Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Ranię ludzi!! #55342
Nawet jeżeli tak jest że nie czujemy, nie kochamy, nie widzimy, to nie znaczy że już po nas, że teraz już tak do końca życia. Nie możemy sie zapetlic w tym, że moje życie mnie skrzywdzilo i teraz juz taki bede.
Wiekszosc z nas ma sklonnosci zeby sie nad soba uzalac i ja tez mam.. Ale walcze z nimi. Bo dostalismy kopa w d.. po to zeby sie ruszyc, jezeli wyjde ze swiata ktory mnie krzywdzil, ranil i skrzywil, bede mogl pomagac innym. Ja dzis patrze inaczej na zycie i mozecie myslec ze glupi jestem, ale ciesze sie z tego co przezylem w dziecinstwie, bo widze dzis duzo wiecej, rozumiem ludzi, jest mi latwiej walczyc o to na czym mi zalezy.
Wzialem moje zycie w moje rece, Bog mi w tym pomaga i ide dalej…cytat z pierwszej strony dda: trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia – trudne dzieciństwo zobowiązuje.
Moja zona mnie czasem nie rozumie, bo ona jest pesymistka, a ja zawsze optymista…
Trzeba miec nadzieje…
Niedawno bylismy w trudnej sytuajcji i zona nie miala juz sily, watpila ze nam sie uda zdobyć mieszkanie… Szczerze mowiac ja tez juz nie widzialem szans zeby nam sie udalo.. Ale powiedzialem jej ze "teraz to przynajmniej jestesmy na najlepszej drodze do cudu…" I wiecie… dostalismy mieszkanie… A moglismy sobie darowac… Musimy walczyc.. zawsze.."Jedyna sprawiedliwość jaka jest na tym świecie, to że jeżeli jedną nogę masz krótszą to drugą napewno masz dłuższą.."
Jesteśmy zobowiązani do tego żeby wyjść z tego bagna, szczególnie, jeżeli już trafiliśmy na ludzi którzy mogą nam w tym pomóc..
pozdr…w odpowiedzi na: Ranię ludzi!! #55291moze i tak mamy… ale to jest nasza decyzja… Nie mozemy mowic ze poprostu taki jestem.
Ja tez probowalem lokowac uczucia gdzie popadnie… bylem za slaby zeby moc to okazac. Ale w koncu znalazlem ta moja jedyna i oboje pracujac nad naszym zwiazkiem udalo nam sie stworzyc cos trwalego…
Wiedzielismy ze chcemy byc razem, ale nie wiedzielismy co nas spotka.. Lzy.. kłótnie.. ból..
Moze jestem troche staroswiecki, ale dla mnie cos takiego jak rozwod w moim malzenstwie nie istnieje. Ale nie po to zeby sie meczyc ze soba jak jest zle, tylko po to by obojgu zalezalo na wyjasnieniu tego co sie dzieje i znalezieniu rozwiazania. Nasz swiat mowi nam ze jak ci ktos nie pasuje to go mozesz zostawic.. to jest klamstwo… nie znajdziesz nikogo lepszego, kto by "bardziej pasowal", bo dopasowac sie mozna tylko ścierajac sie ze soba… Prostujac sie nawzajem mozemy stworzyc dwojke normalnych ludzi…
Oboje bylismy na skraju wytrzymalosci, ale powiedzielismy sobie ze chcemy byc ze soba, mimo wszystko i dla tego kazdy zrezygnuje ze swojej dumy.. czy to byla milosc? Czy mozna powiedziec ze sie kogos kocha jak sie na niego wrzeszczy? nie wiem… moze.. ale wiem ze to co z tego powstalo to milosc ktora przetrwa wszystko..Nie wierze w to ze tak poprostu juz nie kochasz… moze juz nie ma zauroczenia, ale kochac to wlasnie zyc z tym kims, rozumiec, szanowac i wzajemnie rozpalac milosc tworzac codziennie jakies male drobiazgi zeby to zauroczenie nie wygasalo…
w odpowiedzi na: Jak poradzić sobie z zwolnieniem z pracy :( #54815jestem w podobnej sytuacji jak opisalas, tylko ze stoje po drugiej stronie.. dowiedzialem sie ze planuja zwolnic mojego kolege ktory jest na zwolnieniu… czy mam leciec do niego i mowic mu co uslyszalem? moze to tylko plotka? nie znam konkretow…
A co do twojej sytuacji, to nic nowego nie mam do powiedzenia niz przedmowcy. Nigdy mnie nie wywalili z roboty, bo zawsze wczesniej odchodzilem zeby znalezc jakas lepsza. Narazie nigdy nie zalowalem, wiec mysle ze i tobie sie uda.
Wczoraj w AntyRadiu Krzysztof alkoholik rzucil taki text: "Jedyna sprawiedliwość na tym świecie jest taka, że jeżeli masz jedną nogę krótszą, to napewno druga jest dłuższa."
Powodzenia.. i pisz tu jakie masz postepy, bo to chyba wazne zeby po tym wszystkim spojrzec na te przezycia i powiedziec "warto bylo".. 3maj sie.
xiiffEdytowany przez: xiiff, w: 2008/05/19 10:16
Edytowany przez: xiiff, w: 2008/05/19 10:27
w odpowiedzi na: czy cierpienie uszlahcetnia? #54632kiedys moja zona rozmawiala z przyjaciolka i powiedziala, ze nikomu nie zyczy tego co przezylismy razem stawiajac czolo tym wszystkim przeciwnosciom, ludziom, zdarzeniom. Wiele wiele łez, bólu, załamań, okrucienstwa od innych.
Przyjaciolka zapytala:
– czy cos sie w was zmienilo po tych przejsciach?
– Oczywiscie ze tak. oboje stalismy sie dojrzalsi, widzimy jacy ludzie sa, nie dajemy sobie juz wejsc na glowe, nie niszcza nas, umiemy sie bronic, nie przyjmujemy wszystkiego jak leci ale stalismy sie myslacy….
– to czemu chcialabys innych pozbawic takiej "mozliwosci rozwoju ;)" (powiedziala pol zartem pol serio)…Moze to nie szlachetnosc, ale jak patrze z perspektywy kilku lat na to co bylo, to jestem wdzieczny Bogu ze takie cos przezylem, bo nie chcialbym byc na miejscu ludzi mi bliskich ktorzy przyjeli postawe – mnie to nie obchodzi, byle by przezyc.
Oczywiscie przezycia byly chodzeniem po kruchym lodzie nie wiedzac kiedy sie zarwie, ale musimy probowac przejsc z glowa do gory… Najgorzej to zostac zastraszonym gdzies w kacie..
w odpowiedzi na: Co się Wam śni? #54631Hej wam..
Jestem tu swiezy, ale jako ze DDA to pozwalam sobie zabrac glos w dyskusji…
Bardzo lubie sny.. Moja zona sie dziwi ze co pare dni jej opowiadam jakis sen, ze wogole pamietam, ona nic nie pamieta jak sie budzi.
Co do wykladania snow na zasadzie
siekiera = zdrada
dom = przyjazn itp…
.. to nie do konca bym temu ufal. CHyba dla kazdego czlowieka te rzeczy moga znaczyc cos innego. Mam wrazenie ze senniki tego typu powstawaly na zasadzie jak zabobony. Komus przysnila sie drabina i komus drugiemu tez, zgadali sie i szukali wspolnych punktow. Jak znalezli cos wspolnego to potem mowili ze drabina we snie znaczy np. imprezke..
Wydaje mi sie ze sen musimy analizowac przez nasz pryzmat. Jezeli mi sie przysni dom mojej babci to ja musze zdac sprawe z tego z czym on sie wiaze. terapeuta moze pomoc szukac ale to my musimy znalezc znaczenie. Konkretne uczucia, emocje, wspomnienia, reakcje. Dla jednych Dom moze kojarzyc sie z bezpieczenstwem, ratunkiem, pokojem, dla innych moze to byc przeklenstwo, koszmar, wiec nie mozna zdefiniowac co znacza konkretne rzeczy….Niesamowite jest dla mnie to ze mozna myslec o tym snie caly dzien i zastanawiac sie co to znaczy w roznych kontekstach. Czasem po kilku dniach przypominalo mi sie ze cos mi sie snilo, co by moglo odpowiadac danej sytuacji czy zachowaniom. Grunt to obserwacja siebie.
Czasem tez snia sie chyba zwykle smieci… Nie weim skad i czemu przysnil mi sie kolega ze szkoly sredniej, ktory wogole nie mial znaczenia w moim zyciu, ledwo moglem sobie przypomniec ze ktos taki byl.. Dziwne, ale bylo… Moze moj mozg tobil sobie porzadki poprostu i wywalal niepotrzebne rzeczy…
-
AutorWpisy