Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: co Wam się podoba w kobietach? #331278
Ciekawy wątek, chociaż ja chętniej i więcej miałbym do odpowiedzenia na pytanie” „czego nie lubicie w kobietach”, ale niestety nie takie było początkowe pytanie. Zgadzam się z annanna odnośnie przeświadczenia o jakiejś wojnie, konflikcie między płciami; też tak uważam, że jest tu wpisana wrogość, chęć dominacji, nieufność. Nieufność przynajmniej nakazywałby rozsądek.
w odpowiedzi na: Po terapii… #189880byczek zapisz:
„Jestem już 3 lata w terapii i niewiele widzę. Niestety trudna sytuacja spowalnia efekty. To, co zauważyłam to pogodzenie się z podobieństwem do swoich rodziców, bo miałam z tym ogromny problem.
Mój terapeuta zarzuca mi, że nie idę własną drogą, bo wolę być nieszczęsliwa tak jak moja mama. I ma rację.Zyczę sobie i Wam wytrwałości w walce o szczęście :)”
Fakt, pogodzenie się z podobieństwem do swoich rodziców do łatwych nie należy. Przekonać się o tym, że ma się cechy matki, albo ojca, za które się ich nie lubi, to porażka i cios…Terapia ogólnie jest ciężka, bardzo, bardzo trudno rozstać się z różnymi iluzjami na swój temat…
Edytowany przez: Torquemado, w: 2013/03/16 18:36
w odpowiedzi na: Po terapii… #189844Póki co to myślę nad tym. Chodziłem też na indywidualną, także wiem z czym to się je. Mam sporo wątpliwości, czy psychoterapia w ogóle może coś trwałego zmienić w mojej osobie. Owszem daje jakiś tam wgląd w swoje problemy, pozwala je nazwać, ale jak dla mnie to ma małą moc zmiany. Pewnie można powiedzieć, że to moja wina, bo może za mało się staram itd, ale może najzwyczajniej to metoda jest lipna.
w odpowiedzi na: Po terapii… #189837Cześć Aguś. Tak chodziłem na terapię grupową. Udało mi się nawet ukończyć 🙂
w odpowiedzi na: Po terapii… #189785Skąd się zrodziło we mnie to pytanie? Po prostu minął rok od skończonej terapii i tak sobie patrzę na siebie, na siebie rok po terapii i prawdę mówiąc, to niewiele się u mnie zmieniło…
A co do samej terapii to uważam, że żeby była dobra, czyli przynosząca efekty, to składa się na to wiele czynników. I wcale tu od nas najwięcej nie zależy ( mam na myśli choćby terapię grupową). Jak mamy kiepskiego terapeutę, który nie widzi różnych proceców w grupie, nie reaguje, gdy trzeba, gdy sama grupa często nie ma ochoty pracować, a woli mówić o pierdołach, to nawet największe chęci nie pomogą. Oczywiście otwartość na grzebanie się w swoich problemach, otwartość na trudne uczucia jest bardzo ważna, ale nie od niej wszystko zależy.w odpowiedzi na: Stosunek do seksu #189373Ja, jako jeden z wielu – jak tu widzę – też podzielam ten problem. W ogóle mam problem z cielesnością, własną, a co z tym idzie w parze – z seksem. Nie lubię swojego wyglądu i ogólnie nie przepadam za sobą i dla mnie w ogóle jest nie do pomyślenia sytuacja, kiedy miałbym się np rozebrać i kochać, za dużo jest we mnie wstydu i lęku. Może to jest dziwne, bo zwykle to kobiety mają jakieś problemy z akceptacją swojego wyglądu, mężczyźni raczej ( a może się mylę?) przykładają do tego mniejszą wagę, ale taki właśnie jestem. Ogólnie to u mnie sytuacja jest konfliktowa, bo z jednej strony mam, jak najbardziej potrzeby seksualne, ale z drugiej nie widzę szans na ich zaspokojenie, co jest cholernie frustrujące i nie ma co ukrywać: czuję się jakiś wybrakowany, gorszy…
w odpowiedzi na: Społeczne oczekiwania #119281Sam rozwodu nie brałem, więc wierzę Ci na słowo.
Magduśka, coś Ty się tak wzięła za analizę wpływu społeczeństwa na jednostkę? Studiujesz podręcznik do socjologii nocami? 😉Edytowany przez: Torquemado, w: 2012/03/20 19:04
w odpowiedzi na: Społeczne oczekiwania #119271Stereotypy jak najbardziej się zmieniają, nic w społeczeństwie nie stoi w miejscu.
Nie wiem, czy patrzenie na rozwód jako na porażkę, to stereotyp, chociaż może jest grupa ludzi, która tylko tak patrzy na rozstanie. Ale patrzenie na rozwód jako szansę, też jest stereotypowe, jeżeli nie widzi się innych możliwości. Nie można założyć, że albo porażka, albo szansa.w odpowiedzi na: "DDA" jako maczuga. #119054Ja nigdy nie byłem niczyim partnerem, chociaż pewnie zaraz i w tym doszukasz się jakichś zaburzeń i zostanę "oznakowany".
To, że jakaś kobieta powiedziała, że "normalni" nie łączą się z DDA, to świadczy o tym, że to powiedziała, a nie o prawdzie.
A tak w ogóle, to masz jakąś manię etykietkowania ludzi i doszukiwania się w nich jakichś zaburzeń. Rozumiem, że takie masz hobby, ale Ty chyba uważasz to za świętą prawdę. Pati, wyluzuj.w odpowiedzi na: "DDA" jako maczuga. #119025Patrycja2 zapisz:
„Hmm, a ja ich nie spostrzegłam jako ekstremalnie trudne przypadki, tylko jako standardowe DD. Nic mnie nie zdziwiło. Ale racja, że te kobiety same sobie wybrały i są za swoją decyzję odpowiedzialne. No moim zdaniem prawda jest taka, że nikt przy zdrowych zmysłach, nie bierze sobie DD na partnera.<br><br>Edytowany przez: Patrycja2, w: 2012/03/15 21:22”Ja jednak widzę w tych przykładach ekstremalne przypadki, bo sam jestem z rodziny alkoholowej, a jednak z żadnym z tych partnerów nie mógłbym się utożsamić.
Trudno sądzić, że te kobiety były szalone. Nic na to nie wskazuje, więc można założyć, że jednak przy "zdrowych" zmysłach były. Trochę to krzywdzące i dla tych kobiet i tych mężczyzn, bo z tego wynika, że z jedną i drugą stroną jest coś nie tak, a żeby tak orzekać – nie mamy prawa. Trochę dziwi mnie to, że sama będąc DDA tak łatwo osądzasz i skazujesz innych DDA na gorszość. Czyżby projekcja tego, co sama o sobie myślisz na innych ludzi? -
AutorWpisy