Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 71 do 80 (z 87)
  • Autor
    Wpisy
  • Meliska
    Uczestnik
      Liczba postów: 98

      Cieszę się, że się podniosłaś z łóżka. Ja kiedyś przeleżała w nim 3 dni, bo nie byłam w stanie wstać, cokolwiek zrobić. Pamięta, że miałam wtedy mocne zawroty głowy, prawdopodobnie był to objaw nerwicy, którą potem u mnie stwierdzono. W takich chwilach dobrze wiedzieć, że nie jest się samym, że jest ktoś, kto Cię zrozumie… i chyba po to dziś weszłam też na to forum.

      Nie ujmuj sobie sukcesów- wstałaś z łóżka, a to już krok do tego, by podjąć dalsze działania, gruntowny, bo leżąc w łóżku mało możemy jednak zrobić, a już na pewno nie skonfrontować naszego myślenia ze światem… A to jedyny sposób, bo zobaczyć, że tu można żyć.

      Miłego wieczoru 🙂

      Meliska
      Uczestnik
        Liczba postów: 98

        Przeczytałam, nie do końca rozumiem epizod o ślubie, zaręczynach, kiedy nagle piszesz o rozstaniu i co było po nim, ale wydaje mi się, że Twój narzeczony po prostu chciał abyś od niego odeszła, bo sam nie wydawał się sobie godzien, byś mogła za niego wyjść. Bardzo często osoby z problemem DDA mają niskie poczucie własnej wartości. I mogło to spowodować to, że po zaręczynach uzmysłowił sobie, że „nie jest godzien być mężem”, w swoim przekonaniu… więc chciał Cię zrazić, by jego myślenie mogło się spełnić. Aczkolwiek to tylko domysły… Najlepiej by on sam poszedł na terapię, gdzie będzie miał możliwość przepracowania swoich emocji i uwierzenia w swoją wartość. Ale też nie możesz pomagać „na siłę”. Bo będzie odwrotny skutek. Ty zagubisz się w pomaganiu mu, będziesz cierpiała, bo on przykładowo odrzuci Twą pomoc. Zastanów się dlaczego Ty chcesz mu pomóc? I na ile rzeczywiście, nie w marzeniach, możesz to zrobić.

        Meliska
        Uczestnik
          Liczba postów: 98
          w odpowiedzi na: związek dda #472431

          Mnie się wydaje, że potrzebujesz ciągłych zapewnień, że druga osoba przy Tobie będzie, bo bardzo boisz się straty i chcesz ciągle utwierdzać się w przekonaniu, że jest dobrze nikogo nie będziesz musiała stracić bo to byłoby straszne, smutne itp. I jego mówienie o dawnej kobiecie Cię przeraża, bo jeśli o niej mówi, może być jeszcze jakoś z nią związany… a to oznacza dla Ciebie stratę. Nie wiem, czy tak akurat odczuwasz, to tylko moje domysły. Zastanów się dlaczego tak reagujesz. Co czułabyś gdyby tak się stało- gdyby była odebrała Ci Twego lubego. Wydaje mi się, że mogłoby to się wiązać z bardzo dużym lękiem, poczuciem niskiej wartości z „upadkiem” swiata na którym oparłaś swoje poczucie bezpieczeństwa i swoją wartość.

          Myślę sobię też, czy byłabyś gotowa na szczerą rozmowę z swoją połówką? Jeśli zrozumiesz swoje emocje, a co za tym idzie-reakcje, mogłabyś wytłumaczyć chłopakowi, dlaczego się tak dzieje. Tylko, czy byłabyś gotowa porozmawiać o przeszłości? Bo być może tu zachowanie i emocje mogą mieć korzenie (choć napisałaś bardzo mało, trudno z tego coś wywnioskować, jeszcze przez internet 🙂

          Ja sama byłam w wielu relacjach bardzo niestebilnych, co też powodowało zwiększenie mojego lęku przez tym, że ktoś z dnia na dzień mnie zostawi, porzuci, odejdzie (nie mam na myśli tylko relacji damsko-męskich, choć też). Wiem, że to zaważyło na moim poczuciu bezpieczeństwa i stabilości. Dużą rolę odegrało porzucenie przez mamę w dzieciństwie. Teraz jednak, gdy mam stabilny związek, widzę, jak zmniejszył mi się ten lęk, że jutro, za godzinę, za kilka minut, zostanę porzucona… Choć wiem, że na tym też nie mogę całkowicie oprzeć swojego gruntu bezpieczeństwa, dlatego staram się szukać go w sobie i uwierzycw to, że nawet gdyby tak się stało, jestem w stanie sobie poradzić.

          Pozdrawiam, Meliska 🙂

           

          Meliska
          Uczestnik
            Liczba postów: 98

            Witaj Fenix!

            Twoja opowieść jest piękna w tej chęci poznania siebie i pomocy samej sobie. Ja sama częściej spotkałam się z tym, iż ludzie oczekują pomocy, niż sami jej szukają. Być może nieudolnie, ale szukają… W swym tekście poruszyłaś tak wiele wątków mi bliskich. A co najmocniej jakoś zapamiętałam z całej treści to właśnie częsć o tym „poczuciu bycia nie takim, gorszym/innym”. Sama często się na tym łapie, gdy takiego poczucia doświdczam. Mam wrażenie, ze zbyt cęsto się porównuję do „ludzie, którzy nie mieli takich przeżyć”. I choć to być może bardzo kruche stwierdzenie, bo przecież tak na prawdę nie wiemy, jakie przeżycia mieli inni- wiec nie nam osądzać i cokolwiek zakłądać, to jednak takie odnoszę wrażenie, całkiem subiektywne i tylko moje. A potem łapię się na tym, że przecież jestem inna i dlaczego nie jestem taka jak oni, mam jakieś poczucie winy z tego powodu… Teraz to zjawisko jest już u mnie rzadziej, bo nauczyłam się go rozpoznawać i uświadamiać go sobie. Ale kiedyś było bardzo silne.

            Podobnie jak Ty, szukam literatury różnorakiej zachaczającej o tematy syndromów…Często jednak jest tak, że „wykryty” zostaje przez nas jeden, a cała reszta problemów pozostaje nieruszona. Wtedy zależy co do czego przypisujemy. A żeby móc coś do czegoś dobrze dopasować, jak w układance z puzli, potrzebna jest wiedza i świadomość siebie. Inaczej jednak patrzę na pracę psychologów i psychiatrów. Wielu z nich jest niestety „niedoedukowanych”, a przynajmniej ja miałam pecha/szczęście na takich trafiać. Nie wiem, czy to aby stwierdzenie słuszne, ale takie odniosłam wrażenie… Z drugiej strony, materia ludzka jest materia bardzo, ale to bardzo delikatną i wymagającą wiele zaangażowania by móc cokolwiek stwierdzić. Jednak, dobre podstawy, to dobre podstawy i myślę sobię, że albo ktoś się uczył, rozwijał, pasjonował tym co chce robić, oraz ma pewien zasób własnych cech, umiejeności wewnętrznych, który pozwala mu na zobaczenie rzeczywistego stanu rzeczy- wtedy istnieje szansa, że osoba ta jest w stanie nam pomóc, albo też nie zrobił nic innego poza skupieniem się na dostaniu dyplomu i niestety, umiejętności takowych nie posiada.

            Co do uważności na siebie, o której tyle napisałaś- myślę sobie, że jest ona pierwszym krokiem do jakichkolwiek zmian. I musi być „trzymana” przez wszystkie etapy zdrowienia. Po prostu… warto poświęcić sobie miejsce i czas w swoim życiu. 🙂 Miło jest mi widzieć kolejną wypowiedź, która to potwierdza 🙂

             

            Meliska
            Uczestnik
              Liczba postów: 98

              Witaj…

              Też mam wrażenie, że uciekam… przed niektórymi decyzjami, bo boję się, że mnie ktoś skrytykuje, że odrzuci. Choć i tak, pamiętam, że jeszcze kilka miesięcy wstecz bałam się dużo mocniej. Lęk hamuje, potrafi bardzo nas ograniczać, choć sama uważam, że to okropne, bo już i tak świat tak bardzo nas ogranicza… ale cóż, jest jak jest. Też ostatnio miałam dołek, po 1,5 roku „dobrego” względnie samopoczucia. Ale nie przez lęk przed życiem, a z inego powodu. Warto wtedy wiedzieć, że potrafimy przerwać. Mnie ta świdomosć dużo daje. Każdy z nas (i nie tylko obecnych na tym forum) kiedyś miał taki dołek… i wiele ludzi z niego wyszło. Ty być może też, a to daje Ci świadomość tego, że potrafisz się podnosić. Zaufaj temu, że potrafisz powstać, masz w sobie pokłady, które są temu pomocne… Jak sama napisałaś, terapie coś pomogły, przypomnij sobie pracę na nich, co wtedy udało Ci się uzyskać takiego, co mogłoby Ci teraz pomóc. Na pewno coś takiego się znajdzie.

              Ściskam, Meliska 🙂

              Meliska
              Uczestnik
                Liczba postów: 98

                Takjakmabyc

                Dziękuję Ci, czuję się lepiej po przeczytaniu i przeanalizowaniu Twoich słów. Chyba potrzebne mi było zracjonalizowanie.

                Innym też bardzo dziękuję za zrozumienie i wypowiedzi.

                Meliska
                Uczestnik
                  Liczba postów: 98

                  Aha, rozumiem, akurat ja nie z Chojnic, ale wiem, że spotkania prywatne też bardzo drogie.

                  Meliska
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 98
                    w odpowiedzi na: Jak wam się udało? #464807

                    Ja kiedyś zwątpiłam na tyle, że nic nie wydawało mi się czymś sensownym. Nic… Pozbierałam się, żeby w coś uwierzyć, ale to była dłuuga droga…  Wiem, jakie to są stany, kiedy widzisz czarną dziurę przed sobą. Mnie osobiście pomogło kilku ludzi, którzy zupełnie przez przypadek pokazali mi, że mogę być „z ludźmi”, to było bardzo budujące dla mnie. Potem zrobiłam z tego rewolucję w swojej głowie i było dobrze- chciało mi się żyć, nawet pomimo sytuacji, w której muszę być na co dzień, a która sielanką nie jest pod pewnymi względami. Może po prostu potrzebujesz jakiegoś bodźca do działania, żeby zobaczyć coś innego, swoją sprawczość?  Poczuć, że ją masz?

                    Meliska
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 98

                      Chłopiec Papuśny Też myślę, że tak silne poczucie odepchnięcia, odrzucenia i samotności jest związane z poczuciem własnej wartości i jego poszukiwaniem. Niestety często w ludziach, a nie w sobie. Miałam iść na warsztaty dotyczące poczucia wł. wartości, niestety, terminy niedogodne.

                      Meliska
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 98

                        Takjakmabyc

                        Dziękuję za zrozumienie. Wiem to, że sama sobie potrafię nawymyślać. Jest dokładnie tak, jak piszesz :

                        <span style=”color: #747474; font-family: 'PT Sans’; font-size: 12px; text-align: justify;”> Dodatkowo paniczny lęk przed odrzuceniem każe Ci pozyskać natychmiast informację czy jesteś akceptowana czy nie, i próbujesz sobie ?wysondować? to z każdego gestu, chwili milczenia itd, żeby być pewna i nie cierpieć, żeby się nie bać.</span>

                        To bardzo ciężkie tak funkcjonować… Jeszcze kiedy ludzie wokół takiego funkcjonowania nie rozumieją, mówiąc „Ty to masz problem, przecież wszystko jest takie proste.”

                        W wielu sytuacjach zaryzykowałam, czasem coś straciłam bezpowrotnie, czasem coś zyskałam… w tej, w jakiej znalazłam chyba nie czuję się na tyle gotowa, aby spróbować. Może nadejdzie kiedyś taki czas.

                        Jeśli chciałbyś, mógłbyś podać e-mail? Nie mam gg.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 71 do 80 (z 87)