Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Xaley
    Uczestnik
      Liczba postów: 7
      w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476222

      Na poczatek:

      „Coś mnie jednak trzymało. Coś, bo ja sam siebie z pewnością nie. Byłem raczej zdecydowany utonąć, dać się ponieść śmierci. Nie, nie z premedytacją. Ale tak, przy okazji.” – piękne słowa

      A tak w temacie, to mnie też Pan Bóg uzdrawia (nie dzieje sie  to nagle, raczej kieruje mnie tak, że całe moje życie to jedna wielka nauka jak żyć i co robic, żeby było dobrze).

      Na początku zacząłem go szukać, lecz to on mnie znalazl. Szukałem go w kościele, i stamtąd mnie właśnie wyciągnął. Oglądałem dużo filmików nt „jak jest w piekle” autorstwa ludzi, którzy rzekomo tam byli. To był pierwszy krok do tego, abym się bardziej zainteresował tą tematyką.

      Później zacząłem czytać Pismo Święte, z początku czułem, jakby ktoś nie chciał żebym to robil, ewentualnie żebym nie rozumiał tego co czytam.

      Moje pierwsze czytanie (wyrywka Nowego Testamentu) było pełne strachu, jakby bałem się Jezusa, że coś mi zrobi, że coś jest nie tak, jak powinno. Rano przysiadłem do tego samego fragmentu jeszcze raz, tym razem spokojnie i czując harmonię.

      Później postanowiłem przeczytać całe Pismo Swiete od początku do końca. Ciągnie się to nadal, aktualnie czytam o Saulu, Dawidzie, niedługo będzie coś o Salomonie.

      W międzyczasie tato mówił mi wiele o Bogu, ja sam zdecydowałem się pracować za granicą i tam znalazłem pomysł na życie. Oczywiście skończyłem bez pieniędzy i mieszkania na lotnisku, ale wujek mnie poratował i wróciłem do kraju. Teraz studiuję, czytam Pismo, przemyślan wiele spraw i Bóg mną kieruje. A właściwie mnie.

      Aktualnie każdy mój wyjazd zagraniczny jest potężna lekcją tego, na kogo mam uważać, z kim się nie zadawać, jakie są moje możliwości, czego w życiu chcę.

      Teraz, będąc w Warszawie nachodzą mnie refleksje nt przeszłości, teraźniejszości i bliskiej przyszłości; między innymi dlatego piszę tutaj post o 3:37, sam fakt że kliknąłem w ten post i prowadzę dyskusję o naszym Stwórcy i Zbawicielu mnie zadziwia i coś to znaczy.

      Nikogo nie namawiam, bo to nie ma sensu – takich ludzi jest pełno, a dobrymi chęciami jest piekło wybudowane, ale wychodzę z założenia że aby coś zanegować trzeba się z tym najpierw zapoznać.

      Chcesz ocenić Boga, najpierw przeczytaj to, co wyszło z Jego ręki. Chcesz podważyć Jego istnienie, najpierw zobacz co uczynił, poznaj wszystkie przepowiednie, które w Starym Testamencie są zapisane od lat a każda sie spełniła.

      W życiu dzieje się tyle, i każdy w głębi duszy to widzi, ale publicznie boi się przyznać, z wielu powodów. A glownie z oceny publicznej i nurtu medialno-naukowego.

      Studiuję finanse, między innymi mam zajęcia z ekonomii. To, co tam mówią i piszą to durnoty, ale mimo to każdy uważa ekonomię za prestiżową i przydatną naukę. Tak samo prestiżowi i przydatni społeczeństwu ludzie podważają Jego istnienie, ale kim oni są, żeby mówić innym na temat spraw, do osądu których nie są przeznaczeni

      Xaley
      Uczestnik
        Liczba postów: 7
        w odpowiedzi na: Dzień ojca, refleksje #474520

        Powiem krótko i dosadnie: tutaj nie ma miejsca na refleksje. Głównie kieruję to do przypadków o wiele bardziej hardkorowych niż ten z tematu, bo kilka(dziesiąt) pasów z przeszłości i chęć naprawy błędów relatywnie wcześnie to zabawa w bierki przy 18sto, 20sto letnim szantażem na wszystkich płaszczyznach, a następnie cynicznym i pozbawionym jakiejkolwiek skruchy uśmiechem na twarzy mówiącym „zrobił/a bym to jeszcze raz, a teraz dawaj mi pieniądze ty wyrodny synu/wyrodna córko”

        Niemniej jednak okazywanie uczuć w przypadku nadużycia ze strony rodzica jest trudne, i wręcz ciężkie, ale jeżeli rodzic chce naprawić swoje błędy należy zacisnąć zęby i się postarać

         

         

         

         

         

         

         

        Xaley
        Uczestnik
          Liczba postów: 7
          w odpowiedzi na: Czas #474519

          Wyrzuty sumienia to jeden z najcięższych wrogów nas samych w tej sytuacji.

          Pojawia się walka o przetrwanie – z jednej strony wieczna agonía i życie w stresie, żalu i smutku, a z drugiej szczęśliwe życie, nowe możliwości, oddychanie pełną piersią – i to zgodnie z naszym naturalnym prawem.

          Każdy ma prawo żyć, tak samo mają te prawo twoi rodzice. Skoro kładą na to przyslowiowego członka, to niech zdychają z głodu, skoro 40% i cygaro im bardziej smakuje.

          To nie twoja wina, I NIE TWÓJ OBOWIĄZEK, aby ich niańczyć

          Wyzbądź się tych wyrzutów sumienia, inaczej całkiem poważnie wpędzą cię do grobu.

          Każda chwila spędzona na poprawie jakości ich życia, to każda chwila pogarszająca jakość Twojego życia.

          Oni i tak prędzej zdechną pozostawiając cię samego/samą na tym świecie, ale wtedy już będzie za późno.

          Mi było bardzo ciężko, ale obecnie mam zablokowany telefon i sam decyduję, do jakiego stopnia mogę pomóc swojej matce.

          Szczerze jej nienawidzę, a jej widok wzbudza we mnie obrzydzenie, ale dopóki nic nie tracę na pomocy tej żałosnej istocie, dopóty mogę pomagać.

          Jeśli tylko moja pomoc zostaje zmarnowana, albo pojawia się żądanie więcej – znikam jak Chudini i mnie nie ma przez dobry miesiąc.

          Dziwnym cudem dalej wszystko się kręci. Chociaż i tak chcę to skończyć, bo każdy SMS z jej strony dokłada chrustu do ognia.

          Nie chcę jej widzieć, słyszeć, i czuć. I Tobie też to polecam

           

           

           

          Xaley
          Uczestnik
            Liczba postów: 7

            Dziękuję za miłe słowa

            Xaley
            Uczestnik
              Liczba postów: 7
              w odpowiedzi na: Jak wam się udało? #464818

              Ja dzień po swoich osiemnastych urodzinach się wyprowadziłem, ale z głową jest bardzo źle… Tutaj też czuję się w pułapce, wszędzie czuję się w pułapce. Jestem sparaliżowany…

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)