Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
Hej!
Pewnie nie ma jekiegos jednego planu, jednej drogi jak wyjść z "wiezienia".
Sklada sie na to wszystko – wiek, terapia, aktualna sytuacja w jakiej tkwimy itp.
A co do konkretow
Zasugerowany terapia zaczalem troszke inaczej patrzec na swoje "wycwiczone" zachowanie, ktore opieralo sie glownie na "koniecznosci bycia przydatnym" Tak odbieralem swoja osobe, praktycznie od dziecka. Ze musze stawiac czola sytuacja zastanym, nie moge sie wycofywac, caly czas "bedac w odwodzie" pilnowac by nic zlego sie nie stalo. Pisze troche obrazowo specjalnie aby jakos nazwac te odczucia ktore kierowaly moja osoba.
Poza takimi zachowaniami praktycznie moja osobowosc nie istniala. wprawdzie potrafilem "jakos znalezc sie" w" towarzystwie" ale nie czulem tego smaku, bylem tak jakby oddzielony – to nie byl moj swiat. Tak silnie tkwil (jeszcze pewnie troche tkwi) ten "program" z dziecinstwa.
Szukajac roznych rozwiazan, majac rozne przemyslenia – nie moglem wpasc na to dlaczego ten "program" utrzymuje sie stale, zaczalem rozmyslac o jego zasadzie dzialania. Doszedlem na terapii – nie bylem oddzielony, nie nastapil proces oddzielenia sie poniewaz koniecznosc pomocy (rodzinie) byla "wbita" we mnie gleboko i moja psychika nawet nigdy "nie pomyslala" zeby sie "oddzielic od rodziny". Stad cierpienie – bo rozum nie mogl dopatrzyc sie przyczyny poniewaz "psychika" umiejetnie go "ukrywala".
Gdy zrozumialem, ale przede wszystkim poczulem istnienie tego "programu" wtedy zaczal on sie powoli sypac. Trwa to juz oczywiscie jakistamm czas i na razie konca "nie widac". Powoli, bardzo powoli rozpadaja sie skojarzenia typu "bliskosc z druga osoba=zniewolenie".
Na razie chce byc w porzadku (np wobec sytuacji domowej ktora jest niestety napieta) ale takze chce byc asertywny. Czasami lapie sie na tym ze podwazam jakis element myslenia "starego typu" ale nie mam nic w zamian, nie wiem co robic. Czuje sie np zniszczony (psychicznie) nie atrakcyjnym, zatroskanym, czasami agresywnym. Ale wiem ze takie myslenie ma tylko podwazyc wlasne wybory i skierowac mnie spowrotem na "stare tory".
Na koniec jeszcze jedno zabawne wspomnienie o sile przywiazania do" programu": kiedys czulem sie fatalnie "majac dziewczyne" , odbieralem to jako "zdrade rodziny".w odpowiedzi na: mam maly problem #71822Sabbia – a ilu Masz przyjaciol ktorym mozesz "Sie pokazac" taka Jaka Jestes? Bo moze tez o to chodzi ze nie Masz jak "wyzyc sie", raczej przed kims "wyzyc sie"? Pozdrawiam
w odpowiedzi na: paraliżujący stres #66262Tez sie nieraz stresowalem a pozniej przegiecie paly w druga strone – czyli "intelitgentne nierobstwo".:) jednak wcale mnie to nie smieszy tak bardzo
Wydaje mi sie ze jest tak iz mamy w sobie taki rozregulowany mechanizm, ktory jest wynikiem dziecinstwa. Glowa nasza musi sie czyms zajmowac – a ze od malego zajmowalla sie glownie strachem, zagrozeniem, wstydem itp. to ZAJMUJE SIE TYM DO DZISIAJ. Rada na to jedna. Trzeba wysilku obserwacji otoczenia w miejscu pracy, zeby zobaczyc jak zachowuja sie inni: czy sa zestresowani, z jakiego powodu, czy sa dobrzy w tym co robia, a jak my wygladamy na tym tle. trzeba duzo determinacji zeby zachowac obiektywizm.
Czasem nie wychodzi a wtedy pozostaje: depresja, lek, niksie poczucie wartosci itp a tego to nie lubie;)
Warto probowac jednak opanowac "mechanizm nakrecania sieB)w odpowiedzi na: alkohol a my #66260Alkohol pozwala zapomniec o smutku.
O smutku dziecka ktore nigdy nie bylo wysluchane, a jego marzenia nie maly szans sie spelnic.
😉w odpowiedzi na: alkohol a my #66251Problem w tym by zaakceptowac – lecz to takie trudne. Pilem z poczucia braku: akceptacji, odrzucenia, niskiej wartosci,braku wiary w siebie i wlasne sily.
w odpowiedzi na: DDA są bardziej ludzccy ale ci uświadomieni !! #56207Hej Agus!
Wiem. To o czym Mówisz jest mi doskonale znane. Na szczescie jest jeszcze Serce, Rozum, Terapia.
Serce – które trzeba miec dla siebie i dla innych. Myslec o tym ze innych mozemy ranic przez swoje zachowanie. Dbac o innych – wtedy te nasze problemy z dziecinstwa staja sie troche mniejsze, a my mozemy sie cieszyc ze cos dobrego dla innych zrobilismy. Nie wierze w to ze TRZEBA POWIELAC CHORE SCHEMATY. Mozna przestac od jutra – tylko trzeba sie otworzyc, otworzyc serce. Jasne ze to trudne, czasem bardzo – ale od dzisiaj mozna juz sprobowac. Dlaczego mam ranic innych? Dlaczego musze sie z tym czuc zle? Nie nie musze. To nieprawda ze cos sie ciagnie i tak pozostanie na zawsze! Moge sie zmieniac ciagle, jezeli sie otwieram.
Rozum – w pewnym momencie zdalem sobie sprawe ze patrzenie na rzeczywistosc z puntku widzenia moich osobistych doswiadczen i problemow jest po prostu ograniczajace. Ilez durnowatych tez wbilem sobie do glowy tylko dlatego ze mialem zle doswiadczenia z przeszlosci! Ale przeciez sa rozne punkty widzenia – to fakt nie jakas idea! Dlaczego mam uwazac ze to co mysle to jest wyrocznia? dlaczego mam myslec ze moj chory dom oznacza to ze wokol sa same "chore rodziny"? Przeciez to glupie! Zycie nie jest takie proste, o szczescie trzeba walczyc tez rozumem – to nie tylko emocja.
Pozd!
Ps. Agus – pilnuj swoich granicw odpowiedzi na: DDA są bardziej ludzccy ale ci uświadomieni !! #56189Przeciez wiadomo ze KAZDY kto tylko chce pracowac nad soba staje sie bardziej ludzki. Co wspolnego ma z tym DDA? Przeciez nie trzeba byc DDA zeby byc lepszym. Do tego wystarczy odkryc swoje Serce dla innych i dla siebie samego tez
w odpowiedzi na: kiedy powiem sobie dość… #56122Pewnie zbyt emocjonalnie podszedłem do sprawy z przyczyn osobistych:), pewnie mnie poniosło, chciałem zeby było optymistycznie za wszelka cene.
Z tym jednowymiarowym swiatem – to nie mial byc zarzut 🙂 chcialem tylko zaznaczyc, ze (no i jestem akurat pewien tego ze to nie tylko moje doswiadczenie osobiste) gdy staram sie widziec inaczej swiat, nie ze swojej perspektywy, ale z roznych – to pozwala zyc w miare lepiej, ciekawiej. Chodzi o to ze nie przedstawiam WLASNEGO PUNTKU WIDZENIA ALE WRECZ NA ODWROT – JEST WIELE PUNKTOW WIDZENIA :), PUNKTOW ODNIESIENIA.
Nie chce miec racji – ja sie po prostu nie poddam i tyle. Mnie nie interesuja sukcesy – mnie interesuje zycie i wlasnie te wiele punktow widzenia. I tego bede sie trzymal
POZD!w odpowiedzi na: kiedy powiem sobie dość… #56114Czytam i nie dowierzam! Wszystko to niedawno słyszałem – tak jak to Tygrysia na początku napisała. Zatkało mnie… argumentacja świetnie mi znana – jednocześnie bardzo egoistyczna, jednowymiarowa. Bo świat nie jest jednowymiarowy, nie jest mój czy Twój i Twoich Doznanych Krzywd. To spaczenie. Oczywiście – łatwo się to pisze, ale taka jest prawda i na całe szczescie.
Tygrysia Piszesz: "nie mam niczego co mogłoby mnie obronić". Mnie broni mój stosunek do samego siebie. Staram się pracować nad nim systematycznie. I widze skromniutkie efekty. Wszystko przychodzi łatwiej i otwieram sie na swiat – kiedy staram sie samego siebie pokochac. Pokochac czyli: 1.wybaczyc sobie, 2. wybaczyc (a raczej caly czas wybaczac) tym którzy zrobili mi krzywde, 3. uswiadomic sobie ze NIE MAM ZADNYCH DLUGÓW I MOGE ZYC JAK INNI, 4. probowac ZYC
"MILUJ BLIZNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO" – dopiero teraz odkrywam znaczenie tych słów! Jak moze byc dobrze- skoro samego siebie nie kocham? NIE MOZE! DAWAJMY SOBIE SZANSE CALY CZAS OD NOWA I WYBACZAJMY SOBIE! Tak jak wybaczylibysmy dziecku.
Jasne – ciezko jest przezyc jeszcze raz to co bylo bolesne, traumatyczne. Nie tak latwo dotrzec na terapii do swoich emocji. Ciezka to sprawa i wymagajaca czasu. Tygrysia Piszesz ze świat nie daje drugich szans, ale to raczej my sami nie dajemy sobie drugich szans, powtarzamy chory schemat. Coz jednak pozostaje jak nie walka do konca. Znowu wielkie slowo – ale jakze trafne – Walka pomimo wszystko! -
AutorWpisy