Kiedy zauważyłaś, że jesteś DDA?

O DDA dowiedziałam się przypadkiem z gazety. Artykuł zwalił mnie z nóg, ponieważ czułam, że czytam o sobie. Nie wiedziałam co z tym fantem zrobić. Przeczytałam artykuł kilka razy. Przeanalizowałam sobie to z moimi doświadczeniami. Wszystko się zgadzało. Jak czarne na białym – jestem DDA. Miałam 18 lat i świadomość, że w otaczającym mnie społeczeństwie jestem kimś innym. To bolało najbardziej. Stwierdziłam, że muszę coś z tym zacząć robić i kupiłam książkę o DDA. Nie skończyłam nawet jej czytać. Choć wiedziałam, że czytam o sobie – starałam się odsunąć to na dalszy plan, zapomnieć i udać, że problem mnie nie dotyczy. Uwierzyłam, że skoro wiem kim jestem, to świetnie poradzę sobie z tym sama.

Co takiego musiało się stać w Twoim zyciu, zebyś zaczęła szukać pomocy?

Brak wiary w siebie. Nieustanne ładowanie się w kłopoty. Szukanie nieodpowiednich chłopaków i wręcz maniakalne szukanie kogoś, kto mnie pokocha, by mieć normalne życie. Wierzyłam, że im szybciej się wyprowadzę i znajdę sobie faceta – tym szybciej zacznie się normalne życie. Rzecz w tym, że szukałam pomocy nie tam, gdzie trzeba.
Niedawno usłyszałam audycję w radio z udziałem alkoholika i dwóch DDA. Dotarło do mnie, że sama kopię pod sobą dołek. Ze działam przeciwko sobie. I w końcu, że należy z tym coś zrobić. W przeciwnym razie wyjdę za mąż za alkoholika, ściągając na siebie ogrom problemów i przekreślę swoje życie.

Jak wyglądało kiedyś Twoje życie, a jak wygląda ono dziś?

Moje życie było dla mnie pasmem udręk i przede wszystkim poczuciem wstydu. Wstydziłam się domu, rodziny i przede wszystkim siebie. Obwiniałam cały świat za tragedię, która mnie spotkała i oczekiwałam, że każdy mnie musi zrozumieć. Ukrywałam prawdę przed innymi i szukałam "normalności" angażując się w coraz to gorsze związki.
Mój ojciec pił, odkąd pamiętam. Mama z piciem starała się kryć. Całe życie nie przyprowadzałam znajomych do domu, ponieważ wstydziłam się go. Miałam problemy ze sobą. Nie akceptowałam siebie i tego, że inni mogą żyć normalnie. Brakowało mi wiary w siebie a często popadałam w destrukcyjne skrajności. Odchudzanie się i obżeranie na przemian. Kaleczenie swojego ciała. Coraz większe opuszczanie się w nauce i obwinianie za to brak warunków do nauki w domu.
Od kilku lat interesowali mnie tylko alkoholicy i narkomani. Przyglądałam się koleżankom, które miały normalnych chłopców, poukładane życie i zastanawiałam się czemu mnie to nie spotyka. Po tej audycji w radio przepłakałam całą noc. Zrozumiałam, że idąc tą drogą nie będę szczęśliwa a tego przecież pragnę. Nie będę żyć normalnie, skoro nic z tym nie zrobię.
Moje życie dziś? Chcę się skupić na terapii. Nie szukam już miłości, normalności i spokoju. Wierzę, że z czasem to samo przyjdzie. Już jestem dużo spokojniejsza niż kiedyś. Dużo czytam i myślę o tym. Staram się pracować nad sobą. Wierzę, że po terapii będzie mi łatwiej. Rzecz w tym, że nie pokonam problemu, dopóki nie przyznam otwarcie, że on istnieje.

Co chciałabyś powiedzieć komuś, kto jeszcze cierpi, waha się czy skorzystać z jakiejś pomocy?

Nie wiń nikogo, za to, co Cię spotkało. Sam możesz wiele zmienić, ale musisz się na to zdobyć.
Zycie przecież może być piękne. I spokojne…

Ewelina, 20 lat