Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 1 wpis (z 1)
  • Autor
    Wpisy
  • Nemtudom
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Hej Agata, nie wiem czy moja historia Ci pomoże, ale kto wie.

      Ja rownież mialam takiego chłopaka o jakim piszesz. Miałam 27lat on 26. Niestety ja jestem DDA (wtedy w wyparciu) on DDD (trudna relacja z ojcem bardzo autokratycznym). Nasz związek byl jak z bajki, byliśmy znajomymi i zakochaliśmy się w sobie. Ja mu napisalam maila bo już nie moglam wytrzymać, on przyjechał i byliśmy jak 2 gołąbki przez kolejne 3 lata. No więc w czym problem.

      On – dwa kierunki studiow przerwane, znal dwa języki obce i inteligentny ale imał się tylko prac fizycznych („antysystemowych”), twierdził że jest demiseksualny (interesują go seksualnie tylko osoby, którym ufa) a wcześniej miał tylko raz dziewczyne która „oszukała go”. Ojca nigdy nie poznałam bo twierdzil ze „po rozwodzie tata nie lubi kobiet i mógłby Ci coś przykrego powiedzieć, nie znosi mamy, uważa że kobiety tylko krzywdzą”. Mama była cudowną osobą wyszła powtórnie za mąż i bardzo ją kochał a ja też ją uwielbiałam. Mieszkał w ładnym czystym mieszknaiu w bloku z bratem. ALE marzył by mieszkać na squacie. Kiedys nawet miał poważny zamiar żeby wynająć ze znajomymi za bezcen jakąś ruderę w której moglibyśmy mieć wszyscy „a la squat” i żyć trochę jak bezdomni. Duża potrzeba wolności, niechęć do wszelkich umów (nawet o pracę, nawet abonament na telefon), zobowiązań, tak by w razie czego można było po prostu odejsc. No i coś co akurat mielismy bardzo wspolne – nigdy nie kupowaliśmy rzeczy na spółkę. Wszystko należało albo do mnie, albo do niego. Przez 3 lata nic nie mielismy razem. W mojej glowie to bylo oczywiste „w razie czego nie będzie problemu” (w domyśle – w razie rozstania – glupio zakladalam ze na pewno mnie kiedys zostawi). Dlaczego?

      Bo jako DDA o kazdym moim chlopaku tak myslalam. Sadzilam ze na pewno mnie zostawi predzej czy pozniej, i panicznie sie balam kiedy to zrobi. Jednoczesnie panicznie balam sie slubow i odpowiedzialnosci – podobnie kwestia dzieci. Tak jakbym emocjonalnie byla na etapie 18lat i on tez. No wiec jak masz 18 lat to nie myslisz o dzieciach – cale zycie przed toba prawda? To nas bardzo laczylo. I to zabezpieczanie sie „na wszelki wypadek nic za bardzo razem”. Mozna pomieszkiwac u siebie, mozna poznac swoja rodzine, ale „zależność” od siebie czyli stworzenie takiego prawdziwego zwiazku „my razem wspolnie” wykraczalo poza nasza percepcje. Obojgu bylo nam bardzo wygodnie w naszych dwoch indywidualizmach, ktore funkcjonowaly obok siebie.

      I slub. Otoz to nadal kwestia ktora mnie przeraza. ALE jestem kobieta a moja rodzina zwlaszcza mama od kilkunastu lat prawi mi o idealnym zyciu ktore wyglada tak – studia, praca, dom, slub, dziecko/dzieci. Przez wiele lat probowalam ten idealny obraz w glowie mojej mamy realizowac, perfekcjonistycznie staralam sie spelniac jej ambicje – akurat skonczylam dwa kierunki studiow, duzo podrozowalam, mam swietna prace i… boje sie slubow, bo wolnosc, i dzieci – bo odpowiedzialnosc. Ograniczenie wolnosci konkretnie. No ale wtedy z tym chlopakiem czulam sie winna wobec rodzicow i ze no po 3latach to juz „wypada sie ozenic”.  Pewnie gdyby on mi powiedzial ze nie chce slubu to szybko zapomnielibysmy o problemie i dalej zyli w swoich wygodnych bankach, ale presja byla „bo przed 30stka zegar tyka” a ja bylam starsza od niego.

      Rozmawialismy o slubie raz. Ja pod presja mojej mamy. On pod bardzo subtelna presja swojej na ktora sie okazalo byl bardzo wrazliwy. I to bylo sondowanie z mojej strony. Pamietam to jak dzis. mowilam ze malzenstwo jest wtedy gdy ludzie sie kochaja i chca ze soba byc (w mojej glowie – to jest pokrecone wiem, ja zawsze wyobrazam sobie zwiazek na zawsze do konca zycia, ale jednak boje sie slubow to bo to jest takie… nieodwracalne, nie mozna sie cofnac, chociaz teoretycznie mozna wziac rozwod to po co, skoro mozna nie brac slubu). On byl zaskoczony w taki sam sposob jakby byl gdybym powiedziala ze wygralam 3 miliony zloty w totka, albo ze zrobie sobie operacje zmiany płci (ten rodzaj szczerego zaskoczenia czy naprawde mowisz serio). Przecież po ślubie trzeba płacić alimenty. Aha… ale ludzie żenią się żeby ze sobą być, a nie żeby się rozwodzic?

      ok. Temat zniknal ale chlopak zaczal sie dystansowac. Na poczatku w ogole nie zwrocilam uwagi na to, po prostu wygralam wtedy jakims super fartem bilety na swietny koncert wszystko z noclegiem bylo oplacone i chcialam zeby ze mna pojechal. Znalazl jakas wymowke, mimo ze nie mial stalej pracy a jego rodzina praktycnzie nie celebrowala zadnych rodzinych uroczystosci, w sumie nawet sie nie spotykali. No i stwierdzilam ze pojade sama i mam prawo dobrze sie bawic, ze nie poswiece sie dla niego. ok – do rzeczy. wrocilam i dojrzalo we mnie to – tak panicznie balam sie ze mnie zostawi pierwszy, ze sama postanowilam go zostawic pierwsza (wiem to pokrecone). Okazalo sie ze wtedy cala para zeszla i wyjasnil mi kwestie tego slubu i ze nie jest gotowy i ze badzmy przyjaciolmi. Dopiero nastepnego dnia powiedzial mi ze od 2 miesiecy (mniej wiecej od czasu rozmowy o tym slubie) spotyka sie z kims innym. I widzisz zaleznosc – nie byl ze mna wstanie zerwac – brnal w to dalej i moze by tak ciagnal to na dwa fronty i po prostu zwiekszal i jeszcze bardziej zwiekszal dystans miedzy nami. Np. wczesniej on u mnie pomieszkiwal, po tem czasami bywal, potem znajdowal jakies powody do malych dram, albo nie mial czasu dla mnie a potem go spotykalam przypadkiem na jakichs juwenaliach samego, jakby unikal mnie, spotykalismy sie rzadziej a ja caly czas myslalam ze cos jest ze mna nie tak (to akurat DDA, zawsze obwinialam wtedy siebie w sumie za wszystko, i zawsze mialam jakies poczucie winny).

      Coz, teraz jestem juz z kims od wielu lat, z osoba z niedysfunkcyjnej rodziny. Tamten zwiazek uswiadomil mi bardzo jak czesto wybieralam po prostu chlopakow podobnych do mnie – czyli bardzo dysfunkcyjnyhc. Dopiero bycie z moim obecnym partnerem jego rodzicami, jego krewnymi, jego przyjaciolmi od przedszkola studiow i liceum (ja nie mam takich przyjaciol, ucinalam wszystkie wiezi bardzo regularnie, w ogole mialam ogromny problem z budowaniem trwalych wiezi) zsocjalizowalo mnie – inaczej juz mysle o tym co to doklandie znaczy „My” (nie „ja i moje” + „ty i twoje”). To byla dla mnie istotna redefinicja wszystkiego.

      Jestes jeszcze mloda i masz duzo czasu. Jesli twoim prawdziwym autentycznym marzeniem jest posiadanie domu i rodziny przed 30stka ( i to wyplywa z twojej prawdziwej potrzeby), to moze to nie jest wlasciwa osoba, poniewaz bedzie on od Ciebie wymagał czasu. Jesli go jednak kochasz i czujesz ze warto inwestowac w te relacje swoj czas i emocje, to nie naciskaj na ten slub. Rosnijcie razem jako para, otaczajcie sie innymi ludzmi ktorzy zyja w dobrych inspirujacych zwiazkach,  spedzajcie czas, jezdzijcie razem na wakacje, miejscie wspolne hobby, rozmawiajcie o tym czego sie boicie, budujcie swoje zaufanie a ten slub – jak bedzie to bedzie, jak nie to nie.

      Swoja droga ja nadal boje sie slubow, ale przynajmniej juz sie nie boje o tym mowic. Niewykluczone ze wezme jakis ale juz na pewno nie dlatego ze mama tego ode mnie oczekuje, albo bo boje sie ze ten chlopak mnie zostawi – wezme go dlatego ze po prostu bede gotowa i nie bede widziec w nim zagrozenia swojej wolnosci ale szanse dla mojego zwiazku na inny ciekawy etap.

    Przeglądasz 1 wpis (z 1)