Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • maeggi
    Uczestnik
      Liczba postów: 3
      w odpowiedzi na: Zamknięty rozdział #464725

      @Delta – nie mam pojęcia, jaka była sytuacja w Twoim domu, nie znam Twojej historii, ale to co mówisz świadczy o tym, że Twoja matka miała dość mocne zaburzenie pojęć 'kobiecość’ i 'męskość’. Ona jako kobieta powinna wyprawiać imprezki, być doskonałą gospodynią, on może sobie wypić, bo to przecież normalne ( w skrajnych przypadkach może bić, zdradzać, bo facet ma swoje humorki i potrzeby). Wynika z tego, że to ciągnie się dużo dalej, na jej wzorce z dzieciństwa.

      Moja mama nie jest religijna, więc sprawa wiary odpada. Lęk, że sobie nie poradzi zaszczepił w niej sam ojciec – poniżał ją, odciął od znajomych i próbował skłócić z rodziną. Po takim maglowaniu trudno jest uwierzyć w siebie, wiem coś o tym 🙂 Ale to też coś innego, czego nie mogę rozgryźć, bo o swoim dzieciństwie mówi tylko pozytywnie, rzucając bardzo rzadko, że dziadek też nie był ideałem, a babcia miała problemy z okazywaniem uczuć. Dzieciństwo stanowczo zbyt mocno nas kształtuje – czasem wolałabym, żeby można było je po prostu wykasować.


      @Marcin
      – owszem, odetniesz się, ale zostaniesz z czystym kontem, bez ciężaru. Wiem, że to brzmi cholernie egoistycznie, ale o kogo masz się w życiu martwić, jak nie o siebie? To Twoje życie jest najważniejsze, a oni będą musieli uratować się sami. Jeśli to Cię trochę pocieszy 🙂 – ja też będę musiała zrezygnować z rodzinnych świąt, bo będzie tam ojciec. Święta to najbardziej samotny czas w roku, ale można z tego sporo wyciągnąć. Poświęcić je na „rachunek sumienia” i silne postanowienie, co ze sobą zrobić. A poza tym można wybrać się na spacer i zobaczyć prawie puste ulice: to zadziwiająco piękny, kojący widok 🙂

      maeggi
      Uczestnik
        Liczba postów: 3
        w odpowiedzi na: Zamknięty rozdział #464715

        @Marcin – mam wrażenie, że sam doskonale wiesz, że niebawem znów będziesz musiał się odciąć. Tym razem w pojedynkę. To jak ciągnięcie pod wodę przez resztę rodziny: Ty musisz zostać na powierzchni, bo inaczej zwariujesz. Dla niektórych codzienne piwkowanie nie jest problemem. Mówią, że to nie alkoholizm. Jeśli reszta Ci nie wierzy, nie widzi problemu i pewnie sądzi, że przesadzasz, to z pewnością nie wyniknie z tego nic dobrego.

        Dziękuję za słowa wsparcia – chyba podświadomie tego oczekiwałam 🙂 A partnera mam zamiar trzymać się mocno. On też miał problem z uwierzeniem w alkoholizm mojego ojca, ale teraz, kiedy już to widzi, bardzo mocno mnie wspiera.


        @Delta
        – rzeczywiście, nie wspomniałam o mojej mamie. Zawsze problemem była jej bierność, przysłowiowe klapki na oczach. Miałam jej za złe, że nie jest w stanie rozwieść się z człowiekiem, który ją krzywdzi. Nadal tego nie rozumiem, ale teraz, kiedy z nimi nie mieszkam, widzę wszystko z pewnej perspektywy. Wiem, że jest słaba, ale nie nienawidzę jej za to, jak było kiedyś. Tak wybrała, cały czas w tym siedzi – ja nie muszę. Twoja matka musiała być z zupełnie innej gliny, niż moja. Z Twojego opisu wynika, że była silna, zdecydowana, by wykorzystać problem Twojego ojca, łechcząc swoje ego „przyjątkami”. To nie współuzależnienie tylko symbioza. Naprawdę przerażająca relacja.

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)