Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Renata93
    Uczestnik
      Liczba postów: 6

      Wszystkie moje traumy wracają nawet jeśli kontakt jest ograniczony. Rodzina nie pozwala się od tego uwolnić.

      Nie chcę brać cudownych leków… Ale chciałabym też przespać całą noc. Może kiedyś uda mi się przełamać i pójść krok dalej i sobie pomóc. Ech…  nie mam z kim porozmawiać.

      Dziękuję za dobre słowo:)

      Renata93
      Uczestnik
        Liczba postów: 6

        Ja też wcześniej nie dopatrywałam się skutków dzieciństwa. Od jakiegoś czasu dopiero widzę pewne zależności. Gdzieś, kiedyś natknęłam się na artykuł o DDA i się z nim po części utożsamiłam. Wcześniej o tym nawet nie słyszałam.

        No tak… Nie dać sobie wejść na głowę.  Nio ja to myślę, że wszyscy są lepsi ode mnie i wiedzą co gadają więc się ich słucham. Mimo , że nie rzadko w głowie mam inne rozwiązania ale się nie odezwę.

        Renata93
        Uczestnik
          Liczba postów: 6

          Nie darzy sympatią mojej rodziny to prawda. Z wyjściami na miasto jest prosta sprawa bo żadnych wyjść nie robię. Jeśli chodzi o poprzednią pracę uważał, że wszyscy mnie wykorzystywali a ja na to pozwalałam.

          On chciałby z jednej strony abym zarabiała jednak a z drugiej by to zarabianie wiązało się z jak najmniejszym kontaktem z płcią przeciwną.

          A Ty jesteś tutaj z powodu podobnych problemów?

          I dziękuję za zaangażowanie w rozmowę;) nie miałam okazji tak wprost opisywać swojego problemu.

           

          Renata93
          Uczestnik
            Liczba postów: 6

            Mój mąż jest wybuchową osobą. I często w kłótni obrzuca wyzwiskami. Ale według niego to tylko słowa wypowiadane w gniewie. Za które potem przeprasza. Ale to się powtarza notorycznie. Odpowiadając:

            Ja czepiam się o to , że jestem sama z obowiązkami domowymi. Krótki mówiąc on gdy wraca z pracy nie musi robić nic. A on… Bywa, że są dni w których czuję presję gdy wraca do domu. Bo np. nie wyszedł mi obiad. Czuję wyrzuty , że wychodziłam pobiegać lub pojeździć na rowerze. Słyszałam wtedy ” że robię to by się komuś przypodobać”. Mąż twierdzi , że mam zbyt wysokie mniemanie o sobie i żebym w końcu zeszła na ziemię.

            Ustępuje ponieważ nie mam argumentów. Zawsze wychodzi tak , że on ma jednak rację. Rozmowa z nim jest … Yyy … Odpuszczam bo nie chcę wyzwisk. Obraża się potem. I nie odzywa nawet do dziecka.

            Podkreśla to , że moje studia nic mi nie dały w życiu. Denerwuje go fakt , że poprzednią pracę bardzo lubiłam a on jej nie nawiedził. I nie rozumie za czym w ogóle ja tęsknię. Za fałszywymi koleżankami… Itp. Po co Ci psychiatra? Ze mną możesz pogadać.

            Czuje się zerem. Musi podkreślać ile to ja jemu zawdzięczam bo wyciągnął mnie od rodziców. Robi mi dziwne akcje w miejscach publicznych po których czuję się fatalnie. Bo wierzę, że to faktycznie ja źle robię. Wie, że nie mam dokąd pójść. Mam rodzeństwo i to trójkę ale oni nie wiedzą co przeżywam. Nie rozmawiamy na takie tematy. Temat tabu można by powiedzieć nawet.

             

             

            Renata93
            Uczestnik
              Liczba postów: 6

              Niestety moja relacja z mężem nie jest zdrowa. Mąż sam pochodzi z rodziny w której ojciec pił ale od 10 lat teść jest trzeźwym alkoholikiem i sam pomaga innym wyjść z nałogu. Stara się swoim dzieciom w jakiś sposób wynagrodzić krzywdy to widać. Mój mąż sprawił, że jestem zamknięta w klatce. Nie jest dla mnie wsparciem. I to nie jest tak, że z nim nie rozmawiam o swoich odczuciach, lękach. Ale on nie chcę tego słyszeć. Staram się być silna bo nikt niczego za mnie nie zrobi. Mam nie dramatyzować, wziąć się do roboty. Ogólnie moje otoczenie nie wierzy w istnienie depresji uważają to za lenistwo chyba a moi rodzice nie zdają sobie sprawy jak głęboko we mnie wszystko siedzi. Widziałam tyle w dzieciństwie, przykrych… Obrzydliwych sytuacji…

              Gdy pracowałam, miałam kontakt z ludźmi,radziłam sobie lepiej , znacznie lepiej. Zostawiłam tam wszystko by kupić dom na zadupiu. I teraz pewność siebie i wartość którą budowałam jest na dnie. A mój mąż przyjdzie z pracy i jeszcze ma pretensję o to , że ziemniaki leżą po złej stronie talerza. Doszło do tego , że przejmuję się każdą najmniejszą krytyką. Nie chcę wychodzić z domu a jeśli muszę to wracam jak najszybciej. Od dawna wiem , że potrzebuję pomocy ale czuję też, że sama sobie nie pomogę. Szkoda, że nie może ktoś przyjść wziąć za rękę i pomóc tak realnie pomóc. Czuję, że jestem sama.

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)