<p>To, co przeczytałam w pewnym stopniu przypomniało mi o moim małżeństwie. Tyle, że mój mąż pracował – co tydzień, dwa wyjeżdżał za granicę do swojej firmy, siedział tam parę dni, potem wracał. Nigdy jednak nie zobaczyłam z jego pracy pieniędzy, nigdy nie powiedział, popatrz żono, to pieniądze na nasze życie. A co mi się skojarzyło z Twoją sytuacją? A to moje ględzenie, wybuchy gniewu wynikające z frustracji. On miał tego dość. A ja biłam się później w pierś w poczuciu winy, że jego krzywdzę..I tak w kółko przez 10 lat, gdy byłam już cieniem samej siebie. Przez tyle lat pozwalałam, by sytuacja dla mnie niewygodna, niesprawiedliwa, niejasna, godząca w moje poczucie bezpieczeństwa, działa się. A ja tylko reagowałam. Dopiero po 10 latach zadziałałam, powiedziałam, że między nami koniec. </p>