Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
  • Autor
    Wpisy
  • Martini
    Uczestnik
      Liczba postów: 24
      w odpowiedzi na: Związki #484644

      Dzięki, dda93 🙂

      Pomyślałam sobie – chyba dojrzałam do tego wreszcie – że ćwicząc otwieranie się, nie mam nic do stracenia. Odrzucenie to nie koniec świata, a zdarza się rzadziej niż się tego obawiamy 😉

      Swoją drogą ostatnia relacja, choć też nieodpowiednia, wiele mnie nauczyła i wiele dała mimo wszystko. Były w niej rzeczy nie do przyjęcia, ale też wiem dzięki niej, że mogę mieć to, na czym mi zależy. Miałam z nim wiele pozytywnych aspektów. Jestem w stanie uwierzyć, że są osiągalne w jakimś zdrowszym związku, z bardziej porządnym człowiekiem.

      Martini
      Uczestnik
        Liczba postów: 24
        w odpowiedzi na: Związki #484630

        A słyszeliście o toksycznym wstydzie?

        Ja dopiero niedawno, właśnie u Sylwii Kocoń odnalazłam w filmiku na ten temat mnóstwo z siebie.

        Toksyczny wstyd na całe lata zablokował mnie i zahamował przed wchodzeniem w relacje romantyczne.

        Zawsze się bałam, że nie będę umiała rozmawiać, że nie wiem o czym, że to, co powiem, wyda się głupie i śmieszne.

        Nie zapomnę, jak szłam kiedyś z pewnym nowo poznanym mężczyzną przez wieczorne miasto, on wyraźnie był mną zainteresowany, a ja dumałam, czy się nie wygłupię, jeśli powiem, że padający śnieg zawsze przypomina mi ostatni spacer z moim kochanym tatą i działa na mnie bardzo nastrojowo.

        Nie powiedziałam, krępowało mnie to. Z koleżankami takich zahamowań nie mam.

        Takie właśnie mam obawy: że gdy się obnażę ze swoim sentymentalizmem, wrażliwością, wydam się śmieszna i głupia.

         

        Pozwólcie, że od czasu do czasu podzielę się takimi wątpliwościami i poszukam tu wsparcia.

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
        Martini
        Uczestnik
          Liczba postów: 24
          w odpowiedzi na: Związki #484624

          Polecam bardzo wartościowe filmy Sylwii Kocon na Youtube. Ma cały cykl poświęcony DDA i DDD.

           

          Martini
          Uczestnik
            Liczba postów: 24
            w odpowiedzi na: Związki #484622

            No, właśnie. Te finanse… 🙁

            Terapie drogie jak czort.

            Ale chyba się zdecyduję i jakoś sprężę. O siebie zawsze warto walczyć.

            Martini
            Uczestnik
              Liczba postów: 24
              w odpowiedzi na: Związki #484619

              Porównuję się właśnie – niestety – z nową kobietą mojego byłego alkoholika. Ona walczy o niego i daje z siebie wiele. Sfinansowała mu spotkania z terapeutą, pomogła w zakupie samochodu, nakłoniła do podjęcia stałej pracy. Obsypuje jego rodziców prezentami, bo nieźle zarabia.

              Z jednej strony myślę, że to nadgorliwośćć, nadskakiwanie i wkupianie się w łaski, a z drugiej boli, że może ja nie dość się angażowałam, od początku nastawiona byłm obronnie i nieufnie. Jestem też zdania , ze mamy się akceptować bezwarunkowo, a nie kupować miłość za pieniądze.

              Ale kompleksy we mnie się odezwały z dużą siłą. Skromnie zarabiam, jestem niepełnosprawna, nie powalam urodą, choć wiem, że mogę się podobać, nieraz miałam tego sygnały. Ona jest zdrowa, o nienagannej prezencji, ładna babka i młodsza do dobrych siedem lat. Boli mnie bardzo, że dla niej zdobył się na jakiś wysiłek, pracę nad sobą (choć wiem, że to może być wielkie złudzenie i teatr dla niej), a ja byłam – co tu dużo mówić – lekceważona.

              Mówi się, że nie można dać się lekceważyć, że takie relacje się opuszcza. Opuściłam i dumna jestem, że mnie było na to stać, ale odnoszę wrażenie, że na relacje zdrowe mnie – niestety – nie stać. Nikt normalny nawet na mnie nie spojrzy 🙁 Jaki wniosek? Kiepskie relacje albo samotność. Nie boję się tego drugiego, potrafię być szczęśliwym singlem, ale przykro, że czegoś jednak życie mnie pozbawiło.

               

              Tak, wiem, to ja mam jakiś problem, którego nie rozpoznaję i nie rozumiem. A chciałabym zrozumieć i mieć szansę coś z tym zrobić.

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
              Martini
              Uczestnik
                Liczba postów: 24
                w odpowiedzi na: Związki #484616

                Tego tematu było mi trzeba. Też mi związki nie wychodzą. Wyłazi ze mnie niewiara w siebie, podejrzliwość, poczucie bycia atakowaną i obronne odruchy. Za mną długa historia unikania relacji, izolowania się, a potem dwa nieudane związki.

                Boję się bliskości, szybkiego skracania dystansu, zawsze poszukam dziury w całym poznając kogoś (o ile już sie zdecyduję na jakieś spotkanie z internetu). A to mnie ktoś całuje po rękach na pierwszej randce, a to łapie za kolano – mam wrażenie, że nie spotykam facetów spokojnych i cierpliwych, że „normalni” mają mnie w nosie. Przeżyłam toksyczne małżeńśtwo, potem epizod a alkoholikiem.

                Słyszę tyle o przyciąganiu i nie rozumiem zupełnie tego mechanizmu. Słyszę, że wybieramy, a przecież ja nie wybierałam, znaleźli się sami…

                Mówi się: wchodzić w związki. Nie mam pojęcia, jak to się robi. Moje „wchodzenie” polegało na tym, że poznałam, ktoś mi dał do zrozumienia, że jest zainteresowany, więc postanowiłam spróbować, a po czasie okazywało się to, co się okazywało  – że to nieodpowiednia relacja.

                Z mężem się rozwiodłam po ośmiu latach wyczerpującego małżeństwa, z alkoholikiem skończyłam utwierdziwszy się w przekonaniu, że sprawa jest poważna i nie godząc się na życie w ciągłej obawie i braku zaufania.

                Chciałabym jeszcze zaznać relacji zdrowej i szczęśliwej, a strach próbować, by się znowu nie sparzyć.

                Jak to się, kurczę, robi? Jak się nawiązuje takie dobre relacje i jak się je buduje?

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                Martini
                Uczestnik
                  Liczba postów: 24

                  Powiem Wam ciekawostkę.

                  Nie widzę go już trzeci dzień i – lepiej mi Spokojniej. Przez dwa dni czułam niepokój, pustkę, bo przyzwyczajona byłam do niemal codziennych wizyt. Dzisiaj czuję zadowolenie, że mam czas dla siebie i spokój. Jednak łatwiej mi się zdystansować nie widząc go. Nie sądziłam, że to może mieć takie znaczenie i wpływ.

                  Oczywiście, że mu życzę wyjścia z alkoholizmu.

                  Ja cóż… Emocje emocjami, a nie potrafiłabym już zaufać. Wciąż towarzyszyłby mi lęk.

                  Nie ma sensu – tak zdecydowałam nawet gdy targały mną emocje.

                   

                  Co do „gumy”, będę ją miała na uwadze. I będę sobie mówić: „Spoko, to tylko guma” 😉

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                  Martini
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 24

                    Rozsądek swoje, emocje swoje 🙁 Staram się słuchać tego pierwszego. Ale jeśli jednak im się uda? Zdarza się przecież i trzeba wtedy z godnością przegrać. Dlaczego nie mnie się udaje, no kurrrrrczę 🙁

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                    Martini
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 24
                      w odpowiedzi na: Może tu… #484586

                      Może jednak będę się trzymać jednego wątku, choć zabrałam głos na kilku.

                      Wpadam w obsesję z tą bliskością…

                      Podobno częściej mężczyźni się jej obawiają. Ja natomiast jestem kobietą, która trzyma dystans. Nienawidzę, gdy znajomość za szybko pędzi, do szewskiej pasji doprowadzają mnie w internecie (próbowałam) faceci zaczynający znajomość od podtekstów seksualnych, jakichś p. oufałych słówek. Jestem wtedy wredna jak pokrzywa i wściekła na cały ród męski :/

                      W realu w ogóle nie mam pojęcia, jak nawiązuje się relacje romantyczne, mam wrażenie, że kompletnie nikt się mną nie interesuje. Gdy ktoś czasem zwrócił uwagę, zwykle okazywał się zupełnie nieodpowiedni, nie rokujący – jakiś pijak na przykład.

                      Czytam tu i ówdzie, żeby reagować na sygnały ostrzegawcze i nie brnąć w takie znajomości. Mam wrażenie, że po odrzuceniu takich osób, nie pozostaje dla mnie nikt, ale to nikt. Normalnych nie spotykam – może gdzieś tam są, wierzę, że są, ale psię o prostu ich nie spotykam. Mną jeśli już się ktoś zainteresuje, to lepiej, by się nie interesował.

                      Do pewnego momentu nie zależało mi na związku,  ale w końcu i ja chciałabym być kochana, jak inni ludzie, jak inne kobiety. Nie boję się zostać sama, mam długi trening w byciu szczęśliwym singlem,ale chciałabym czuć, że jeśli jestem singlem to nie dlatego, że nie potrafię inaczej, tylko ze świadomego wyboru.

                      Kryzys mnie dzisiaj dopadł ogromny. Jestem po zakończeniu relacji z osobą uzależnioną od alkoholu.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                      Martini
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 24

                        Co to znaczy,  że wszystko jest „pod pijącego”? Nie rozumiem sensu tego sformułowania

                        Nie żyłam jego życiem.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)