Kiedy zauważyłeś, że jesteś DDA/DDD?*

Zawsze było ze mną coś nie tak. Podświadomie chyba czułem że to nie ja jestem winny. Do szkoły podstawowej chodziłem gdy mieszkaliśmy na wsi.Potem przeprowadziliśmy się do pobliskiego Sochaczewa. Uciekałem w świat literatury całkowicie izolując się od domowego piekła.
Jako dziecko juz miałem juz chyba skłonności autodestrukcyjne. Pamiętam że mając piętnaście lat wyjechałem do sanatorium do Kołobrzegu i tam znów zacząłem czuć że żyję. Gdy wróciłem wszystko się spotęgowało, moze dlatego że zobaczyłem jak moze wygladać normalne życie, po jednej z kłótni z matka nie wytrzymałem i przyjąłem strasznie dużą dawkę jakiś uspokajających leków matki. Obudziłem sie w szpitalu. Ogólnie 4 razy w życiu próbowałem wyeliminować siebie z tego świata.
Ja wtedy myślałem jednak że moi rodzice naprawde robią wszystko dobrze. Nigdy nie wpadłbym na to że za każdym razem mysląc o sobie, o tym że moze czegoś mi zabrakło czułem się straszliwie winny.

Co takiego musiało się stać w Twoim życiu, żebyś zaczął szukać pomocy?

Musiałem dotknąć dna i znaleść się w totalnej depresji. Zeby zacząłem brać leki antydepresyjne. Byłem w tragicznym stanie a mimo to chciałem funkcjonować normalnie gdyż czułem że jeśli zostanę w domu będzie tylko gorzej. Tzn. czułem że muszę uciec od tego miejsca, od nich, inaczej psychicznie mnie zniszczą. Krążyłem po Internecie w poszukiwaniu ratunku i ktoś na forum „Razem przeciwko samobójstwo” podał mi adres nieoficjalnej strony DDA.

Jak wyglądało kiedyś Twoje życie, a jak wygląda ono dziś?

Kiedyś nie miałem żadnego oparcia przeciw wewnętrznemu krytykowi, niszczył mnie, rządził mną i mówił jaki jestem. Teraz walczę z tym
krytykiem coraz bardziej skutecznie i zaczynam wierzyć że będę może mógł normalnie żyć i czuć się spełniony. Kiedyś mimo iz byłem na samym dnie, w totalnej depresji nie dbałem o siebie. Mimo takiego stanu rodzice cały czas czegoś chcieli, żebym im pomagał na każdym kroku i ja nie umiałem się temu oprzeć. A teraz czuję się nadal winny, ale to poczucie winy już w coraz mniejszym stopniu rządzi tym co robię. I staram się wreście żyć dla siebie a nie dla rodziców. W czasie depresji nie czułem żeby cokolwiek co ja robię z własnej inicjatywy było ważne. Teraz wiem że jestem ważny, choć w dalszym ciągu trudno mi to odczuć.

Co chciałbyś powiedzieć komuś, kto jeszcze cierpi, waha się czy skorzystać z jakiejś pomocy?

Zasługujecie na pomoc, niech nie wydaje wam się że przesadzacie. Dla siebie jesteście najważniejsi!


Daniel, 22lata