Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
gandi71 napisał:
„Makenzen przepiekny wiersz ,wzruszyłam sie .Pozdrawiam”
A oto całość:"Czemu żeglujesz" Zejman i Garkumpel
sł. i muz. Mirek "Koval" KowalewskiStrzeliło już morze do nieba żaglami,
Myśli pospałych znów zaczął się wątek.
Zeglarska Madonno! Wypij razem z nami
Za rejsu koniec i za początek.Wiem, czemu żeglujesz.
I wszystkie złe myśli, i złe, co się przyśni,
Na brzegu chcesz skryć.
Wiem, czemu żeglujesz.
Wiatr żagle napina i wtedy
Zaczynasz żyć.Daj siłę Goliata ciepłemu wiatrowi,
Niech żagle na niebie swoje słowa znaczą,
A wieczór cicho znów coś nam opowie
Zmęczonym sternikom – wodnym oraczom.A łodzie przy brzegu – narowiste konie,
Osiodłaj żaglami i załóż szotów uzdę,
Wyprowadź na wypas, gdzie błękitne błonie,
Niech westchną wolnością, niech biegają luzem.Ja sobie nie przypominam, żebym kiedykolwiek miała misia. Miałam różne zabawki, ale czy któraś była moją ulubioną? Nie kojarzę.
Nigdy za to się nie bawiłam lalkami. Miałam lalki, owszem, ale się nimi nie bawiłam. Jedyny wyjątek stanowiła lala-bobas, którą bawiłam się jedynie w taki sposób, że ją wieszałam na stryczku na żyrandolu.
A co do piosenek… to aktualnie jestem pod wielkim wrażeniem i wpływem tej:"Wystarczy mi" – Stara Kuźnia
Wystarczy mi morza szum i powieki gasną,
Z Bogiem rumu łyk za słońce i wiatr, co dmie.
Na kei przy brzegu niebieskie ogarki gasną –
To noc, z dniem rozstanie, mijanie się.Wystarczy mi, morskich fal o pokład bicie,
Nie istnieje wtedy świat, teraz też i za sto lat.
Choć nas już nie będzie, jeszcze nas wspomnicie,
Tak jak my wspominamy miniony czas.Wystarczy mi świtu tchnienie, radość lata,
Kiedy powie ktoś: "Wyruszajmy w nowy rejs."
Od kei odbije żaglowców radosna armada,
To dzień, z nocą rozstanie, mijanie się.Szczególnie do mnie przemawiają dwa ostatnie wersy ostatniej zwrotki… w całej piosence czuć oddech wolności, a na punkcie wolności mam fisia. I to na niej, na równi z miłością, zależy mi najbardziej na świecie.
Limoli napisała:
„Zycie jest piekne bo mam cudownego chlopaka”
Zazdraszczam…
Za to ja kupiłam wzmacniacz, za parę dni kupuję gitarę elektryczną, jestem bardzo dumna z tego, że mogę grać i śpiewać, że mam nareszcie swój zespół. A w przyszłym sezonie będę się bujać po jeziorku własnym jachtem, już mam w zasadzie uciułaną kasę na ten cel.
Zeby tylko jeszcze miłość zechciała zapukać do moich drzwi…w odpowiedzi na: nie umiem się uśmiechać #44749Dzięki 🙂 zwłaszcza Tobie, gandhi71 i luckro 🙂
gandi71 napisała:
Piekne wiersze piszesz poetko!”
Hę? Ja piszę wiersze? Pierwsze słyszę… 😉 Zapewne Ci chodziło o to, co mam w sygnaturce? To fragment piosenki "Czemu żeglujesz" zespołu Zejman i Garkumpel (uwielbiam ich teksty). To o mnie, jak w mordę strzelił… 😉
Tak sobie wczoraj pomyślałam – co to kogo, do jasnej cholery, obchodzi, że się w danym momencie nie uśmiecham? Jak będę miała ochotę, to się uśmiechnę. Z drugiej jednak strony smutny wyraz twarzy wcale nie pomaga w nawiązywaniu kontaktów, wręcz przeciwnie…:dry: z tym że ja nie kontroluję tego, jaki mam wyraz twarzy. Nawet gdy wewnętrznie się czuję zadowolona i spokojna, moja twarz wyraża najwidoczniej co innego…w odpowiedzi na: Przyjaciele #43319doris napisała:
„Czy osoby obarczone DDA mają przyjaciół?”
Mają, mają 🙂
Przyjaciele to chyba najpiękniejszy dar, jaki w życiu otrzymałam. Jestem wybrańcem losu, bo dostałam Przyjaciół najlepszych, najwspanialszych jakich tylko mogłam dostać 🙂
Niemniej nawiązywanie kontaktów – takich typowo towarzyskich – nie jest moją mocną stroną (zupełnie inaczej z kontaktami zawodowymi – tu zazwyczaj umiem sobie poradzić w każdej sytuacji). Jestem nieufna i potrzebuję czasu na "wybadanie gruntu", zanim się otworzę.w odpowiedzi na: Spełnianie marzeń #43317A ja sobie myślę, że mam cholernie dużo szczęścia w życiu. Wiele z moich marzeń się spełniło i jak się zmobilizuję, to osiągam swoje cele, choć czasem idzie jak po grudzie. Odkąd skończyłam studia, zawsze mam jakąś pracę (na bezrobociu siedziałam tylko 4 miesiące, lecz to w zupełności wystarczyło, by załapać niezłego doła), mam wspaniałych Przyjaciół… Całe życie zazdrościłam bratu ożywionego życia towarzyskiego i rozrywek, imprez itp., sama tego nie miałam ani w podstawówce, ani w liceum, ani na studiach, a teraz nadrabiam z nawiązką "zmarnowane" lata. Mam wielu znajomych, często gdzieś bywam i jest mi z tym niesamowicie dobrze 🙂
Teraz marzę o rejsie morskim, o własnym jachcie (może już w przyszłym roku go będę miała :)) – to akurat nie tak trudno spełnić w porównaniu z tym, o czym marzę najbardziej na świecie – o tym, by kochać i być kochaną. Nie mam większego pragnienia ponad to, by dzielić życie z mężczyzną. Miłość to jedyna dziedzina, w której mam cholernego pecha… 🙁marla napisał:
…Kiedyś jak mój ojciec pił, a ja byłam mała, może miałam 8 lat…na moich oczach zabił psa…”
Przepraszam za to, co teraz napiszę, ale za coś takiego ukręciłabym s…synowi łeb przy jajach gołymi rękami! Nie mam i nie będę mieć zrozumienia dla ludzi, którzy dręczą zwierzęta.
Marla, wiem, jak bardzo boli samotność, ale mam nadzieję, że to przejściowe! Jesteś młoda, masz całe życie przed sobą, tylko weź je w swoje ręce, a będzie dobrze! Zyczę Ci tego z całego serca!w odpowiedzi na: Co zrobilismy dla siebie? #43101Odkurzam stary wątek i przywracam mu pierwotną funkcję 😉
W ramach "cosia dla siebie" zrobiłam wczoraj coś, co zupełnie do mnie niepodobne…
Nigdy nie przywiązywałam wagi do stroju i błogosławiłam każdą moją pracę, w której nie wymagano od pracowników, by się elegancko ubierali. W firmie, gdzie pracuję obecnie, panuje całkowity luz, każdy się ubiera jak chce, łącznie z prezesem, którego jeszcze ani razu nie widziałam w garniaku czy pod krawatem – codziennie łazi w dżinsach i koszuli w kratę. Ja również najlepiej się czuję w dżinsach, grubych ciepłych swetrach zimą i T-shirtach latem.
A wczoraj postanowiłam dokonać pewnej zmiany w stroju, założyłam eleganckie spodnie, do tego bluzkę i żakiet, zamiast traperów na traktorowej podeszwie – buty na obcasie, zamiast plecaka – torebka i tak pożeglowałam do pracy. Ludzie w firmie pootwierali gęby, nasłuchałam się tylu komplementów, co chyba nigdy w życiu – aż mi się głupio zrobiło. Mimo że zrobiłam wizualne wrażenie, wewnątrz nadal się czuję szarą myszą. Toteż postawiłam sobie za cel popracować nad tym wewnętrznym poczuciem i nauczyć się cieszyć komplementami i czerpać z nich korzyści.
Po powrocie z pracy do domu poczułam się tak dobrze i fajnie, że po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że chyba jednak warto zadbać o siebie… 🙂w odpowiedzi na: Brak instynktu macierzyńskiego #43099Przez bardzo wiele lat mówiłam, że nie chcę mieć dzieci, że ich nie lubię, a widok kobiety w ciąży mnie po prostu obrzydzał. Niedawno zaczęło mi to przechodzić, choć za dziećmi nadal nie przepadam. Słyszę nieraz od ludzi, że własne to nie to samo co cudze, ale nie wiem… skoro nie umiem się zajmować cudzymi dziećmi, to czy będę umiała zajmować się własnymi?
Edytowany przez: Makenzen, w: 2007/08/03 18:59
-
AutorWpisy