Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 1,040)
  • Autor
    Wpisy
  • Stern
    Uczestnik
      Liczba postów: 1070
      w odpowiedzi na: No to siup #211574

      że Wam się jeszcze chce życzenia składać… ja dzisiaj zrobiłem najlepszą możliwą rzecz, po telefonie od siostry że matka śpi najebana (o godz 11…) stwierdziłem pierdole nie jadę… lepiej samotnie niż w takiej atmosferze…

      Stern
      Uczestnik
        Liczba postów: 1070
        w odpowiedzi na: Muzyka, muzyka… #209108
        Stern
        Uczestnik
          Liczba postów: 1070
          w odpowiedzi na: Jak to możliwe??? #206705

          http://demotywatory.pl/4231900/Niedojrzala-milosc-mowi–and;Kocham-cie-poniewaz-cie-potrzebujeand;

          no to jest chyba o mnie…

          Edytowany przez: kellerman27, w: 2013/11/05 21:00

          Stern
          Uczestnik
            Liczba postów: 1070
            w odpowiedzi na: Jak to możliwe??? #206659

            no cześć Patiii:) 🙂 🙂 normalnie nie wierze:) a ja tyle razy Cie tu wypatrywałem, już myślałem, że przepadłaś na dobre… strasznie się ciesze że się odezwałaś:) 🙂
            może dałabyś mi jakiegoś swojego maila, jestem ciekaw co tam u Ciebie?

            Stern
            Uczestnik
              Liczba postów: 1070
              w odpowiedzi na: Jak to możliwe??? #206637

              medulla niestety ale muszę Ci przyznać że masz bardzo dużo racji w tym co napisałaś, ja zawsze chciałem wszystko "od razu", tak było wcześniej i tak też jest teraz…
              może i powinienem się najpierw ogarnąć i "nauczyć" co to jest miłość i związek z drugą osobą, ale minie mi całe życie zanim to się stanie…
              nie chciałbym stracić przez to tej szansy, która się teraz pojawiła, chociaż nie wygląda to wszystko najlepiej…
              nie wiem czy dać jej teraz troche czasu, nie zadawać żadnych pytań, niczego nie wymagać, poczekać co się stanie… może coś to pomoże???

              Stern
              Uczestnik
                Liczba postów: 1070
                w odpowiedzi na: Jak to możliwe??? #206627

                daliście mi bardzo dużo do myślenia, bo jak zwykle macie wszyscy dużo racji, piotreq czasem wręcz pisałeś jakbyś był mną, faktycznie cały czas myślę o co jej znowu chodzi, najgorsze że nie wiem jak się teraz zachować, już kilka razy szedłem do niej żeby to zakończyć ale jak ją tylko zobaczę to nogi mam miękkie, jednak powiedziałem że przyszedłem już ostatni raz, żeby się pożegnać, a ona pytała dlaczego po raz ostatni, a ja na to że przecież sama tego chcesz, a przynajmniej tak się zachowujesz, umawiasz się a nie przychodzisz, potem się wykręcasz brakiem czasu (to mnie strasznie wkurwiało bo mieszka 2 minuty ode mnie) a ona że wie jak to wygląda, ale ona tego nie chce, nie robi tego specjalnie i nie chce się żegnać. Robi to jakby na polecenie tej pani psycholog, oddala się ode mnie specjalnie, chociaż czuję że robi to wbrew sobie…

                Stern
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1070
                  w odpowiedzi na: moje "wiersze" #205269

                  Chyba jakieś stwory w jego mózgu łażą
                  Cały czas coś szepczą, robi wszystko co mu każą
                  Te wszystkie myśli, co się roją w jego głowie
                  Co z nich wyniknie, wkrótce każdy się dowie
                  Ten strach, co każdy jego ruch paraliżuje
                  To ten sam, co we wspomnieniach, wtedy gdy się truje
                  On już sam nawet nie wie, co się w jego sercu dzieje
                  Następna Ona, co mu kradnie nadzieje
                  Jaki diabeł tym kierował, że takie dwie zryte banie
                  Pewnej zimnej nocy zgodziły się na spotkanie
                  Jak nitro i gliceryna, tak mieszanka wybuchowa
                  Nie ogarniesz tego ziomek, nawet nie wiesz o czym mowa
                  Apokalipsa, byłaby nieunikniona
                  Jeżeli byliby razem – on i ona
                  Co tak bardzo ich dusze w życiu poraniło
                  Tego nie wiedzą, lecz ich życie się skończyło
                  Kiedyś gdy był mały, była taka noc
                  Przeszywały go dreszcze, więc otulił się w koc
                  Wcale nie mógł zasnąć, całą nockę zarwał
                  Tak źle się czuł, bo łaziła po nim larwa
                  Weszła mu do głowy, siedziała tam latami
                  Zaczął się izolować, często byli sami
                  Gnębiła go od środka, szeptała mu do ucha
                  A on nieświadomie cały czas jej słuchał
                  W środku jego mózgu, larwa jajka złożyła
                  Cała armia małych larw jego myśli ryła
                  Jak się później okazało, to były jakieś diabły
                  Co jego człowieczeństwo powoli sobie jadły
                  Ich szatański plan żeby zdobyć jego dusze
                  Całkiem nieźle im wyszedł, przyznać wam to musze
                  Jego życie jest jak cmentarz, on wszędzie widzi trupy
                  Gnijące i śmierdzące, nie trzymające się kupy
                  Każdy trup to porażka, która w życiu go spotkała
                  Szansa która miała wyjść, ale wyjść nie miała prawa
                  Czarne łzy płynące z oczu zalewają zgniłe ciało
                  Choć już tyle wycierpiał, chyba nadal jest mu mało
                  Hektolitry gęstej krwi wyciekają z jego serca
                  Ten jebany potwór-mózg, jego morderca
                  Wie, że coś musi zrobić, by nie zwariować
                  I swego potencjału samobójcy nie zmarnować…

                  Edytowany przez: kellerman27, w: 2013/10/11 15:28

                  Stern
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1070
                    w odpowiedzi na: Muzyka, muzyka… #204937

                    Nie mam pojęcia co się stało ze mną
                    Coś zamieniło światło w ciemność – Negatyw
                    Ostatni rok, dwa, miałem ciężko
                    Znowu czuję się jak przegrany śmieć, bo
                    Wszystko się wali prócz tej ściany przede mną
                    Mówiłem sobie wiele razy "zmień coś" i zmieniałem
                    Byłem daleko stąd. Wyszło na to, że to nietrwałe
                    Stoję dokładnie tu, gdzie stałem parę lat wstecz
                    Lecz oczy, którymi patrzę zgubiły swój blask gdzieś
                    Po drodze. Gdyby nie te parę pompek i brzuszków
                    Które wytrwale tak robię, co dzień wciąż bym leżał w łóżku
                    Nie dorwiesz mnie pod telefonem ziom. Cóż – znów
                    Nie chce mi się zamieniać z kimkolwiek choćby dwóch słów
                    Mam swój dół. Pierdolę odpowiedzi na maile
                    Nie chcę odwiedzin, chyba, że masz dla mnie lek na receptę
                    Biorę te, które mam, ale zdają się lecieć w próżnię
                    Ile trzeba tego zeżreć, żeby nie chcieć umrzeć?

                    Hipotermia
                    Zimny wiatr rozwiewa ślad po niespełnionych marzeniach
                    Gdzieś tam głęboko na dnie mojego zmarzniętego serca
                    A ja nie umiem znaleźć w sobie światła, nawet w świetle dnia

                    Chyba mam już obsesję na punkcie broni, huku strzału
                    Choć broniłem się zawzięcie podczas wizyt w WKU
                    To raz na album muszę mieć to ,,click, click, bang!"
                    ”cziki, pow!", ”blow!" albo inny dźwięk
                    To siedzi we mnie gdzieś czemu lubię przytknąć do skroni
                    Swoje palce imitując ich kształtem kształt broni?
                    Emocjonalne sinusoidy, mój własny mózg
                    Ffunduje mi przeloty od K2 aż po Mariański Rów
                    Kiedyś szukałem całej winy w alko
                    Przestałem pić, bo widziałem, jak to mi niszczy moralność
                    A zależało mi na nas. Miało być łatwo, a w zamian
                    Zmieniłem się w psującego Ci wyjścia na miasto chama
                    Nie zasługiwałaś na te frustracje
                    A ja nie chciałem żebyś kiedyś mnie znalazła z dziurą w czaszce
                    Nie raz myślałem o Nirvanie, jeden strzał
                    Jak u Kurta – stąd to "whatever nevermind" na mojej klatce, pow!

                    Stern
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1070
                      w odpowiedzi na: Muzyka, muzyka… #204935

                      Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku
                      Pięści ściskasz z frustracji
                      Bezsilne łzy ci płyną z oczy
                      Są takie momenty, gdy ufa się już tylko Bogu
                      A wszystko czego chce się, to jakiś na szczęście sposób
                      Gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości
                      O ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności
                      Wpada się w problem jak w bagno, w wir nicości
                      A świat twych zasad prostych już runął
                      Jak domek z kart
                      Boże proszę byś problem usunął
                      Bym lepsze świat zobaczył jutro rano się budząc
                      Uspokojenie, pomóż znaleźć to, co w sercu drzemie
                      Co siedzi we mnie, proszę cię o to
                      Pomóż usunąć mi z duszy kłopot
                      Panie proszę!
                      Każdy z nas ma te chwile
                      Gdy się do ciebie modli Boże
                      Razem z przyjaciółmi, pomóż
                      W odwadze przed następnym krokiem pomóż
                      I daj schronienie jak w rodzinnym domu
                      I cicho cię proszę chroń przed ścieżką ciemną
                      Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć

                      Często mam takie chwile jak w najgorszym horrorze
                      Myślę Boże, czy jeszcze coś gorszego stać się może
                      Może ty mi pomożesz, gdy świat mój nagle legnie w gruzach
                      Powiedz, czy mi się uda znaleźć spokój w życia trudach?
                      Wiem, to kolejna próba, których dużo było w sumie
                      Chociaż wiem, co robić, jednej rzeczy nie rozumiem
                      Czemu w ludzi tłumie jest tyle krzywdy?
                      Czemu tego tyle?
                      Przecież życie to miał być przywilej, a tutaj takie chwile:
                      Znowu czujesz ostrze na gardle
                      Niewyraźna przyszłość widziana w krzywym zwierciadle
                      Jak statek ma porwane żagle stoi w miejscu
                      Ja tak samo
                      Ale wiem ze mogę wygrać partię z góry przegraną
                      Bo gdy obudzę się rano
                      Będę miał siłę by walczyć
                      By ruszyć z miejsca
                      Na pewno to mi wystarczy

                      Każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął
                      I patrzy w lustro jak łzy mu ciekną
                      Ale go nie razi światło
                      To razi świat, co
                      Upokarza, uczucia zamraża
                      Takie sytuacje stwarza
                      Ze masz wszystkiego dosyć
                      Ile można od życia w serce przyjmować ciosy?

                      (…)

                      Boże uchowaj mnie, o tak niewiele cię dzisiaj proszę
                      I uwolnij od bagażu, który na plecach noszę
                      Z życia dużo już wyniosłem, więc przestań mnie doświadczać
                      Nie chcę tak do końca walki z problemami staczać
                      Grzechów było wiele, dobrze wiem, nie jestem święty
                      Jak każdy napotykam na życiowe zakręty
                      Miewam czasem chwile, gdy czuję się za bardzo pewny
                      I takie w których mój rozdział wydaje się zamknięty
                      Egzystencja bez puenty, może mi się to należy?
                      Za to, że zbłądziłem i przestałem kiedyś w ciebie wierzyć
                      Teraz kilka pacierzy, mam nadzieję, że wysłuchasz
                      Liczę na to, bo właśnie strach do mych drzwi puka
                      To normalna skrucha, gdy ma się chwile słabości
                      Pamiętasz jak dążyłem kiedyś do doskonałości?
                      Pewny swojej mądrości, nie widzący swoich wad
                      Teraz na usługach tego, który stworzył świat

                      Każdy ma takie chwile, że w duszy deszcz pada
                      Jedyne co, chciałoby się teraz płakać
                      Nowy sens nadać, spokój oddechem
                      Przyspieszone serca bicie, życie na krechę
                      Tyle chwil w których myślałem, że to koniec
                      Smutna twarz w dłoniach gdzieś ukryta
                      Te same myśli, ale inny sens wynika
                      Kolejny dzień, ten sam wpis do pamiętnika
                      Przeszłość miga jak migawka flesza
                      Chce czuć smak życia na swoich ustach
                      Kolejna kartka, ale ona jest już pusta
                      Te same dni, tak ja rekurencje w lustrach
                      Te same sny, chociaż każdy z nich jest inny
                      Znów spływają tak jak strugi deszczu z rynny
                      Chcę dopiąć swego, choć czar już dawno prysnął
                      Nie wiem jak ty, ale ja tu gram o wszystko
                      Może to wkurzać, kiedy patrzą ci na ręce
                      Niech sobie patrzą, dla nich lepiej już nie będzie
                      Każdy ma chwile, że się po cichu modli
                      I prosi Boga o to, aby się nie upodlić

                      Stern
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1070

                        ANNAH89 zapisz:
                        „kellerman27 – to jak sobie z tym radzisz? mnie się zdarzały "gorsze " dni ale to były góra 2-3 dni a nie tydzień…..”

                        w tym sęk, ze sobie nie radze…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 1,040)