Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Jak zostac prymusem z toksycznego domu? #82686
Witam 🙂
Hmmm…..ciekawy temat i ciekawe podejscie do niego. Z tego co tu wyczytalam zrozumialam ze bycie "dobra" corka ozancza realizacje marzen swoich rodzicow a nie wlasnych… NO coz, jesli tak jest to ja nie chce byc ta dobra, wole byc ta zla i sprelaniac swoje marzenia.
Pozdrawiam 🙂w odpowiedzi na: Jak zostac prymusem z toksycznego domu? #82685Witam 🙂
Hmmm…..ciekawy temat i ciekawe podejscie do niego. Z tego co tu wyczytalam zrozumialam ze bycie "dobra" corka ozancza realizacje marzen swoich rodzicow a nie wlasnych… NO coz, jesli tak jest to ja nie chce byc ta dobra, wole byc ta zla i sprelaniac swoje marzenia.
Pozdrawiam 🙂w odpowiedzi na: O co chodzi w terapii??? #81825Witam ponownie 🙂
Moim skromnym zdaniem, zadna wiedza czy to ksiazkowa czy tez inna nie pomoze zrozumiec pewnych zjawisk…sadze ze to trzeba po prostu poczuc cala soba…swoim wnetrzem. Poniewaz w moim rozumieniu nie chodzi tu o zrozumienie umyslowe. Czesto moge zaobserwowac takie zjawisko…ktos naczyta sie ksiazek, czerpie z nich wiedze, ale nie potrafi jej przelozyc na uczucia, na takie czysto wewnetrzne zrozumienie tego co sie dzieje. Dlatego ja nie czytam takich ksiazek, kiedys dostalam od kolezanki na maila ksiazke "Toksyczni rodzice"…dotarlam zaledwie do 4 rozdzialu i skasowalam ja 🙂 . Nie chce czerpac wiedzy z ksiazek, ja chce to po prostu poczuc…dopiero wtedy nastepuje u mnie akceptacja tego co sie dzieje. Czasem to trwa krocej, czasem dluzej…ale przychodzi znienacka taki moment ze przychodzi w koncu zrozumienie dlaczego jest tak a nie inaczej 🙂
Ale to nie dzieje sie samo…u mnie to wymaga przyjrzenia sie samej sobie, i poprzez to przyznania sie przed soba do wlasnych slabosci, lekow, bledow. To jest trudne, bo czasem nie chce sie przyznac nawet sama przed soba do tego co we mnie siedzi…ale w koncu robie to 😉
I tym samym zaczynam to akceptowac, w jakis sposb godzic sie z tym. Daje mi to w jakis sposob poczucie spokoju, wewnetrznej akceptacji i sile do zmian w swoim zyciu i w sobie 🙂
Pomagaja mi tez slowa"Modlitwy"… staram sie o nich pamietac…Boze…uzycz mi pogody ducha
abym godzil sie z tym
czego zmienic nie moge
Odwagi, abym zmienial to
to zmienic jestem w stanie
i madrosci abym odroznial
jedno od drugiegoCzego i Wam zycze serdecznie 🙂
Pozdrawiam cieplutko 😉Witaj 🙂
Wirtualny mityng dla DDA juz istnieje…dzialamy juz od roku na http://www.spikeria.pl pokoj "Mityng DDA/DDD" haslo na pokoj mityngowy uzyskasz od etna 139, badz anita139 lub tez od pusze62…te osoby spotkasz na pokoju "uzaleznienia" … info mozesz tez uzyskac piszac na maila pod adres d.d.a@o2.pl
Mityngi odbywaja sie w kazdy poniedzialek godz 20-sta 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂w odpowiedzi na: szukam DDA w Warszawie Mam 46 lat i już nie mogę s #80499Witaj 🙂
Mam 48 lat…tez jestem DDA i chodze na terapie juz rok i 10 m-cy 🙂 Jestem z Wawy. Terapie mozna rozpoczac w ramach NFZ tj bezplatna. Prowadza je Przychodnie Terapii Uzaleznien…znajdziesz tam specjalistow. Wystarczy miec ubezpieczenie czy to w ramach pracy, czy tez Urzedu Pracy jesli jestes bezrobotna…odcinek renty itd. Sa dostepne tez mityngi, znajdziesz je tu na tej stronie tj adresy i godziny. To samo dotyczy tez terapii…sa tu adresy, telefony itd…Wystarczy zadzwonic i umowic sie na wizyte. To naprawde proste 🙂
Pozdrawiam 🙂
P.S. Sa tez mityngi dla DDA prowadzone w internecie w kazdy poniedzialek godz 20-sta na http://www.spikeria.pl pokoj Mityng DDA i DDD haslo na pokoj dostaniesz od anity139 lub tez etna139 wzglednie pusze62 . Szukaj nas na pokoju uzaleznienia lub DDA informacje odnosnie hasla uzyskac tez mozesz wysylajac maila na d.d.a@o2.plw odpowiedzi na: pierwsza terapia #79591🙂
Pisalam w poprzednim poscie o sobie, o swoich doswiadczeniach…. Pisalam tak poniewaz nie chcialam dokonywac zadnej oceny… Ale postanowilam jednak zapytac sie Ciebie Ann o pewne rzeczy..
Piszesz ze czulas sie beznadziejnie, malo inteligentnie itd….ze chcialo Ci sie plakac co chwila, lecz za chwile napisalas ze smialas sie, a terapeutka nie….ze czulas iz to wszystko bylo sztuczne… Chcialam wiec zapytac…Czy moglo byc tak ze czulas sie podenerwowana, spieta, zasniepokojona…Czy moglo byc tak ze ukrywalas te uczucia pod plaszczykiem smiechu, probojac uciec od tych uczuc?????????? Czy moglo byc tak, ze to wlasnie sprawialo ze poprzez to wlasnie Twoje zachowanie bylo "sztuczne"….i ty to czulas….i tak naprawde to wlasnie to powodowalo ze zle sie z tym czulas….
Byc moze terapeutka to widziala….I byc moze bylo tak ze wiedziala ze nie trafi do Ciebie, ze w jakis sposob ja odrzucasz… dlatego skierowala Cie do innej osoby. To dzialanie ma na celu tylko Twoje dobro. Bo podczas terapii to TY jestes najwazniejsza….
Wlasnie jakis czas temu takie wlasnie slowa uslyszalam od swojego terapeuty….alez mnie one zdumialy 😉
Dlaczego nie powiedzialas jak sie czujesz podczas tej wizyty????? Co Cie powstrzymywalo?????? Dlaczego nie zapytalas dlaczego kieruje Cie do kogos innego?????? Czemu nie powiedzialas iz masz wrazenie ze ona Cie odrzuca????????? Co sprawialo ze nie powiedzialas wprost, ze nie chcesz wspolczucia, litosci …ze chcesz tylko zrozumienia??????
Pytam o to nie po to by Cie oskarzyc, lecz bys spojrzala na siebie…z innej strony 😉
Ja dzieki terapii ucze sie tez wyjasniac takie kwestie, ucze sie pytac a nie kierowac sie odczuciami….poniewaz one moga byc mylne 🙂
Jeli cos mi sie wydaje to staram sie ostatnio pytac swojego terapeute … to bardzo pomaga, bo nie zostawia miejsca na nieporozumienia 🙂
I tu podam przyklad jak to dziala….Calkiem niedawno bylam na krawedzi, niemalze w 100% bylam juz zdecydowana przerwac terapie ze swoim terapeuta…ale idac na jak mi sie wydawalo ostatnia wizyte, postanowilam zadac ostatnie pytanie….i uzyskalam odpowiedz. Okazalo sie ze wynikla sytuacja ktora byla totalnym nieporozumieniem :)…Lecz gdybym nie zapytala, gdybym sugerowala sie wlasnym "odczuciem" dzis pewnie szukalabym innego terapeuty 🙁
Masz prawo pytac 🙂
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko w ten zimowy dzien 😉
P.S. I jeszcze jedno…to nie ty masz "poznawac" terapeutke ale ona Ciebie 😉
Ona nie bedzie dla Ciebie kolejna kolezanka czy przyjaciolka, o ktorej wiesz wiele rzeczy, ktora znasz itd… lecz kims kto moze Ci ofiarowac zrozumienie, wspolczucie, wsparcie…. 🙂 Ja te uczucia w koncu przyjelam od swojego terapeuty, bo tylko tyle moze mi dac i az tyle 🙂 to dla mnie zaczyna byc cenne mimo iz wiem ze nie nalezy tylko do mnie…w odpowiedzi na: pierwsza terapia #79590🙂
Pisalam w poprzednim poscie o sobie, o swoich doswiadczeniach…. Pisalam tak poniewaz nie chcialam dokonywac zadnej oceny… Ale postanowilam jednak zapytac sie Ciebie Ann o pewne rzeczy..
Piszesz ze czulas sie beznadziejnie, malo inteligentnie itd….ze chcialo Ci sie plakac co chwila, lecz za chwile napisalas ze smialas sie, a terapeutka nie….ze czulas iz to wszystko bylo sztuczne… Chcialam wiec zapytac…Czy moglo byc tak ze czulas sie podenerwowana, spieta, zasniepokojona…Czy moglo byc tak ze ukrywalas te uczucia pod plaszczykiem smiechu, probojac uciec od tych uczuc?????????? Czy moglo byc tak, ze to wlasnie sprawialo ze poprzez to wlasnie Twoje zachowanie bylo "sztuczne"….i ty to czulas….i tak naprawde to wlasnie to powodowalo ze zle sie z tym czulas….
Byc moze terapeutka to widziala….I byc moze bylo tak ze wiedziala ze nie trafi do Ciebie, ze w jakis sposob ja odrzucasz… dlatego skierowala Cie do innej osoby. To dzialanie ma na celu tylko Twoje dobro. Bo podczas terapii to TY jestes najwazniejsza….
Wlasnie jakis czas temu takie wlasnie slowa uslyszalam od swojego terapeuty….alez mnie one zdumialy 😉
Dlaczego nie powiedzialas jak sie czujesz podczas tej wizyty????? Co Cie powstrzymywalo?????? Dlaczego nie zapytalas dlaczego kieruje Cie do kogos innego?????? Czemu nie powiedzialas iz masz wrazenie ze ona Cie odrzuca????????? Co sprawialo ze nie powiedzialas wprost, ze nie chcesz wspolczucia, litosci …ze chcesz tylko zrozumienia??????
Pytam o to nie po to by Cie oskarzyc, lecz bys spojrzala na siebie…z innej strony 😉
Ja dzieki terapii ucze sie tez wyjasniac takie kwestie, ucze sie pytac a nie kierowac sie odczuciami….poniewaz one moga byc mylne 🙂
Jeli cos mi sie wydaje to staram sie ostatnio pytac swojego terapeute … to bardzo pomaga, bo nie zostawia miejsca na nieporozumienia 🙂
I tu podam przyklad jak to dziala….Calkiem niedawno bylam na krawedzi, niemalze w 100% bylam juz zdecydowana przerwac terapie ze swoim terapeuta…ale idac na jak mi sie wydawalo ostatnia wizyte, postanowilam zadac ostatnie pytanie….i uzyskalam odpowiedz. Okazalo sie ze wynikla sytuacja ktora byla totalnym nieporozumieniem :)…Lecz gdybym nie zapytala, gdybym sugerowala sie wlasnym "odczuciem" dzis pewnie szukalabym innego terapeuty 🙁
Masz prawo pytac 🙂
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko w ten zimowy dzien 😉
P.S. I jeszcze jedno…to nie ty masz "poznawac" terapeutke ale ona Ciebie 😉
Ona nie bedzie dla Ciebie kolejna kolezanka czy przyjaciolka, o ktorej wiesz wiele rzeczy, ktora znasz itd… lecz kims kto moze Ci ofiarowac zrozumienie, wspolczucie, wsparcie…. 🙂 Ja te uczucia w koncu przyjelam od swojego terapeuty, bo tylko tyle moze mi dac i az tyle 🙂 to dla mnie zaczyna byc cenne mimo iz wiem ze nie nalezy tylko do mnie…w odpowiedzi na: pierwsza terapia #79583Czesc Ann 🙂
Jestem juz na terapii rok i dziewiec m-cy. Decydujac sie na terapie, zalozylam z gory ze musze dac czas i sobie i terapeucie. Przeciez szlam do obcej osoby z nadzieja ze bedzie umiala mi pomoc. Tym samym decydowalam sie tej osobie jakos zaufac. Pamietam swoje pierwsze spotkania z terapeuta :). Ilez niepokoju, obaw, leku, napiecia one we mnie budzily. Nie wiedzialam jak mam rozumiec jego milczenie…tylko od czasu do czasu jakies pytanie… Bylam wowczas totalnie skolowana 😉 Dopiero w trakcie pobytu w szpitalu, lezac w lozku, zrozumialam ze terapeuta nie jest dla mnie "zagrozeniem" . Zrozumialam ze on tylko spokojnie siedzi i czeka na to co sama zechce powiedziec. Tym samym dawal mi czas.Czas ktory byl potrzebny nam obojgu. To pomoglo na tyle ze zaczelam z nim "rozmawiac". Zaczelam rozumiec ze pytania ktore padaja, nie sluza temu by dac odpowiedz ale by podpowiedziec, nakierowac… Ze odpowiedz musze znalezc sama w sobie. Ale tez poprzez takie zachowanie pozwalal mi decydowac o czym chce rozmawiac, jakie tematy sa dla mnie istotne. Bo to ja DECYDUJE . To JA dokonuje wyboru, a to przeklada sie tez na moje zycie w ktorym zawsze dokonuje jakis wyborow, mniej lub bardziej swiadomych.
Terapia nie jest po to by sluzyc rada… to JA sama musialam i musze dalej znajdowac odpowiedzi na swoje pytania, watpliwosci… Terapeuta czesto z moich wypowiedzi wyciaga "esencje"… widzi to czego ja nie zauwazam, badz tez do czego nie chce sie przyznac sama przed soba :)… To tak jakbym miala przed soba zagadke obrazkowa pod tytulem "Znajdz w obu obrazkach 10 roznic"… Terapeuta pytajac, pokazuje mi ze gdzies jest roznica w postrzeganiu jego i moim…Ja poprzez obserwacje musze te roznce znalezc ;)… I odpowiedziec sobie czy obrazek ktory widze jest zgodny np z rzeczywistoscia…a jesli nie to czym sie rozni.
Zaden terapeuta nie wystawi mi recepty na szczesliwe zycie… to tak nie dziala 😉 To JA musze ja znalezc w sobie.Zaden terapeuta nie chce i nie bedzie chcial ingerowac w moje decyzje… Bo to moje decyzje i ja za nie musze poniesc odpowiedzialnosc…
Tak…wiem ze to trudne, poniewaz caly czas gdzie w srodku tkwi ten maly przerazony dzieciak ktory nie chce dorosnac, ktory chce bym sie nim zaopiekowano…i tak naprawde nie chce dorosnac…ale musi
I jest tym przerazony, bo to go gdzies przerasta…ale juz czas dorosnac…pora by dac sobie czas na szczescie 😉w odpowiedzi na: pierwsza terapia #79582Czesc Ann 🙂
Jestem juz na terapii rok i dziewiec m-cy. Decydujac sie na terapie, zalozylam z gory ze musze dac czas i sobie i terapeucie. Przeciez szlam do obcej osoby z nadzieja ze bedzie umiala mi pomoc. Tym samym decydowalam sie tej osobie jakos zaufac. Pamietam swoje pierwsze spotkania z terapeuta :). Ilez niepokoju, obaw, leku, napiecia one we mnie budzily. Nie wiedzialam jak mam rozumiec jego milczenie…tylko od czasu do czasu jakies pytanie… Bylam wowczas totalnie skolowana 😉 Dopiero w trakcie pobytu w szpitalu, lezac w lozku, zrozumialam ze terapeuta nie jest dla mnie "zagrozeniem" . Zrozumialam ze on tylko spokojnie siedzi i czeka na to co sama zechce powiedziec. Tym samym dawal mi czas.Czas ktory byl potrzebny nam obojgu. To pomoglo na tyle ze zaczelam z nim "rozmawiac". Zaczelam rozumiec ze pytania ktore padaja, nie sluza temu by dac odpowiedz ale by podpowiedziec, nakierowac… Ze odpowiedz musze znalezc sama w sobie. Ale tez poprzez takie zachowanie pozwalal mi decydowac o czym chce rozmawiac, jakie tematy sa dla mnie istotne. Bo to ja DECYDUJE . To JA dokonuje wyboru, a to przeklada sie tez na moje zycie w ktorym zawsze dokonuje jakis wyborow, mniej lub bardziej swiadomych.
Terapia nie jest po to by sluzyc rada… to JA sama musialam i musze dalej znajdowac odpowiedzi na swoje pytania, watpliwosci… Terapeuta czesto z moich wypowiedzi wyciaga "esencje"… widzi to czego ja nie zauwazam, badz tez do czego nie chce sie przyznac sama przed soba :)… To tak jakbym miala przed soba zagadke obrazkowa pod tytulem "Znajdz w obu obrazkach 10 roznic"… Terapeuta pytajac, pokazuje mi ze gdzies jest roznica w postrzeganiu jego i moim…Ja poprzez obserwacje musze te roznce znalezc ;)… I odpowiedziec sobie czy obrazek ktory widze jest zgodny np z rzeczywistoscia…a jesli nie to czym sie rozni.
Zaden terapeuta nie wystawi mi recepty na szczesliwe zycie… to tak nie dziala 😉 To JA musze ja znalezc w sobie.Zaden terapeuta nie chce i nie bedzie chcial ingerowac w moje decyzje… Bo to moje decyzje i ja za nie musze poniesc odpowiedzialnosc…
Tak…wiem ze to trudne, poniewaz caly czas gdzie w srodku tkwi ten maly przerazony dzieciak ktory nie chce dorosnac, ktory chce bym sie nim zaopiekowano…i tak naprawde nie chce dorosnac…ale musi
I jest tym przerazony, bo to go gdzies przerasta…ale juz czas dorosnac…pora by dac sobie czas na szczescie 😉w odpowiedzi na: pytanie-policja i pracodawca #79050Witaj 🙂
Nie musisz sie obawiac…nie moga powiadomic Twojego pracodawcy. Mysle ze pytanie o zatrudnienie bylo zwykla formalnoscia.
Pozdrawiam serdecznie 🙂 -
AutorWpisy