Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 34)
  • Autor
    Wpisy
  • Makadamia
    Uczestnik
      Liczba postów: 34

      Ogólnie rzecz biorąc osoby DDA i DDD mają w życiu przechlapane jeśli terapia czy leczenie farmakologiczne nie wyprowadzi ich na prostą. A i to nie zawsze pomaga. Nie dość, że sami mają małe szanse na szczęście, bo zawsze przeszłość, chore emocje i schematy będą się za nimi ciągnąć to jeszcze unieszczęśliwiają innych. Może to jednak dobrze, że związki rozpadają się (zwłaszcza te, które nie trwały długo). W ten sposób takie osoby mogą uchronić innych przed konsekwencjami bycia razem. Chociaż  rozstania są bolesne.

      Makadamia
      Uczestnik
        Liczba postów: 34

        <p style=”text-align: justify;”>abcd Czyli ma jeszcze „tatusiowi” współczuć i głaskać po główce, że biedaczek sam ma problem i dlatego jej rujnuje psychikę? Bo sam jest usprawiedliwiony przez to że coś złego się z nim dzieje? Porażka….</p>

        Makadamia
        Uczestnik
          Liczba postów: 34

          A może jakiś wolontariat jeśli oczywiście masz trochę wolnego czasu? Lub jakaś grupa przy parafii? Tam chyba można poznać wartościowych ludzi.

          Makadamia
          Uczestnik
            Liczba postów: 34

            2wprzod1wtyl Nie chcę porównywać sytuacji dda i ddd.  Racja, że dla każdego jego sytuacja jest najcięższa. Dobrze, że ktoś tak wyraźnie zarysował te dwie różne sytuacje dzieci z trudnych rodzin. Tylko żal tych dzieci  z rodzin alkoholowych czy innych dysfunkcyjnych, bo mogłyby być zupełnie innymi ludźmi, szczęśliwszymi, lepszymi. Życie jest tylko jedno, a ktoś „naznaczony” od wczesnych lat nie zawsze jest w stanie wykorzystać później cały swój potencjał. Oczywiście nie każdy, bo znam ludzi z rodzin gdzie był alkohol i nie widać po nich żadnych lub tylko niewielkie negatywne skutki tych przeżyć. A wiem, że z terapii nie korzystali. Ale to temat na osobny wątek.

            Makadamia
            Uczestnik
              Liczba postów: 34

              Często mówi się tylko o problemach osób DDA. Osoby z rodzin dysfunkcyjnych, ddd, też często przechodziły piekło. Może z mniejszym nasileniem niż dzieci z rodzin alkoholowych, ale jednak. Bez alkoholu też można komuś zrujnowac życie. Chyba nawet gorzej to świadczy o takich katach, bo nie potrzebują do tego alkoholu, tylko często świadomie niszczą innych. Nie można wtedy zwalić winy na alkohol i chorobę takich ludzi.

              Makadamia
              Uczestnik
                Liczba postów: 34

                „Dlatego czasem warto omijać takie osoby zanim się do nich przywiążesz”. Przykre jest to, że osoby z ciężkimi przeżyciami z przeszłości, z rodzin dysfunkcyjnych są nieraz z góry skazane na bycie nieszczęśliwym w życiu. Na ciągłą walkę ze sobą, z przeszłością. I to nie z własnej winy. Muszą płacić za błędy swoich bliskich. Kiedyś ktoś napisał, nie pamiętam czy na tym forum, że „Jesteś tym co inni z ciebie zrobili”. Chyba to trafnie oddaje sytuację takich osób. Można chodzić latami na terapię. Czasem to pomoże, czasem nie. Ale w czasie gdy ludzie z zaburzeniami walczą latami na terapiach o powrót do normalności, inni cieszą się życiem. To przykre. Trochę nie na temat, ale nasunęła mi się refleksja.

                Makadamia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 34
                  w odpowiedzi na: Bliskość #484140

                  Moja_nawa dzięki za dobre słowo. Też mam nadzieję, że mi się w końcu to odblokuje i będę mogła funkcjonować w miarę normalnie w relacjach.

                  Makadamia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 34
                    w odpowiedzi na: Bliskość #484134

                    <p style=”text-align: justify;”>Mam dokładnie to samo. Uciekam od bliskości i sobie z tym nie radzę. Bliską relację odbieram jako coś zagrażającego, jako ryzyko, którego boję się podjąć. Wyobraźnia podsuwa najgorsze scenariusze, pojawia się brak zaufania do drugiej osoby. Ciężka sprawa. Nie wiem czy uda mi się przełamać. Co najdziwniejsze ja w ogóle nie odczuwam potrzeby bliskości. Niektórzy piszą, że bardzo jej potrzebują, a ja nie. Może ta potrzeba została zepchnięta to podświadomości, wyparta. Nie wiem. </p>

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez Makadamia.
                    Makadamia
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 34
                      w odpowiedzi na: Kryzys, po raz kolejny #484125

                      @Outsid3r masz rację. Czasem przez DDA czy DDD można nic nie osiągnąć. A walka o cokolwiek jest tak trudna, że czasem chce się odpuścić. I ta głupia presja, porównywanie się z innymi. Dlatego czasem mam żal do losu, że mam taki a nie inny bagaż doświadczeń, pokręcone emocje, które uniemożliwiły normalne życie. Straszny żal, bo życie jest jedno, a tak nierówno wszystko podzielone. Niektórzy pławią się w szczęściu a inni próbują jakoś dociągnąć do wieczora.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez Makadamia.
                      Makadamia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 34
                        w odpowiedzi na: Kryzys, po raz kolejny #484118

                        Nie jest zbyt dobre ustalać granice, że do tego i tego wieku trzeba osiągnąć to i tamto. W dzisiejszych czasach wiek różnych życiowych przedsięwzięć się przesunął. Zresztą każdy powinien realizować i osiągać postawione sobie cele wtedy, gdy czuje się na to gotowy, dojrzały. Trzeba też wziąć poprawkę na to, że osoby dda, ddd mają problemy, które utrudniają im osiąganie różnych celów, które ludziom bez zaburzeń przychodzą o wiele łatwiej. Był tu na forum wątek o poczuciu opóźnienia w życiu, można zajrzeć.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 34)