Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 639)
  • Autor
    Wpisy
  • kaktus
    Uczestnik
      Liczba postów: 694

      Zycie, życie jest nowelą.:woohoo:

      kaktus
      Uczestnik
        Liczba postów: 694
        w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #107361

        @ Dasmathala i Goszka…
        mogę się podpisać do Waszymi postami każdą kończyną…

        kaktus
        Uczestnik
          Liczba postów: 694
          w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #107355

          Smutna.

          kaktus
          Uczestnik
            Liczba postów: 694
            w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #107183

            Obojętna, wkurwiona, a jednocześnie ze zgodą na to wszystko.Dziwne.

            kaktus
            Uczestnik
              Liczba postów: 694

              Moim zdaniem-po to się właśnie idzie na terapię – łatwiej jest przeżyć to przy kimś, kto się nami zaopiekuje, niż samemu.

              kaktus
              Uczestnik
                Liczba postów: 694
                w odpowiedzi na: Bez terapii? #106755

                skrystalizowana zapisz:
                „Kaktus zgadzam się z Tobą odnośnie blokowania się.Ja właśnie utknęłam w martwym punkcie i próbuję znaleźć odpowiedź co mi nie gra.Czy to terapeuta, czy mój brak zaufania czy lęk przed dalszą terapią. Odczuwam duży wstręt na samą myśl o kolejnym spotkaniu…Czy tak się zdarza…?”
                Ekspertem nie jestem, ale powiem od siebie, że to może być ten słynny opór przed terapią. Najlepiej to wyjaśniać właśnie z terapeutą i mimo lęku próbować mówić o tym braku zaufania…do czego czy kogo by on nie był.

                „Co o determinacji o czym wspomniał przyklejony, jak dla mnie to szokująca metoda weryfikacji. A zresztą skoro ktoś już zdobył się na odwagę aby coś zrobić ze swoim życiem, to takie traktowanie go zniechęci. Jeśli będzie wystarczająco zdeterminowany to i tak wróci…Ja myślę że wiecej z tego szkody…”
                Dla mnie też jest to -jeśli to metoda,a tego nie wiem- mocno szokujące. Bo po co robić taki odsiew? By poczekać aż klient/pacjent przyjdzie z rozwalonym życiem małżeńskim albo już tak zagubiony, że na lekach? Moje zdanie jest takie,że problemy trzeba rozwiązywać na bieżąco, takie jakie są.

                ” Jeśli będzie wystarczająco zdeterminowany to i tak wróci…”

                kaktus
                Uczestnik
                  Liczba postów: 694
                  w odpowiedzi na: Bez terapii? #106754

                  Pszyklejony-prosiłam, żebyś to uzasadnił, a nie obrażał mnie tym, że bezpodstawnie podważam kompetencje.

                  kaktus
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 694

                    Ja jakiś czas temu chodziłam do przychodni na Zamiany na Ursynowie, mogę polecić:)

                    kaktus
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 694
                      w odpowiedzi na: Bez terapii? #106739

                      Pszyklejony, wytłumacz to szerzej-dla mnie to jest zupełnie niezrozumiałe.
                      Rozumiem, że nie każdy jest gotowy czy zdecydowany na terapię; ale taki sposób na "odsiew" z miejsca? Nawet jeśli psycholog dochodzi do takiego wniosku, że pacjent czy klient jeszcze nie jest gotowy, to według mnie powinien przeprowadzić wywiad, a potem zakomunikować takiej osobie, że według niego nie jest gotowa. W sposób zdecydowanie bardziej profesjonalny. Przecież to są sprawy na tyle trudne,a DDA nauczone milczenia, że po takich słowach wiele osób odpuści sobie pracę nad sobą. Z dezorientacji, a nie z braku gotowości. Takie jest moje zdanie.

                      kaktus
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 694
                        w odpowiedzi na: Bez terapii? #106680

                        Wszystkich metod terapii nie znam, może dla kogoś to jest sposób-zniechęcić, potestować delikwenta, zagonić do roboty zamiast myślenia nad sobą. Może.
                        Po prostu ja bym do kogoś takiego więcej nie poszła. Nie ma mowy. Idzie człowiek z duszą na ramieniu, z problemami, do których wstydzi się przyznać, a tu jak w NFZ-wcale pani nie jest chora, dziękuję, następny. Byłam kiedyś u takiej baby, bo psychologiem jej nie nazwę-zblazowana, obojętna, przez całą godzinę walnęła dwa zdania znudzonym głosem. Czułam, że przesadzam, że chcę jej coś wmówić, albo przekonać, itd. Najpierw – po sesji-czułąm sie winna, że ja,z takimi problemikami a tu ludzie na pewno mają ważniejsze. A potem zadecydowałam, że więcej tam nie pójdę.
                        Trzeba szukać, niestety. Terapia bywa rozwleczona.
                        Ja skończyłam swoją dwuletnią grupową pod koniec maja. A teraz idę na drugą, bo pierwsza rozwiązała tylko część problemów, i wiem,dlaczego-jak ci ktoś,albo coś nie pasuje, w grupie, albo w terapeucie,albo w metodzie-blokujesz się. Ja sobie zablokowałam temat matki dokumentnie, i dopiero niedawno wylazł.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 639)