Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 85)
  • Autor
    Wpisy
  • czara
    Uczestnik
      Liczba postów: 90
      w odpowiedzi na: Jak sobie pomóc? #24885

      Anka napisał:
      ” przeciez nie zaznalam milosci od rodzicow wiec czy mam prawo mowic mu ze go kocham? ”

      Tak, tak, tak!!!
      A on? Czy on nie zasługuje na to, byś mu to mowiła? Byś go kochała?

      Dziewczyny. Przegladam się w Waszych wypowiedziach jak w lustrze. Powiedzmy sobie szczerze: wszystkie zapewne jesteśmy takie same, podobne. Piszemy o sobie bardzo krytycznie ale mimo, że to wszystko prawda (och skad ja znam te kłotnie, kontrole etc, etc), to nie nasza wina, że takie jesteśmy. Nie jesteśmy złymi lud¼mi, po prostu musimy się jednego nauczyć: kochać siebie. Bo tak mi się wydaje, że ten cały problem w zwiazkach polega na tym, że my za dużo myślimy o sobie. Bo chcemy sie ochronić, nie dać się znowu zranić etc. A tak naprawdę jest tak jak napisała DDA_ona. Co będzie, to będzie, jak nie wytrzyma szczerości, to niech idzie, i tak by pewnie poszedł.Trzeba uwierzyć i przyjać za pewnik, że zasługujemy na szczęście. Choćby tylko dlatego, że tak mało go miałyśmy do tej pory…

      I pracować nad soba pracować pracować.

      A poza tym jeszcze jedno kamena: ja tak samo się obawiałam jak Ty. Teraz stawiam spokojnie pierwsze kroki na rynku pracy. Nigdy nie lubiłam być zbyt aktywna i rywalizować, reklamować siebie itd. To nie przeszkodziło mi teraz znale¼ć ciekawej pracy, gdzie czuję się dobrze i nic nie muszę nikomu udowadniać, po prostu robię to co umiem. Ja wierzę teraz, że każdy ma swoja ścieżkę, nie wszystkie musimy być takie przebojowe i działajace, wbrew obowiazujacym modelom, każda z nas znajdzie sobie swoje miejsce.

      ¦ciskam Was serdecznie i czytam to co sama napisałam, żeby i do mnie to wyra¼nie dotarło.

      czara
      Uczestnik
        Liczba postów: 90
        w odpowiedzi na: Mam pytanko… #24819

        Ja płaczę do tej pory czasami czytajac na ten temat. Po połtora roku. Ale coraz rzadziej. I boli coraz mniej.

        czara
        Uczestnik
          Liczba postów: 90
          w odpowiedzi na: dlaczego tak postepuje #24817

          Tak chyba czasem jest, że chociaż dużo nas rzeczy boli, nie potrafimy o nich rozmawiać (na trze¼wo). Ja na przykład nie zawsze mam odwagę powiedzieć mojemu chłopakowi, co mnie boli w jego zachowaniu. To pewnie ciagle strach przed odrzuceniem. Po alkoholu pękaja te bariery i to co Cię gniecie na codzien wychodzi w jak najbardziej emocjonalnej formie. To nie Twoja wina. Trzeba ze soba rozmawiać i mamy prawo do negatywnych uczuć w swoim zwiazku. Ja niestety na razie nie umiem mowić o swoich przykrych odczuciach bez tego nieprzyjemnego tonu wyrzutow i pretensji. A pewnie trzeba by mu to powiedzieć spokojnie i delikatnie będac gotowym nie tylko na walkę – czyli obronę przez atak ale na też na wysłuchanie go i zrozumienie jego pozycji. I uczuć.
          Tak, Julietta ma rację, alkohol w niczym nie pomaga, przeciwnie, piekielnie utrudnia coraz więcej rzeczy z biegiem czasu. Ja już nie piję od połtora roku.
          Pozdrowienia serdeczne!

          czara
          Uczestnik
            Liczba postów: 90
            w odpowiedzi na: Pomocy!!!!! #24776

            Witam Cię serdecznie! Tylko Ty sama możesz sobie pomoc się przebudować! Ja też świetnie rozumiem, co czujesz. Tak samo boję się zniszczyć kolejny zwiazek, w ktorym jestem. Też bałam się, że nikt mnie nie zatrudni, ale jednak przynajmniej wiem, że w tej dziedzinie życia radzę sobie. Powodzenia w zmianach pozytywnych i gratulacje dla Taty!

            czara
            Uczestnik
              Liczba postów: 90
              w odpowiedzi na: Terapia w Krakowie #24721

              Na ulicy ¦niadeckich 10 jest ośrodek chorob środowiskowych, z tego co wiem, przyjmuja także DDA, jest tam psychiatra i psycholog. 12 4247167

              czara
              Uczestnik
                Liczba postów: 90

                Ja kocham mojego tate. I strasznie mi go żal, zreszta żal mi nas wszystkich. Nie sadzę, żeby kiedykolwiek wytrze¼wiał, i nawet, paradoksalnie, nie życze mu tego. Musiałby zobaczyć i znieść to wszystko, to jak spieprzył swoje małżenstwo, opuścił swojego syna, i to, że jego coreczka-księżniczka musi się przez niego leczyć psychiatrycznie. Musiałby zobaczyć kim się stał i jak nisko upadł. Tak mi przykro, że tak wszystko się potoczyło. Ale nie chcę i nie umiem przestać go kochać.

                czara
                Uczestnik
                  Liczba postów: 90
                  w odpowiedzi na: schemat czy już nie? #24604

                  W tym wypadku schemat, o ktorym myślę, polega właściwie na "sabotowaniu "swoich zwiazkow. Myślę, że problem jest klasyczny dla DDA.

                  Im bliżej drugiej osoby znajduję się, w im głębsza fazę zwiazku wchodzę, tym bardziej całe to uczucie zaczyna mnie… boleć. Boję się panicznie, że druga osoba mnie zrani, a właściwie czuję się raniona cały czas, irracjonalnie zupełnie. Nie potrafię zaufać,w mojej głowie pretensje z byle powodu mnoża się, co oczywiście staram się ukrywać jak mogę, bo przecież najgorsze co może się stać, to być opuszczona (znowu).Im bardziej kocham, tym bardziej się boję i czuję się tak bezbronna i beznadziejnie zależna od tego kogoś, że od tego pierwszy krok… by zaczać uciekać. Stopniowo "odkochuję się" więc i w koncu odchodzę. I to paradoksalnie daję mi jakaś dzika siłę…

                  Tak już jest od paru lat. Co gorsze, im starsza jestem, tym krocej to wszystko (moje zwiazki) trwa. I teraz chyba jest podobnie. Pytałam jak odrożnić ten schemat od słusznego działania, bo przecież za każdym razem moja decyzja jest jak najbardziej zracjonalizowana, nikt nawet nie śmie się nie zgodzić! Np., podobnie jest teraz w tej sytuacji, choćby dlatego, że partner, poki co, jest bardzo daleko i może nie ma zbyt łatwego charakteru (zaznaczam jednak, że nie wchodza w jego przypadku w grę problemy psychiczne).

                  Czuję się już wykonczona tymi rozterkami i tymi tak silnymi i sprzecznymi emocjami. Oczywiście nie stać mnie na tak szczera rozmowę z moim chłopakiem. Samej sobie odpowiadajac na moje pytanie: obawiam się, że – jak zwykle- kieruje mna tylko strach, nie miłość. I że mimo, że jest ktoś kogo bardzo kocham i z wzajemnościa, boję się, że ja – jak zwykle – wszystko zniszczę.
                  🙁

                  czara
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 90
                    w odpowiedzi na: jak zrobic 1 krok #24551

                    Brawo Nieistotne! Już zrobiłaś/łeś pierwszy krok, zadajac to pytanie na forum. Jeśli chodzi o kolejny krok.. Ja osobiście cieszę się, że nie zaczęłam od mityngow, bo to jest trudne na poczatku. Ja zaczęłam od poszukania terapeuty. Jak to zrobić? Nie wiem kim jesteś, co robisz, gdzie mieszkasz. Można sprawdzić czy jest w Twoim mieście poradnia dla rodzin osob uzależnionych, lub po prostu udać się do pierwszego psychologa z poradnii psychologicznej, on powinien Ci doradzić. A jeśli w ogole/na razie nie chcesz terapii? Mnie bardzo dużo pomogło czytanie, czytanie i czytanie, dowiadywanie się co powoduje, że żyję tak jak żyję, poznawanie siebie i możliwości wyjścia z tego kanału, w ktory się wpędziłam.
                    ¯yczę Ci powodzenia!

                    Edytowany przez: czara, w: 28.05.2006 18:52

                    czara
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 90
                      w odpowiedzi na: strach #14693

                      Renata, dziękuję za radę. Faktycznie, to chyba jest najlepszy sposob: pokonać strach w zalażku. Metafora z basenem też będzie przydatna, jeszcze jako nastolatce, włłaśnie ta przenośnia skakania na głowkę mi pomagała radzić sobie z trudnymi sytuacjami (zawsze wolałam skakać niż stać na słupku i bać się jak ta idiotka;) Walczę mocno z tendencjami do nakręcania tych lękow ale jak wiadomo, to nie jest łatwe. Cieszę się, że rozpoczęłam ten watek, bo przede mna wyjazd na studia do obcego kraju, co pewnie stworzy mnostwo stresowych sytuacji, przed ktorymi będę (a może jednak nie? :)) chciała uciec. Ze strachu.
                      Renata, serdecznie pozdrowienia dla Ciebie!
                      Jaga, ja znam Twoj problem, chociaż u mnie akurat nie dotyczyło to egzaminow ale wielu ważnych rzeczy, a stresujacych sytuacji, przed ktorymi uciekałam w ostatniej chwili. Podobno jest takie zjawisko, mechanizm, przez psychologow nazwany dażeniem-unikaniem. Ponoć ten mechanizm jest naturalny u każdego: z jednej strony chcesz zdać egzamin, uczysz się wiesz, że to dla Twojego dobra, bo chcesz skonczyć studia itd. Z drugiej strony im bliżej tego (np. pod sala) stres staje się tak duży, że człowiek chce uciec, uniknać tej sytuacji, ktora wydaje się za trudna. Problem polega na tym, że nie dawać się temu dażeniu, bo kiedy uciekniesz, czujesz na poczatku prawdopodobnie ulgę czyli nagrodę. I wzmacniasz ten mechanizm w sobie, wytwarzasz takie przekonanie, że to jest lepsze wyjście, ucieczka.
                      Aquinas- ja radziłam sobie z egzaminami tak jak Ty – im mniej mi zależało, tym lepiej szło 😉
                      Pozdrawiam Was i życzę nie tyle braku strach, co odwagi, by go pokonywać (jak to kiedyś tu ładnie ktoś napisał;)
                      czara

                      czara
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 90
                        w odpowiedzi na: strach #14599

                        Dzięki Tarja! Pieniadze sa nietknięte.
                        I to w sumie nie jest niespodzianka, bo tata siedzi ciagle grzecznie w domu, prawie nie pije, wtedy nie szuka i nie kradnie. Jutro już pozbędę się tej kasy.
                        Właściwie chodzi tylko o ten paraliżujacy strach. Zawsze kiedy obserwowałam ludzi, gdy się czegoś boja, miałam wrażenie, że natychmiast chca pozbyć się strachu, natychmiast sprawdzaja to co maja sprawdzić i po bolu. Ja mam problem odwrotny, siedzę, dostaję mdłości i histerii i … nie sprawdzam. Czy ktoś z Was ma coś podobnego? Jak sobie z tym radzić?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 85)