Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: kobiety, które kochaja za bardzo #181260
dzieki za słowa wsparcia, no zobaczymy jutro. w wolnej chwili napewno napisze jak bylo.
w odpowiedzi na: kobiety, które kochaja za bardzo #181247jednak rozmowa z psychologiem, tylko w cztery oczy wydaje sie latwiejsza, jakos mam dziwnse głupie opory, dlatego pisze tu, oswajam sie z problemem. taki miting to chyba ostateczne potwierdzenie tego, ze wlasnie ja taka madra i taka dzielna mam problem… tyle razy pouczalam ludzi, pocieszalam, podnosilam na duchu,a sama z własnym zyciem sobie kompletnie nie radze… tu jest latwiej, wstydze sie chyba poprostu tego kim jestem, tu zachowuje anonimowosc, wylewam z siebie wszystko, nie patrze nikomu w oczy i nikt nie widzi, mnie. kiedy zaczynam mowic o tym wszystkim nie wiem dlaczego łzy same cisnal mi sie do oczu, nie potrafie nad tym panowac, a z drugiej strony wstydze sie tego, ze stara krowa wyje jak dzieciak
mam wrazenie, ze jestem szczególnie zaawansowanym przypadkiem;) :blush:w odpowiedzi na: Nie zasługuję? #181180napewno zaslugujesz na normalny zwiazek, na miłosc, na wszystko co kazdy inny. dobieraj sobie partnerów według własnej miary wspólnych wartości, wspolnych zainteresowan itp.
ja wczoraj opisalam tu swoja historie, nie bede sie powtarzac, gdybym wczesniej zmierzyła sie z odczuciami, o ktorych Ty piszesz, dzis bylabym w zupelnie innym miejscu.
tez myslałam, ze nikt normalny przeciez nie moglby akceptowac tak zwichrowanej osoby jak ja.
ja jeszcze nie wiem jak sie uporac z tym co we mnie siedzi, ale mam nadzieje, ze jakos mi sie uda i kiedys dostane nowa szanse, ze bede zasługiwala na normalny zwiazek.
mysle, ze podobnie jak ja musisz nauczyc sie naprawde kochac sama siebie.
jesli widzimy w sobie potwora, to przyciagamy takich ludzi jak my, ktore tez czuja sie potworami, a tych "normalnych" pewnie zwyczajnie odstraszamy.w odpowiedzi na: kobiety, które kochaja za bardzo #181107nie wykluczam takiej mozliwosci jesli chodzi o leki, jestem gotowa na wiele byleby nie rozczulac sie nad soba przy moim maluchu…
zaczynam narazie od spotkania z psychologiem w stowarzyszeniu dla aa i dda, umówilam sie na poniedzialek, jesli wystraczy mi sily, to moze wejde odrazu na meeting… tylko nie wiem czy napewno mi wystarczy sil odrazu…
jak narazie rozmawialam z pewnym panem, troszke pobieznie opowiedzial mi jak to wyglada, przeraza mnie to troche
pocieszam sie tylko tym, ze chyba kazdemu było trudno zaczac…
mialam nadzieje, ze odezwie sie kilka kobiet, ktore przez cos podobnego przeszły.moj wybraniec chyba zwyczajnie nie jest zdolny do bliskosci, do odpowiedzialnosci. nie wiem co mam zrobic, marze o szczesliwej i pelnej rodzinie, ktorej nigdy nie mialam.
moj ojciec sie zapil, mama ciezko chorowala, zreszta jest i zawsze byla osoba nie zaradna zyciowo. po kilku latach wzglednego spokoju po smierci ojca, starszy brat poszedl w jego slady… ja czulam sie odpowiedzialna, za wszystko i za wszystkich. kiedy wyprowadzialam sie zdomu myslsłam, ze zostawiam to za soba, moge pomagac matce, ale zyc własnym zyciem, ale bardzo szybko zaczelam zyc, zyciem swojego faceta.
dobrze, ze mam dziecko, wiec mam wielka motywacje, nie chce zeby on tak jak ja w wieku 5 lat musial byc dojrzaly i odpowiedzialny,
chce zeby byl beztroskim dzieckiem tak dlugo jak bedzie trzeba, zeby dorastal w sposob naturalny jak jego rowiesnicy. -
AutorWpisy