Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 101 do 110 (z 129)
  • Autor
    Wpisy
  • zytka
    Uczestnik
      Liczba postów: 156

      Wiem Aguś ,ze powinnam słuchać siebie a nie innych ,ale ten znajomy nie miał złych intencji tylko mówił ze swojego doswiadczenia ,że życie nie jest łatwe nawet w związkach z osobami sprawnymi a co dopiero z niepełnosprawną. Chodziło mu o to że,zdrowy ma inny punkt widzenia, a osoba na wózku tez inaczej pewne rzeczy postrzega.Porównał związek (a konkretnie małżeństwo)do wozu ,który ciągną dwa konie i jeden jest kulawy i pytanie jak długo wytrzyma ten zdrowy ,żeby cały czas ciągnąć ten wóz?Ja mu odpowiedziałam ,że jest Bóg ,który umocni tego zdrowego a on na to ,ze Bóg za mnie nie pociągnie wozu…Takie słowa często burza obraz mojego optymistycznego patrzenia na przyszłość…
      Wczoraj nawet przekonałam się ,jak bardzo mamy inny punkt widzenia .Byliśmy na koncercie ,który trochę sie przedłużyl a my zostaliśmy dłużej i uciekł nam autobus do miasta(a potem czekała nas przesiadka na bus do domu).Ja mówię ,że mogę iść pieszo(12 km) a On powiedział ,że zajmie mu to 3h ,a ja na to,że pewnie jeszcze na takim długim spacerze nie był.Jednak ostatecznie poszliśmy tylko 3 km i zdążylismy na busa do domu.On był wściekły ,ze musiał się gonić na ten bus ,a tego nie znosi.Potem mi powiedział,że ja mogę sobie wrócic kiedy chce i nikt mi nie zwróci uwagi ,a On jest uzależniony od innych osób (bo mieszka w ośrodku) i każde spóźnienie ,źle rzutuje na jego opinię(że sie włóczy nocami itd).Mówił ,że ja tego nie rozumiem i faktycznie tak jest ,bo ja zawsze robiłam co chciałam ,nie mówiłam gdzie wychodzę, a On jednak musi się podporządkować zasadom panującym w jego miejscu pobytu.Gdyby mieszkał sam to byłoby inaczej ,bo wtedy nie musiałby się nikomu tłumaczyć itd.I właśnie to jest ten inny pkt widzenia ,ze ja moge robić co mi się podoba i myśle ,ze On tez tak może, a wcale tak nie jest…Myślę,że zrozumiecie o co mi chodzi.pozdrawiam:)

      zytka
      Uczestnik
        Liczba postów: 156

        Wiem Aguś ,ze powinnam słuchać siebie a nie innych ,ale ten znajomy nie miał złych intencji tylko mówił ze swojego doswiadczenia ,że życie nie jest łatwe nawet w związkach z osobami sprawnymi a co dopiero z niepełnosprawną. Chodziło mu o to że,zdrowy ma inny punkt widzenia, a osoba na wózku tez inaczej pewne rzeczy postrzega.Porównał związek (a konkretnie małżeństwo)do wozu ,który ciągną dwa konie i jeden jest kulawy i pytanie jak długo wytrzyma ten zdrowy ,żeby cały czas ciągnąć ten wóz?Ja mu odpowiedziałam ,że jest Bóg ,który umocni tego zdrowego a on na to ,ze Bóg za mnie nie pociągnie wozu…Takie słowa często burza obraz mojego optymistycznego patrzenia na przyszłość…
        Wczoraj nawet przekonałam się ,jak bardzo mamy inny punkt widzenia .Byliśmy na koncercie ,który trochę sie przedłużyl a my zostaliśmy dłużej i uciekł nam autobus do miasta(a potem czekała nas przesiadka na bus do domu).Ja mówię ,że mogę iść pieszo(12 km) a On powiedział ,że zajmie mu to 3h ,a ja na to,że pewnie jeszcze na takim długim spacerze nie był.Jednak ostatecznie poszliśmy tylko 3 km i zdążylismy na busa do domu.On był wściekły ,ze musiał się gonić na ten bus ,a tego nie znosi.Potem mi powiedział,że ja mogę sobie wrócic kiedy chce i nikt mi nie zwróci uwagi ,a On jest uzależniony od innych osób (bo mieszka w ośrodku) i każde spóźnienie ,źle rzutuje na jego opinię(że sie włóczy nocami itd).Mówił ,że ja tego nie rozumiem i faktycznie tak jest ,bo ja zawsze robiłam co chciałam ,nie mówiłam gdzie wychodzę, a On jednak musi się podporządkować zasadom panującym w jego miejscu pobytu.Gdyby mieszkał sam to byłoby inaczej ,bo wtedy nie musiałby się nikomu tłumaczyć itd.I właśnie to jest ten inny pkt widzenia ,ze ja moge robić co mi się podoba i myśle ,ze On tez tak może, a wcale tak nie jest…Myślę,że zrozumiecie o co mi chodzi.pozdrawiam:)

        zytka
        Uczestnik
          Liczba postów: 156

          Coś w tym jest ,że wybieramy zawody "pomagackie" bo jestem asystentem osoby niepełnosprawnej.Myślimy chyba, że pomagać innym to fajna rzecz ,bo wtedy czujemy sie potrzebni…Pracowałam jako opiekunka z osobami upośledzonymi(podobała mi sie ta praca ,ale byłam tam tylko na zastępstwo),potem z osobami starszymi ,ale zbyt bardzo sie męczyłam tym ciągłym pomaganiem ,słuchaniem narzekań starszych osób itd ,aż sie wypaliłam i teraz tak jak Kasiula zajmuje się sprzątaniem…Pracuję w ośrodku dla osób niepełnosprawnych i jakoś nie czuje sie na siłach ,żeby tam pracować jako opiekunka ,bo wolę sobie sprzątać i mieć tzw" święty spokój".Kilka osób mi mówi ,że marnuję sie jako konserwator powierzchni płaskich i widzi mnie w całkiem innej roli…

          zytka
          Uczestnik
            Liczba postów: 156
            w odpowiedzi na: wyrzuty sumienia #72664

            Witaj Alfa:)
            Wiem co czujesz bo miałam podobnie…Brak motywacji do nauki ,obwinianie bliskich,że nie mam warunków do nauki…Zamierzałam celowo nie zdać matury ,bo miałam plan i ambicje ,żeby iść na korepetycje i zdać na nastepny rok maturę na 5, bo wiedza dosyć łatwo mi wchodziła do głowy.
            Ale plan się nie powiódł bo zdałam maturę ,co prawda na 2, a z angielskiego miałam poprawkę w sierpniu i zdałam ( dzięki korepetycjom.)
            Dziś już mija 6 lat od matury ,pomimo wykształcenia policealnego ,dobrze zdanego egzaminu nie wysilam się ,nie kształcę się dalej ,pracuję jako sprzątaczka..to mi odpowiada najbardziej ,bo nie muszę od siebie wymagać…
            Dużo osób postrzega mnie jako osobe inteligentną ,mądra itd i mówi ,że się marnuję sprzątając ,ale ja uparcie tkwię przy swoim ,bo po co się wysilać jak moje starania nie będą zauważone przez najbliższym ,nikt mnie nie wesprze ,nie pochwali ,ze coś osiągnęłam…Taki jest mój tok myślenia ,który muszę zmieniac , bo wiem ,ze wiele tracę…
            Zyczę Ci powodzenia:)
            Jeśli chciałabyś kiedys napisać podaje nr gg 8016784
            Pozdrawiam:)

            zytka
            Uczestnik
              Liczba postów: 156

              Ja z mojego doświadczenia wiem ,że niskie poczucie wartości bardzo niekorzystnie wpływa na związek ,bo większosc z Nas uważa ,że nikt Nas nie pokocha bo jesteśmy albo mało atrakcyjni albo niezbyt mądrzy,elokwentni itd.
              Właśnie wczoraj mówilam mojemu chłopakowi ,że niskie poczucie wartości mnie niszczy,pojawiają się stany depresyjne itd i boje się ,że go zranię albo go zameczę moimi huśtawkami emocjonalnymi…On mi powiedział ,że mnie będzie wspierał itd a mi dalej było ciężko w to uwierzyć,że ktoś może mnie pokochać, taką jaką jestem z wszystkimi słabościami.Dopiero jak "rozstaliśmy sie " na krótko ,bo 1 dzień uświadomiłam sobie,że warto walczyć o te uczucie, bo zasługujemy na nie:)
              Czasem trzeba zaryzykować,choć w naszym przypadku jest wiele obaw czy się uda ,czy warto itd.ale myślę ,że trud się opłaca:)

              zytka
              Uczestnik
                Liczba postów: 156
                w odpowiedzi na: DDA i depresja #71918

                Tak Cudzoziemko jestem osoba o niskiej samoocenie ,braku wiary w siebie itd.Wiem ,że muszę zacząć solidnie pracować nad tym ,bo inaczej życie przejdzie mi przez palce…
                Joanno 2010 zamierzam wybrać sie na terapię stricte dotyczącą DDA ,bo wcześniej byłam na ogólnej ,gdzie nie było konkretnej pracy nad takimi przypadkami(DDA)
                Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi:)
                Pozdrawiam

                zytka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 156
                  w odpowiedzi na: DDA i depresja #71888

                  Witaj:)
                  Nie wiem jak w przypadku innych Dda ,ale u mnie są takie stany depresyjne co jakiś czas szczególnie wiosną …Kiedy wszystko budzi się do życia i powinnam się cieszyć to jest wręcz odwrotnie…Myślę sobie ,że nie będę umieć stworzyć rodziny ,wychować dzieci i że jestem do niczego -lepiej żeby mnie nie było…
                  Kilka lat(4) temu byłam w takim stanie ,że chodziłam po różnych szpitalach ,ośrodkach samopomocowych dla osób chorych psychicznie,żeby "coś" ze mną zrobili ,bo już nie daje rady sama ze sobą.Ból istnienia był nie do zniesienia…
                  Byłam na terapii ,ale tam jakoś specjalnie nie pracowałam nad sobą…Ale ten stan się zmniejszył po jakimś czasie a teraz znowu …Powiedziałam dziś chłopakowi ,ze boję się tego ,że to powróci i że będę uciekać przed życiem i mogę odejść od niego ,bo wiem ,że nie zasługuje na miłość i po co ma sie męczyć ze mną…Powiedział ,że mam Go i on mi pomoże, a ja na to ,że wtedy nikt nie jest w stanie mi pomóc..I tak się złożyło ,że On mnie uprzedził i powiedział o rozstaniu…Wiem ,że po części to mnie zmobilizuje do pracy nad sobą i ,że warto walczyć o siebie i jest dla kogo żyć:)Tylko trzeba uwierzyć ,ze ktoś nas potrzebuje.

                  zytka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 156

                    Meetingi otwarte to spotkania gdzie dzielisz się swoimi przeżyciami ostatniego tygodnia z osobami współuczestniczącymi ,jest też nawiązanie do 12 kroków i odniesienie ich do naszych przeżyć.Jak ktoś nie chce mówić o sobie to może tylko słuchać 🙂 Nic na siłę:)Ja też zamierzam się wybrać,ale ciągle jakoś brakuje mi czasu…
                    Pozdrawiam i zachęcam pójść bo warto:)

                    zytka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 156
                      w odpowiedzi na: mam chyba "fioła" #71627

                      Hej Trynyti!
                      Chyba nie jesteś sama, bo ja też mam fioła na punkcie czystości szczególnie mycie rąk po każdej wykonanej czynności ,przed posiłkami to konieczność.Nie lubię bałaganu ,wszystko musi być idealne itd.Moja mama jest bałaganiarą ,więc może dlatego ja tak bardzo dbam o porządek, bo zawsze żyłam w syfie…Ja zawsze upominam mamę ,żeby za sobą sprzątała ,ale z marnym efektem…
                      Mnie też nosi, jeśli coś nie jest po mojej myśli i często coś poprawiam po innych ,żeby było po mojemu:)
                      Widocznie już jesteśmy tak skonstruowani ,że dążymy do "ideału" wokół siebie ,bo nigdy tego nie mieliśmy…

                      Pozdrawiam

                      zytka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 156
                        w odpowiedzi na: Spotkanie ŚLĄSK #71132

                        O jak fajnie:) A z której strony Gliwic jeśli mogę spytać?Ja mam blisko do węzła Sośnica.:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 101 do 110 (z 129)