Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Gosia93
    Uczestnik
      Liczba postów: 9

      Zapewne masz rację, gówno pomoże Nam ktoś inny, zapewne tego właśnie pragniemy. Ja też ciągle łudze się że Razem z chłopakiem „damy rade”, ale tak na prawdę on nie ma sił ciągle na nowo myśleć o mojej przeszłośći, być moim terapeutą, tatusiem i wrogiem. Im mniej on ma sił tym mniej ja ich mam. Widzę w sobie bardzo dużo dobrego, ale chyba powoli tylko ja widzę, powoli każdy widzi mnie jako duży problem, widzi tylko wady, a tak na prawdę jestem pogubiona. Czasem patrze na inne dziewczyny i sobie myślę jakie one są w zwiazkach, że pewnie mój chłopak chciałby mieć kogoś lepszego, że pewnie innym zazdrości, a może ja sama im zazdroszczę.Tak mój chłopak także sie boi cokolwiek powiedzieć, zrobić w obawie że zaraz wybuchne, teraz to już on jest tym zmęczony i poddenerwowany, ma coraz mniej wyrozumiałości i cierpliwości co na mnie działa zabójczo.

      Czy mam coś na poczucie odrzucenia i wybuchy złości ? …

      Ja ogólnie nie lubię kłótni, mogę się sprzeczać, ale nienawidzę i nie radzę se gdy sprawy idą za daleko, nie toleruje jego krzyków, złości, wtedy staje się moim wrogiem, bo to ja wtedy czuje się odrzucona, zazwyczaj staram się rozmawiać tak, żeby nie kłócić się za bardzo, ale niestety on jest nerwowy i to coraz bardziej, na początku był nieco inny, teraz już sie tak nie powstrzymuje, jest zły, krzyczy a mi puszczają nerwy. Zazwyczaj mówie spokojnie, moge być zła ale staram się to tłumić i nie szaleć, popłacze, ide do łazienki posiedzieć sam na sam ze sobą, czasem wyjde z domu, a czasem z niego uciekam :/ niby wszystko zależy od niego im więcej dostane jego wrogości tym ja jej więcej mam, oczywiście on zapewne inaczej by to przedstawił, że to moja wina….

      Wczoraj miałam powtórkę agresji, uciekłam z chaty, wróciłam do domu po 22 wstawiona, on powiedział w między czasie o tym co sie działo mojej rodzinie, a starałam się im mówić o tym stopniowo, wszystko on wiedział, to przy nim jestem naprawde szczera, teraz czuję się jak wariatka, jeszcze tylko czekać aż mnie ubezwłasnowolnią heh :/ mam coraz bardziej tego dość, sądzę że powinnam mieszkać sama, chce czasem uciec od tego wszystkiego, od rodziny, jego, chociaż tak na serio czuje że tylko go mam, zastanawiam się czasem czy nie łatwiej było by sie zabić, zamieszkać sama, a może próbować dalej ? Nie mam pojęcia. Nie wiem jak ty, ale ja chyba nienadaję się do bycia z kimś, stałam się osamotniona, zamknięta w sobie i chyba powinnam być sama. Opisz coś więcej hannae

      Gosia93
      Uczestnik
        Liczba postów: 9

        Dzięki za wypowiedź Skretka. 🙂

        Dokładnie, da się o ile partner wie o problemie i zdaje se sprawę z różnych rzeczy, bo nieraz miałam przykład tego, że wychodziłam, próbowałam się uspokoić, wyciszyć, a nawet jeszcze wcześniej nie kłócić o byle co, żeby później nie doprowadzić do momentu w którym serio puszczają nerwy i jeszcze strace kontrole. Mój partner wie, ale czasem jest za bardzo nerwowy, a to mnie tylko prowokuje, bo złość mi sie źle kojarzy i gdy jestem spokojna i staram sie nie wywołać kłótni,  a on jest coraz bardziej złośliwy – wybucham. Dużo pracy przede mną, ale i przed NAMI. Bo ja mogę robić wszystko żeby tak nie było, ale co to da kiedy on będzie coś takieo prowokował ?

        Nie żebym się broniła i od Niego oczekiwała więcej niż od siebie, ale podejrzewam, że on też musi dać więcej zrozumienia i wystopować z nerwami, a może wcale nie musi ? Może to jego sprawa co robi i czy ewentualnie chce cos zmienić ? Łatwiej by było robić coś razem 🙂

        Gosia93
        Uczestnik
          Liczba postów: 9

          Nie bardzo pamiętam. Przez pare lat mieszkałam z babcią, bo mama musiała wyjechać, a ojciec był zajęty m.in piciem. Mam 2 starsze siostry, ale one raczej trzymały się razem, a z koleżankami mało się spotykałam, do 3 klasy może była jedna. Póżniej się przeprowadziliśmy, w nowej szkole dzieciaki dawały mi popalić, później było lepiej, miałam koleżanki, później chłopaka a moje problemy zaczeły wychodzić „na wierzch”. Ja raczej byłam typem cichego dziecka, płakałam jak nikt nie widział, udawałam twardą, zamykałam uczucia w  sobie, stawałam się niewidzialna, lubiałam spędzać czas sama, często przesiadywałam w zamkniętym pokoju i miałam swój świat.

          Gosia93
          Uczestnik
            Liczba postów: 9

            Rozumiem, ale jestem innego zdania. Twierdzę, że nigdy nie ma tej samej historii i nie zawsze musi się ona źle kończyć , owszem cechy możemy mieć te same.Ale ponoć połowa ludzi to często  właśnie osoby z takimi syndromami, a ile osób jeszcze o tym nie wie, gdyby te historie były tak podobne to dziś większość z nas to stare panny. Dla mnie to tylko lista cech, a przecież trzeba jakoś żyć. Wiele z tych osób bierze śluby, zakłada rodziny itp i jakoś żyje, więc nie wiem czego chcieć więcej. Słyszałam opowieści ludzi, którzy twierdzą, że nie potrafią być w ogóle w poważnym związku, że uciekają od trwałej relacji to nie mogę powiedzieć, że to jest tylko kolejna ta sama historia, gdyż np. ja byłam już w poważnym związku, mieszkałam z chłopakiem i gdyby nie to że on był także DDA , lecz nic z tym nie robił, związek zapewne przetrwał by do dziś.Teraz też jestem w związku, planujemy mieszkać razem, mieć dzieci. Staram się i póki co nigdzie nie mam zamiaru uciekać, więc nie sądzę by aż tak podobne były nasze historie.

            Np. chłopaka matka także jest DDA, jego ojciec uczył ją z nim rozmawiać, też miała podobne problemy.A jednak ma dzieci, męża, po ślubie i nie widzę, żeby czegoś nie zbudowała, a kontakty z mężem zawsze miała dobre z tego co słyszałam.

            Każdy ma swoje nastawienie, więc może powątpiewasz.Jednak głupotą jest rozsiewanie po forach informacji że „DDA to tylko powtórka łzawych historii o niemożności zbudowania przyjemnej bliskości” Ja bym wolała posłuchać rad ludzi, którzy maja w sobie choć odrobinę więcej optymizmu i chcą coś zmienić, dlatego nie mam zamiaru tracić ani chwili więcej na tym forum i czytać głupot. Pozdrawiam. Pa

            Polecam śledzić moje posty.

            Gosia93
            Uczestnik
              Liczba postów: 9

              Nie jestem terapeutką, prowadzę bloga o życiu osobistym

              Alisa, zdziwię Cię skoro powstały typowe cechy DDA, które stwierdzają kogo dotyczy owy „problem” to oczywiste jest, że zapewne wszyscy DDA/DDD będą mieli te same/ zbliżone problemy. Jednak zauważ każdy sobie z nimi inaczej radzi, stąd też mój blog, moje wpisy, by ukazać i powiedzieć jak 'ja” sobie z tym radzę.

              Jest dużo osób których strach blokuje na tyle by wgl otworzyć się przed kimś, ale bardzo miło że rozbawiło cię moje sformowanie.Jest ono raczej kierowane do osób które chcą poczytać żywe historie osób takich jak MY, nieraz może być coś motywującego dla nich a nieraz dla mnie. Nie myśl że jak ktoś ma 21 lat to nic nie wie o życiu, sobie, czy o historii DDA, skoro jestem DDA to na pewno jest to też moja historia.

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)