Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
Dla naszego społeczeństwa problemem jest, gdy ktoś nie ma męża /żony, dzieci i kredytu. Zresztą chyba nie tylko dla naszego, bo w innych krajach są plany takich ludzi opodatkować. Jakby to była gorsza kategoria ludzi, których jeszcze trzeba ukarać. Tak jakby to był obowiązek konstytucyjny zakładać własną rodzinę. A kto się z tego wyłamuje to jest dziwny, inny, odmieniec. Nikt nie myśli, że może niektórzy nie czują potrzeby bycia w związkach. Jakoś nikt nie dziwi się wegetarianom, że nie jedzą mięsa. To już jest do przyjęcia. Niektórzy pewnie decydują się na związek nawet jeśli tego nie czują, tylko po to, by być jak reszta, by tak nie odstawać. Niewielu ma odwagę się przyznać, że tego nie chcą i zamierzają żyć w pojedynkę.
w odpowiedzi na: pomoc dobra rada #485792A mnie właśnie żal takich zagubionych osób. W ogóle osoby DDA czy DDD mają z góry przechlapane życie, często nie z własnej winy. To ktoś im je zmarnował. Niewiele mają szans na normalne życie, zwykłe ludzkie szczęście. Tylko odrzucenie, bo lepiej trzymać z normalnymi. Terapia czasem pomoże, czasem nie, trzeba mieć na nią siły, a taki człowiek już zawsze będzie pokręcony.
w odpowiedzi na: Mój mąż dda – zblokowanie uczuć , odkochanie #485578Co do niechęci do terapii mogę napisać tylko na własnym przykładzie. (Terapia przerwana z braku funduszy). Brak motywacji, obojętność na wszystko. Strach i niechęć do rozdrapywania i przerabiania wszystkiego od nowa. Lęk, że można dowiedzieć się o sobie czegoś co może być trudno zaakceptować. Poczucie, że to nie ma sensu, bo to przeszłości nie wykreśli z pamięci. Zbyt wiele straconych, najlepszych lat, których nic nie wróci, czasu nie cofnie. Może gdybym była 10 lat młodsza, a teraz nie ma już o co walczyć… Obawa, że terapia jeszcze pogorszy niż poprawi samopoczucie. To może niektóre z przyczyn niechęci do terapii, każdy ma inne.
w odpowiedzi na: Mój mąż dda – zblokowanie uczuć , odkochanie #485573Ogólnie rzecz biorąc osoby DDA i DDD mają w życiu przechlapane jeśli terapia czy leczenie farmakologiczne nie wyprowadzi ich na prostą. A i to nie zawsze pomaga. Nie dość, że sami mają małe szanse na szczęście, bo zawsze przeszłość, chore emocje i schematy będą się za nimi ciągnąć to jeszcze unieszczęśliwiają innych. Może to jednak dobrze, że związki rozpadają się (zwłaszcza te, które nie trwały długo). W ten sposób takie osoby mogą uchronić innych przed konsekwencjami bycia razem. Chociaż rozstania są bolesne.
w odpowiedzi na: Jak żyć.. Jak znaleźć sens życia? Jak się ogarnąć? #485516<p style=”text-align: justify;”>abcd Czyli ma jeszcze „tatusiowi” współczuć i głaskać po główce, że biedaczek sam ma problem i dlatego jej rujnuje psychikę? Bo sam jest usprawiedliwiony przez to że coś złego się z nim dzieje? Porażka….</p>
w odpowiedzi na: Już nie wiem co ze sobą zrobić, samotność mnie zjada. #485472A może jakiś wolontariat jeśli oczywiście masz trochę wolnego czasu? Lub jakaś grupa przy parafii? Tam chyba można poznać wartościowych ludzi.
w odpowiedzi na: Dwie sceny z życia obrazujące ròżne drogi #4854492wprzod1wtyl Nie chcę porównywać sytuacji dda i ddd. Racja, że dla każdego jego sytuacja jest najcięższa. Dobrze, że ktoś tak wyraźnie zarysował te dwie różne sytuacje dzieci z trudnych rodzin. Tylko żal tych dzieci z rodzin alkoholowych czy innych dysfunkcyjnych, bo mogłyby być zupełnie innymi ludźmi, szczęśliwszymi, lepszymi. Życie jest tylko jedno, a ktoś „naznaczony” od wczesnych lat nie zawsze jest w stanie wykorzystać później cały swój potencjał. Oczywiście nie każdy, bo znam ludzi z rodzin gdzie był alkohol i nie widać po nich żadnych lub tylko niewielkie negatywne skutki tych przeżyć. A wiem, że z terapii nie korzystali. Ale to temat na osobny wątek.
w odpowiedzi na: Dwie sceny z życia obrazujące ròżne drogi #485442Często mówi się tylko o problemach osób DDA. Osoby z rodzin dysfunkcyjnych, ddd, też często przechodziły piekło. Może z mniejszym nasileniem niż dzieci z rodzin alkoholowych, ale jednak. Bez alkoholu też można komuś zrujnowac życie. Chyba nawet gorzej to świadczy o takich katach, bo nie potrzebują do tego alkoholu, tylko często świadomie niszczą innych. Nie można wtedy zwalić winy na alkohol i chorobę takich ludzi.
w odpowiedzi na: Dziewczyna z DDA, a może i czymś jeszcze… #485438„Dlatego czasem warto omijać takie osoby zanim się do nich przywiążesz”. Przykre jest to, że osoby z ciężkimi przeżyciami z przeszłości, z rodzin dysfunkcyjnych są nieraz z góry skazane na bycie nieszczęśliwym w życiu. Na ciągłą walkę ze sobą, z przeszłością. I to nie z własnej winy. Muszą płacić za błędy swoich bliskich. Kiedyś ktoś napisał, nie pamiętam czy na tym forum, że „Jesteś tym co inni z ciebie zrobili”. Chyba to trafnie oddaje sytuację takich osób. Można chodzić latami na terapię. Czasem to pomoże, czasem nie. Ale w czasie gdy ludzie z zaburzeniami walczą latami na terapiach o powrót do normalności, inni cieszą się życiem. To przykre. Trochę nie na temat, ale nasunęła mi się refleksja.
-
AutorWpisy