Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Ludzie w autobusie- o nieumiejętności nawiązywania relacji #463090
Vea 🙂
Przykro mi, że „spaliłam” Twój plan wklejenie mniej ?drastycznych? fragmentów posta po odnalezieniu Cię na forum DDa. Ale przecież zawsze możesz dodać coś nowego…. 🙂
Być sobą powiadasz…. nawet próbuję. Nie od razu mi to wychodzi, jednak ostatnio zdarzyło się coś takiego przy jednej z koleżanek, ale musiałam trochę z nią i w różnych sytuacjach poprzebywać. W krótkim kontakcie jako „pasażer w autobusie” z zamiarem nie kontynuowania znajomości nie można czegoś takiego doświadczyć.
Brak swobody- wiąże się, wiadomo, ze sztywnością postawy, sądów, lękiem, niedowartościowaniem, brakiem wolności wewnętrznej itd. itd. Tak to temat, który wywołuje u mnie „przegrzanie myśli”… więc najczęściej wolę nie myśleć, lub myśleć później (syndrom Scarlett O?Hara…. 🙂 )
Uściski… 🙂
Oliwia
w odpowiedzi na: Ludzie w autobusie- o nieumiejętności nawiązywania relacji #462960A przy okazji witam Wszystkich DDa i nie tylko, po ponad roku mojej niebytności na forum 🙂
Ukończyłam dwuletnią terapię grupową!!!
Ogłaszam to , bo sam fakt, że ukończyłam (w moim przypadku) jest wyczynem. 🙂
w odpowiedzi na: Ludzie w autobusie- o nieumiejętności nawiązywania relacji #462959Witaj Aniu! 🙂 Autoro wątku 🙂
Postanowiłam odnaleść Twój wątek na forum, bo zainteresowałaś mnie tym co mi wkleiłaś w maila. Jesteś intrygującą osobą i szkoda, że się „ukrywasz” za swoim bogatym wnętrzem. Gdyby odpowiednie osoby mogły Cię poznać, na pewno doceniłyby osobę, którą jesteś. Może trochę otrwartości? W realu. Wiem, wiem….. jestesmy typami ludzi, którym łatwiej wyraża się na papierze, mamy wtedy większą łatwość myślenia niepodszytą trudnymi emocjami i niepewnością…. Jeszcze nie zebrałam się za odpisywanie, zrobię to pewnie po wtorku…. 🙂
Miłego dnia 🙂
w odpowiedzi na: Samookaleczanie/autoagresja #383269Robimy sobie krzywdę, bo nie możemy sobie poradzić z trudnymi emocjami w nas. Robimy też to, żeby się ukarać, bo kiedyś „ktoś” nas za bardzo karał, gdy czujemy się źle, mamy jakieś poczucie winy lub nawet domagalismy się czegoś o co baliśmy się prosić, wtedy się karamy……Robimy sobie ulgę karając się, ale niestety to tylko na chwilę i to wogóle nie rozwiązuje żadnego problemu……
Aż płakać się chce….dobrze by było płakać zamiast się krzywdzić…
w odpowiedzi na: wywiad z DDA #379726w odpowiedzi na: DDA czyli ja #367751„A mnie ch.j strzela bo o mojej gehennie nie pamięta nikt ? a wszyscy zapewniają o swojej miłości ?”
Przyłączę się do tej wypowiedzi, bo też tak mam. Też czuję złość!!!
Ostatnio tłuczą mi się po głowie takie słowa: „przecież nic się nie stało…”. No właśnie, to co zgotowali nam nasi rodzice to takie nic…. jak dla nich, NIC się nie stało. Nasze przeżycia i to co czujemy są nieważne. A tak wogóle to powinniśmy dawno o wszystkim zapomnieć – tego by chcieli. Tylko jak naprawić to wszystko zepsute w nas? Terapia to za mało…..jak dla mnie
w odpowiedzi na: Jak sobie z tym radzić…? #363290Witam Cię!
Też jestem DDA i chodzę od ponad roku na terapię i muszę Ci powiedzieć, że jesteś typowym DDA i dodatkowo DDD. Ale to nie tragedia. Powinnaś udać się na terapię, są takie finansowane przez NFZ. Zobaczysz odżyjesz. A Twoja matka jest osobą współuzależnioną, też powinna iść na terapię już nie mówiąc, że Twój ojciec powinien się leczyć. Współczuję Ci bardzo, bo ja sama też przeżyłam piekło w swoim domu. Ale wyrwałam się z niego i od tego czasu jest tylko lepiej, choć ciągnę za sobą piętno rozwalonej osobowości. Ale udało mi się stworzyć normalną swoją rodzinę i zrobię wszystko aby moje dzieci nie przeżywały tego co ja. Nie dziwne, że masz teraz problemy z samoakceptacją, czujesz wstyd i złość. Ja też tak mam. Tak mają DDA. Poszukaj terapii, najlepiej grupowej,to da Ci siłę i inne spojrzenie na siebie i swoje życie.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Oliwia
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #331482Dziękuję Skrzacie za udzielone informacje. Trochę mi się rozjaśniło 🙂
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #329678Czy ja napisałam do Ciebie Skrzacie obraźliwie?
w odpowiedzi na: Wszechobecne poczucie odrzucenia #325821Wiecie tak sobie ponarzekałam, wywaliłam wszystko (no nie wszystko) co mnie boli. Bo czasami człowiek już nie wytrzymuje i choćby” komputerowi” chce to zrzucić. Pisanie tutaj to nie wyjście z sytuacji, z trudnych uczuć bez rozwiązania. To nie zastąpi prawdziwych bezpośrednich relacji ludzkich, kiedy to patrzy się w czyjeś oczy i widzi się zrozumienie. Ale jak nie ma tych „oczu”, którym można się wygadać to co można wtedy zrobić? Jak się jest w takiej akurat sytuacji życiowej, na takim zakręcie, że nie ma nikogo, kto chciałby i mógłby zrozumieć, to co? Wiem, nie narzekać. Ale , żeby przestać narzekać to trzeba jakoś do tego dojść. A jak się nie ma możliwości, to jak to zrobić?
Wiem, beznadzieja z tego mojego pisania wychodzi. I co z tego! Przecież to tylko „komputer”. Przeczytacie, i co? Przecież to tylko ułuda jakiś tam relacji. Zaraz usłyszę: No to idź kobieto do ludzi, zrob coś z tym, z samą sobą, nie ględź! Przecież Ci co teraz tak super teraz pracują, „zdrowieją”, też kiedyś musieli sobie gdzieś tam ponarzekać.
-
AutorWpisy