Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 113)
  • Autor
    Wpisy
  • Oliwia75
    Uczestnik
      Liczba postów: 115

      Jakubek nie wiem co mam rzec. Myślę nad tym co napisałeś w dwóch ostatnich postach. Chciałabym spróbować zrozumieć Ciebie, ale chętnie zrobiłaby to w oderwaniu od siebie samej. Gdy zaczynasz porównywać, wartościować, to czuję tylko wzburzenie. Nie ma możliwości porównywać naszych światów. Są inne i odrębne. Należy wg mnie je oddzielnie rozpatrywać. Fakt nie mam pojęcia jak to jest wywodzić sie z takiej rodziny jak Twoja. Ogólnie włącza mi się żal i zazdrość, że miałeś choćby troskliwą matkę. Próbuję zrozumieć co znaczyła ta nadkontrola ojca. Ja tylko pamiętam, że ja nic nie mogłam, nawet płakać, kiedy mnie skatował, bo mi tego zabronił. Nauczyłam się wtedy, że ból należy „zatrzymywać”, bo będzie jeszcze większe „lanie” jeżeli tego nie zrobię. . Teraz też to robię. Czasami próbuje postąpić inaczej, naśladując innych, którzy szukają troski i uwagi. Wydaje się to takie naturalne u nich i przychodzi im to z łatwością. Faktycznie to działa i dostają zainteresowanie. Kiedy ja tak próbuje robić – nie wychodzi. Dzieje się dziwnie coś innego i w gruncie rzeczy cierpię jeszcze bardziej. Stwierdzam potem, że nie umiem sobie tego „załatwić”, więc odpuszczam i przestałam o to już się starać. Na swojej terapii, gdy się „żalę”, to mam duże poczucie winy oraz czuję, ze robię coś nieuprawnionego. Nie czuję też, że jest to rozumiane i wtedy pojawia się żal, że nie mogę tego poczuć, Czy oskarżam kogoś o „grzech niezrozumienia”? Nie. Czuję raczej zawód i jakieś „przekleństwo”, rodzaj pogodzenia się z ty, trochę jak wyuczona bezradność. To co trzyma mnie przy ludziach? Chyba to, że ich lubię… tylko boję się, ze oni nie chcieli by tego. Nie ode mnie, od kogoś takiego chorego i zaburzonego.

      Jakubek nie otwierasz się przed ludźmi? Żyjesz sam? Jak Ci teraz z rodzicami?

      Za jakimi ludźmi tęsknisz? Boisz się tego, że będą Cię osaczali, za dużo chcieli i kontrolowali, szczególnie kobiety?

      Piszesz o czymś trochę wspólnym, lękiem przed otwieraniem się i bliskością. Ale faktycznie jest to niemożliwe?  Czy zatrzymujesz się w powierzchownych znajomościach? Wystarczy Ci to?

       

      Oliwia75
      Uczestnik
        Liczba postów: 115

        Jakubek to zrozumiałe, że jest to dla Ciebie obce, skoro nie doświadczyłeś czegoś takiego. Piszesz, że miałeś opiekę, nawet za dużą, więc faktycznie nie wiesz, nie rozumiesz. Nie masz więc zaburzonego poczucia bezpieczeństwa i tak naprawdę przywiązania. Narzekasz, ze Cię „zagłaskano”? Ja mogę o czymś innym mówić, narzekać na liczne sińce i chronienie się w ciemnym lesie przed katem rodzicem. Wydaje Ci się, że możesz mienić się dodatkowo znawcą, nauczycielem? Dlaczego? Dlaczego wyczytuję z tego twoje poczucie lepszości i wyższości? Prawdopodobnie jest to pozwalanie sobie na większy egoizm, bez poczucia winy. Jeżeli chcesz „pomagać”, to lepiej nie szkodź. Nie odbieraj resztki godności i poczucia sensu tym, którzy zawsze czują zagrożenie, i tysiąc teorii tego nie zmieni. A czy świat jest aż taki przyjazny i empatyczny? Wcale nie.

        To zrozumiałe, że cierpiący próbują szukać pomocy i ukojenia. Niestety raz po raz zderzają się z zawiedzeniem, rozczarowaniem. Dostają tylko łatkę zaburzonych. Dowiadują się, że są sami sobie winni i odpowiedzialni za to co się dzieje z nimi. To jakiś procent ich świadomości tylko bierze w tym udział.

        Jestem faktycznie zawiedziona, bo nie ma odpowiedzi, nie ma właściwej drogi. Po co się męczyć, po co szukać, po co rozmawiać? „Świat” faktycznie nie rozumie, kieruje się innymi prawami. Wiem, na 100 procent, że tylko świat „duchowy” daje odpowiedź, spokój i ukojenie, poczucie sensu. Błędem jest polegać na człowieku, a tym bardziej na tym co on wymyśla, szczególnie umysł pozbawiony życia duchowego. Prowadzi to zawsze ku zatraceniu. Tylko niestety utraciłam tą „łaskę” aby w tym być…. więc nic nie pozostaje… tylko pustka…

        I o jakiej dziewczynie piszesz?

        Oliwia75
        Uczestnik
          Liczba postów: 115

          Nie radzę sobie, potrzebuję kogoś życzliwego. Mam od pewnego czasu wrażenie, że wszyscy są obcy. Nigdzie nie mogę się odnaleźć. Pracuję z ludźmi, zajmuję się nimi, a sama nic nie otrzymuję. Czy to normalne, że otoczenie uważa, że powinnam sobie radzić, skoro innym pomagam? Czy ja już nic nie potrzebuję? Czy to jest coś w stylu ironicznego  „lekarzu ulecz sam siebie”?

          Jestem wypruta tak bardzo, że zaczynam się zastanawiać na jakimś „odlotem”. Rzeczywistość staje się nie do wytrzymania.

          Marudzę, biadolę, przestaję sie czuć kobietą i człowiekiem.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 4 miesięcy temu przez Oliwia75.
          Oliwia75
          Uczestnik
            Liczba postów: 115

            Doszłam do pkt, kiedy zostałam sama, praktycznie bez więzi i relacji. Są osoby, którym jestem wdzięczna, cenię ich, jednak nie jest to relacją. Czuję wielką niemoc, bark nadziei, na tyle, że nie chce już nic. Nie chcę też obciążać innych, jakoś to byłoby nie fer. Każdy ma swoją biedę i granicę wytrzymałości. Wymyśliłam sobie, że stworzę pozory, że u mnie wszystko ok, pozory radzenia sobie. W sumie tak to wygląda z zewnątrz. Chyba. Tego też już nie mam siły ciągnąć dalej, jest to forma kłamstwa, a ono wymaga wysiłku.  Szukałam pomocy, trudno ją uzyskać, bo nie umiem mówić o sobie , a gdy próbuję to „odbija się to”, jest niesłyszane. Próbowałam w różne sposoby, powtarzałam to -bezskutecznie. Już odpuszczam. Nawet już nie czuję żalu, może trochę zdziwienia.

            Czuję się jak stary człowiek, który przygotowuje się do odejścia i odrywa sie się od wszelkich zależności, aby w spokoju móc przejść na drugą stronę. Tylko w tym moim chorym paradoksie istnienia, zastanawiam się czy i ta druga „Strona” też mnie odrzuci…. To nawet śmieszne, bo kiedy w końcu mogłabym już oderwać się od tego życia, to pozostają resztki „wiary”, że tam coś jest i też jestem tam nie do przyjęcia, odrzucona i niechciana. Nie jestem nawet już w błędnym kole. Wypadłam z niego. Nie mam już gdzie wędrować.

            Oliwia75
            Uczestnik
              Liczba postów: 115

              Czytam Was. Próbuję z wdzięcznością odpowiedzieć na Wasze posty. Jakoś nie udaje mi się. Kilka razy zabierałam sie do tego.Myśli mi się rozsypują i moja próba odpowiedzi traci sens. Te moje trudne słowa…

              W kazdym razie dziękuję.

              W obecne chwili ogromnego odrzucenia z kazdej strony. Od męża, który otwarcie i ze spokojem mówi że jestem już stara, nieatrakcyjna i nic na to nie poradzi- taka biologia i podobają mi się młode. Dzieci sporo problemów, czuję się bezsilna. Nie poradziłam sobie z ich wychowaniem. Z każdym coś jest nie tak. Za duzo tego na moje możliwości.  W pracy jest oblędnie ciężko. Bardzo duże poczucie niekompetencji mi towarzyszy.

              A znajomi  … Zbyt słabe relacje miałam, albo tak naprawdę nie powstały- bo znikły. Czuję dużą samotność, która pogłębia się.

              Psychologia mnie pogrzebała, ponieważ wykazuje moje zaburzenia. Twardo i sucho. Wiedza mi nie pomaga. Choć są skutkiem trudnego dziecinstwa, niby nie zawinione, jednak są powodem mojego poczucia wyobcowania. Ja musiałabym z nimi się uporać,  a na to nie mam już sily. Próbowałam,wg mnie z dużym wysiłkiem. Czuję rezygnację, zawiedzenie.Widzę, że są na tyle silne, że powinnam zniknąć i nie utrudniać innym życia. Stałam się patologią. Kiedyś jeszcze wierzyłam w swoją wartość, a teraz…. nie umiem już być i świadomie taką wadliwą „oferować” innym, tą swoją obecność. To poczucie poszło już w skrajność. Utrudnia wszystko, zamyka.

              Trudno tak z dnia na dzień to wszystko ciągnąć i siebie znosić. Nie mam już skąd czerpać sił. Nie wiem czemu jeszcze funkcjonuje. Czasami wydaje mi się, że tak nie wiele potrzebuję. Z jakiegoś powodu nie mogę tego mieć, choć staram się. To jak przekleństwo.

              Oliwia75
              Uczestnik
                Liczba postów: 115

                Doceniam to co piszecie. Jest to zgłębi serca i oznacza kierowanie się wartościami.

                Jednak wszystko straciło dla mnie sens…nie ma już nic.  W nic i nikomu nie wierzę.  Nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna miłość czy przyjaźń. A jakaś bezwarunkowa akceptacja… to utopia. Tolerancja to tylko upodobanie…

                Wadliwość jest przekleństwem bo dla tych którzy sobie radzą jest ładowaniem swojego poczucia wartości kosztem innych.

                Kiedyś z bólu a teraz i z zawiedzenia nie jestem w stanie już działać i brnąć w tą męczcą przyszłość…. która jest przekleństwem i wiadomym scenariuszem z filmu groteski.  A z głębi piekła zaśmiewają się demony….

                 

                Oliwia75
                Uczestnik
                  Liczba postów: 115

                  Jakubek masz kogoś czy żyjesz sam?

                  Oliwia75
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 115

                    Dziękuję za wasze posty, które mają w sobie dużo treści. Cennej treści. Jednak mój umysł sobie z tym nie poradził. Czuję jeszcze większą beznadzieję. Wygląda na to że nie ma nic bezwarunkowego. A ludzi z deficytami nie mają szansę na zdrowe akceptujące relacje. Już nie chcę się starać. Wyczerpałam się.

                    Oliwia75
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 115

                      Czyżby „efekt motyla”  ….? W tym moim beznadziejnym życiu

                      Tylko, że jestem już zmęczona ….bardzo

                      Oliwia75
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 115

                        Nie mam żadnego poczucia wartości. Już sobie nie radzę. Nie jestem w stanie już pracować jako terapeuta. Bardzo dużo wysiłku w to włożyłam zaniedbując rodzinę. Rodzina też już nie istnieje. Tylko praca była jakimś sensem, że jeszcze coś warto. Czuję się skończona i nawet nie mam o tym komu powiedzieć. Wklepuję literki w komórkę i też już nie wierzę, że to coś daje.

                        Przykro mi, ale nie udało mi się uporać z poczuciem odrzucenia. Nie wiem już jak żyć.

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 113)