Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 61)
  • Autor
    Wpisy
  • Oskar DDA
    Uczestnik
      Liczba postów: 73
      w odpowiedzi na: Kiedyś a dziś #482316

      Cześć!

      Patrząc z perspektywy czasu, udział w meetingach i warsztatach DDA/DDD dał mi niesamowitego przyśpieszenia samorozwoju. Nie łudzę się, że kiedykolwiek będzie idealnie…

      Choroba DDA/DDD, podobnie jak inne tego typu (alkoholicy, żarłocy, hazardziści itp.), jeśli nie jest leczona ,,ściąga wciąż w dół”. To jak być na schodach ruchomych o biegu w dół. Nawet gdy nic nie robię i wydaje mi się, że wszystko jest w porządku, po pewnym czasie zauważam, że tracę niektóre wypracowane zdolności. Nic nie jest dane na zawsze. Aby o tym nie zapomnieć wyobrażam sobie moją chorobę DDA jak chorobę nadawagi (co z resztą też jest mi dane). Jeśli nie będę chodził na siłownię, nie będę codziennie ćwiczył, stracę wpierw kondycję, potem mięśnie itd. Aby jednak ,,polubić” moje leczenie musiałem w tym odnaleźć pasję. Wczoraj prowadziłem meeting. Temat był bardzo trudny. Postanowiłem jednak, że będzie trwał tyle, ile określiła Inwentura Grupy, czyli 2 godziny. Gdy zbyt długo trwało milczenie, zabierałem głos wchodząc często w bardzo głębokie wyznania. To ośmieliło niektóre osoby do odważnego zmierzenia się z tym trudnym tematem. Mam nadzieję, że wszyscy uznali to spotkanie za udane, chociaż nie mnie sądzić czyjeś odczucia. Co jakiś czas daję sobie coraz trudniejsze wyzwanie, odkrywając siebie takiego, jakiego nie znałem. Właśnie z powodu choroby.

      Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę udanej drogi zdrowienia.

       

      Oskar DDA

       

      https://vd1iws.webwave.dev/

      Oskar DDA
      Uczestnik
        Liczba postów: 73
        w odpowiedzi na: Seks tylko z obcymi #481859

        Witam.

        Nie chcę wchodzić w głęboką psychoanalizę, bo nie z niej się utrzymuję.

        Moja drobna sugestia?

        Najfajniejszy seks i to wielokrotnie miałem z koleżanką, na której generalnie mi nie zależało.

        Traktowałem seks jako seks, bez miłosnych dyrdymał.

        Odchodził więc lęk przed samooceną (czy jestem dobry, czy zadowalam itp.)

        Można powiedzieć, odpadł cały rytuał, pozostał luz samej zabawy.

        Bo gdy się jest z kimś blisko na dłużej (na stałe) czasem trudno oddzielić Przyjaźń od ,,mechaniki seksu”. Czasem też dźwięczą w umyśle jakieś kłótnie, różnice zdań, współczucie, obawy przed sprawami do wspólnego rozwiązania itp.

        Też miałem z tym problemy. Mój sposób jest więc taki… Muszę być blisko, bo to daje mi poczucie miejsca na Ziemi, poczucie bycia potrzebnym, życie ma wtedy sens. W momencie zbliżenia cała sztuka sprowadza się do ,,wyłączenia myśli i uczuć wyższych”. Pozostaje z nich tylko czułość i namiętne przytulenie.

        Reszta jest miłą zabawą, rozrywką, chwilą relaksu bez zbędnej filozofii.

        A skąd pojawia się wcześniej opisana dysfunkcja? Nie wiem, jaką znajdziesz odpowiedź dla siebie?

        Moja to: Za bardzo chciałem być idealny. A przecież nie jestem.

        Oskar DDA
        Uczestnik
          Liczba postów: 73

          Cześć. Poznanie przyczyn problemu, to połowa jego rozwiązania. Skąd tak wiele w Tobie lęku? Sporo Twoich doświadczeń przerobiłem na własnej skórze, zwłaszcza opis dzieciństwa, szkoły. Ja cały czas próbowałem walczyć, choć była to walka jakby ,,niewidomego”. Trochę, a nawet bardziej żałuję, że nie napotkałem wcześniej na swojej drodze mądrych osób, które pomogłyby mi zrozumieć istotę moich dysfunkcji. Teraz wiem, że są od tego psychiatrzy, psycholodzy, terapeuci, przyjaciele z meetingów DDA/DDD. Oczywiście wiedziałem, że wstępną przyczyną były dantejskie sceny rozgrywające się w domu mojego dzieciństwa, ale nie wiedziałem jak tą wiedzę wykorzystać. Wiem jedno. Zawsze trzeba szukać wiedzy, nic raczej samo się nie rozwiąże. Ostatnio w krótkiej notatce z gazety odnalazłem prostą odpowiedź na mój problem z pewnymi realacjami z płcią przeciwną. Po kilkudziesięciu latach niewiedzy! Tak więc czasem poznanie prawdy nie wiąże się z tytaniczną pracą. Gdy nie radzę sobie z problemem, to może mi pomóc moja osobista Siła Wyższa oraz Przyjaciele. Przyjaciół oczywiście nie znajdę siedząc w domu, a nawet pisząc na forach internetowych, co najwyżej sympatyczne awatary. A jeśli Przyjaciele nie potrafią rozwiązać problemu, to… była kiedyś taka piosenka:,, … Już dobry Bóg zrobił, co mógł, teraz trzeba wezwać fachowca…”. Pozdrawiam.

          Oskar DDA
          Uczestnik
            Liczba postów: 73

            Witam. Mam pytanie. Czy niewierzący lub niechrześcijanie również mogą uczestniczyć w zajęciach? Pytam w związku choćby z Preambułą DDA/DDD, której fragment brzmi: ,,…DDA nie jest połączone z żadną sektą, partią, wyznaniem, organizacją lub instytucją…”.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Oskar DDA.
            Oskar DDA
            Uczestnik
              Liczba postów: 73

              Postaram się odpowiedzieć jak najkrócej.

              1/ Terapia, warsztaty itp.

              Prowadzący (lekarz, terapeuta) jest ,,szefem” pacjenta. Ustala plan ,,programu naprawczego” i nadzoruje realizację przez pacjenta, uczestników.

              2/ Meetingi DDA/DDD

              Praca samodzielna w grupie. Samemu ustala się dla siebie intensywność pracy, kierunek dążeń, samodzielnie też się diagnozuje. Nie ma ,,szefa”, a właściwie ,,jestem sam swoim szefem”. ,,Plan naprawczy” buduje się samemu w oparciu o ,,narzędzia psychologiczne grupy”, grupa jest po to, by pomóc w tym (choćby ,,sponsor”, rozmowa z kimś podobnym do mnie ,,w cztery oczy”, podobne doświadczenia uczestników, zwłaszcza zakończone sukcesem itp.).

              Jaka metoda jest bardziej skuteczna? Ta, która bardziej mi pomaga. Jeden woli czekoladę z orzechami, inny golonkę. A jeśli nie wiadomo, co wybrać? Spróbować wszystkiego (jak ze ,,szwedzkiego stołu” – są różni terapeuci, różne grupy DDA/DDD). Ja też szukałem, zanim odnalazłem. Tylko… żyję w bigamii, bo pokochałem 2 grupy. Ale… miłości nigdy nie za wiele. 🙂

              Pozdrawiam

              Oskar DDA
              Uczestnik
                Liczba postów: 73

                Meliska… możesz!

                Meeting trwa przeważnie 2 godziny z ok. 10 minutową przerwą.

                Jego przebieg reguluje scenariusz meetingu i Inwentura ustalana co roku.

                Na początku odmawiana jest krótka ,,Modlitwa o Pogodę Ducha”, z odwołaniem do Siły Wyższej, którą każdy uczestnik ustala dla siebie samodzielnie. Ta Siła Wyższa może być rozumiana również zupełnie pozareligijnie. Nad przebiegiem spotkania czuwa Prowadzący, odczytuje główne teksty, udziela głosu, czuwa nad prawidłowym przebiegiem. W trudniejszych sytuacjach może poprosić o pomoc Rzecznika Grupy ( będącego ,,strażnikiem tradycji” oraz obowiązujących reguł). Uczestnicy odczytują ,,Problem”, ,,Rozwiązanie” oraz 12 Kroków i 12 Tradycji DDA/DDD. Jeśli jest nowa osoba (podstawą przyjęcia jest identyfikowanie się z ,,Problemem”) jest tylko pytana o imię (nie musi być prawdziwe) gdyż jest to potrzebne do ,, jak mamy się do Ciebie zwracać?”. Następnie Prowadzący informuje nową osobę, że od tej chwili ma prawo uczestniczyć we wszystkich spotkaniach DDA/DDD w Polsce i na całym świecie. Nikt też nie ma prawa kiedykolwiek pozbawić ją tego prawa. Nowy (nowa) otrzymuje oklaski, w niektórych Grupach również ,,pakiet powitalny” (,,starter”) z ważniejszymi informacjami. Następnie Prowadzący zachęca do podzielenia się radościami i problemami. Jest to ulubiona część spotkania, bywa, że zajmuje całość spotkania (np. poważne problemy z ostatnich dni). Ulubiona dlatego, że często odnosimy sukcesy ważne dla nas, a otoczenie ich nie docenia. Tylko ktoś podobny do nas potrafi ocenić jak wiele pracy włożyliśmy np. pokonując ograniczenia. Podobnie jest z problemami. Często otoczenie w którym żyjemy, funkcjonujemy, nie jest w stanie zrozumieć jak coś dla nas jest ważne czy smutne (np. zachowuje się jak dziecko, powinien być twardszy itp.). Na spotkaniu wiemy, że nikt przy tych wypowiedziach nie będzie ich komentował, co najwyżej nawiąże do nich opowiadając o podobnym doświadczeniu z własnego życia. Bywa, że ukryte w niej jest rozwiązanie problemu (często przez przypadek). Kolejny punkt to właściwy temat, w każdym tygodniu inny, ale zgodny ze schematem Inwentury. Przykładowo: 1 spotkanie miesiąca: Krok DDA/DDD zgodny z numerem miesiąca, 2/ Tradycja zgodna z miesiącem, 3/ kolejny temat z Książki ,,Poczucie Własnej Wartości”, 4/ Krok wiodący Grupy, np. Krok 4 (co miesiąc kolejny podpunkt), 5/ Spikierka lub temat zaproponowany przez uczestników, zgodny z DDA/DDD. Przed przerwą wrzucane są dobrowolne datki do kapelusza, które przelicza Skarbnik Grupy (na końcu spotkania podaje ile wrzucono do kapelusza, ile jest ,,w kasie”, na co wydał ostatnio pieniądze (np. opłata za salę, świeczki, słodycze, woda, kawa, herbata. Na zakończenie spotkania, czytane są ,,Obietnice DDA/DDD” oraz ,,Desiderata”, podaje się dodatkowe ogłoszenia np. rocznice Grup, Zloty Radości DDA/DDD. ,,Obsługą” takich spraw zajmuje się Mandatariusz, który np. jedzie reprezentować Grupę na meetingu innej Grupy (i wręcza prezenty w związku z rocznicą). Spotkanie kończy ponowna Modlitwa o Pogodę Ducha. Dodam, że na spotkaniu wypowiada się tylko ten, kto chce. Pozostali słuchają. Wielu wystarcza samo słuchanie. Wielu też potrzeba czasu, aby się otworzyć, gdyż często mówiono nam w przeszłości, że mówimy niemądrze albo np. nudno. Na meetingach, w bezpiecznym środowisku przekonujemy się, że nie jest to prawdą. To właśnie pomaga nam mówić, zabierać głos w normalnym życiu. Zdrowiejąc odkrywamy w sobie zalety, których dotąd nie byliśmy w stanie odkryć.

                Pozdrawiam serdecznie.

                Oskar DDA
                Uczestnik
                  Liczba postów: 73
                  w odpowiedzi na: Ojciec i syn alkoholicy #481724

                  Witaj Oliwio.

                  Pragnę wyrazić głęboki szacunek do Twoich starań. Podziwiam ludzi, którym co prawda nie zawsze wychodzi rozwiązywanie problemów, ale wciąż próbują i starają się. Włożyłaś bardzo wiele czasu, starań i energii w swoje działanie. To, że system jest niewydolny (coraz bardziej) jest znane dla wielu z nas. Ale czasem trzeba też skorzystać z resztek, które pozostały. To, że skończyłaś psychologię nie ma wiele wspólnego z oceną Twoich działań. Ja nie studiowałem, ale psychologia jest moim ulubionym hobby, zwłaszcza od czasu wstąpienia do ruchu. Czasem łapię się na tym, że wiele wiem, ale rzeczy nieprzydatnych do rozwiązywania jakiegoś problemu, który mam ,,na widelcu”. W obecnych czasach skuteczniejsza od wiedzy bywa kreatywność, a tej mi czasem brakuje. Co do Twojego problemu z synem… Ratuj siebie i dzieci. Nie popełnij proszę mojego błędu, w którym próbując ratować syna (co się udało) ,,zapomniałem” o zdrowych relacjach z córką. Teraz staram się to naprawić, ale jest to bardzo trudne. Syn jak rozumiem intensywnie poszukuje ,,własnego dna” aby o nie wyrżnąć. Może potrzebuje kilka razy upaść, może trwać będzie to wiele lat, może opamięta się jeszcze za tego życia? Ale jednocześnie stanowi zagrożenie dla pozostałych członków rodziny. Może Twój pomysł z przymusowym leczeniem dla niego jest obecnie jedynym rozwiązaniem? Znam sporo trzeźwych alkoholików, którzy od tego zaczynali. Zadbaj proszę o siebie, niech ten problem nie stanie się dla Ciebie obsesją, bo jak czuję jesteś na drodze do tego. Postaraj się też, aby nie być z tym problemem sama. Mnie samotność często wiodła do błędnych wniosków. Rozwiązania podsuwały osoby (często przez przypadek, nieświadomie), które nie zawsze były ,,orłami (orlicami) intelektu”. Bo każdy ma jakieś doświadczenie życiowe. Pozdrawiam.

                  Oskar DDA
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 73

                    A tak widzę ,,Rozwiązanie”… Dotyczy to również spotkań DDA/DDD:

                     

                    Oskar DDA
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 73

                      Na meetingach zawsze odczytujemy ,,Problem” i ,,Rozwiązanie”.

                      Tak właśnie widzę ,,Problem” DDA/DDD w zakresie opisanym przeze mnie powyżej:

                       

                      https://neuronauka.pl/mozg-w-czasach-zarazy-izolacja-socjalna/

                       

                      Oskar DDA
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 73

                        Trudno mi powiedzieć, czy jest to poczucie lojalności, czy też świadomość treści 12 Kroku DDA/DDD?

                        Gdy ktoś chodzi ,,w kratkę”, ale jednak przychodzi, to jest to odbierane przez grupę jako coś normalnego. Ludzie są obecnie bardziej niż kiedyś zabiegani, pojawiły się nowe rodzaje problemów. Gdy ktoś wraca po dłuższej nieobecności, najczęściej jest miło witany. Bo jednak wrócił. Jeśli jednak, choćby z powodu ,,zdrowego egoizmu” ktoś przestaje w ogóle przychodzić? Ja ,,uczestniczyłem” ostatnio na 2 grupach w ,,nie-meetingu”, gdyż oprócz mnie nie przyszedł NIKT. Jak się czułem? Nie muszę chyba tłumaczyć. Trzeba mieć świadomość, że może nastąpić sytuacja, gdy ktoś przestając kultywować zdrowy egoizm w momencie kryzysowym nie otrzyma pomocy. Nasze grupy DDA/DDD tworzymy, utrzymujemy sami. Nie mamy sponsorów ani instytucji zapewniających nam funkcjonowanie. Instytucje jedynie umożliwiają nam działalność np. udostępniając pomieszczenia. Z powodu absencji uczestników ,,padła” Grupa Puck. Widziałem dziewczynę, która była na kilku ostatnich, samotnych meetingach. Płakała opowiadając o tym, co czuła. W najbliższym czasie na innej grupie spotkamy się na nadzwyczajnej inwenturze, traktującej przyszłości innej grupy, która w zasadzie nie działa. To nie jest tak, że skończy się pandemia i ,,wystarczy powrócić”. Czy ci, którzy próbują ratować Ruch, nie mają prawa do własnego ,,zdrowego egoizmu”? Jest coś takiego jak limit strat. Przyszłość jest nieznana, z pewnością będzie inna niż ta sprzed czasu zarazy. Mamy świadomość, że zawieszając jakąś grupę możemy praktycznie ją stracić. Ale co zrobić? Co zrobić, gdy sporo osób z jeszcze innej grupy wybrało metodę spotkań- telekonferencję? Dla mnie to niezrozumiałe, że nie próbują przyjść na grupy, które realnie działają… Nawet raz na kilka tygodni. Być może DDA/DDD w odróżnieniu np. od AA lubią ,,kurczowo” trzymać się własnej grupy (należę też do AA, to moje obserwacje). Należy mieć tylko nadzieję, że okres pandemii nie jest początkiem zaniku naszego ruchu lub jego zminimalizowania. Bo pozostanie bardzo wiele osób bez pomocy. Pozdrawiam.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 61)