Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Brak dzieciństwa #487028
Smutna historia. Dużo krzywdy. Ciekawe to, co piszesz o komunii. Czasem ucieczka do Jezusa wynika po prostu z braku ludzkiej miłości. Wielu dorosłych chyba nie zdaje sobie z tego sprawy.
„Zamiast integrować się z ludźmi ja byłam cicha, zamknięta w sobie, bez życia.” Czy próbowałaś jakoś zbadać i zrozumieć te swoje cechy? Korzystałaś z terapii lub czytałaś literaturę psychologiczną? Piszesz, jak osoba świadoma siebie, więc pewnie jakoś pracowałaś. Przypuszczalnie jesteś jedyna osobą w rodzinie, która zaczyna wychodzić z tego zaklętego kręgu traumy i dysfunkcji. Trzymaj się ciepło.
w odpowiedzi na: Śmierć mamy, a dzień matki… #487021Hej, moja mama na szczęście żyje. Jest jednak poważnie chora i miesiąc temu, kiedy jeszcze leżała pod respiratorem było mi naprawdę ciężko i mierzyłem się z ostatecznymi myślami. Nie potrafię wyobrazić sobie świata, na którym nie mam mojej matki. Chociaż jestem znacznie starszy od Ciebie. Czuje ogromny lęk na myśl o jej utracie. W momencie nasilenia się u niej kryzysu zdrowotnego wszedłem całkowicie w rolę dziecka, małego chłopca, który modli się, by Pan Bóg uratował jego mamusię. To był powrót do dzieciństwa. Byłem pochłonięty tylko ta myślą, że ona musi wyzdrowieć. Wieczorami myślałem tylko o tym, a w dzień kiedy się dało jeździłem do szpitala. To było dla mnie dojmujące doświadczenie, że takie dziecięce przerażenie mnie ogarnia. Uświadomiło mi, jak mocno jestem z nią związany i że to nadal jest więź „dziecięca”. Ona w dysfunkcyjnym domu była dla mnie jedynym punktem oparcia, ochroną przed ojcem i ta więź z matka „wspierającą” (już mocno wypaczona w dorosłym życiu) przetrwała do dziś.
Mój pijący ojciec też żyje. Nie umiem powiedzieć, jak na poziomie emocjonalnym przeżywa chorobę żony. Nigdy nie był dla niej czuły czy troskliwy. Przynajmniej nie pamiętam tego.
Widzę też jak bardzo matka była i jest centrum i filarem mojej rodziny pierwotnej. Kiedy jest w szpitalu niemalże znika powód do spotkań z ojcem czy braćmi. Zawsze ona była tą siłą sprawczą. Pośrednikiem. Swoją osobą łączyła i spajała rodzinę.
W relacji z partnerką też nie czuję się zrozumiany. Ona jest niemalże zazdrosna o czas, który spędzam przy matce, dziewczynę irytuje ją moja monotematyczność: tylko mama i mama, pomimo, że w związku też mamy spore problemy, nad którymi powinniśmy pracować. Myślę, że nie łatwo uzyskać od partnera takie zrozumienie, jakiego chcielibyśmy w podobnych sytuacjach. Nasza mama nigdy nie będzie czyjąś mamą. Nikt inny nie ma tylu wspomnień z nią związanych. Ja już nie szukam oznak empatii nawet u rodzeństwa, a tylko przelewam do notesu myśli, które kłębią mi się w głowie. To pomaga. Oczyszcza. Pozwala na spojrzenie z dystansu (np. po paru dniach).To rodzaj autoterapii.
w odpowiedzi na: Molestowanie a późniejsze problemy w związku #486963Dzisiaj w art. 101 par. 4 pkt 2 kodeksu karnego widnieje zapis:
W przypadku…
2) przestępstw określonych w rozdziale XXV (przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności), popełnionych na szkodę małoletniego albo gdy treści pornograficzne obejmują udział małoletniego
– przedawnienie karalności przestępstwa nie może nastąpić przed ukończeniem przez niego 30. roku życia.
Choćby dla własnej świadomości może warto skonsultować z prawnikiem, jakie przepisy obowiązywały w okresie, który opisujesz.
w odpowiedzi na: Święta wielkanocne #486960w odpowiedzi na: Wygadanie się #486911Przeczytałem.
Może można sytuację wykorzystać, żeby mamę poddać przymusowo leczeniu z uzależnienia. Brat – jako pokrzywdzony – mógłby o tym pogadać z prokuratorem prowadzącym postępowanie. Prokurator ma różne możliwości. Brat może też doradzić sie w tej kwestii w Neodpłatnej Pomocy Prawnej w waszej gminie lub pobliskiej (jest ponad 1500 punktówpomocy w Polsce).
https://www.gov.pl/web/nieodplatna-pomoc
Przynajmniej w sprawie mamy coś by się ruszyło.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 3 tygodni temu przez
Jakubek.
w odpowiedzi na: Zdrowienie, katharsis, nirwana #486904Cześć Fenix.
Zaczęłaś terapię, dobrze zrozumiałem?
Pozdrawiam
w odpowiedzi na: Nie wiem jak to nazwać #486895Zastanawiam się, czy poczucie własnej wartości może być niszczone przez taki wewnętrzny konflikt pomiędzy niezdrowym „przekonaniem”, że kobiet nie należy szanować oraz racjonalną „oceną”, że taka postawa nie jest właściwa.
Wydaje mi się, że poczucie własnej wartości mogło zostać naruszone już wcześniej przez jakieś przykre doświadczenia. W efekcie, rodzi się brak pewności siebie (swej wartości), który objawia się m.in. lękiem przed zbliżeniem się (emocjonalnym/fizycznym) do płci przeciwnej.
Myśl o przedmiotowym traktowaniu kobiety może być mechanizmem obronnym przed tym właśnie lękiem przed zbliżeniem – jeśli kobieta jest przedmiotem, to nie trzeba się jej bać, bo przedmiot jest nam podległy i nie może nas skrzywdzić.
Z własnej historii, przyznam, że dawniej bardzo mocno seksualizowałem (uprzedmiotowiałem) kobiety, bojąc się ich równocześnie i obawiając się bliskości z nimi.
Dziś widzę, że w dużej mierze był to wynik zaniedbania wychowawczego: apodyktyczny, tyranizujący ojciec i nadopiekuńcza, ale emocjonalnie niedostępna matka nie przygotowali mnie do pełnienia roli męskiej w relacji z kobietą.
Obecnie niestety jeszcze łatwiej uwikłać się w taką uprzedmiotawiającą postawę wobec kobiet dzięki dostępności pornografii.
Droga terapeutyczna na pewno jest jednym z lepszych rozwiązań.
w odpowiedzi na: Ojciec chlał całe życie. Jestem w rozsypce. #486876Pytanie jeszcze, czy ojciec ma własne mieszkanie. Jeśli tak, opiekun mógłby starać się o sprzedaż i umieszczenie ojca w jakimś odpłatnym ośrodku.
w odpowiedzi na: Ojciec chlał całe życie. Jestem w rozsypce. #486873Ciekawe to podejście braci. Olewka totalna. Siostra, ty się tym zajmij i koniec tematu. Może sprawa o alimenty dla ojca przywrociłaby im poczucie rzeczywistości. Zwłaszcza, że oni wychowali się jeszcze w pełnej rodzinie. Poza tym ubezwłasnowolnienie i przymusowe umieszczenie na odwyku, służą wlaśnie do tego, aby przejąć „kontrolę” nad niesamodzielnymi osobami dla ich dobra, ale właśnie nawet wbrew! ich woli.
Jeśli jesteś z tym zupełnie sama, to może warto zajrzeć do Ośrodka Pomocy Społecznej i szczerze, bez wstydu, pogadać nawet z kierowniczką o sytuacji. Może akurat trafisz na osobę otwartą i życzliwą, która wczuje się w problem i przynajmniej pokaże, jakie są możliwości działania.
Możesz też skorzystać z nieodpłatnej pomocy prawnej w prawie każdej gminie. Adwokat lub radca doradzą w sprawie i pomogą napisać wniosek o ubezwłasnowolnienie lub skierowanie na odwyk. Nie musisz oglądać się na braci.
A lęki, nerwice, to najlepiej na terapii omawiać. Może trzeba czasowo skorzystać z czegoś na uspokojenie. Mów o tym terapeucie. Sytuacja z ojcem podsyca te lęki. Jednak osoby DDA i tak mają w sobie mnóstwo pokładów lęków, czasem zupełnie nieracjonalnych i niezwiązanych z rzeczywistością. Omawiaj to na terapii.
w odpowiedzi na: Uzależnienie w trackie terapi #486864A od czego jesteś uzależniony? Może poszukaj dopasowanych grup wsparcia. To, co tam usłyszysz od innych osób (kiedy będą mówić o swych własnych problemach) może pomóc Ci skonfrontować się z tym uzależnieniem i nieco wypełnić „pustkę” w głowie. To zadziwiające, jak można się odnaleźć w historiach innych uzależnionych.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 3 tygodni temu przez
-
AutorWpisy