Cześć wszystkim!
Jestem tu nowa. Od około dwóch miesięcy chodzę na terapię indywidualną. Spotkania indywidualne mają trwać mniej więcej do końca roku, a potem terapia grupowa. Mam strasznie skrajne emocje związane ze spotkaniami i samym terapeutą. Niesamowity stres, coś w rodzaju zażenowania, że opowiadam bardzo osobiste rzeczy obcemu póki co człowiekowi i pojawiający się momentami spokój, jakby rzeczywiście coś w środku się oczyszczało. Mam poczucie nieustannej walki spowodowanej tym, że chcę w końcu zrobić porządki ze swoim życiem, połączonej ze zwykłym lękiem przed tym, że ktoś mnie pozna od tej strony, której raczej staram się nie ujawniać. Nawet ciało daje sygnały, że coś się dzieje – często przed spotkaniami mam taki spadek formy, że muszę się położyć i odpocząć i walczyć ze sobą, żeby jednak nie odpuścić.
Czy takie objawy pojawiają się głównie na początku, czy będą towarzyszyć też później? Jak to było u Was? Podzielcie się, jeśli macie ochotę 🙂
Pozdrawiam wszystkich 🙂