Najlepszym dla mnie sposobem, aby przekonac sie, co sie czuje na mityngu jest udzial w nim. Czlowieka gotowego do tego niczym nie zniechece, niegotowego niczym nie zachece. I teraz tak: jesli chce uciec z mityngu to tymbardziej powinnam na niego chodzic. Tzn. takie jest moje podejscie. Wczesniej sobie wyjasniam dlaczego chce uciec, jaki problem mi kaze uciekac. Jest mi o tyle latwiej, ze ja trafilam na mityngi ddd, chodzac wczesniej na mityngi innej wspolnoty 12 krokow. Mialam juz dobra podstawe, wiedze, ze chce korzystac z mityngow, bo to u mnie dziala. Natomiast jest jeszcze taka sprawa jak "uznanie bezsilnosci" wobec problemu z ktorym, przyszlam na mityng. Jesli nie mam tej bezsilnosci uznanej to wlasnie chce uciekac. Ale skoro o tym wiem, to tez moge to przepracowac.
