Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 21)
  • Autor
    Wpisy
  • noname
    Uczestnik
      Liczba postów: 23
      w odpowiedzi na: Tęsknota po terapii #485160

      Podpisuję się pod tym, co mówi użytkownik dda93. Emocje w Tobie kipią i na pewno nie są dobrym doradcą, to igranie z ogniem. W emocjach człowiek nie myśli, tylko działa, więc nie ufałabym sobie, gdybym była na Twoim miejscu. Co byś czuł dotykając w tańcu panią terapeutkę? Co ona by czuła… i co czułaby Twoja partnerka przyglądając się Wam? Całkiem możliwe, że do niczego by nigdy nie doszło, jeśli terapeutka niczego do Ciebie nie czuje… jednak mimo wszystko żal mi Twojej partnerki w tej sytuacji. Nie chciałabym być na jej miejscu. Czy z nią także potrafisz rozmawiać tak jak z terapeutką na wszystkie ważne dla Ciebie tematy? Może Twoja partnerka czuje się w pewien sposób gorsza lub niewystarczająca w tej relacji, może czuje, że brakuje tu szczerości, czuje zagrożenie? Czy jesteś pewien, że to miłość stabilna i dojrzała, czy może masz jakieś wątpliwości? Nie musisz odpowiadać, tylko porządnie się zastanów nad sobą i nad jakością dialogu w związku. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.

      noname
      Uczestnik
        Liczba postów: 23

        joanna.b.g:

        Spacery z aparatem to coś, co kiedyś też uwielbiałam. Teraz jednak wolę chłonąć piękno otoczenia całą sobą, niż skupiać się na zrobieniu dobrego kadru, a potem zamartwiać się czy to się komuś spodoba, czy nie. Aparat poszedł w odstawkę, choć czasem jeszcze robię zdjęcia telefonem (dla siebie), widząc coś wartego utrwalenia.

        Biżuteria i szydełkowanie – super! 😊 Bardzo szanuję tak wymagające prace ręczne i cenię za cierpliwość. Nie wyobrażam sobie ile czasu trzeba poświęcić na zrobienie na przykład takiego obrusu.

        Gratuluję też pokonania fobii społecznej. Warto otwierać się na ludzi, wychodzić z domu, cieszyć się przestrzenią i poznawać świat. 😊 W naturze można poczuć się wolnym. Nigdzie nie trzeba gonić, można odpocząć od wszystkiego i doceniać każdą chwilę, każdy śpiew ptaka czy szum liści… Co do spotkań twarzą w twarz, to faktycznie warto o to zadbać. Warto też dbać o jakość kontaktów z ludźmi. Ja też mam problem z rozmową, z podtrzymaniem dialogu, często nie wiem co powiedzieć lub używam krótkich sformuowań typu „tak” lub „nie” i na tym rozmowa się urywa. Muszę jeszcze nad tym popracować.

        A muzyka i książki – jakie najchętniej, jeśli mogę spytać? 😊

         

        dda93:

        „Z tego co mi się udało: Nie mam telewizora” – moje gratulacje. 👏 Popieram całym sercem. Gdybym mieszkała „na swoim”, też nie miałabym telewizora, ale na ten moment mieszkam u kogoś i nie mam wyboru. Staram się od tego odciąć, siedząc w słuchawkach lub przebywając w innych pomieszczeniach czy poza domem.

        „Trochę podupadły moje zainteresowania, ale życie tylko z nimi było puste, gdy nie miałem tego, czego wielu z nas pragnie tak bardzo – ukochanego potomstwa, żywej i obustronnej relacji damsko-męskiej.” – Świetnie, że ułożyłeś sobie życie. 😊 Tutaj nie ma czego żałować, tylko trzeba doceniać, co się z trudem zbudowało. Jak mówisz, życie byłoby puste. To jest to, o czym wielu tylko marzy, a niektórzy nawet zazdroszczą. Wiadomo, że w dorosłym życiu trzeba jakoś dzielić tę naszą za krótką dobę na miliony obowiązków i codziennych radości, pomiędzy siebie i innych.

        Rower i spacery, a czasem i zdrowe odżywianie – szanuję. Sama wiem jak ciężko wygląda życie bez czekolady. 😄 Od dawna staram się unikać mięsa, nie palę, nie piję, ale ze słodyczami jest problem… no i często też z brakiem ruchu.

        „… po co robić zdjęcia, które ktoś potem pochwali lub zgnoi…” – znam to. Ja już nigdzie nie pokazuję tego, co robię. Jak już coś robię to dla własnej satysfakcji, czasem pokażę przyjaciółce i tyle. Nie ma presji, oceniania, zbędnego stresu.

        Co do języków obcych to też się uczę. Korzystam z aplikacji Duolingo i dodatkowo robię własne notatki, do których wracam, żeby przypomnieć sobie nowe słowa i wyrażenia. Niestety na porządną naukę trzeba poświęcać sporo czasu i uwagi, więc faktycznie teraz może być trudniej, niż za czasów chodzenia do szkoły. Jakiś intensywny kurs byłby super, ale faktycznie drogo i… kiedy znaleźć na to czas? Dylematy dorosłości. 😄 No ale nic, trzeba się cieszyć i doceniać to, co się ma. Niektórzy nie mają możliwości nawet nauczyć się pisania i czytania, więc i tak mamy bardzo dobrze. Jest za co czuć wdzięczność.

        „… ciągle nasłuchuję nadchodzącego kataklizmu…” – no tak, trochę w tym widać cech DDA. Jest w nas takie wyczulenie na hałasy, a nawet czasem irytacja na różne dźwięki. Kłótnie za oknem czy za ścianą sprawiają, że coś się przypomina, włącza się lęk i tryb „walcz / uciekaj”. Przy okazji… Podziwiam DDA, którzy zdecydowali się zostać rodzicami. Mnie strasznie irytują odgłosy krzyków i płaczu, czy walenie lub kopanie w meble albo choćby uporczywe stukanie łyżeczką o talerz. Nie wiem czy da się to jakoś zwalczyć. Mam nadzieję że tak, skoro tak wielu ludzi ma dzieci i im to nie przeszkadza. 😊

        noname
        Uczestnik
          Liczba postów: 23

          Cieszę się, jeśli mogłam jakoś pomóc. Dziękuję za miłe słowa. 😊 Co do tych złych przekonań i blokad, to cóż… warto się im przyglądać, wyciągać wnioski, zrozumieć źródło, ale nigdy nie odbierać osobiście. Ta krytyka nie jest nasza, przyszła z zewnątrz i w nas siedzi, ale dajmy jej odejść w spokoju, z uśmiechem na twarzy. Może warto potraktować to jak hejtera w sieci. Hejterzy są i będą, niech sobie gadają swoje, ale to nie jestem „ja”, tylko coś z zewnątrz nad czym nie mam kontroli (jak nad deszczem za oknem). Niech to wszystko jednym uchem wejdzie, a drugim wyjdzie i tyle. Mamy w sobie tak dużo miłości, tworzymy i doceniamy piękne rzeczy, potrafimy cieszyć się naturą, mamy wiedzę na wiele różnych tematów, jesteśmy ciekawi świata i chcemy się uczyć nowych rzeczy, rozwijać, mamy ogromną wartość, a ciągle pozwalamy dochodzić do głosu temu krytykowi, który nie dorasta nam do pięt.

          noname
          Uczestnik
            Liczba postów: 23

            No właśnie… Ten internet… Problem w tym, że wlewamy w siebie więcej, niż jesteśmy w stanie „przetrawić”. 😛 Na własne życzenie robimy sobie sieczkę w głowie, mózg aż paruje od pomysłów, informacji, ciekawostek i nie starcza już sił, żeby cokolwiek zrobić, bo organizm musi najpierw przyswoić wiedzę, a potem jeszcze ochłonąć. Często od gapienia się w ekran bolą mnie oczy i głowa. Napędzam się obrazkami, żeby coś stworzyć, czuję wtedy przypływ energii, a potem odkładam telefon i… mam „zjazd”. Zamiast coś robić, nagle chce mi się spać, chce mi się zjeść coś słodkiego, czuję się bezsilna i oczywiście przychodzą wyrzuty sumienia. Wydaje mi się, że powinnam sobie sama ograniczyć to wszystko z zewnątrz. Ograniczyć internet do max godziny dziennie i np. wybrać 3-5 pomysłów na miesiąc kwiecień i jeśli zachce mi się coś robić, to wybrać jedną z tych rzeczy i ją zrobić (nie szukać innych w internecie). Tak to sobie teraz wymyśliłam i chyba sprawdzę czy mi się uda… 😄 Może wydrukuję kwietniowe pomysły na jednej kartce A4, żeby nie tracić czasu na szukanie. Jeśli też przyjdą Ci jakieś pomysły do głowy, to podziel się, proszę. 😄 Może razem wymyślimy jakiś fajny sposób na zmiany złych nawyków, które będą łatwe do wdrożenia w życie. 😊

            noname
            Uczestnik
              Liczba postów: 23

              abcd:

              Wybacz, że tak długo nie odpowiadałam. Tak czułam, że mamy różne światopoglądy. Akceptuję ten fakt, jednak nie chcę kontynuować takich tematów. To jest temat hobby i zainteresowań (z założenia miał się kojarzyć z czymś miłym), a nie aborcji czy homoseksualizmu. Z ciekawości przyjrzałam się Twoim innym komentarzom w innych tematach na forum. Twierdzisz tam, że wiele osób przestaje się nagle do Ciebie odzywać, przestaje odpowiadać na Twoje wiadomości i uważasz to za zachowanie, które jest nie w porządku wobec Ciebie. Jednak swoimi komentarzami pokazujesz, że lubisz konflikty. Lubisz być tam, gdzie coś się dzieje i udowadniać swoje racje innym ludziom, wtykać kij w mrowisko. Takie dostrzegam sygnały… Wszyscy tutaj pracujemy nad sobą, Ty na pewno również i szczerze trzymam za Ciebie kciuki. Mam nadzieję, że zastanowisz się przez moment nad moim spostrzeżeniem i być może zauważysz w swoich dyskusjach jakiś powtarzający się schemat. Ja nie chcę konfliktów, nie chcę się kłócić o różnice zdań, ani nie będę Cię namawiać, żebyś zmienił swoje… chcę, żebyśmy szanowali się nawzajem i sobie wzajemnie pomagali. Nie mówmy tu, proszę o aborcji i homoseksualizmie. To nie ten temat. Można do tego założyć oddzielny wątek.

               

              kurianna:

              „Paraliżuje mnie „pusta kartka” i nie jestem w stanie posunąć się dalej.” – znam to aż za dobrze. Myślę, że wiele osób tak ma (rzadziej lub częściej). Jak to się dzieje, że jednak coś tworzę? Hmm… Dużo zależy od mojego nastroju, od wsparcia znajomych (warto rozmawiać z ludźmi o tym co chcemy stworzyć, co oni ostatnio zrobili lub co mają w planach, może nas to zmotywuje, natchnie, rozmawiać na pozytywne tematy) i od otoczenia. Jeśli jestem w domu z kimś, kto źle na mnie wpływa swoją energią, to po prostu nic mi się nie chce. Nie mam weny ani siły, żeby cokolwiek zrobić. Wtedy tylko egzystuję, staram się przetrwać od wstania z łóżka do pójścia spać. Często w ten sposób mija dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, a ja nadal nie dokończyłam (lub nawet nie zaczęłam) czegoś robić. Pomagają też spacery po parku lub lesie, wsłuchiwanie się w naturę… i słoneczne pomieszczenie. Kiedy padają na nas promienie słońca, od razu mamy więcej energii. Tym bardziej, jeśli dodatkowo wesprzemy się pobudzającą muzyką. Pomyśl co możesz stworzyć dla kogoś w prezencie. Może na Dzień Matki, może na urodziny przyjaciółki, czy z okazji Wielkanocy (tylko nie kończ na przeglądaniu milionów pomysłów w internecie – ja często popełniam ten błąd)… Zrób szkic „na brudno” ołówkiem, albo tylko spisz swój pomysł na kartce. To niewielki wysiłek. W pewnym momencie zaczniesz to robić. Wierzę, że się uda. Tylko nastaw się pozytywnie i odłóż telefon. 😊 Mnie internet często blokuje (przez to, że zalewam się pomysłami i marnuję w ten sposób czas i energię).

              noname
              Uczestnik
                Liczba postów: 23

                Xyz: Jestem z Pomorza, więc też nie wiem jak z mitingami w Poznaniu.

                 

                abcd: Co to tego znalezienia balansu, to tak, jest trudno. Każdy ma swoją drogę i swój własny balans. Co do obrony prawdy, to tutaj coś czuję, że moglibyśmy się nie dogadać (może się mylę). Nie chcę i nie pozwolę na to, żeby ktoś mi narzucał swoją prawdę jako jedyną i właściwą, żeby planował mi sposób na życie, czy podejmował za mnie ważne decyzje, które powinny należeć wyłącznie do mnie. Jeśli należysz do tej grupy, która chce zmuszać ludzi do swojej prawdy, to nie rozwijajmy tego tematu, proszę, bo to wkładanie kija w mrowisko. Nie warto. Szkoda nerwów, szkoda czasu i życia.

                 

                Co do marzeń i cudów… Tak, masz rację, cuda się zdarzają. Np. dziś dowiedziałam się, że ktoś z mojej okolicy wygrał mieszkanie w loterii Biedronki. Super. Cieszę się, że tak się niektórym poszczęści w życiu. 😄 Świetna sprawa. Jednak co do mnie, to ja nie liczę na taki cud. Jakoś nigdy mi szczęście nie dopisywało. Polegać na samym cudzie też nie można. Chyba, że chodzi o nieuleczalną chorobę, to co innego… wtedy to jedyne co człowiekowi zostaje.

                 

                Takie tworzenie ceramiki to musi być coś fajnego. Mam nadzieję, że uda Ci się do tego wrócić. Trzymam kciuki. 😊 Oby udało Ci się utrzymywać w życiu z tworzenia samych pięknych rzeczy. Wiadomo, że to długa i mozolna droga (chyba, że ma się wyjątkowo dużo szczęścia), ale warto. Naprawdę kibicuję wszystkim artystycznym duszom.

                 

                „Usunęłam wszystko z internetu.” zabrzmiało jakby jakiś ogromny kryzys Cię dopadł 🙁 Czy to był jakiś hejt ze strony ludzi? Czy tak po prostu? – Miałam ciężki okres jakiś czas temu. Najpierw rozstanie, potem śmierć bliskiej osoby, później jeszcze problemy z byłą „przyjaciółką”, która wykorzystywała mnie finansowo, a na koniec zrobiła ze mnie materialistkę, dziwkę i kto wie co jeszcze przed moimi wszystkimi znajomymi… Chciałam po prostu zniknąć. Przestać istnieć raz na zawsze i nie wracać do ludzi. Nie chcę już niczego zaczynać od nowa, pokazywać się ludziom, pokazywać im co robię, po prostu nie chcę. Nie mam już siły na to wszystko.

                noname
                Uczestnik
                  Liczba postów: 23

                  Żyć dla siebie i dla innych… Tak, ale z rozwagą, trzeba znaleźć balans. Ja niestety mam tendencję do życia „pod kogoś”, a o sobie zapominam i nie dbam o własne potrzeby. Za bardzo liczy się dla mnie to, co inni o mnie mówią i myślą. Ciągle się poświęcam, z czegoś rezygnuję lub robię to, czego nie chcę robić, tylko po to, żeby komuś było lepiej. Dlatego, jeśli o mnie chodzi, muszę nauczyć się skupiać na sobie.

                   

                  … a co do marzeń… „Mam przekonanie, że jeżeli człowiek prawdziwie dąży do celu, to zwiększa się szansa na to że ostatecznie osiągnie.” – Masz rację. Tylko prawdziwe dążenie do celu wyrasta na takich fundamentach jak wiara w swoje możliwości, ogromna motywacja, gotowość do ciężkiej pracy dniami i nocami, otwartości na ludzi i nowe wyzwania (bo dużych celów samemu się nie osiągnie, tak samo jak tylko siedząc w swojej strefie komfortu i marząc). Ja nie dążę prawdziwie, tylko marzę na papierze, żyję szarą codziennością i nie wierzę, że kiedykolwiek będę miała swój wymarzony własny kąt. To jest niemożliwe. Musiałabym bardzo dużo zarabiać, odkładać po parę tysięcy złotych miesięcznie przez kilkanaście lat z rzędu. W moim wieku to się już nie może udać.

                   

                  Wracając do tematu suszenia kwiatów to przyznam, że nie słyszałam o żelu krzemionkowym, zaraz sobie sprawdzę.

                  Ribbon embroidery – no tak, to coś takiego, tylko bez „ribbon”. 😄 Podobają mi się hafty przedstawiające np. zachód słońca nad morzem czy mysz polną na łące (nie w bajkowym klimacie, tylko realistyczne).

                   

                  Co do tych mebli to jeszcze nie wiem co zrobię… Na razie zrobiłam zdjęcia i przerabiam je na próbę w aplikacji na komórce. Sprawdzam jak mogą wyglądać, szkicuję i nie wybrałam ostatecznej wersji. Uchwyty chciałabym kupić gotowe, ale nie wiem czy znajdę coś sensownego (poza tym są drogie), więc tu też muszę dłużej pomyśleć… Skomplikowanych ornamentów raczej nie będę tutaj robić, ewentualnie dodam jakąś prostą fakturę, np. pasy, żeby szafka pasowała do reszty mebli. Ma być prosto i elegancko.

                   

                  No proszę… Czyli nie tak łatwo zrobić kubek… Chcesz się rozwijać i inwestować w tym kierunku, czy wolałbyś zająć się inną dziedziną bardziej profesjonalnie? Też masz sporo zainteresowań, ciężko coś z tego wybrać. 😄

                   

                  Moich prac nie można nigdzie obejrzeć. Usunęłam wszystko z internetu. Czasem robię zdjęcia i trzymam je w telefonie, a czasem rozdaję te rzeczy w prezencie, nie robiąc wcześniej zdjęć.

                  noname
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 23

                    „… ta cała aktywność twórcza i perfekcjonizm, nie jest trochę efektem braku zaspokojenia emocjonalnego?” Tak sądzę. Jak człowiek całe życie jest wyzywany, słyszy na każdym kroku, że jest beznadziejny, że inni są lepsi… a jak zrobi coś dobrego, to widzi tylko zwieszone miny i nigdy za nic nie jest chwalony, to czuje, że jest nikim… więc w dorosłym życiu stara się być „kimś”. Stara się być lepszym od innych, udowodnić swoją wartość, chce znać się na wszystkim, być samowystarczalnym i osiągać sukcesy. Koło się zamyka, kiedy nie widzimy spektakularnych efektów naszych starań w codziennym życiu i poddajemy się raz za razem. A wystarczyłoby cieszyć się każdą chwilą, doceniać to, co się ma, dać samemu sobie trochę miłości i wyrozumiałości… zacząć żyć dla siebie, a nie dla innych.

                    Co do kwiatów… Podobają mi się realistyczne hafty na podstawie szkiców (w formie obrazu albo na ubraniach). Super sprawa. Rośliny suszę: 1) na płasko, pomiędzy papierami (płatki, liście), 2) w kaszy mannie, żeby zachowały swój kształt (płatki, całe kwiaty), 3) podwieszając za łodygę główkami w dół, w ciemnym miejscu, żeby nie straciły koloru (np. lawenda).

                    Plany mieszkań robię tak sobie, jak widzę co gdzie można zmienić. W wielu mieszkaniach jest beznadziejny i niepraktyczny układ ścian, drzwi, okien, mebli, a nawet całych pomieszczeń. Marzenie o domu mamy trochę podobne, tylko u mnie z kotem zamiast gromadki dzieci. 😄 Marzy mi się dom w górach, otoczony lasem. Mały, ładny, bezpieczny i funkcjonalny. Gdyby jeszcze było morze w okolicy kilkudziesięciu km, byłoby idealnie (np. Chorwacja). Rysuję sobie plany, żeby spełnić to marzenie chociaż na papierze, bo w rzeczywistości to niemożliwe.

                    Odnośnie drewna… Dłutami i mini frezarką dłubię sobie w zbędnych deskach i maluję jakieś małe obrazki… Papier ścierny, bejce i lakier to podstawa. 😊 Do bardziej zaawansowanej zabawy w płaskorzeźby podobno najlepsze są: lipa, olcha i jesion. Teraz zastanawiam się nad tymi meblami. Jedna szafka jest stara i solidna (z tym pójdzie łatwiej), a druga nowsza, tania i pokryta jakimś sztucznym dziadostwem. Nie wiem co z tym zrobić, czy zostawić tę warstwę i na nią nałożyć farbę do płyt laminowanych czy to zeszlifować… W obu szafkach trzeba wymienić uchwyty. Tę starą chcę rozjaśnić i wydobyć fakturę drewna. Nowsza ma mieć czarne krawędzie i jasny środek (drzwiczki i szuflady). Jeszcze nie do końca wiem jak będą wyglądać, jakie farby wybrać, czy dorobić jakieś detale…

                    Z ceramiki w sumie można by żyć gdzieś w górach, w miejscu turystycznym… Sprzedawać jakieś ozdobne kufle, garnki, rzeźby, pamiątki (dodatkowo online)… a co robisz z żywicy? Widziałam w internecie stoły z drewna i żywicy. Coś pięknego. Ciekawe jak z trwałością…

                    noname
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 23

                      Dodam jeszcze, że oczywiście (jak to mamy w zwyczaju) wszystko już za pierwszym razem musi wyglądać idealnie, bo nie zadowolę się „bylejakością”. 😂 … więc u mnie niektóre rzeczy dokończone to rzeczy do poprawki. 😂 Tak naprawdę do poprawki jest tylko moje myślenie, wiem o tym, ale zależy od nastroju… raz wygrywam z tym myśleniem, a raz się katuję.

                      A co do tych technicznych spraw, to w jakich dziedzinach możesz pomóc? Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o dłubaniu w drewnie i odnawianiu starych mebli, bo mam dwie szafki do przerobienia. 😄

                      noname
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 23

                        U mnie o konkrety trudno. 😄 Robię wszystko po trochu. Raz zrobię coś z papieru, raz skleję coś z zapałek lub patyczków do lodów, czasem coś namaluję akrylami, czasem podłubię dłutami w drewnie… Sporo pomysłów znajduję na Pintereście. Ostatnio zrobiłam coś ze sznurka, zrobiłam też parę ozdobnych świeczek, suszę rośliny, żeby mieć je do czegoś na przyszłość, 😛 chcę zrobić mini ogród w szkle i masę innych rzeczy. Ostatnio rysuję plany domów i mieszkań na kartkach, a dodatkowo czytam o robieniu kosmetyków naturalnych i wyszywaniu kwiatów. 😛 Milion różnych rzeczy na raz… Najgorzej jest z takimi, które muszę podzielić na kilka dni, na przykład obraz czy coś w drewnie. Pierwszego dnia zaczynam to robić, drugiego może do tego wrócę, a może nie… i tak sporo rzeczy leży niedokończonych od miesięcy. Zawsze jak na to patrzę, to wkurzam się sama na siebie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 21)