Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: jak wpłynąć na osobę która nie chce iść na leczenie ? #475063
Hej. Rozumiem, jak może być ci trudno, jestem ciekawa, czy masz jakieś wsparcie dla siebie w tej sytuacji. Dla mnie najtrudniej było pojąć, dlaczego ja zrobiłabym kiedyś wszystko dla moich rodziców, aby im pomóc, ulżyć, a oni tak naprawdę nigdy się mną nie zajmowali jak tego potrzebowałam i zostawiali mnie samą sobie. Różne uczucia teraz we mnie się pojawiają. Łzy napływają mi do oczu, nawet chyba już nie jestem zła, przykro mi z tego powodu, czuję bezsilność. Kiedyś też miałam pomysł skierowania mojego ojca na leczenie, ale jakoś nie było mi to chyba dane, chyba to terapie skierowały mnie na „swoje wody”. Teraz on jest daleko ode mnie, na emigracji, nie wiem co by było, gdyby tu był i chlał. Swojego byłego już teraz męża zgłosiłam na komisję do rozwiązywania problemów alkoholowych, lecz on twardo i z największym przekonaniem twierdził, że to raczej ja stanowię problem. Tkwi w swoim myśleniu do dziś i chla. Z rodzicem pewnie jest trudniej. Ja myślę, że mimo wszystko my dda k*rwa kochamy tych naszych rodziców i to jest dlatego tak cholernie trudne. Mam nadzieję, że masz wsparcie osób znających problem, specjalistów, ludzi w podobnych sytuacjach, moim zdaniem to jest niezbędne, do tego jesteś taka młodziutka. Powiem szczerze, sama nie dasz z tym sobie rady. Alkoholizm to podstępna choroba , w którą wikła i wkręca się cała rodzina.
w odpowiedzi na: Moje relacje z rodzicami, z innymi ludźmi. #475062Hej. Fajnie, że napisaliście. Dziś po przeczytaniu waszych wpisów, przyszła do mnie refleksja, jak ważna jest w relacjach szczerość. Na terapii grupowej pewnego dnia mnie olśniło jakie to wspaniałe być szczerym, jak fajnie, gdy inni są szczerzy. Nie wiedzieć czemu, tak chyba działa terapia i zmiany we mnie, moja babcia zaczęła być szczera, a potem moja mama. I choć rzeczy, o których mi mówiły nie były ich „chlubą”, a wprost przeciwnie, to zmieniło się do nich moje nastawienie. Moja mama całe życie broniła się przed jakąkolwiek odpowiedzialnością i wadą. To nie było szczere. Chciałabym, aby kiedykolwiek przyznała się, że coś było nie tak, że popełniła jakiś błąd. Ja, idąc w jej ślady, jeszcze do niedawna też nie chciałam za wszelką cenę dopuścić do siebie swojej niedoskonałości, omylności. To, co jeszcze jest dla mnie ważne w relacjach i odkryłam to na terapii, to wzajemność. Gdy zaczęłam sobie przypominać rozmowy z koleżanką w podstawówce, wtedy mnie olśniło. Rozmawiałyśmy o bardzo intymnych sprawach, wzajemnie się sobie zwierzałyśmy. Zapamiętałam ją. Teraz nie utrzymujemy kontaktów, czasem się spotkamy na mieście i pogadamy o bieżących sprawach. Stare relacje też są ważne, choć teraz wyglądają zupełnie inaczej. Czegoś uczą. Jaka refleksyjna się zrobiłam😊 Tak mi przyszło teraz do głowy, czego nauczyła mnie relacja z moim byłym już mężem, ciekawe, trzeba by było się zastanowić. Zostanę z tym.
w odpowiedzi na: Moje relacje z rodzicami, z innymi ludźmi. #475031Jak wasze relacje z innymi, ktoś chętny do rozmowy?
w odpowiedzi na: Moje relacje z rodzicami, z innymi ludźmi. #475030Relacja z moim bratem. Z bratem nie rozmawiałam nigdy o tym, co działo się w naszym domu rodzinnym i choć czasem bym chciała, wydaje mi się zamknięty na ten temat. Wydaje mi się też, że przeszłość nas dzieli. Tak czuję. Mój brat bardzo mnie zranił w przeszłości, wyładowywał na mnie swoje emocje, wykorzystując moją słabość, poniżał mnie. Przez długi czas tłumaczyłam sobie, że to odpowiedzialność naszych rodziców, bo nie zrobili z tym porządku, pozwolili na to, choć to słyszeli. Dla mnie było to potwierdzeniem słów brata, że jestem „psychiczna, nienormalna”. Czułam się bezsilna, opuszczona, samotna ze swoim bólem, zamykałam się w swoim pokoju i płakałam. Mam do rodziców o to ogromne pretensje, bo wiem, że to ich odpowiedzialność, ale nie zmienia to faktu, że mój brat potwornie mnie zranił. I nie wiem, może to uczucie zranienia już przeżyłam i jest mi lżej. Relację z bratem ciężko mi dziś określić. Nie czuję z nim bliskości. Nie spotykamy się często, nie rozmawiamy , zdzwonimy się czasem, gdy komuś coś trzeba…
w odpowiedzi na: Pamiętnik Depresantki #475022Depresantko, nie wiem czy masz depresję, ale widzę, że ci się wkurwionko uruchomiło. To dobrze, wywalenie złości jest bardzo potrzebne, po to masz terapię. Tylko żeby nie oberwało się nie tym, co trzeba. To co piszesz jest dla mnie znane, a najbardziej to, że sobie samej jest najłatwiej dowalić.
w odpowiedzi na: Zagubienie. Jak żyć ze sobą #475016Ten temat bardzo mi pasuje na tę chwilę. Nie mam do kogo tego powiedzieć w tym momencie, bo po prostu nikt mnie nie zrozumie, nie jest w stanie mnie zrozumieć .Mam urlop i po długim wahaniu przyjechałam do mojego rodzinnego domu. No a tu nie liczę na zrozumienie. Niedawno uczestniczyłam w terapii dla grupowej, wcześniej w indywidualnej i wciąż trudno mi zaakceptować to,co działo się ze mną w dzieciństwie i co tak naprawdę zrobili mi rodzice. Trudno mi było napisać ostatnie zdanie, szczególnie, że mama jest za ścianą, boję się” tykać” rodziców. Ale nie tylko z rodzicami się tu dziś zetknęłam, lecz też z innymi członkami rodziny. I tu pojawiło się zagubienie i ból żołądka. Kurczę, jaka ja jestem od nich inna. Czuję się tu taka nie „przypiął, nie przyłatał”. Pierwsza sprawa: alkohol, ja nie piję, u nich to normalka. Druga sprawa: podejście do małych dzieci, straszenie „w żartach” zaklejeniem buzi taśmą. To mnie przeraża. Nazywanie swego faceta „manekinem” jest czymś jakby naturalnym. Konflikt dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu i życzenie sobie śmierci, nienawiść. Po dzisiejszym dniu czuję się jak pijana i chce mi się wyć. Najgorsze, że ja w tym otoczeniu czuję się tak, jak kiedyś, że to ze mną jest coś nie tak. Wszyscy są sobą, świetnie się bawią, a ja czuję, jak życie ze mnie „ulatuje” . To moje odczucia, a teraz słowa wsparcia dla samej siebie: tak naprawdę to ja prostuję swe życie dążąc do zdrowia i prawdziwej mojej „normalności”, takiej jakiej ja chcę dla siebie i swojego dziecka, bez względu na to jak ma moja rodzina. Kocham siebie i jestem z siebie dumna😊🤗😗
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez
sylwka11.
w odpowiedzi na: Muszę się wygadać #475005Mam poczucie, że właśnie potrzebuję się wygadać, nie ważyć słowa, tylko co mi w duszy gra na ten moment. Byłam ostatnio na warsztatach dotyczących poczucia własnej wartości, nie czułam potrzeby, mimo to dałam się namówić koleżance i poszłam zobaczyć. Po tych warsztatach czuję się poirytowana i gorzej pogubiona niż byłam. Jednak zdałam sobie sprawę, że potrzebuję grupy, ludzi, wśród których wreszcie puszczą mi te cholerne mechanizmy obronne, które nie pozwalają mi wyjść z tej okropnie ciemiężącej „sztywności „.
w odpowiedzi na: Dziś czuję się ….. #466419Super temat, ja w tej chwili czuję się się obciążona, boli mnie głowa. Mój syn wyskoczył do mnie z poważnym oskarżeniem, postawiłam mu granice,ale po jego zachowaniach, zaryzykowałabym stwierdzenie „agresywnych”, czuję się żle. Terapia dda, przez którą teraz przechodzę, powoduje, że zaczynam zdawać sprawę z różnych rzeczy i bywa trudno. Zaczynam zdawać sobie sprawę, ile krzywdy wyrządzili mi jako dziecku moi rodzice. Problem jest w tym, ze trudno mi się na nich zezłościc.
w odpowiedzi na: Może jakieś chętne osoby do konwersacji. :) #465986Ja też jestem dda. Moim zdaniem, najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem, aby sobie pomóc jest profesjonalna terapia dda z terapeutą.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez
-
AutorWpisy