Cześć.
Z przyjacielem się właśnie przekonałem, że nie udźwignie moich problemów. Teraz jest mi jeszcze ciężej z tym, że tą osobę zamęczyłem tym czym ja się męczę odkąd pamiętam. Wyprowadzić się nie bardzo mam opcję bo zbyt dużo nie zarabiam by móc sobie na to pozwolić. Na terapię, ewentualnie mitingi się odważę przede wszystkim dla siebie bo chcę założyć normalną kochającą się rodzinę.
Z piciem ojca i jednego brata (pozostałemu rodzeństwu to picie nie przeszkadza), obawiam się, że któregoś dnia problem będzie narastał i skończy się źle także dla mnie.