Grommash282020-03-08T21:49:03+01:00
Dzisiaj dowiedziałem się, że moja dziewczyna ciężko zachorowała. Aż musiała interweniować karetka. Nie wiedziałem o tym. Przez tydzień czasu nie rozmawialiśmy ze sobą. Wyszedłem na bezdusznego sukinsyna, który się nie interesuje. Czy naprawdę nie można było wysłać smsa że coś się dzieje ? Czy może rzeczywiście jest sukinsynem i powinienem opanować umiejętność telekinezy psychicznej i czytania w myślach ? Nie zasługuje z jej strony chociaż na głupie „co słychać ?” Czy to zawsze JA muszę wszystko inicjować. Czy ktoś do kurwy nędzy pomartwi się o mnie ?
Boże, nareszcie mogę z kimś pogadać… Jakie to przerażająco smutne
Czuje się tak, dlatego że przez całe życie byłem okropnie nieśmiały. Nigdy nie wierzyłem w siebie, nigdy nie wierzyłem że jestem w stanie coś osiągnąć. Zawsze byłem ugodowy, nie szukałem nigdy konfliktów i konfrontacji i niestety dzisiaj zbieram plony tego. Życie marzeniami że się życie odmieni, przy czym nie robiąc absolutnie NIC spowodowało, że jestem cieniem człowieka. Czy się obwiniam ? Może tak, może nawet bardzo. Nie jestem facetem. Jestem zwykłą popierdółką która dramatycznie chce wydostać się z tego wieloletniego marazmu, ale czuje że coraz głębiej tonę.