Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 35)
  • Autor
    Wpisy
  • Makadamia
    Uczestnik
      Liczba postów: 35
      w odpowiedzi na: Kryzys, po raz kolejny #484118

      Nie jest zbyt dobre ustalać granice, że do tego i tego wieku trzeba osiągnąć to i tamto. W dzisiejszych czasach wiek różnych życiowych przedsięwzięć się przesunął. Zresztą każdy powinien realizować i osiągać postawione sobie cele wtedy, gdy czuje się na to gotowy, dojrzały. Trzeba też wziąć poprawkę na to, że osoby dda, ddd mają problemy, które utrudniają im osiąganie różnych celów, które ludziom bez zaburzeń przychodzą o wiele łatwiej. Był tu na forum wątek o poczuciu opóźnienia w życiu, można zajrzeć.

      Makadamia
      Uczestnik
        Liczba postów: 35

        W terapii leczący jest kontakt i relacja pacjent-terapeuta. To Ty masz się czuć dobrze, pewnie i bezpiecznie w kontakcie z terapeutą, by móc poruszać najtrudniejsze problemy. Bez tego nie ruszysz do przodu, będziesz się zniechęcać do terapii.

        Makadamia
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          Moim zdaniem czy ktoś jest DDA czy Ddd czy też bez żadnych zaburzeń, to czy i kiedy będzie w związku, jak wiele rzeczy w życiu zależy od szczęścia, farta, uśmiechu losu. Po prostu trzeba we właściwym czasie trafić na odpowiednią osobę. Od tego wszytko zależy. Jest wiele osób z różnymi zaburzeniami, po przejściach czy z trudną przeszłością w udanych związkach i tak samo dużo ludzi samotnych, którym się nie poszczęściło w tej sferze. Taki los.

          Makadamia
          Uczestnik
            Liczba postów: 35
            w odpowiedzi na: Samotność #483850

            @Jakubek masz sporo racji. Osobiście jestem introwertyczką. Tak jak napisałeś czasem zastanawiam się na ile to tylko introwertyzm, a ile w tym mojej „inności” czy nienormalności. Bo wydaje się, że każdy normalny człowiek potrzebuje bliskich relacji, głównie mam na myśli związki z osobami płci przeciwnej. A ja nie mam takich potrzeb, być może miałam kiedyś, ale gdzieś zniknęły. Mam świadomość, że to pokłosie środowiska, w którym żyję, różnych przeżyć.
            <p style=”text-align: justify;”>@Cerber nie mieszkam sama. Mieszkam z rodziną. Myśli o samotności bardziej dotyczą mojej przyszłości. Czy dałabym radę tak żyć. Staram się to zmienić, próbuję wchodzić w relacje, z różnym skutkiem.</p>

            Makadamia
            Uczestnik
              Liczba postów: 35
              w odpowiedzi na: Samotność #483835

              <p style=”text-align: justify;”>U mnie to idzie w zupełnie innym kierunku. Wiem, że są jakby dwa bieguny: albo ktoś potrzebuje relacji, kontaktu z innymi ludźmi, także tych z osobami płci przeciwnej, odczuwa jakby głód tych relacji, albo nie odczuwa takiej potrzeby, unika innych ludzi, dobrze czuje się sam ze sobą. Ja właśnie mogę umieścić siebie na tym drugim biegunie. Lubię być sama, samotność mnie nie przeraża póki co. Czasem mnie martwi jak to będzie kiedyś, na starość, czy nie będzie mi brakować tego drugiego człowieka…</p>

              Makadamia
              Uczestnik
                Liczba postów: 35

                Uczucie wstydu-tak dobrze znajome. Kiedyś wstyd potrafiłam opanować, teraz po prostu mu się poddaję. „Co ludzie powiedzą” – jakby ci ludzie byli najwyższą instancją. Często to słyszę, może dlatego też, że mieszkam w małej miejscowości, jest mniejsza anonimowość, każdy o każdym  wie, a plotki szybko się rozchodzą. Ja też wstydzę się siebie, swojego życia przede wszystkim, bo nie jest takie „jak być powinno”, odstaję od normy (nie mam męża ani dzieci, a już dawno powinnam mieć, nie własnego mieszkania albo przynajmniej kredytu). Nie lubię patrzeć sobie w oczy w lustrze ani oglądać siebie na zdjęciach. Ludzi też zaczynam unikać. Problemem zaczyna być wyjście z domu. Mam wrażenie, że wszyscy o mnie mówią i patrzą ze współczuciem i politowaniem. Pół biedy, że ja sama się siebie wstydzę. Gorzej jest słyszeć, że przynoszę wstyd rodzinie i inni wstydzą się mnie. Usłyszałam to kiedyś wypowiedziane prosto w oczy, innym razem przypadkiem, mówione za moimi plecami. Nie było to przyjemne. Moje poczucie własnej wartości i tak bardzo już niskie spadło poniżej zera. Czuję się jakbym była nikim.

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Makadamia.
                Makadamia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 35

                  Dzięki Jakubek za te słowa. Faktycznie czasem kusi mnie by robić już tylko to co dla mnie dobre bez oglądania się na innych. Taki zdrowy egoizm. Staram się sprawiać sobie jakieś małe przyjemności, ale skutek jest średni, bo ostatnio nic mnie nie cieszy. Najgorszy jest ten brak motywacji i poczucie bezsensu wszystkiego. Ostatnio często dopada mnie to uczucie braku sensu życia. I świadomość, że jednak mam jakieś zobowiązania wobec innych, jakiś dług wdzięczności może i powinnam się nieraz poświęcić robiąc coś, co nie do końca mi odpowiada. Zaraz pojawia się poczucie winy, bo inni tyle dla mnie zrobili a mnie nie stać nawet na mały wysiłek.

                  Makadamia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 35

                    Ja po latach szarpania się, walki, prób powoli odpuszczam. Zaczynam godzić się z sytuacją, że nigdy nie będę taka jak inni, nie osiągnę tego co oni choćbym nie wiem co robiła. Za dużo czasu straconego, którego nie da się cofnąć i nadrobić. Przestało mi zależeć nawet. Co do porównań z innymi. Kiedyś mówiłam sobie myśląc o swoich znajomych z normalnych domów „mnie do niej daleko, ona to ma życie, tyle osiągnęła i w pracy i w życiu rodzinnym, jest taka szczęśliwa”. Ale przypomniałam sobie pewne słowa: „Nie sztuka sobie radzić jak wszystko idzie dobrze, jak nie ma się trudnych przeżyć i doświadczeń. Sztuką jest sobie radzić jak ciągle wiatr w oczy, ciągle pod górę i wiecznie kłody pod nogi”. Wtedy przychodzi myśl, że tak naprawdę to wszystkim tym z dobrych domów jest daleko do nas. Do nas, którzy ciągle toczą walkę, pokonują samych siebie by coś osiągnąć. Wtedy ich osiągnięcia wypadają bardziej blado.

                    Makadamia
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 35
                      w odpowiedzi na: Uczucia i emocje #483748

                      <p style=”text-align: justify;”>Też się czasem zastanawiam co czują „normalni” ludzie. Jak to jest się z czegoś cieszyć, czuć zadowolenie, satysfakcję, bo już prawie zapomniałam jak to jest. Niby się czasem śmieję, ale czy czuję radość? Chyba nie. Na zewnątrz uśmiech, a w środku pustka.</p>

                      Makadamia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 35
                        w odpowiedzi na: Uczucia i emocje #483745

                        Taki brak odczuwania pozytywnych emocji, zamrożenie to anhedonia. Może być jednym z objawów depresji. Zdarza się, że nie czuję nic, nawet tych złych emocji, jestem jak drewno. Nawet płakać mi się nie chce. Czasem czuję tylko te złe i nieprzyjemne uczucia. Dodatkowo to, co kiedyś sprawiało mi radość, jakąś przyjemność, przestało ją powodować. Rezygnuję więc z moich zainteresowań, wycofuję się.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 35)