Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
Też bardzo dobrze znam to uczucie…Czasami nie do wytrzymania…Pojawia się zazwyczaj w większej grupie osób np.jak idę gdzieś z przyjaciółką ,a ktos z nią zagaduje, mnie po prostu zżera zazdrość ,że ktoś mi ją "odbierze:" Potwornie wtedy się czuję… Mam też tak w sytuacji przy pewnym chłopaku,(który mi się podoba).On ma mnóstwo koleżanek i wtedy ja jestem zazdrosna ,że tamte są lepsze itd.,i mi go odbiorą…Chore myślenie gdzieś ciągle snuje sie za mną…Zresztą mam niskie poczucie własnej wartości i to dlatego…Czasami nawet jak nie czuję ,tego że jestem zazdrosna ,to widzi to moja przyjaciółka i mi to uświadamia ,bo wtedy jakoś inaczej sie zachowuje i zmienia mi sie mimika twarzy…i dopiero wtedy dociera do mnie ,że te uczucie to zazdrość…
Zyczę Wam wytrwałości w pracy nad sobą!
Pozdrawiam:)w odpowiedzi na: Ta terapia to prawdziwa frajda:D:D #70049Ropucha pod tym co napisałaś mogę podpisac się 2 rękami. Ja tez tak mam ,ze wybieram osoby o niższej samoocenie , że one nie odrzucą i my wtedy też jesteśmy dowartościowani.Ja tez nie wchodzę w relacje z osobami zbyt pewnymi siebie ,bo sie wtedy blokuje itd, a przy ludziach z niższą samoocena potrafię być sobą, na luzie i czasami troszkę dominować nad nimi.I zauważyłam ,że jak moją przyjaciółka dominuje( ma cechy szybszego nawiązywania kontaktów,wesoła jest itd.) to od razu włącza mi się ,złość ,agresja, rozsadza mnie od środka ,że ona swoimi cechami nabywa nowe znajomości i ją wolą bardziej ode mnie i ja wtedy czuje odrzucenie.
To są chore reakcje i przez to ludzie mogą mnie źle odbierać ,jak staje sie taka naburmuszona i w ogóle ,ale to silniejsze i nie umiem nad tym zapanować…Być może bierze sie to stąd ,ze mamy potrzebę dominacji i nie lubimy być zdominowani przez tych " silniejszych"…?
Mam nadzieję ,ze praca nad soba pomoże mi to zmienić.Dzięki za ten post:)
w odpowiedzi na: Radość innych ludzi… #70048Dziękuję Wam za odpowiedzi:)
Ja tez z nowym rokiem musze zacząć terapię i zmienić swoje życie choc moj znajomy twierdzi ,że psycholog posiadający tylko wiedzę książkowa nie pomoże tak jakbym tego oczekiwała itd.Ja się po części tez zgadzam, bo przeciętny psycholog może pewnych rzeczy nie zrozumieć( bo byłam u psychologa i faktycznie jakoś nie czułam sie rozumiana) ,ale taki który zajmuje się stricte DDa to ma w ogóle inne podejście i więcej rozumie.
wierzę w to ,że w końcu uda mi sie pozbyć pewnych cech i spotkam ludzi ,którzy mi dają energie i wiarę w siebie.
Pozdrawiam:)Do siego roku!!!
w odpowiedzi na: pomoc dla partnera DDA #69975O jak fajnie ,że sie wybieracie do Zabrza, bo też tam chodziłam z moim byłym chłopakiem ,ale tylko na mitingi.Zawsze było nas mało(3 osoby),ale może teraz coś sie zmieniło.Mam prośbę czy jak już tam będziecie to czy możesz mi dać znać jak tam teraz wygląda?Czy te mitingi dalej trwają.To są spotkania bez terapeuty takie" luźniejsze".Oprócz Zabrza mogę ci jeszcze polecić grupę w Bytomiu gdzie sie odbywają zarówno mitingi,jak i spotkania z terapeutą ,które więcej dają .Zazwyczaj na mitingi chodzi sie po zakończonej terapii.Byłam tam kilka razy i polecam ,bo naprawdę fajny terapeuta i ludzie i nie ma sie czego bać:)Troche chaotycznie piszę ,ale myślę ze mnie zrozumiałaś:)
Pozdrawiamw odpowiedzi na: pomoc dla partnera DDA #69962Witaj Starshine!
Myślę ,ze możesz mu towarzyszyć w pójściu na terapię ,ale duchowo ,tzn.że nie będziesz z nim w gabinecie podczas rozmowy z terapeutą ,ale poczekasz na zewnątrz.
Z tego co wiem twój narzeczony musi najpierw być "zdiagnozowany "przez terapeutę tzn jest przeprowadzany wywiad , wypełnia się kwestionariusz i wtedy terapeuta decyduje o przyjęcie na terapię.Ta rozmowa zazwyczaj przeprowadzana jest w cztery oczy bez osób trzecich…Zarówno na terapii indywidualnej i grupowej znajdują się osoby identyfikujące sie z problemem DDA,więc Ty jako nie DDa raczej nie będziesz mogła uczestniczyć w tych spotkaniach.To jest moje zdanie.Być może osoby aktualnie uczestniczące w terapii pomogą Ci więcej.Pozdrawiam i życzę powodzenia!:)
w odpowiedzi na: Nieumiejętność odczytywania emocji…? #69798Dziękuje Wam za odpowiedzi!
Tak Ordynku myślę ,ze mój kolega też po części ma z tym problem ,bo też pochodzi z rodziny patologicznej ,ale z nią nie mieszka od 3 r.ż, bo wychowywal się w domu dziecka.Widzę u niego dużo zachowań podobnych do moich i próbuje go rozgryźć ,ale on powiedział, że nikomu jeszcze to nie udało sie i nie uda …On próbuje mi pomóc rozpracować moje emocje ,a ja z kolei chce mu uświadomić pewne rzeczy ,z których być może on nie zdaje sobie sprawy…wydaje mi sie ,że to po części błędne koło bo obydwoje mamy problem z emocjami i chyba za bardzo sobie nie pomożemy.w odpowiedzi na: Czarny scenariusz depresji #68791Hej!
Ja miewam stany depresyjne ,raz byłam u psychiatry i stwierdziła ,ze mam taką osobowość… Chciała mi przepisać tabletki ,ale później rozmyśliła się i skierowała mnie na terapię indywidualną.Były długie terminy oczekiwania i w końcu nie poszłam na tą terapię(poza tym jakoś nie odpowiadała mi pani psycholog , która miała mnie prowadzić ,ale oczywiście sie do tego nie przyznałam i stwierdziłam że jest ok…)
Po jakimś czasie ,gdy czułam się gorzej poszukałam meetingu DDa ,tylko zbyt daleko od domu(bliżej nie było…)Byłam tam tylko raz i do tej pory tam nie wróciłam(a byłam tam w marcu) Nie chcę zapeszać, ale na razie jest ok,powierzam swoje problemy i lęki Bogu i On mnie trzyma przy życiu!
Mogę powiedzieć,że te stany wracają zazwyczaj na wiosnę i jesień…Nigdy nie bralam żadnych tabletek (na szczęście).Wiem tylko ,że trzeba te wszystkie emocje ,uczucia przepracować na terapii ,bo z czasem wracają z wiekszą siłą i nas niszczą od środka.
Z mojego doświadczenia wiem ,że nieleczona depresje czy stany depresyjne wracają i coraz bardziej nas pogrążają i musimy je leczyć ,bo inaczej ona zniszczą nas i chyba nie warto dawać za wygraną ,bo życie może być naprawdę piękne!
Jak już wcześniej wspomniałam nie przeszłam terapii DDA,ale zwracam się do Boga i to mi pomaga.Kilka lat temu byłam na dnie ,nie chciałam żyć itd.Było naprawdę ciężko ,ale teraz trzymam sie Boga i jest lepiej 🙂 Nie chce tu nawracać czy cos w tym stylu ,mówię tylko o swoim doświadczeniu.
To tyle co mogę powiedziec w tej sprawie.Jeśli masz jakieś pytania czy coś jest niejasne to podam Ci mój nr gg(8016784) i jeśli zechcesz to możesz napisać:)
Pozdrawiam!w odpowiedzi na: Czarny scenariusz depresji #68790Hej!
Ja miewam stany depresyjne ,raz byłam u psychiatry i stwierdziła ,ze mam taką osobowość… Chciała mi przepisać tabletki ,ale później rozmyśliła się i skierowała mnie na terapię indywidualną.Były długie terminy oczekiwania i w końcu nie poszłam na tą terapię(poza tym jakoś nie odpowiadała mi pani psycholog , która miała mnie prowadzić ,ale oczywiście sie do tego nie przyznałam i stwierdziłam że jest ok…)
Po jakimś czasie ,gdy czułam się gorzej poszukałam meetingu DDa ,tylko zbyt daleko od domu(bliżej nie było…)Byłam tam tylko raz i do tej pory tam nie wróciłam(a byłam tam w marcu) Nie chcę zapeszać, ale na razie jest ok,powierzam swoje problemy i lęki Bogu i On mnie trzyma przy życiu!
Mogę powiedzieć,że te stany wracają zazwyczaj na wiosnę i jesień…Nigdy nie bralam żadnych tabletek (na szczęście).Wiem tylko ,że trzeba te wszystkie emocje ,uczucia przepracować na terapii ,bo z czasem wracają z wiekszą siłą i nas niszczą od środka.
Z mojego doświadczenia wiem ,że nieleczona depresje czy stany depresyjne wracają i coraz bardziej nas pogrążają i musimy je leczyć ,bo inaczej ona zniszczą nas i chyba nie warto dawać za wygraną ,bo życie może być naprawdę piękne!
Jak już wcześniej wspomniałam nie przeszłam terapii DDA,ale zwracam się do Boga i to mi pomaga.Kilka lat temu byłam na dnie ,nie chciałam żyć itd.Było naprawdę ciężko ,ale teraz trzymam sie Boga i jest lepiej 🙂 Nie chce tu nawracać czy cos w tym stylu ,mówię tylko o swoim doświadczeniu.
To tyle co mogę powiedziec w tej sprawie.Jeśli masz jakieś pytania czy coś jest niejasne to podam Ci mój nr gg(8016784) i jeśli zechcesz to możesz napisać:)
Pozdrawiam!w odpowiedzi na: jak się zdystansować #68739Doris ja też podobnie sie czuję…
W pracy nie jestem sobą ,ciągle spięta,sztywna ,czasami nie potrafię wydusić prostego słowa czy odwzajemnić uśmiechu do innej osoby.Pracuje fizycznie ,ale bardziej męczę się psychicznie w kontaktach z ludźmi.Myślę sobie ,że powinni mnie chyba zamknąć w jakieś izolatce ,bo nie nadaje sie do życia z ludźmi…W moim dziale jestem najmłodsza i najbardziej "bez życia".Czuję się inna…Wszyscy wokoło rozmowni ,weseli ,a ja ciągle gdzieś poza tą grupą…To już moją 4 praca i zawsze było tak samo -ciągle z boku,ale muszę powiedzieć ,że w tej pracy jestem juz troszkę bardziej otwarta niż w poprzednich…:) Taki mały pozytywik:)w odpowiedzi na: jarocin i okolice #66816Edytowany przez: Zytka, w: 2009/09/07 15:12
-
AutorWpisy