Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 54)
  • Autor
    Wpisy
  • samamama
    Uczestnik
      Liczba postów: 55

      hej dziewczyny, dzieki za odpowiedzi… jednak nie o to mi chodzi.
      buczka
      rozmowa zdecydowanie…ale ten sposob wymaga posiadania bliskich – rodziny czy przyjaciol, ktorych twoje zachowanie nie bedzie przerazac i silnie postawia na swoim – nie robiac z ciebie jednoczesnie osoby chorej. po prostu – jestes zla – to zupelnie normalne – poszukajmy przyczyny.

      chodzi, nie o szukanie przyczyny, mam na myśli sytuację,w której jest konkretna przyczyna, znam ją wiem co lub kto mnie denerwuje i wiem,ze nic z tym nie zrobię. nie jestem w stanie tego zmienić. jednak złość jest. to też normalne ludzkie uczucie, w pewnych sytuacjach poporstu mamy prawo być źli. jednak jeśli jnie odreaguje się tego w należyty sposób, to ta stłamszona złość nam ciąży strasznie, odbiera energie do działania. mamy przecież prawo i do takich uczuć.

      np.zdradził mnie facet- mam pieprzone prawo być zła, przyczyna jest oczywista,a zmienić tego nie mogę. mogę tylko wyrzucić z siebie te negatywne emocje, które przecież w takiej sytuacji są jak najbardziej uzasadnione. znaleźć sposób na pozbycie się napięcia, które się wytworzyło.

      Femina
      Jezeli racjonalnie przeanalizujesz dana sytuacje, niejako stojac z boku to okaze sie, ze sama sytuacja nie wywolala w Tobie zlosci tylko cos co sobie pomyslalas. Cos nadinterpretowalas. Odezwal sie jakis kompleks w Tobie lub brak.

      myślę, że jednak nie zawsze jest tak jak piszesz, chocby na powyższym przykładzie. owszem są sytuacje, kiedy denerwujemy się z jakiegoś błachego powodu, wtedy metoda policzyć do 10, ochłonąć i przeanalizować jest ok. faktycznie czasami to my sami nadinetrpretujemy pewne rzeczy i złościmy się. jednak w nektórych sytuacjach ta złość należy się nam jak psu buda, nie ma mowy o nadinetrpretacji. to uzcucie poprostu jest w nas i trzeba dać mu ujście, ale tak żeby nie skrzywdzić kogoś,a szczególnie kogoś bliskiego. no i tak,żeby nikt nie patrzył na Ciebie jak na wariata. rzucanie talerzami też nie ma sensu, bo później trzeba nową zastawę kupić.;)
      miieszkam w mieście w bloku,więc nosi mnie,ale ze względu na narmy społeczne nie bede biegać krzyczec kopać czy przeklinać na całe gardlo…

      samamama
      Uczestnik
        Liczba postów: 55
        w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #185408

        czuję złość
        mam też obawy- całe mnóstwo obaw,które powodują wielki niepokój… mam ochotę krzyczeć, coś bardzo mocno uderzyć… mam ochotę przeklinać… może coś kopnąć… mam dość bycia dzielną, mam dość radzenia sobie, mam dość ciągłej wędrówki pod górę. jak tą złość zamienić w napęd do działania… nie wiem, ale działam szukam rozwiązań wyjścia ze swojej sytuacji, znajdę je napewno znajdę. to nie ja jestem zła, to złość jest we mnie. złość którą muszę z siebie wypluć. muszę sobie z tym poradzić.

        samamama
        Uczestnik
          Liczba postów: 55
          w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #185102

          dziś jestem spokojna, dziś nie denerwuję się tak bardzo,
          moje postanowienie na dziś
          Właśnie dziś dostosuję się do tego, co jest, a nie będę próbować naginać
          wszystkiego do moich własnych życzeń. Przyjmę "los" taki, jaki mi ten dzień
          przyniesie i postaram się do niego dostosować.

          samamama
          Uczestnik
            Liczba postów: 55
            w odpowiedzi na: smutno mi #185063

            WIESZ TEZ TAK TO ODEBRALAM-ZE DAJE MI MOTYWACJĘ, ZRESZTA TAK CZY INACZEJ POSTANOWILAM NAD TYM PRACOWAC. TYLKO NIE MOGĘ ZNALEZC TERAPEUTY. PANI PSYCHOLOG DO KTÓREJ POSZLAM JEST OK, TYLKO LICZYLAM, ZE ZNAJDE KOGOS BARDZIEJ W TEMACIE- POSZLAM DO OSRODKA LECZENIA UZALEZNIEŃ, ALE PANI NA KTÓRA TAM TRAFILAM JAKOS MNIE KOMPLETNIE NIE PRZEKONALA, DO INNEGO PODOBNO DOBREGO TERAPEUTY CHETNIE BYM POCHODZILA, TYLKO GODZINY JEGO PRACY KOLIDUJA Z MOJA, WIĘC ODPADA, A CHCIALABYM SIĘ DO TEGO ZABRAC TAK PRZYZWOICIE.
            A WKURZA MNIE TO, ZE NA CODZIEŃ JESTEM W TAKIM ZLYM STANIE. TROCHĘ JAK TO NAPISALAM TO SIE USPOKOILAM, NA CHWILĘ POZBYLAM SIE TEGO NIEPOKOJU. JAKIS ZAPAS ENERGII BY MI SIĘ TERAZ BARDZO PRZYDAL, PRZECIEZ JA NIE JESTEM OSOBA, KTÓRA SIĘ TAK LATWO PODDAJE, A TERAZ ZAPASC, MASAKRA. WYPROWADZAJAC SIĘ PRZECIEZ WIERZYLAM, ZE GO NIE POTRZEBUJĘ. CO SIE TERAZ ZMIENILO? TEORETYCZNIE NIC,A JA JAKOS NIE POTRAFIĘ SOBIE WYOBRAZIC PRZYSZLOSCI.
            BARKUJE MI CIERPLIWOSCI. ZAWSZE WSZYSTKO CHCIALABYM MIEC NA JUZ. POMYSLALAM,ZE CHCĘ SIĘ ZMIENIC,NAJLEPIEJ NA PSTRYKNIĘCIE PALCEM. PSTRYKAM I JEST OPTYMIZM JEST USMIECH, JEST POGODA DUCHA I ENERGIA DO DZIALANIA DO PARCY. A TU D… NIE MA. SPOTKANIA RAZ W TYGODNIU TO DLA MNIE TROCHE ZA MALO. AN GRUPIE JAKOS SIĘ USPOKAJM WRACAM DO DOMU, JEST SUPER JEDEN WIECZÓR, A PÓZNIEJ ZNOWU DZIURA.
            DLATEGO PISZĘ TU. MOZE JAK KTOS TO CZYTA TO MOJE GDERANIE WYDAJE SIĘ NIEDORZECZNE, PRZECIEZ TO OCZYWISTE, ZE EFEKT NIE BEDZIE ODRAZU. TYLKO JAK WURZUCĘ Z SIEBIE SWOJE ZNIECIERPLIWIENIE, TO NABIERAM NIECO DYSTANSU WIĘC PISZĘ…
            DZIĘKUJĘ CI PANAMO ZA ODPOWIEDZI, NIEMAL NA KAZDY MÓJ POST. FAJNIE, ZE KTOS TO JESZCZE CZYTA.;)
            PODBUDOWUJE MNIE TWOJA POSTAWA. PISZESZ,ZE RZOBILAS DUZE POSTEPY, DZIĘKI ZE SIĘ TU TYM DZIELISZ BO MI PRZYNAJMNIEJ WZMACNIASZ POCZUCIE,ZE TO WSZYSTKO MA SENS I MOZE SIE UDAC.

            samamama
            Uczestnik
              Liczba postów: 55
              w odpowiedzi na: smutno mi #185047

              JESTEM WSCIEKLA! MAM WSZYSTKIEGO DOSC! MOJ M KILKA DNI TEMU KAZAL MI ZAJAC SIE SOBA, POSZUKAC SOBIE KOGOS I DAC MU SPOKOJ! I WIERZCIE MI CHCIALABYM WLASNIE TO ZROBIC- TYLKO KURWA KOMPLETNIE MI NIE WYCHODZI. CZY JA JESTEM AZ TAK BARDZO BEZNADZIEJNA? NIE WIEM SAMA JAK TO SIĘ STALO STRACILAM PRZYJACIÓL/ZNAJOMYCH. BRAKUJE MI TEGO. NIE MAM NIKOGO DO KOGO MOGLABYM TAK POPROSTU PÓJSC POGADAC. Z DRUGIEJ STRONY ZLE SIE CZUJE MIEDZY LUDZMI. NIE RADZE SOBIE. SIEDZE W DOMU I UZALAM SIE NAD SOBA. PROBUJE SOBIE POWTARZAC ZE BEDZIE DOBRZE, CHCE W TO UWIERZYC. W PARCY NAWALAM-JEST TRAGICZNIE, A JA ANI PRACY ZMIENIC NIE POTRAFIE,ANI W TEJ SIE OGARNAC DO KONCA. SKRECA MNIE ZE ON SOBIE NADAL BEZTROSKO ZYJE. ZOSTAWIL MNIE Z TYM WSZYSTKIM I SOBIE ZYJE DALEJ JAKBY NIC SIE NIE STALO.
              NAJGORSZE JEST JEDNAK NIE TO CO ROBI ON TYLKO TO, ZE JA NIE ROBIE NIC. STOJE W MIEJCU. W AJKIMS PIEPRZONYM CIEMNYM ZAULKU I WSZYSTKO WIDZE TYLKO W CIEMNYCH BARWACH. NIE NAWIDZE SIE ZA TO. POTRZEBUJE JAKIEGOS KOPNIAKA NA ROZPED. CO SIE MUSI ZDAZYC ZEBYM WRESZCIE RUSZYLA Z MIEJSCA? JAK TAK DA;EJ BEDZIE STRACE WSZYSTKO PRACE MIESZKANIE. CO JESZCZE? DLACZEGO NIE POTRAFIE WYRWAC SIE Z TEJ ZAPASCI? ZNACIE TAKI STAN? JAK SOBIE Z TYM RADZICIE?
              PODJELAM DECYZJE, SA SPOTKANIA Z GRUPA SZUKAM TERAPEUTY, ALE TO WSZYSTKO TRWA. A JA JUZ CHCIALABYM ZMIENIC SWOJE MYSLENIE. NASTAWIENIE DO SWIATA.
              MOTYWACJE W SUMIE MAM- SYNKA. A TAK NAPRAWDE NIE JESTEM DOBRA MATKA- ALBO JESTEM ZDENERWOWANA, ALBO ZALAMANA, NIEOBECNA. ILE JESZCZE TAK POCIAGNE? DLACZEGO POZWOLILAM SOBIE NA TAKI STAN?
              PO CO DALAM SIE WMANIPULOWAC W TEN POWROT- WYWROCILAM SWOJE ZYCIE A ON NAMIESZAL I ZOSTAWIL MNIE Z TYM BALAGANEM W GLOWIE I ZNOWU ZWINAL ZAGLE. A JA STOJE. WOKÓL TYLKO PUSTKA I CIEMNOSC! CO JEST ZE MNA? NIE CHCE TAK DLUZEJ!!!!!!

              samamama
              Uczestnik
                Liczba postów: 55
                w odpowiedzi na: Historia mojego zycia #184910

                no i proszę człowiek całe życie się uczy:)
                ksiązka napewno jest interesująca, ale narazie skupiam się na literaturze z zakresu dda, zgłebiam swoje "odkrycie", więc nie bede póki co mieszac.

                samamama
                Uczestnik
                  Liczba postów: 55
                  w odpowiedzi na: Historia mojego zycia #184902

                  właśnie tego jednego słowa – także – zabrakło mi w poprzedniej wypowiedzi 😉
                  pozdrawiam!

                  samamama
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 55
                    w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #184890

                    dziwnie spokojna, jakby odporna na to co się wczoraj wydarzyło, jakby tej rozmowy nie było. a za razem w głębi serca poddenerwowana, przerażona. znowu ten dziwny niepoj, jak byl a zarazem go nie było. wlasciwie jest wszystko ok, nic sie nie zmieniło, a jednak cos sie zmieniło. co teraz bedzie? i jakiś dziwny głos mówiący- będzie dobrze, to nie koniec świata.
                    chę być silna, nie chcę czuc tego lęku. tyle razy go przezywalam i zawsze jakoś się udawało. czy uda się i tym razem?
                    zaakceptować to na co nie mam wpływu? staram się, chcę swoją energie skupić na czymś innym. nie myslec o nim. nie walczyć. juz nie chce walczyć w swoim życiu, chyba że o siebie, o swoje dziecko. szukam spokoju, szukam ukojenia, które poajawia sie i znika. miesza z lękiem, ale nie ze smutkiem. nie jestem smutna. nie jest mi zal, boje sie tylko przyszłości. nie chce wspominać nie chce nie mogę myśleć o tym co było dobre. wspomienia budzą smutek, ja nie chce juz być smutna!

                    samamama
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 55
                      w odpowiedzi na: Ludzie dajcie spokój #184886

                      33MONIKA
                      myślę, że nie musisz tego robić. ja też stosunkowo niedawno tu się pojawiłam, widzę jakieś szarpanki, ale zwyczajnie nie zwracam na nie uwagi, piszę poprostu o tym co mnie w danym momencie interesuje, odpowiadają ludzie, którzy chcą sie wypowiedzieć i za to jestem im wdzięczna, nikt dotąd na moim wątku nie zaczynał swoich tarć i tak jest ok. ja też nie mieszam się w przepychanki między użytkownikami. czerpię z tego forum tyle ile się da, stram się też czasami podzielić z kimś swoimi odczuciami, a reszta zwyczajnie nie jest moją sprawą. myślę, że mając takie podejście można tu zostać. tu są też naprawdę fajni ludzie

                      samamama
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 55
                        w odpowiedzi na: Historia mojego zycia #184884

                        Gonzopol
                        Miłość to nie jest branie, to jest radość dawania.

                        Piękne i mądre. chociaż nie do końca się z tobą zgadzam, moim zdaniem to trzeba w związku dawać, ale trzeba też umieć brać, trzeba też stawiać wymagania. oczywiście realne do zrealizowania. nie należy napewno oczekiwać, że partner/ka zastąpi rodziców czy terapeutę, ze tylko dzięki komuś mozemy być szczęśliwi, że miłość nas wybawi od wszystkich lęków i cierpięn z przeszłości.
                        całkowicie zgadzam się z tym co mówi terapeuta

                        zanim zaprosisz kogoś do swojego życia, powinieneś mieć w nim posprzątane, będzie ci łatwiej dać siebie.

                        przepraszam,za tą polemikę, ale akurat z tym walczę, szukam tej równowagi między dawaniem a braniem, dlatego nie mogłam się powstrzymać.
                        jednak Gonzo masz jak widzę, spore doświadczenie i często wyciągasz moim zdaniem trafne spostrzeżenia.

                        do autora-
                        Dawidzie każdy kto tu pisze, ma coś fajnego do przekazania, napewno możesz coś z tego wziąć dla siebie. ja powiem tylko,że swietnie,że masz jakąś pasję, wiesz czego chcesz i wiesz co jest do zrobienia. gdybym kilka lat wczesniej zdała sobie sprawę z tego, jakie błędy popełniam i z jakiego powodu, dziś z pewnością byłabym w innym punkcie swojego zycia. dlatego dbaj o siebie, o swój rozwój i pracuj nad swoim szczęsciem, a wszystko się ułoży, tak jak tego chcesz.

                        i jeszcze jedna wypowiedź tu mnie poruszyła – adidasa:

                        Nie pytaj "dlaczego tak się stało", "dlaczego ja"

                        Zapytaj "Po co ?"

                        Gdy pytasz dlaczego ciągle patrzsz w przeszłość i nigdy nie da ci spokoju ,poczucie krzywdy ,bycie ofiarą ..

                        Gdy pytasz "Po co " patrzsz w przyszłość.I tylko ona może odpowiedzieć na to pytanie

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 54)