prawie nic.

                      Jaka mogę mieć pewność, że odpowie? Dużo mogę stracić, żeby to sprawdzić bo na dłuższą metę i tak któreś z nas musiałoby się przeprowadzić, żeby nie prowadzić relacji przez telefon .

                      Ta dziewczyna z tego co opisujesz, nie daje Ci już teraz żadnego feedbacku, więc raczej odpowiedź nasuwa się sama, do której grupy należy opis tej dziewczyny. Oczywiście nie oceniam jej – bo jej nie znam – a tylko opis, który dałeś, bo tylko to jest dla mnie dostępne – to Ty najlepiej wiesz, jaka jest sytuacja „w całości” i możesz się zasugerować tym co piszę lub nie. 😉

                      W tym opisie po prostu brakuje tej wzajemności, a to zrozumiałe, że jej potrzebujesz. Relację tworzą dwie osoby, więc jak jedna w ogóle się nie angażuje, to co to za relacja. No i dodatkowo, jak już było w podsumowaniu poprzedniego posta, możesz potrzebować kobiety, która Ciebie na początku bardziej poprowadzi. Wtedy warto poszukać właśnie takiej bardziej „prowadzącej” dziewczyny, to może będzie Ci łatwiej się ze swojej strony „otworzyć”.

                      j.b
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 54
                        w odpowiedzi na: Brak zdecydowania #483150

                        Niewyrafinowany, a powiedz, czy Wy już jesteście parą, czy cały ten czas na etapie „niezadeklarowanym”? Bo może jej zależy na tym, byś się jasno określił względem niej?

                        Jeśli jesteście już razem a ona nadal cały czas wymaga od Ciebie inicjatywy, nic nie dając w zamian, to słabo z jej strony 🙁 ale jeśli jest to w sumie nie wiadomo do końca jaka relacja, to może po prostu brak jej pewności co do Ciebie? Bo dalej piszesz, a nie wiem, czy mowa jest już o związku czy dopiero o etapie poznawania się:

                        Czasami są takie sytuacje, że rzeczywiście to mężczyzna musi powalczyć ale nie powinno to być w momencie poznawania się.

                        No właśnie nie do końca jest tak, jak mówisz… Bo to właśnie na początku się klarują pierwsze nasze wrażenia na temat drugiej osoby. I tu są zasadniczo 2 typy kobiet – jedne wolą najpierw wybadać inicjatywę mężczyzny, a inne wolą na początku same prowadzić (i szereg odcieni pośrednich między nimi).

                        Może ona ma właśnie po prostu taki gust, że woli mężczyzn bardziej aktywnych na początku. Jeśli ona wymaga 100% inicjatywy od Ciebie a od siebie daje 0% to po prostu kiepska księżniczka z niej, ale niektóre kobiety cenią u mężczyzny takie bardziej zdecydowane kroki na początku, bo to im daje sygnał, że mężczyzna nie boi się „odsłonięcia”, nie jest mu straszny „werdykt” kobiety, bo zna swoją wartość. To jest dla takich kobiet po prostu atrakcyjne, jak dla was jej olśniewający uśmiech, ciepłe usposobienie czy jeszcze coś tam innego 😉 I wtedy taka kobieta na pewno odpowie ze swojej strony i też będzie zaangażowana, to nie znaczy wcale, że facet będzie musiał ciągnąć ten wózek sam. Oczywiście jeśli nie będzie to wspomniany typ niereformowalnej księżniczki 😀

                        Jedna kobieta woli właśnie takie prowadzenie partnera na początku, inna z kolei sama woli narzucać tempo i o to chodzi, byście się tak dobrali, by wam obojgu to pasowało. Jeśli Ty wolisz być na początku bardziej wycofany to może poszukaj właśnie takiej, która lubi być „do przodu” 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 52)