Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • Dariuszka
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      I niestety nie mogłam uczestniczyć w spotkaniu bo byłam wtedy jeszcze w szkole ^^

      Dariuszka
      Uczestnik
        Liczba postów: 4

        Dziękuję Feniks za odzew ^^

        Powiem tak, rodzina mojego chłopaka to normalni ludzie. Ma obojga rodziców którzy bardzo się kochają i szanują. I tak. U nich nie ma awantur. Ale łatwo mi z nimi rozmawiać, lubią mnie. Szanują. I ja ich szanuje. Pokazują mi i on i oni jak wygląda prawdziwa rodzina.

        Dla mojej siostry starszej też udało się założyć rodzinę, ma męża i córeczki.. U nich też nie ma awantur. Siostra jest po terapii dda a jej mąż uczył ja wszystkiego. Uczył ją rozmawiania przede wszystkim

        Ale i mój chłopak też mnie uczy, że nie wolno nam się ze sobą kłócić i nie odzywać. Uczy mnie że trzeba znaleźć jak najszybciej rozwiązanie naszego konfliktu. Ja byłam w szoku.

        Do tej pory to ja na okrągło miałam awantury. Czego nie zrobiłam każdy na mnie krzyczał. A tu.. Nikt nie krzyczy, każdy rozmawia ze sobą. I ja się ogarniam. Dlatego chciałabym uczęszczać na dda  i  nauczyć się siebie. By być kimś lepszym

        Co do porażek to oj tak. Ja też tak mam że nie dopuszczam do siebie porażki. Ale staram się sobie samej przetłumaczyć że jestem tylko człowiekiem a z każdej porażki da się wyjść. Chociaż dalej mi ciężko. Przez lata wpajano mi że będę taka jak mój ojciec, lęk przed tym był ogromny. I mam dokładnie tak samo jak Ty. To przychodzi zależnie od sytuacji. Jak mi nie pójdzie, to mam natłok myśli że jestem beznadziejna,  nic nie warta i skończę jak mój ojciec…

        Tylko w sumie sama nie wiem, jak mam podejść np do mojej matki. To moja mama. Ale ja nie wiem czy ja kocham, to dlatego że dużo złych słów i awantur miałam też od niej. Jestem zła córką bo jestem podobna do taty z wyglądu. Jej to bardzo nie pasuje. I mam do niej takie dziwne emocje. Niby to moja mama ale nie wiem czy ją kocham.

        Masz rację z tym czerpaniem.

        Dziękuję ślicznie. Również pozdrawiam 🙂

        Dariuszka
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Dziękuję wam za odpowiedzi, wybaczcie że tak długo nie odpisywalam  ale nie miałam czasu wejść tu na dłużej.

          Co do psycholog. Nie ta Pani nie umiała mi zadać konkretnego pytania. Odpowiedzieć konkretnie. Nie umiem sama z siebie opowiadać o sobie. Ale za 2 miesiące wyprowadzam się do Warszawy i tam poszukam pomocy. Bo wiem  że potrzebuję.

          Ja właśnie nie mam niskiego poczucia wartości. Chociaż to przychodzi falami. Raz jestem taka zajebista a raz totalnie beznadziejna. Mam też problem taki ze nie dopuszczam do siebie porażki zawodowej. Tak jakbym chciała.. Wszystkim pokazać że ja nigdy nie będę taka jak mój ojciec.(swoją drogą mama mi zawsze wmawiala że skończę jak on)

          Co do mojego faceta. To on jest taką osobą  która wie o moim DDA, wie o mojej rodzinie. I uczy mnie okazywania uczuć. Jest to bardzo zdrowa relacja jak na mnie. Bo zwykle tkwiłam w mocno toksycznych związkach, albo latałam z kwiatka na kwiatek. Szukałam swoich emocji. Im bardziej ryzykowna relacja tymbardziej czułam że żyje. To mój facet obecnie mi pomaga znaleźć terapeute. Chcę mi pomóc wyjść z tego. I zawsze uciekałam od stabilnych uczuć i stabilizacji w życiu. A z nim po mimo że się boję, to chcę. . I raz czuję że go nie kocham. A raz go kocham wręcz nad życie. Ale, właśnie moje uczucia to istny koszmar. Ja nie potrafię ich odróżniać.  Nie wiem czemu tak mam, raz czuję miłość. A raz nie czuję w sobie żadnych uczuć tylko pustkę. Taką chroniczną. A mój uczy mnie jak żyć w zdrowej relacji. Był inaczej wychowany niż ja. W normalnej rodzinie. I on, uczy mnie tego czego rodzice nie umieli mnie nauczyć. Jest człowiekiem ogarniętym w kwestii emocji. Stabilnym. A ja jestem osobą, która nie lubi stabilizacji. Moja siostra dopiero właśnie przy takiej osobie z normalnej rodziny była wstanie założyć swoją rodzinę. Normalna. Nie dysfunkcyjna. I terapia jej też dużo dała. Ja jestem osobą że każdy problem chce rozwiązywać tylko sama. Tylko. I mój facet mi pokazuje drogę inna taką „hej, jestem tutaj i chodź poradzimy sobie razem”. O tyle że to etap związku gdzie przestałam go analizować,ale dalej mam fazy że… Nie rozumiem swoich uczuć. Siebie. Tak jakbym samej siebie nie znała. Wy mnie rozumiecie.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)