Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Z potrzeby pisania… #464846
Ta samotność będzie w nas chyba do końca życia. Ja nauczyłam się z nią żyć. Tak jak napisał jacek2002 nie czuję potrzeby bycia z ludźmi, nie dzwonię do nikogo, nie spotykam się z nikim chociaż wiem ,że jestem lubiana w pewnym gronie i nie musiałabym samotnie spędzać wieczorów. Jestem inna i tak już zostanie.
Just a gril ja „rozmawiam” z ludźmi w myślach. Doskonale wiem co czujesz bo mnie również słowa więzną w gardle. Pytam znajomych co u nich a potem tematy się kończą bo nie mam do powiedzenia nic sensownego. Nie mam przyjaciół, moje kontakty z ludźmi ograniczają się do pracy. Tak jak mówiłam nauczyłam się z tym żyć ale mam dwoje dzieci i bardzo uwiera mi fakt że w relacjach z nimi czasem czuję jakbyśmy byli oddzieleni szybą. Jest dobrze ale nie do końca.
To co tu piszesz Ty i inne osoby dodaje mi otuchy. Najzwyczajniej w świecie cieszę się że jest jeszcze ktoś taki jak ja. Długo zastanawiała się co jest ze mną nie tak. Teraz już po mału otwieram oczy i wierzę że jeszcze będzie dobrze. Wszystkim nam tego życzę
w odpowiedzi na: Może ktoś dziś mnie przeczyta i choć zrozumie… #464811Meliska trafiłaś w samo sedno. Tak się właśnie czuję- czuję się niewidzialna. Kiedyś postanowiłam nie odzywać się pierwsza nie pisać nie dzwonić. W końcu się przełamałam ale przekonałam się komu tak naprawdę zależy. Również nie chcę stawiać się w roli ofiary ale szlag mnie trafia jak słyszę że się izoluję. Czasem myślę sobie może to ze mną jest coś nie tak? Ale w tym konkretnym przypadku czułam się…. nie wiem, spokojniejsza? Muszę złapać trochę dystansu.
Co do terapii to właśnie namierzam poradnię w mojej miejscowości. Coraz gorzej radzę sobie sama ze sobą. Mam wrażenie że wszystko popsuję czego tylko „dotknę”.
Powiedzcie jak radzicie sobie z uczuciami? Ja patrzę zafascynowana jak w rodzinie mojego chłopaka rozmawiają ze sobą, jak się śmieją,sprzeczają i to że on w pokoju pełnym ludzi potrafi powiedzieć głośno że mnie kocha. Ja mu tego nie powiem nawet przez telefon jeśli obok ktoś stoi. Przy moich dzieciach staram się trzymać go na dystans i w związku z tym naszła mnie ostatnio taka myśl- pozwoliłam im patrzeć jak ich ojciec katował mnie psychicznie i fizycznie a nie pozwalam im patrzeć na miłość. Smutne
w odpowiedzi na: Może ktoś dziś mnie przeczyta i choć zrozumie… #464791Cześć. Codziennie budzę się ze strachem. Największy jest strach przed Życiem. Mam dwoje nastoletnich dzieci,za sobą małżeństwo z alkoholikiem i koszmar współuzależnienia. Jestem DDA. Mój ojciec pił od kiedy pamiętam. Znęcał się nad nami fizycznie i psychicznie. Od dwudziestu lat nie pije ale koszmar pozostał. Mama nadal jest pod jego wpływem , jej życie kręci się tylko wokół niego- dzieci i wnuki to dla niej tylko numery w książce telefonicznej pod które i tak nie dzwoni. A ojciec? Cóż, nigdy nie poszedł na żadną terapię, nigdy nie przeprosił za swoje życie. Nienawidzi siebie i w związku z tym wszystkich dookoła. Na pozór jesteśmy „normalną” rodziną. Ładnie ubrani, kulturalni, spotykający się przy okazji świąt. Nie mogę tego wytrzymać. Czy tylko ja widzę że zamiast zbliżać się do siebie staramy się być jak najdalej ? Brat w Anglii przyjeżdża raz na kilka lat, siostra przejęła chyba rolę matki bo bardzo się stara ale zwykle kończy się tym, że wszystko krytykuje, neguje, i nie rozumie innego punktu widzenia. Ja się oddalam. Odpadam z tego towarzystwa. Ostatnio usłyszałam zarzut że odsuwam się od rodziny. Nie dzwonię,nie piszę nie opowiadam o swoich sprawach. Ale ja się duszę. Czasem myślę żeby wyjechać gdzieś daleko i odciąć się od tego. Myślę że to mnie uzdrowi.
Komu mam powiedzieć że się boję? Że nie potrafię załatwić najprostszych spraw , że boję się iść do szkoły i stanąć do konfrontacji z nauczycielem który powie mi że moje dziecko ma kłopoty? Że uważam iż problem o którym się nie myśli przestanie istnieć?
Próbuję ułożyć sobie życie na nowo. Nie jestem pewna czy dobrze wybrałam ale czy ktokolwiek jest tego pewien? Doszedł mi nowy strach. Strach przed spotkaniem mojego partnera z rodziną. Z góry wiem że go odrzucą. Nawet nie rozmawiają ze mną na ten temat. Rodzeństwo nie chce a rodzicom nie powiedziałam wprost a więc uważają że temat nie istnieje.
Uciekam w książki. Czytam nałogowo. Wtedy wiem że żyję.
-
AutorWpisy