Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • Desdichado
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Dzięki Truskawku za dobre słowa!
      Od kilku dni czytam forum i trochę mi było wstyd, że zawracam Wam głowę swoimi sprawami. Na tle tego co przeczytałem, moje kłopoty wydają się być wręcz śmieszne..Ale jednak sprawa jest poważna, gdyż nasza rodzina nie funkcjonuje normalnie, a wkrótce mogą pojawić się dzieci które w takiej na pół dysfunkcyjnej rodzinie będą dorastać..Temat DDA do niedawna był mi całkowicie obcy, chociaż moja Żona wspominała coś o tym, ale raczej zdawkowo.Tak więc i ja w ten sposób przechodziłem obok tych kwestii..Niemniej zauważałem że w naszej rodzinie dzieją się dziwne rzeczy.. ja nie potrafiłem dotrzeć do źródła problemu. Teraz, dzięki Wam, już uchwyciłem już pierwszą niteczkę z tego kłębka. od kilku dni wracam wspomnieniami do dni mojego dzieciństwa, teraz widzę ile spraw realnie wypierałem ze świadomości. Ile tamte lata niosły wstydu, lęku i poczucia mojej winy..doszedłem do wniosku ze pomimo wieku i odniesieniu jednak kilku sukcesów życiowych.. stale na samym dnie mnie czai się STRACH, brak pewności siebie..A wiele rzeczy to tylko udowadnianie sobie że sobie radzę. Stale gdzieś w tle poszukiwanie akceptacji u innych ludzi.Nie mam żadnych przyjaciół, źle czuję się w większej grupie, typu zabawa sylwestrowa..Właściwie nikomu nie ufam..Wszystko zatem jest jasne, Moi Drodzy.Piszę o sobie..chociaż obiecywałem sobie ze nie będę :), ale żeby leczyć innych należy wpierw uleczyć siebie samego. Wtedy dopiero istnieje realna szansa ujrzenie spraw takimi jakimi one w rzeczywistości one są.. Wiosną postaram się zajrzeć na jakimś mityng DDA. Z całą pewnością poznam wielu fajnych ludzi, a może i przyjaciół..i dowiem się czegoś mądrego.Nie mogę zamykać się tylko w gronie najbliższej rodziny.. No cóż..fajnie napisałem..a jak będzie to czas pokaże..Wiele szczytnych planów już miałem..a wychodziło jak zawsze..
      Z pozdrowieniami dla wszystkich odwiedzających forum – Desdichado

      Desdichado
      Uczestnik
        Liczba postów: 3

        Bardzo dziękuję za Wasze posty Alizee i quaverr_s, a raczej za podpowiedzi.wsze uwagi bardzo mi pomogły! Opisuję moją sytuację ponieważ wydaje się być dosyć nietypowa.Zmarły maż mojej Żony miał dobrze funkcjonującą ( do czasu..) firmę budowlaną, był zadbany, w domu było nawet bogato. Chyba do dzisiaj poza najbliższą rodziną nie wie ze pił.Gdy wpadał w ciąg – był to wyjazd na wczasy albo służbowo. Firma prowadziła wiele budów w różnych miast więc małżonek móg być wszędzie i nigdzie.w tym czasie firmę prowadził jego brat. W domu nie było przemocy fizycznej, ale były dziwne akcje..np mężulo wyjeżdżał na rowerze po czym znikał..za dwa dni znajdowano rower..za pięć mężulo wracał rozbawiony do domu z , flaszeczką w kieszeni.wspólne spędzanie czasu z rodziną zamieniało się w kombinowanie i szukanie pretekstu gdzie by się tu napić..zaczynało się od piwa a jak kończyło to dokładnie nie wiadomo , bo nagle mężulo znikał.Jeżeli chodzi o opiekę nad dziećmi wyglądało to mniej więcej tak samo.Jakimś cudem był w tym czasie w stanie jednak ciągnąć firmę przez długie lata i postawił całą rodzinę finansowo na nogi. Próbował walczyć z nałogiem, i miał nawet kilkuletnie okresy nie picia. Jednak skończył tak , że raz wypił o jedne pół litra za dużo i wysiadło mu serce. Moja Żona też chodziła na terapię , tam jej doradzili żeby nigdy nie kryła męża i zawsze mówiła dzieciom prawdę. W sumie dobrze.. traktowała męża dosyć bezlitośnie jak opowiadała. Np gdy groził samobójstwem , kupiła mu solidny powróz na targu.Ponoć ten człowiek miał jakieś tzw skoki w bok. Mojej Żony to nie wzruszało..dobrze byłoby aby sobie jakaś wzięła.Byłby święty spokój ( cytuje jej słowa).Tak sobie teraz myślę, że takie jej podejście podejście było zbyt surowe.. bo człowiek ten jednak pewnie zwyczajnie po ludzku cierpiał, był traktowany per noga. Żadnej litości, żadnego względu na to co czuje? Pijak..alkoholik..sam sobie winny! Ma znaleźć się na dnie..to się w końcu i znalazł. Mieszanka napojów energetycznych, lekarstw i alkoholu zrobiły swoje.
        Pozostała sytuacja jak wyżej..Gdy poznałem swoją Żonę widziałem w niej kobietę ogarniętą i zaradną a także przedsiębiorczą. Przy tym osobę zdolna do miłości. Pomyślałem ze skoro tyle przeszła w życiu to mnie doceni. Niestety wychodzi na to, że z biegiem czasu Żona coraz częściej widzi we mnie męża nieboszczyka i tak też zaczyna mnie traktować. Kłopoty z dziećmi widziałem, ale myślałem ze w końcu wydorośleją a fochy nastolatki przeminą. Później ich zachowanie zacząłem postrzegać jako lenistwo i brak kultury osobistej..To że Żona ich broni traktowałem jako naturalne, jednak zaniepokoił mnie brak możliwości poruszania pewnych kwestii rodzinnych, jej bierność wobec wyskoków jej pociech. Bardzo surowe osądzanie i traktowanie mojej..także jak się dzisiaj dowiedziałem po części dysfunkcyjnej rodziny, a popuszczanie we wszystkim własnym dzieciom.Dziwiło mnie, dlaczego raz jestem wg mojej Żony OK, a za jakiś czas zostawałem niemalże zmieszany z błotem, praktycznie bez powodu. Moje pytania kwitowane w tej kwestii były zdziwieniem, jakoby nic takiego nie zaszło..jakieś tam drobne sprawy.
        Najprościej byłoby wycofać się z tej sytuacji.. ale ja kocham moją Żonę , a teraz, dzięki Waszym postom zaczynam rozumieć całą tą skomplikowaną sytuację.Poza tym mam już 50 lat..w tym wieku nie zaczyna się życia od nowa. Najgorsze jest to , że ja sam zaczynam przesiąkać tym czymś.. chodzę w poczuciu winy , zaczynam obawiać się ataku ze strony najbliższych i inne takie tam paranoje. Tak więc jak widać teraz tworzymy już rodzinę w pełni dysfunkcyjną. Mamy swój temat tabu, za chwilę będziemy mieli swoje tajemnice, bo ja chyba zacznę ciułać kasę w tajemnicy przed Żoną, żebym na starość nie został dziadem.Moje pierwsze małżeństwo było bardzo ok..do czasu az pewnego razu , zaraz po powrocie znalazłem na stole wezwanie na sprawę rozwodową, w tym czasie byłem już finansowo goły, żona miała następcę , a trzy dni później , zrobiła ze mnie w sądzie bydlaka, tak więc dowalili mi jeszcze alimenty na dzieci, (dobrze ze nie na nia samą). Za prawdę powiadam wam. Nie było to łatwe przeżycie i nie chcę powtórki.Zaczynam mysleć że dzieci mojej Żony mogą stanowić dla mnie zagrożenie i ustawić ją przeciwko mnie. Tak wiec Najmilsi, macie teraz dosyć pełny obraz sytuacji. Na razie jestem jeszcze Maladze, ale wiosną gdy wrócę do Polski , chyba jednak zajrzę do jakiegoś terapeuty..obym trafił na mądrego.Rozpisałem się..ale także poniekąd Pro Publico Bono :)..żeby ludzie dla których problem alkoholizmu i DDA jest czymś nowym, którzy może nawet przypadkiem zajrzą na forum zrozumieli, jak takie przejścia mogą komplikować życie nie tylko samym bezpośrednio tym dotkniętym..ale także wszystkim innym. Może sami będą lepiej rozumieć takie osoby.. Jeszcze raz dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam wszystkich odwiedzających to forum! Desdichado

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)