Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 791 do 800 (z 919)
  • Autor
    Wpisy
  • Jakubek
    Uczestnik
      Liczba postów: 931

      Do FF:
      Hej:) Nie wiem, czy kontakt z K. będzie pomocny w terapii. Właściwie terapii sensu stricto jeszcze nie zacząłem. Chodzę na otwarte spotkania grupy, ale nie traktuję tego jako właściwej terapii, a raczej przygotowanie do niej. Terapia potrzebuje jednak terapeuty, a takiego nie ma na tych mityngach. Myślę, że wkrótce wybiorę sobie stałego terapeutę, na razie robię rekonesans i staram się rozstrzygnąć główny dylemat, czy to ma być kobieta czy mężczyzna. Przy kobiecie zwykle w końcu pojawiają się jakieś wibracje damsko-męskie, które mogą zakłócać kontakt. Na spotkanie z kobietą np. stroję się bardziej niż na spotkanie z facetem, używam perfum i ogólnie staram się wyglądać męsko i atrakcyjnie. Wkręcam się w grę, która nie ma nic wspólnego z terapią. I wydaje mi się, że terapeutka też niekiedy się wkręca, choć może to tylko wyobraźnia. Myślę, że w kontakcie z facetem odpadłyby te wszystkie uciążliwe gierki i łatwiej byłoby skupić się na rzeczywistych problemach. Ale właśnie terapii z facetem dotąd nie próbowałem. Przeglądam profile i wszyscy wydają mi się zbyt młodzi. Chciałbym terapeuty po pięćdziesiątce, a niestety nie jest łatwo takiego znaleźć. To jednak sfeminizowany zawód.

      Pozdrawiam:)

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931
        w odpowiedzi na: Trochę o mnie #467795

        Cześć. Chyba najlepszą radą będzie polecenie jakiejś terapii, na początek indywidualnej, a potem może grupowej. Zauważyłem, że na grupową czasami niektóre osoby zapraszają małżonków. Mogłabyś wybrać się z mężem i sprawdzić, czy to coś dla Ciebie. Trudno poradzić sobie samemu. Pozdrawiam

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Post scriptum

          W kontekście możliwości uszkodzenia mózgu w wyniku nawet drobnych, ale często powtarzających się oddziaływań ciekawe są odkrycia neurologów dotyczące piłkarzy (amatorów), fragmenty cytuję poniżej:

          „Jak poinformowano podczas dorocznego zjazdu Radiological Society of North America (RSNA), częste uderzanie piłki głową może prowadzić do zauważalnych zmian tkanki nerwowej. […] W badaniach uczestniczyło 32 ochotników, którzy od dzieciństwa amatorsko, ale regularnie grali w piłkę nożną. Piłkarzy amatorów poddano badaniom mózgu przy pomocy zaawansowanej metody rezonansu magnetycznego, tak zwanego obrazowania tensora dyfuzji. Badania wykazały, że mózg graczy, którzy bardzo często grają głową zdradza objawy takich uszkodzeń. Jak się okazuje pojawiają się one u piłkarzy, którzy rocznie wykonują co najmniej 1000 do 1500 „główek”. Zmiany obejmują głównie płat czołowy mózgu i rejon skroniowo-potyliczny. To tam znajdują się między innymi ośrodki odpowiedzialne za pamięć, uwagę i podejmowanie decyzji.” [http://facet.interia.pl/aktywnosc/zdrowie/news-pilka-nozna-przyczyna-uszkodzen-mozgu,nId,451162]

          Tak na marginesie, wydaje mi się, że przeciętny mały piłkarz, regularnie uczęszczający na treningi, wykonuje rocznie znacznie więcej główek niż te 1500.

          Można chyba na tej podstawie sformułować generalną przestrogę dla rodziców, by uważali na to, co trafia w głowę ich dziecka, zarówno dosłownie, jak i w przenośni.

          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            Poradniki zdrowotne sugerują, że jestem akurat w odpowiednim wieku do zrobienia zdrowotnego ?przeglądu okresowego?. Odpowiada to mojemu obecnemu nastawieniu na troskę o własne ciało. Wydaje mi się, że ciało posiada coś w rodzaju autonomicznej pamięci i często, nawet lepiej i dłużej niż umysł, przechowuje wspomnienia trudnej przeszłości (kiedy jeszcze było ciałem dziecka).

            W wielu miejscach odczuwam przewlekłe bóle. Niektóre to zapewne skutki mało skoordynowanej aktywności fizycznej w minionych latach i złego trybu życia. Czasem jednak zastanawiam się, czy ciało pamięta też inne doznania i czy pamięć ciała determinuje nie tylko stan mojego zdrowia, ale też sposób życia. Przykładowo, bez większego trudu, potrafię przywołać wybrane wspomnienia dotyku z okresu dzieciństwa. Zwłaszcza niedobrego dotyku. Takim było choćby wbijanie mi wiedzy do głowy kłykciami ojcowskiej pięści. Przypominało to rytmiczne i bezrefleksyjne pukanie w stolik, z tą różnicą, że blatem stolika było moje czoło. Rzą-dzić-pi-sze-się-przez-er-zet. Po-żą-dać-pi-sze-się-się-przez-żet-zkro-pką. Na-każ-de-cia-ło-za-nu-rzo-ne-wcie-czy-dzia-ła-si-ła… stu-stuk-stuk-stuk-stuk… Nie muszę się bardzo skupiać, żeby od nowa poczuć na czole te udeŻenia.

            Zastanawiam się czy takie doznania mogły wpłynąć na przykład na rozwój płata czołowego mózgu, kory przedczołowej, czy innych ośrodków mózgowych ważnych dla funkcjonowania człowieka. Jaki jest okres przedawnienia takich szkód? Planuję zrobić diagnostykę mózgu. Może znajdę podstawy do odszkodowania;))

            Jednym z moich sposobów zatroszczenia się o ciało jest medytacja. Zmuszam się do niej, pokonując zmęczenie, niecierpliwość, nerwowość, gonitwę myśli. Kiedy już siądę i zamknę oczy, często wtedy przypomina mi się lista pilnych spraw do załatwienia albo wracają wspomnienia niedawnych zdarzeń, które pamięć uporczywie przerabia. Jeśli jednak przemogę się i nie poddam, to czasami w ciągu całego tego siedzenia i oddychania pojawia się parę chwil (a czasem i dłuższe okresy), kiedy przychodzi do mnie spokój, a cały niepokój znika. Warto poświęcić nawet pół godziny dla kilku takich cudownych minut a może sekund, które nagle spłyną, i chocby nawet szybko minęły, to dają nadzieję na to, że spokój jest osiągalny, i wtedy chce się do nich wracać, szukać ich. Kiedy doświadczę takich chwil spokoju (a nie zawsze się udaje), to po medytacji czuję się naprawdę dobrze.

            Wracając do ciała, próbuję ?naprawiać? jego pamięć medytacją. Wymyśliłem sobie rodzaj mantry. Troche wstydzę się o tym pisać, ale w końcu niewiele osób to przeczyta. Moja mantra brzmi tak: do wszystkich komórek mojego ciała, w których dotąd nie zamieszkało poczucie JA, posyłam zwiastunów mojego przybycia Miłość i Akceptację.

            Czasami ją modyfikuję i dodaję: komórek i zakamarków… albo: komórek, w których przechowywane są wspomnienia o chwilach pozbawionych miłości… itp.

            Mam bowiem wrażenie, że traumy przyjmowane przez ciało prowadzą do jakiegoś wyobcowania się z własnego ciała właśnie. Dotknięte traumą części ciała stają się nieczyste, naznaczone, gorsze, itd. Taka osoba dokonuje jakby autoamputacji, wycina kawałek siebie, wyrzuca go ze swej świadomości, chociaż fizycznie on istnieje, ale jakby nie należy do niej, tylko jest fantomem, znajdującym się we władaniu tej bolesnej pamięci. Myślę, że odzyskanie całego ciała, powrót do niego, może prowadzić do wyleczenia wielu schorzeń.

            Na koniec jeszcze o cyklistach. Ostatnio pisałem o mojej nocnej interwencji. Przytrzymałem wtedy agresywnego rowerzystę, a dziewczyna w tym czasie odjechała. Potem go puściłem, bo nie bardzo wiedziałem co z nim dalej zrobić. Nie miałem poczucia zagrożenia, bo w pobliżu pojawił się jeszcze jeden facet, ale też nie byłem pewien tego, co widziałem z okna.

            Wkrótce potem przeczytałem w intrernecie o innym rowerzyście, który w jakimś mieście kopał i bił starszych ludzi. Co się dzieje z tymi rowerzystami? Jeszcze niedawno byli symbolem spokoju i pogody ducha. Chociaż kiedy rozpędzeni wjeżdżają mi na czerwonym świetle przez maskę samochodu, mam mieszanie uczucia.

            Mam nadzieje, że nie zmierzamy w kierunku opisanym w powieści Cień góry przez pisarza (nawróconego gangstera) Gregory?ego Davida Robertsa ? opisywał tam funkcjonujący w Bombaju gang rowerowych zabójców, którzy podjeżdżali do ofiary, z rozmachem wbijali jej w plecy zakrzywiony nóż, po czym błyskawicznie znikali w tłumie. Rower = agresja + przemoc??? Tak mamy myśleć? Polecam jednak wielbicielom literatury gangsterskiej opowieści o przygodach indyjskiej mafii i gangstera Shantarama.

            Jeśli Just a Girl tu zagląda: ciekaw jestem jak rozwiązałaś kwestię wakacji, koncertu i w ogóle jak sobie radzisz.

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              K. nie szuka powrotu, dała mi tylko sygnał, że nie myśli o mnie źle. Pewnie nawet nie była świadoma tego, jakie to dla mnie ważne.

              Pozdrawiam i życzę lotów w szerokich przestworzach:)

              Jakubek
              Uczestnik
                Liczba postów: 931

                Cześć,

                u mnie w porządku:) Chociaż moje letnie akcesoria wypoczynkowe to rozpalony słońcem samochód, ciasne biuro i ekran komputera:)

                Nie dzieje się nic, co wywoływałoby emocje, więc nie mam o czym pisać:)

                Chociaż… wczoraj otrzymałem pozdrowienia smsowe od K. Lakoniczne, ale i tak wzruszyły mnie do łez.

                Pozdrawiam i życzę szerokiej przestrzeni wokół

                Jakubek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 931

                  Moim zdaniem zrobiłaś już dla niego aż za dużo, a teraz z każdą kolejną daną mu szansą coraz bardziej wikłasz się w rolę ofiary i tracisz cenny czas. Nie licz na to, że kiedyś przejdzie mu ta ambiwalencja, która nakazuje mu rozglądać się dookoła za innymi kobietami. Prawdopodobnie nie ustanie w poszukiwaniu „kobiet swojego życia”, nawet jeśli u boku będzie już miał Ciebie. Nie wydaje mi się, żeby on Cię kochał. To znaczy, nie wydaje mi się, żeby był zdolny do tak dojrzałego uczucia. Mam wrażenie, że zbudował sobie u Ciebie bezpieczną emocjonalną (ale też lokalową) przystań, do której przybija, kiedy mu źle, kiedy chce nabrać sił, opatrzyć rany, wypłakać się, może nawet jest wtedy gotów pofantazjować o stworzeniu z Tobą stałego związku i rodziny. Ale gdy tylko trochę odetchnie lub poczuje ciężar Twoich oczekiwań, bądź pewna, że ruszy w ponowny rejs. Co nie znaczy, że nie wróci, kiedy tylko dostrzeże, że zaczynasz odbudowywać swoje życie bez niego w roli głównej. To jest najbardziej nie fair z jego strony – doceniłbym to, że godzi się na cierpienie w samotności, ale wydaje, że on koniecznie chce, żebyś Ty cierpiała wraz z nim i była zawsze gotowa go przyjąć.

                  Nie porzucałbym tego psychologa, jeśli już raz Ci pomógł. Twój były partner jest manipulantem i warto mieć fachowe wsparcie w rozsupływaniu jego zagrywek.

                  Z pewnością zasługujesz na mężczyznę, u którego ta lepsza i kochająca Cię strona będzie zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie, jego osobowości.

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Cześć FF

                    Ja bym nie oceniał piszących tak surowo. Pisanie tutaj jest przecież wyrazem woli zmiany. A wcale nie ma gwarancji, że ktoś nas przytuli, bo może zamiast tego nawet ostro skrytykować. Tu w niektórych starszych wątkach odnalazłem gorące kłótnie i to nawet dotyczące tego o czym piszesz: czy warto/należy użalać się nad sobą przed innymi, czy lepiej opisywać pozytywne osiągnięcia, które przyniosą innym nadzieję.

                    Na spotkaniach grupowych jest moment zwany „smutki i radości” i uczestnicy dzielą się wtedy własnymi przeżyciami. Przeważają smutki, ale powiedziałbym w stosunku 3 lub 4 do 1, czyli nie tak znacznie. Zastanawiałem się kiedyś, co to daje uczestnikom, ale kiedy widziałem i odczuwałem grupowe zrozumienie i współczucie kierowane do opowiadającej osoby, wyzbywałem się wątpliwości. Jest bardzo mało bezpiecznych miejsc, w których można wyżalić się i popłakać. Dobrze, że grupa DDA stwarza taką możliwość. A żal, litość, współczucie w stosunku do samego siebie, to chyba zawsze pierwszy etap zmian – zresztą czuję, że ciągle w nim tkwię:))

                    Pozdrawiam:)

                    Jakubek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 931
                      w odpowiedzi na: Uczucie porażki #467697

                      Cóż. To nie porażka, lecz Twój całkowicie racjonalny wybór. Wybrałaś remont mieszkania. I chwała Ci za to. Nie dręcz się tym i przypadkiem nie odgrywaj na biednej babci:) W sumie to przykre, że tak wygląda opieka nad starszymi i schorowanymi osobami. Jesteś chyba jedną z najbardziej życzliwych jej osób. Reszta po prostu chce mieć jak najmniej problemów. Przynajmniej tworzysz wokół siebie dobrą karmę. Babcia na pewno będzie tęsknić, kiedy już wyjedziesz i przyjdą jacyś Slowacy na Twoje miejsce.

                      Ciekawa ta Twoja historia, bo nasuwa refleksję na temat własnych rodziców. Przeciętny DDA nie doznał w dzieciństwie od rodziców tego, czego potrzebował. Wręcz przeciwnie, często doznał czegoś, co wcale nie było mu potrzebne, a tylko stało się uciążliwym bagażem psychicznym na całe życie. Mamy po rodzicach wiele nieuleczonego żalu i pretensji.

                      Ale wielu z tych rodziców nadal żyje. I ten DDA w nieokreślonej perspektywie czasowej stanie wobec sytuacji starości, bezradności i niesamodzielności własnych rodziców. Będzie musiał jakoś się w tej sytuacji zachować.

                      Pozdrawiam

                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931

                        A teraz za oknem leje. Nocna burza. Łatwiej i spokojniej się oddycha.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 791 do 800 (z 919)