Kiedy zauważyłaś, że jesteś DDA/DDD?

Cierpiałam wewnętrznie od kiedy pamiętam. Mój bolesny sposób przeżywania świata, siebie i innych sprawiał, że czułam się wyobcowana, osamotniona i odizolowana od innych ludzi. Wydawało mi się nieosiągalne doświadczać nieskrępowanej radości, szczęścia, miłości. To cierpienie zmusiło mnie do poszukiwania pomocy u specjalistów. Jednak dopiero, kiedy rozpoczęłam studia psychologiczne i dopadła mnie gigantyczna depresja dogrzebałam się w literaturze o problemie DDA. Dzięki temu nareszcie znalazłam właściwego terapeutę dobrze zorientowanego w temacie terapii osób z rodziny alkoholowej. I po raz pierwszy obok towarzyszącego terapii cierpienia pojawiło się poczucie zrozumienia i nadziei.

Co takiego musiało się stać w Twoim życiu, żebyś zaczął szukać pomocy?

Początkiem poszukiwań było niewątpliwie ogromne cierpienie, którego doświadczałam pozostając sam na sam z noszoną w sobie rodzinną Tajemnicą. Cierpienie, które narastało, pozostawiając mnie w poczuciu kompletnej bezradności i rozpaczy. Wtedy śmierć wydawała się wybawieniem od koszmaru. Wiedziałam jednak w tym wszystkim jedno- nie szukam naprawdę prostej ucieczki od swoich problemów, ale rozwiązania tych wszystkich pogmatwanych supełków uczuć , myśli i wspomnień w sobie, które tak ranią. Dziękuję dziś Bogu, że dał mi dość sił, odwagi i determinacji, żeby zawalczyć o swoje życie i udać się po pomoc.

Jak wyglądało kiedyś Twoje życie, a jak wygląda ono dziś?

Zyłam zawsze po to, aby uszczęśliwiać innych. Wspieranie innych, podziwianie, stawianie siebie w cieniu drugiej osoby- wszystko to sprawiało, że miałam zawsze przy sobie „przyjaciółkę”, której byłam bezgranicznie oddana. Sama jednak czułam, że jest dla mnie nieosiągalne bycie ważnym dla innych, kochanym, podziwianym, szczęśliwym…Czułam się zahamowana, brzydka, zakompleksiona, nieśmiała, niegodna uwagi i nic nie warta. Do tego towarzyszyło mi często napięcie, wstyd i wewnętrzna kontrola. Byłam kompletnie zamknięta na wszelkie dobro jakie chcieli ofiarować mi ludzie i świat. Za bardzo wszystko mnie bolało w środku, żeby móc bezpiecznie przyjąć to co chciano mi ofiarować. Droga mojej terapii zawierała wszelkie dostępne mi środki- czytanie literatury, intensywna samodzielna praca nad sobą, kontakt z terapeutą, grupa wsparcia, przyjaźń z innymi DDA, wreszcie studia psychologiczne i modlitwa. Teraz patrząc wstecz czuję się dumna widząc jak wiele osiągnęłam dla swojego poczucie pełni i osobistego szczęścia. To co wydawało mi się nieosiągalne stało się moim udziałem. Skończyłam studia, rozpoczęłam pracę, nauczyłam się kochać siebie w samotności, nawiązałam pierwszą zdrową relację z kochającym mnie mężczyzną…Pielęgnuję rozpoczętą dzięki terapii ścieżkę bycia w kontakcie ze wszystkim co jest we mnie i wokół mnie w danej chwili. Staram się przeżywać życie świadomie i przyjmować z miłością wszystko co mnie spotyka i czego doświadczam. Każdego dnia uczę się jak kochać siebie i innych pełniej. Uczę się marzyć i żyć tym czego pragnę. Uczę się myśleć zgodnie z zasadą, że „nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej”. Coraz częściej udaje mi się zachować stan wewnętrznej harmonii i pogody ducha w przeciwnościach. Nawroty cierpień z przeszłości zdarzają się, ale teraz traktuję je jako okazję do uzdrowienia czegoś w sobie. Zauważam, że jest ich coraz mniej i potrzeba coraz mocniejszych bodźców, żeby je wywołać.

Co chciałbyś powiedzieć komuś, kto jeszcze cierpi, waha się czy skorzystać z jakiejś pomocy?

Nie ma łatwej ścieżki. Zycie jest trudne i bywa niesprawiedliwe. Jednak to od Ciebie zależy w jaki sposób zareagujesz na to co Cię spotyka. Jeśli masz choćby przeczucie dobra, w jakim chciałbyś żyć – uchwyć się tej wizji z całych sił i nigdy z niej nie rezygnuj. Zasługujesz na cudowne życie i masz prawo o nie walczyć. Nigdy nie ustawaj w poszukiwaniu OSÓB, które zrozumieją Cię i wesprą w Twojej życiowej podróży bez względu na to w jakim miejscu jesteś teraz. I jeszcze jedno- praca nad sobą zawsze przynosi owoce, nawet gdy w danej chwili tego nie czujesz. Daj sobie czas, a zmiana pojawi się sama w stosownym czasie.


Aneta