Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • mewa
    Uczestnik
      Liczba postów: 5
      w odpowiedzi na: W domu ciągle ekrany #483156

      OK dziękuję za odpowiedzi i proszę o spełnienie mojej prośby tj. usunięcie tematu i mojego konta, dziękuję…………….

      mewa
      Uczestnik
        Liczba postów: 5
        w odpowiedzi na: W domu ciągle ekrany #483125

        Mam upatrzony konkretny kierunek, nie kieruję się uczelniami, gdzie tego kierunku nie ma. Poza tym pomarzyć sobie mogę. Jeśli miałam zawsze problemy z opanowaniem dużej ilości materiału (płacz w liceum, a to nie była jakaś szkoła dla olimpijczyków, tylko było dla mnie wszystkiego za dużo, wolę skupiać się tylko ja jednym zagadnieniu), to nie mam co myśleć poważnie o studiach, gdzie jeszcze musiałabym radzić sobie w życiu codziennym (też mi średnio wychodzi). Zauważyłam, że muszę mieć wszystko w małych ilościach, najlepiej pojedynczo, więcej, do tego różnorodnych, zadań, rozbija mnie psychicznie. Staję się wtedy niespokojna i mam tendencję do zapominania nawet prostych czynności, które planowałam zrobić lub zrobiłam (np. że coś gdzieś odłożyłam). Widać po mnie to wielkie rozkojarzenie. Gdy mam ciszę, spokój i jedną rzecz, wtedy czuję się komfortowo.

        Dziwię się, że mnie tu nikt nie osądził, że jestem egoistką, że mam złe priorytety. Tyle razy spotykałam się z takimi i podobnymi zarzutami. Na forach często pisałam z toksycznymi ludźmi, którzy mnie pouczali, krytykowali. Zawsze gdzieś odstawałam, czułam, że jestem inna, a zarazem że wcale nie chcę być jak pozostali.

        Nie jest mi źle z tym, że jestem odludkiem, jest mi źle, że jestem za to czasem krytykowana albo nierozumiana. Wiem, że to jest dziwne i złe, że od spędzania czasu z ludźmi wolę książki, muzykę itd., ale choćbym próbowała, nie mogę się przekonać do spędzania czasu z ludźmi. Owszem, na chwilę to może być, ale mam wtedy poczucie zmarnowanego czasu. Mówi się przecież o dojrzałości, że dojrzały człowiek powinien umieć ustawić priorytety, powinien umieć być z ludźmi i dla ludzi, umieć poświęcić swój czas, swoje pasje, gdy trzeba wypełnić obowiązki albo komuś pomóc. A dla mnie pasje są najważniejsze, żyję w lęku, że z czymś nie zdążę, jestem skrajnie nieszczęśliwa, gdy nie robię tego, co lubię, a pomaganie ludziom czy spełnianie obowiązków męczy mnie psychicznie.

        Wiecie co, kiedyś czytałam powieść o chłopaku z zespołem Aspergera i zdumiałam się, że on miał podobne cechy do mnie (tamta historia była zmyślona). On też nie lubił przebywać z ludźmi dla samego przebywania, nie lubił robić czegoś, do czego nie miał zamiłowania i poza tym osoby z Aspergerem chyba nie umieją robić wielu rzeczy, wolą skupić się na jednej. Ja tak miałam od zawsze, nadmiar zajęć mnie przytłaczał i nie chodzi o zwyczajne zmęczenie.

        Poza tym takie osoby często nie rozumieją, co inni do nich mówią, nie umieją czytać między wierszami. Ja tego się nauczyłam w ciągu mojego życia, trochę przez książki, trochę przez filmy i seriale, przez analogię. Empatia nie jest dla mnie czymś naturalnym, ale wiem, że jest ona dobra i potrzebna, więc ją stosuję.

        W ogóle uważam, że warto mieć zawsze dobre intencje i je realizować, ale ciężko mi np. przyjmować nakazy wiary dotyczące miłości bliźniego i służby i tu doświadczam strasznego rozdarcia, bo fascynuje mnie wiara, ale na serio praktykuję od kilku lat i nadal nie mam relacji z Bogiem, więcej, nie mam takiej chęci, żeby ją mieć, choć wiem, że to jest najlepsze i jestem o tym przekonana wewnętrznie, nie z przymusu. Ale nie umiem jak inni ludzie zbliżać się do Boga, u mnie po tylu latach wciąż są to rytuały. Możecie nie rozumieć tego, co teraz piszę, ale dla mnie to jest bardzo istotne, wręcz najważniejsze w życiu. Podoba mi się, jak inni służą innym, pomagają im, ale sama bałabym się, że straciłabym czas, który mogłabym poświęcić na hobby, na czytanie.

        Nie chcę, żeby się okazało, że mam zespół Aspergera, mam nadzieję, że to nie to, że to tylko zbieżność podobieństw. Nie mam dziwnych upodobań w liczbach, jestem ekspresyjna, śmieję się, rozumiem metafory, nie tworzę nietypowych kolekcji, nie mam żadnej dziedziny, w której byłabym bardzo dobra, a to wszystko są cechy osób z zespołem Aspergera, więc to mnie uspokaja. Spokoju nie daje mi tylko to, że zmuszanie się do bycia dla innych przynosi skutek w postaci psychicznego zmęczenia i lęku o rozwijanie pasji. Najchętniej rozmawiałabym z ludźmi tylko o moich pasjach albo o ich pasjach, traktowałabym ich jako źródła wiedzy.

        Często nie wiem, co robię źle, gdy mówi mi się, że robię coś źle… Czuję się, jakbym była z innej planety, a ja chcę być z Ziemi, ale jednocześnie nie chcę stracić moich zainteresowań (i czasu na nie!) i chcę nadal zachwycać się muzyką i błękitem nieba…

        mewa
        Uczestnik
          Liczba postów: 5
          w odpowiedzi na: W domu ciągle ekrany #483114

          Ważniejszy od spędzania czasu z ludźmi jest dla mnie rozwój intelektualny i artystyczny; nie czuję potrzeby relacji jako takiej, jedynie tylko bycia wysłuchaną, a sama nie chcę słuchać. Jestem raczej aspołeczna i szczerze nie rozumiem, jak ludzie lubią spędzać czas na rozmowach. Ja potrzebuję dziennie czterech godzin na czytanie książki, bo czytam cztery strony na godzinę przez kłopoty z koncentracją i już nie daję rady. Książki to moja pasja, kiedyś czytałam krócej, ale więcej, odkąd spadła mi koncentracja, jest z tym coraz gorzej. Mam też inne zainteresowania, a kontakty z ludźmi tylko mi je odbiorą, żyję w ciągłym lęku z tego powodu, bo wymagania świata są takie, że trzeba być z ludźmi, a ja nie umiem pogodzić jednego z drugim… Nie mogę się na niczym skupić, na niczym…

          I możecie mi pisać, że jestem egoistką, ale ja naprawdę nie czuję potrzeby przebywania z ludźmi, to mnie szybko męczy, zabiera mi energię. Gdy się robi coś kreatywnego, tak. Ale poza tym? Nie mam potrzeby relacji. Chcę tylko, by się mną opiekowano, gdy tego potrzebuję.

          A teraz życzyłabym sobie, abyście zrobili tych kilka rzeczy: usunęli ten temat i moje konto, bo już was nie potrzebuję i musicie to zrobić, bo chroni mnie RODO, a wy powinniście mieć sumienie do tego, by spełnić moje życzenie, wszak napisałam tu coś osobistego.

          I nie piszcie mi, jaka ze mnie egoistka, bo jestem przyzwyczajona. Nie rozumiem ludzi, którzy czerpią radość z bycia dla innych. Wiem, że tak trzeba, że trzeba innym pomagać, czasem poświęcić swój czas. Ale ja prawie NIGDY tego nie czułam.

          Zróbcie, o co proszę i żegnam.

          mewa
          Uczestnik
            Liczba postów: 5
            w odpowiedzi na: W domu ciągle ekrany #483100

            Dziękuję za spostrzeżenia. To ciekawe, że temat dotyczy ekranów, a Ty piszesz przede wszystkim o potrzebie autonomii. To prawda, mam wrażenie, że przez moją zależność od innych w moim życiu jest niewiele autonomii. Ale jestem też świadoma, że moja zależność może odebrać wolność innym. Np. ja chciałabym wyjść do kościoła nie tylko w niedzielę, a ktoś musi mnie tam zaprowadzić. Może mieć przecież inne plany, może nie chcieć być w kościele. Jednak mi już coraz trudniej tkwić w takim ograniczeniu, jakkolwiek często spotykam się z zarzutem, że myślę tylko o sobie. Trudno żebym nie myślała; czuję coraz większą tęsknotę, trochę poznałam, jak to jest angażować się w kościele i teraz chcę więcej. To prawda, że często nie czułam się zawiedziona i ta pomoc się znalazła, ktoś mnie zaprowadził, zawiózł. Ale czy możesz wyobrazić sobie moje ustawiczne poczucie niepewności i lęku, że przez zależność od innych nie zawsze mogę dostać to, czego chcę? Co dostałabym, gdybym była niezależna, bo mogłabym sięgnąć po to sama? To jest bardzo męczące.

            Zresztą, bywa, że słyszę, iż inni w moim stanie radzą sobie lepiej. To prawda, zdarza się, że inni, nawet z większymi problemami, są bardziej niezależni. Ale dla mnie wszystko jest za trudne. Wiele rzeczy mnie przerasta, wielu rzeczy nie mogę zrobić, by sobie nie zaszkodzić.

            Bardzo chciałabym jednak dowiedzieć się, jak mam patrzeć na kwestię ekranów. Czy w tym, co opisałam wcześniej, jest coś niezdrowego? Z jednej strony żałuję czasu zmarnowanego w internecie; kiedy moi znajomi po lekcjach chodzili do szkoły muzycznej, na naukę śpiewu, kółka teatralne albo robili cokolwiek innego sensownego, ja siedziałam na forach i pisałam z toksycznymi ludźmi, bo byli inteligentni i chciałam im imponować. Z drugiej strony internet mnie kształtował, nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez świata wirtualnego, nie potrafię sobie tego wyobrazić, widziałabym w tym jakąś pustkę. Dopiero teraz odkrywam życie poza internetem: pasje, udzielanie się w kościele, naukę języka. Mimo to internet nadal jest dla mnie bardziej naturalny niż wszystko inne, po prostu brakuje mi „siedzenia w internecie”, nawet jeśli to nie ma żadnego celu. Dziwnie się czuję bez internetu. Ale prawie nikt mi nigdy nie zwracał uwagi, że internetu jest w moim życiu za dużo, bo jak wspominałam, ekrany są w moim domu niemal ciągle włączone. Czy to słusznie mnie niepokoi?

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez mewa.
            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez mewa.
          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)