Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • marcin79
    Uczestnik
      Liczba postów: 8
      w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476381

      Po kilku długich chwilach…

      Bóg działa, co do tego nie mam wątpliwości najmniejszych. W jaki sposób? Dlaczego tak a nie, jakoś tak łatwiej? Czasami miewam takie pytania, wysyłam je panu Bogu i nic… Cisza. No przecież nie zjawi się przede mną i nie powie – wiesz, to jest tak, że… Bóg jest wszystkim. Początkiem i końcem. Bóg jest stwórcą wszystkiego – w tym i czasu. Jak wiemy, co dla nas jest nieosiągalne to przyszłość. Przeszłość również, ale co do niej – to już ją znamy. Bóg pozwolił nam modyfikować teraźniejszość dając nieograniczoną wolę. Ale ta przyszłość… Czy ktoś z Was, moi kochani, kiedykolwiek usiłował zgłębić tajemnice kosmosu, ciągu liczb pierwszych itd.? Ja i wszyscy ludzie z którymi rozmawiałem – nie. Nie usiłowali tego robić. Natomiast robią to najtęższe mózgi naszego kochanego świata – opierając się na istniejących już teoriach minionych super mózgów. I co? Coś tam odkryli, ale żeby wyjaśnić wszystko – to nie. Kochani, moja żona kończyła filozofię. Pięć lat ciężkich zmagań z trudnymi do przyjęcia tekstami myślicieli, których poziom logiki i umiejętność analizy zdecydowanie deklasował resztę ludzkości, włączając w to obecnie zaludniającą Ziemię. I co? Okazuje się, że szukanie naukowych wyjaśnień jak nic prowadzi zawsze do tego samego. Do tego, że bez nadzorującej myśli lub siły się nie da. I tak, filozofia w większości potwierdza istnienie Boga. Tęgie mózgi, którzy wwiercali się swoim intelektem w ściany nauki badając ją molekularnie, atom po atomie dochodząc do jednych jedynych wniosków. Bóg jest. Ale jak działa… Tego nie pozna nikt. Dlaczego? Ja uważam, że poznanie Boga jest dla nas niemożliwe z czysto fizycznego powodu. Gdyż nasze mózgi by tego nie wytrzymały. Pojmijcie, jeśli stwórca wszechświata, wszelkiego życia na Ziemi i nie tylko zechciałby powierzyć komuś swoje myśli, czy ich złożoność nie przygniotłaby nas jak przygniotłaby z pewnością toń Rowu Mariackiego? Kochani, do czego pan Jezus nawołuje? Do wiary. Po prostu uwierz i tyle. Oddaj się Bogu. Bóg zrobi resztę. Bóg Cię poprowadzi. Ale nie po twojemu chciejstwu – ale po Bożemu. I tu mały wykrzyknik. Oddając siebie woli Bożej, wyautowujesz się z wolności. Świadomie. Żeby nie było. Swoją wolność upatrujesz w Bożej woli i to jest piękne… Swoją drogą, mam taką masę słów do napisania że zrobił się bałagan myślowy, jeśli coś tam nie spójnie lub bezwątkowo – przepraszam. Wiara w Boga stawia Cię w świetle kogoś kto bierze. Bo Bóg dba o swoją trzódkę. Pan Jezus pięknie mówi o tym w ewangelii. Pan Bóg nie pozwoli by komuś z jego trzódki przydarzyła się krzywda… A jaka jest moc słowa…

      Bóg stworzył Wszystko Słowem. W Księdze Rodzaju i Ewangelii Janowej jest tego dowód. Zatem, słowa i myśli mają moc sprawczą. Kreują rzeczywistość. Słowo jest darem, ale może być i paszkwilem. Wiadomo. Mamy przecież Zło… O Złym warto wspomnieć, że nie śpi. Tych, których ma w swojej garści nie niepokoi – bo po czemu. Już są jego. Ale przejdziesz do wiary… i się zaczyna.

      Depresje, problemy ze sobą itd…, nie pochodzą od Boga. Bóg jest dobry i sprawiedliwy. Jezus już zapłacił za Twoje grzechy, więc dlatego mówimy, że Boża łaska trwa na wieki. To zły, który robi wszystko, byście nigdy nie zdobyli się chęć przyjścia do Boga. Spójrzcie, ja pisząc do Was o Bogu… Przecież to jak pięść do oka. Przecież jesteśmy DDA… Nic bardziej dramatycznego. Bóg czeka, aż powierzycie mu swoje życia a ON wyciągnie Was z ciemności. Jak? Nie pytaj i nie próbuj zgadywać. To nie istotne. Oddaj się woli Bożej i zaufaj Bogu. Czytaj Słowo na potwierdzenie tego, co tu napisałem.

      Jeszcze w sierpniu zeszłego roku nie wierzyłem w Boga. Znaczy, wierzyłem i nie wierzyłem – jakbym zobaczył to bym się przekonał. O tak. Aż tu mnie pan Bóg do swojej trzódki przygarnął. Kochani, nie ma na to teorii. Ale trzeba nam Słowa Bożego i Kościoła, który w wierze umocni. Jaki to będzie Kościół? Protestancki, Ewangeliczny, Zielonświątkowy, Katolicki… Nie istotne. Pan Bóg działa w każdym Kościele.

      Wiara w Boga jest lekarstwem na wszystko. Na wszelkie nasze dolegliwości. Głównie te psychiczne. Bóg leczy nasze serca i dusze. To jest proces oczywiście. Ale nie my odwalamy najcięższą robotę. Bóg już to robi, może z niektórymi z Was. Ze mną już robi. Czy uwierzycie mi czy nie… Ale ja wiem, że zmienia mnie. Według swojej woli, a ja się temu poddaję, bo Bóg jest dobry i nie chcę niczego innego.

      Mechanik rowerowy to ktoś, kto umie naprawiać rowery. Umie, i nie wiem gdzie tę wiedzę zdobył, gdyż nie ma kursów o tej tematyce. W każdym razie, nie mając doświadczenia i pojęcia o tym, nie masz szans. Tak mi mówiono, bo odkąd rozpoczęła się moja pasja rowerowa, chciałem pracować jako mechanik rowerowy. I to trwało ponad dziesięć lat. Aż tu, nagle trafiam na ogłoszenie. Bardzo profesjonalny salon rowerowy z równie profesjonalnym serwisem zatrudni pracownika. Zadzwoniłem, z przekonaniem że usłyszę to co zawsze. Pan jednak poprosił, bym zjawił się w sklepie gdyż zechciałby sprawdzić, co potrafię przygotowując rower do sprzedaży. Będąc na miejscu dostałem totalnie rozregulowany rower, który musiałem poskręcać i tak dalej. Po całej akcji, Pan stwierdził że na tle innych kandydatów nie popisałem się doświadczeniem. Wychodząc z salonu pomodliłem się. Panie Boże, proszę Cię – niech się dzieje Twoja wola. Ja wiem, że Masz dla mnie coś wyjątkowego i że obdarzysz tym mnie. I dziękuję Ci za to, że Jesteś Panie przy mnie. Amen. Doszedłem do domu, dzwoni Pan. Panie Marcinie, mówi. Przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do wniosku, że kultura osobista, otwartość, motywacja to przecież najważniejsze sprawy. Nie można się ich nauczyć, je trzeba mieć. A pracy przy rowerach można. Więc proszę się uważać za przyjętego, zapraszam od poniedziałku. Kochani, i tak moje marzenie Bóg zmaterializował z zupełnego zaskoczenia. I tak właśnie się dzieje.

      Z Bogiem Kochani.

      marcin79
      Uczestnik
        Liczba postów: 8
        w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476302

        Rozumiem, że to forum DDA i piszę tu zupełnie świadomie. Mój pierwszy wpis o tym traktuje. Ale przypomnę odpowiadając na pytanie, tak – kiedyś uważałem się za DDA co potwierdzała obecność na terapii. Dlatego znam tego typu fora i również wiem, że jest wiele osób które szukają pomocy, nie zaś potwierdzenia że są DDA.

        Nie chcę obrażać nikogo ani też nie twierdzę, że terapie czy rozmowy ze specjalistami nie mają sensu. Jako ktoś, kto zna temat, proponuję jakieś rozwiązanie. Jeśli komuś nie leży, może opuścić wątek i tyle. Bóg działa we mnie i milionach ludzi na Ziemi. Czy  to znaczy że ma nie istnieć na forum DDA? Że jeśli jest to forum DDA to koncentrujemy się na problemie a jak nie chcesz gadać o DDA to nie ma tu dla ciebie miejsca?

        Wiem, jak trudno jest żyć w problemie. Wiem jak to jest. Borykałem się z tym dłuższą część życia. Wiem jak to jest, gdy wokół wiele smutku, bólu, krzywdy, wspomnień, depresji – pojawia się ktoś kto z uśmiechem na twarzy mówi – hello, rozwiązanie jest tu. Przecież tak się nie dzieje. Przecież to niemożliwe. Przecież trzeba lat, żeby z tego wyjść i nie ma się gwarancji że zadziała. Więc spadaj facet, bo ja jestem DDA. Nie, nie trzeba lat ani bolesnych terapii. Zresztą, jeśli brak wiary w Boga to odsyłam do ludzi, którzy zaistnieli w świecie psychologii. Grzesiak czy Robbins – wielcy ludzie coachingu już od dawna mówią – utożsamianie się z problemem kotwiczy cię w nim. A DDA to nie rak czy odcięta kończyna. To sposób myślenia o sobie samym. To w jakim świetle się widzę. A głównym zamierzeniem chrześcijaństwa jest sprawienie, byś pomyślał o sobie tak, jak widzi cię Bóg. I to jest moc. Więc proszę każdego kto to czyta. Zadajcie sobie trochę trudu by wyjść poza schemat. Z niczego nie musicie rezygnować, ale warto zainteresować się opcjami.

        Jeszcze raz napiszę. Nie zabieram całego forum. To igiełka w lesie wątków tematycznych. Można wątek zignorować, przecież nikomu krzywdy nie robi. A wierzę, że znajdzie się ktoś komu da nadzieję. Dlaczego z tego rezygnować?

        Daję słowa nadziei.  Zostawiłem ślad. Jeśli administracja strony nie życzy sobie moich wpisów, przestanę.

        marcin79
        Uczestnik
          Liczba postów: 8
          w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476299

          Kochani.

          Takie szybkie słowo, podyktowane potrzebą działania w świecie ciemności i bólu.

          Bóg nie jest trendy. Ale pieniądz tak. Mając Boga w sercu ale będąc fizolem na budowie nie jesteś wielkim w oczach świata. Jeśli żyjesz od pierwszego do pierwszego, jeśli mierzysz się z egzystencjonalnymi problemami życia w jakimś schemacie, jeśli tkwisz w jakimś punkcie i nie wyróżniasz się z tłumu, jeśli chowasz się za hejtem i nienawiścią – nie jesteś wielki. Jesteś szary i bezbarwny w oczach świata.

          Jeśli jesteś obrzydliwie bogaty, jeśli masz nadzianych rodziców co strampolinują twoje życie od razu do poziomu menadżerskiego, jeśli jesteś dyrektorem, jeśli posiadasz wychuchane audi czy BMW i nazywasz się cool, jeśli masz najpiękniejszą dziewczynę z okolicy czy super chłopaka – wyróżniasz się. Może nie zawsze na skalę światową, ale w czyimś pojmowaniu rzeczywistości z pewnością.

          Teraz pytanie. Jakie ma to znaczenie? Przecież kiedyś poumieramy. Przecież życie już wielokrotnie udowodniło, że nie trzeba wyspecjalizowanych okoliczności by kogoś skrzywdzić, zranić, uśmiercić. Sponiewierać, zdeptać, zeszmacić i co tam jeszcze sobie wymyślicie.

          Jakie ma znaczenie to co chcę w tym życiu, jeśli to nie jest na zawsze. Na co mi majątek, jeśli przyjdzie wojna i ktoś mi to po prostu zabierze. Na co mi ekstra posada i prestiż społeczny jeśli byle rak może mi przyłożyć bejsbolem w potylicę. Na co mi piękna dziewczyna jeśli piękno przemija i kiedyś jej uroda nieco się zmieni. Na cholerę mi to wszystko co wiąże mnie z chorą rządzą posiadania!!!

          Ja pragnę Boga. Ja pragnę by Jezus przychodził do mojego serca i je zmieniał. By Duch Święty działał we mnie. Bo to jedyna droga. Bo miłość boża trwa na wieki. Śmierć to epizod. Ale Bóg wie, że dopóki tu – na Ziemi – jesteśmy, to mamy pragnienia. Bóg wie że każdy z nas jest inny. Wie, że mamy swoje gusta. Wie że każdy z nas ma swoje miejsca. Wie, że każdy z nas potrzebuje czegoś innego. Dlatego Bóg działa wszędzie. Boga znajdziesz i w Kościele Katolickim, Ewangelickim, Protestanckim, Zielonoświątkowym, Ulicznym, pod drzewem na uroczej łące, na plaży o zachodzie Słońca. Boga znajdziesz wszędzie tam gdzie chcesz go szukać. Gdzie jesteś gotów otworzyć przed nim serce. Gdzie jesteś w stanie otworzyć swój umysł i pozwolić, by Duch Święty uzdrawiał cię z Twoich grzechów, ciemności i zła. Bóg równie uważnie wysłucha twojej modlitwy szeptanej w łóżku tuż przed zaśnięciem jak i w Kościele na mszy. Jeśli Bóg uzna, że chce ci coś powiedzieć, umieści na Twojej drodze kogoś, kto ci to powie. I to, moi kochani, się dzieje. We mnie, w moich przyjaciołach, w ludziach z którymi się spotykam.

          To wszystko co piszę, pochodzi z mojego serca. Pamiętaj. Nic nie musisz. To co zrobisz, to Twoja decyzja. Ale pamiętaj, Bóg czeka na ciebie. Jest blisko. Jeśli przyjmiesz go do swojego serca, zmieni wszystko. Obdarzy Cię ogromną miłością, jakiej jeszcze nigdy nie było. Uwolni z problemów. Wypełni dobrem.

          Warto Kochani. Przemyślcie sobie to proszę.

          Z Bogiem.

           

           

           

          marcin79
          Uczestnik
            Liczba postów: 8
            w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476288

            Witajcie.

            Wiara w Boga jest ślepa. Tak. Bo nie widzisz ani Boga, ani Jezusa czy Ducha Świętego. Wierzysz, że Trójca Święta istnieje. Wiara musi być cała. Nie ułamkowa, nie pocięta kompromisami, ale fundamentalnie cała i mocna. Oczywiście, dojście do takiej wiary to proces. Musi trwać, bo dosięgnąć taki level wiary to znaczy zaprzeć się siebie, żyć duchem i wolą Bożą.

            Ale, zanim wypłyniemy na głębsze wody, opowiem coś odpowiedniego na początek.

            Pan Jezus, kiedy rozpoczynał głosić ewangelię, wybrał swoich apostołów (uczniów), których zadaniem było wspierać go w powołaniu. Wiecie, to nie wywołuje w nas niczego więcej ponad normalnym …ok… Ale zwróćmy uwagę, śledząc biblijne losy Pana Jezusa, że Apostołowie towarzyszyli Jezusowi, widzieli uzdrowienia jakich dokonywał, widzieli kiedy wskrzeszał zmarłych a nawet jak szedł po wodzie… I za każdym razem szczęki im opadały ze zdziwienia… Pan Jezus jakby za każdym razem podnosił poprzeczkę i za każdym razem ludzie, których już nic więcej nie powinno zdziwić, karpieli…

            To moi drodzy znaczy, że proces wiary, proces jednania się z Bogiem trwa długo… Dlaczego?

            Bo gdyby pan Jezus, świeżutkim apostołom, już na samym wstępie zaserwował cały swój arsenał możliwości jakich otrzymał od Stwórcy, popadali by biedaki i już do końca życia nie odzyskali władzy nad swoim umysłem.

            I tak jest w naszym przypadku. Bóg nie uzdrowi naszych serc od razu bo najzwyczajniej na świecie, nie dalibyśmy rady tego udźwignąć. To byłoby za mocne. Dlatego uzdrawia nasze serca powoli, według naszych możliwości. I to jest cudowne moim zdaniem.

            A wiecie co jest najwspanialszym kluczem do naprawy siebie?

            Żyj Jezusem a nie sobą. Czyli, skupiaj swoje myśli na Jezusie, na Bogu. Powierz mu swoje życie, oddaj się jego woli a doświadczysz tego, co najpiękniejsze… I jeszcze więcej.

            Jak wiemy, istnieje Bóg ale i zło także. Choć zło jest podległe Bogu, Bo Bóg jest Panem Absolutnym, to istnieje i działa na Ziemi, by nas, ludzi skutecznie oddalać od Boga.

            O tym musimy pamiętać, że zło istnieje… Ale tylko pamiętać, nie myśleć o tym ani analizować tego. Wiedzieć. Bo jeśli oczywiście poświęcamy czas złu, wzmacniamy je… Naszymi myślami. Nasze myśli koncentrują się na Bogu i kropka. Bo tylko w ten sposób możemy omijać wszelkie pokusy, żyć zgodnie z wolą bożą i brać od Boga to, czego Pragniesz.

            A teraz świadectwo.

            I zaznaczam, z Bogiem nie ma przypadków.

            W sobotę szykowałem się na nabożeństwo, kiedy dowiedziałem się że w poniedziałek przyjmuję nowych lokatorów na mieszkanie, którego jestem właścicielem. Mieszkanie jest w innej miejscowości. Wiedziałem, że muszę je ogarnąć po poprzednich ludziach… No to jadę. Ale był problem, gdyż nie miałem klucza od mieszkania. Starzy lokatorzy… nieodpowiedzialność skrajna… Zapasowy klucz miała natomiast pani dowodząca Wspólnotą Mieszkaniową, tak na wszelki wypadek. Zatem, wiedziałem że najwpierwej to muszę iść do niej.  Pani choruje na raka. Guz uciska kręgosłup już tak mocno, że prawie nie chodzi. Wchodzimy z żoną. Kobietka uśmiechnięta, mówi że będzie gorzej, ale teraz nie jest jeszcze źle. Chwilkę rozmawiamy. Kobietka mówi że już się nie boi. Wie jak jest po drugiej stronie. Była już tam, chwilkę. Już nie zadaje sobie pytań, dlaczego itd… Proszę o szczegóły. Kobietka na to, 10 lat temu zdiagnozowano u niej raka mózgu. Zero szans na przeżycie, co podkreśliła. Lekarze potwierdzali, proszę uporządkować sprawy. Zostało pani tyle a tyle miesięcy. Modliła się do Boga. Proszę, daj mi dziesięć lat bym mogła wychować dzieci, bym mogła wychować je na dobrych ludzi, bym miała pewność że sobie poradzą. Proszę Cię panie Boże. Daj mi dziesięć lat. Odbyła się operacja wycięcia guza. Po tym zabiegu nie ma 1/4 czaszki ale żyła. I po czasie o jaki prosiła Boga, choroba wróciła.

            I mnie zamurowało. Nigdy nie sądziłem że ta kobieta wierzy w Boga. Ale już kompletnie półka mi opadła, kiedy moja żona poprosiła, czy możemy się o nią pomodlić. I powiedziała że tak, bardzo chętnie. Prowadziłem modlitwę a wzruszenie chwilą wiązało mi gardło więc modliłem się szeptem a potem w myślach. Powstrzymywałem łzy, choć powinienem był pozwolić emocjom wyjść na zewnątrz. Nie współczułem tej kobiecie, przecież nikt tego nie pragnie. Chciałem płakać ze świadectwa bożego i potęgi modlitwy. I że nie ważne kim jesteś, jeśli przyjdziesz do Boga i będziesz się modlił z wiarą, dostaniesz to co pragniesz.

            Kochani, takich świadectw jest cała masa. Nie są to przypadki. Nie ma przypadków, to pewne. To co się dzieje dobrego, to wola Boża. I tyle w temacie.

            Zaglądajcie do Pisma Świętego. Jezus mówi: ” Oto stoję u drzwi! Pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (obj 3-20).

            Z Panem Bogiem Kochani.

            marcin79
            Uczestnik
              Liczba postów: 8
              w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476287

              Dla kolegi który wygania mnie z forum…

              Jeśli klasyfikujesz się do grona człowieka z problemami to tylko Ci współczuję i pomodlę się za Ciebie, żeby Bóg dotknął twojego serca i otworzył Ci oczy.

              A teraz coś z realnej psychologii. Klasyfikowanie się do jakieś określonej grupy społecznej pociąga za sobą poważne konsekwencje, o których mało kto zdaje sobie sprawę. To jak wgrywanie sobie oprogramowania które ma działać w tle naszej świadomości. I jeśli miałoby to jakieś korzyści to ma całą masę minusów, destruktorów.

              Jeśli kolego, określasz się kimś z problemami to znaczy, że uważasz że je masz, ale to niestety, tylko twoje zdanie. Chyba że cierpisz na jakąś chorobę która wypaliła Ci na czole jakiś szczególnie klasyfikujący do dna społecznego napis. Pomyślałeś, że może ludzie chcą znaleźć wyjście z sytuacji, niż potwierdzenia że mają problem? Problem DDA jest wyłącznie spojrzeniem na siebie przez pryzmat przeszłości. Niczym więcej. Masz taki sam mózg jak reszta populacji na świecie. Myślisz tak samo jak reszta ludzi na świecie, procesowo ma się rozumieć. Masz tylko inny system operacyjny w głowie. Destrukcyjny.  Ja natomiast nie utwierdzam, że mamy problemy i jesteśmy w czarnej dupie… Ja proponuję rozwiązanie. Jeśli je przyjmiesz (co zależy wyłącznie od Ciebie), Bóg da Ci wspaniałe życie (nie Kościół – instytucja ani ksiądz w pobliskiej parafii) ale sam BÓG, który w swojej miłości poświęcił własnego syna również i za TWOJE grzechy. Tak, za TWOJE też.

              Dlatego, możesz klasyfikować się do zbioru ludzi z problemami (to oczywiście łatwiejsze, bo nie wymaga pracy nad sobą, zapierania się siebie i wyrzekania się swojej grzesznej natury) albo podjąć działanie i zacząć coś robić. Dodam, że nie Musisz przyjmować Boga do swojego życia, to Twoja decyzja Przyjacielu. Jeśli chcesz, możesz poczytać Robbinsa, Grzesiaka i wielu innych, którzy pomagają ludziom, którzy zwykli klasyfikować się do zbiorów i nie widzą nic poza sztucznymi granicami stworzonymi przez własne poglądy.

              A do czasu podjęcia jakieś decyzji, to proszę Cię, nie hejtuj bo to narzędzie złego. Nie pomaga w niczym a tworzy bariery.

              Będę się modlił za Ciebie, tymczasem z Panem Bogiem.

              marcin79
              Uczestnik
                Liczba postów: 8
                w odpowiedzi na: Warto przeczytać. #476105

                Piszę po raz kolejny. O Bogu, najprawdziwszym Tacie, cudownym i jedynym w swoim rodzaju. Niepowtarzalnym i wszechpotężnym. Bóg, czyli nasz Tata, to tak naprawdę cel naszego życia. Jedyny i właściwy. Oczywiście, to mój punkt widzenia, ale nie wziął się znikąd. Ta moja filozofia powstała na zgliszczach totalnego ateizmu, budowana słowem z Biblii. Naukami Jezusa. Niczego, ani nikogo innego, tylko Jezusa. On i pierwsi apostołowie pokazali, o co w tej całej wierze chodzi. Nie zaprzątam sobie głowy Kościołem (jako miejsca gdzie mam oddawać się ustalonym obrzędom – od razu notuję, nie oceniam. Po prostu nie jest to w moim mniemaniu po linii z naukami Jezusa, ale może to też jakaś droga. A że grzech przeciwko Duchowi Świętemu to bomba atomowa wśród grzechów – nie mam ochoty smażyć się w piekle za obrazę tego co duchowe. Więc nie oceniam). Kwestia bycia w Bogu to tak naprawdę, rozwiązanie wszelkich naszych problemów. Wszystkich, z naciskiem na absolutnie wszystkich. Bo to co ziemskie, nie jest najważniejsze. Nawet ja nie jestem najważniejszy. Tylko Bóg. A jeśli On jest najważniejszy, to czymże jest moje patrzenie na siebie? Czymże jest dociekanie, dlaczego jestem jaki jestem? Tatuś mnie uleczy. Tatuś sprawi, że moje serce i moja dusza zostaną uzdrowione. I nawet fakt, że jest wielu którzy mówią, to jest trudne, wiara w Boga jest skomplikowana… To prawda, ale jeśli o to poprosisz, Tatuś sprawi że wszystko stanie się możliwe. Wierzcie mi, gdybym chciał tak wyłożyć wszystko co dotyczy tej kwestii jak wiara zmienia człowieka, to internetu by zabrakło. To doskonałość. Jednym słowem. Trudna, owszem, ale doskonałość. Zaczyna się olbrzymią ścianą z masą wystających szczelin. Musisz się wdrapywać. Z góry jest spuszczona lina asekuracyjna a ktoś kontroluje, czy dobrze ci idzie. A jeśli zamierzasz przenieść ciężar ciała na nogę która nie ma dobrego oparcia, ten ktoś reaguje. Tak jest z wiarą. Musisz wierzyć że się uda, że Jezus zmartwychwstał a Tatuś kocha ciebie, właśnie ciebie i byłby szalenie szczęśliwy gdybyś zechciał przyjść do niego na ciepłą herbatkę. Żebyś poczytała biblię i poznała go. Żebyście otworzyli swoje serca na Niego, bo on mówi. On kieruje życiem. On daje to co potrzebujemy. Kiedyś, przed Jezusem musieli składać ofiary. Ale Jezus zmienił wszystko. Teraz Bóg oczekuje od nas w zamian tylko jednego. Miłosierdzia. To wszystko. Bóg chce być w naszym życiu i dawać nam to, czego pragniemy. Choćbyśmy nie wiem jakich cudownych rodziców mieli, nigdy nie dadzą nam tego, co da nam Bóg. To prawda.

                Wiara zmienia wszystko. Dosłownie.

                Piszcie, jeśli chcecie pogadać.

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)