Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 77)
  • Autor
    Wpisy
  • savanna
    Uczestnik
      Liczba postów: 91

      Wyszukalam ten temat, bo mam dzis nowe przemyslenia na temat mojej obsesji gromadzenia. Wiem, ze mam to od zawsze, albo przynajmniej od bardzo dawna. Ciezko mi wyrzucac rzeczy. Pamietam, jak bylam mala, nie chcialam wyrzucac nawet papierkow po cukierkach i sama sie sobie dziwilam, logicznie wiedzialam, ze to sa smieci, ale gdzies tam nie umialam podjac decyzji, zeby je wyrzucic.

      Teraz mam 39 lat i caly czas mam ten syndrom zbieracza, ale walcze sama z soba, bo wiem, ze utonelabym w gorze rzeczy, gdybym czasem nie zamnknela oczu i nie powyrzucala niepotrzebnych rzeczy. Co mnie zmusilo do refleksji na ten temat? Ostatnio w pracy musialam sie troche powstydzic za siebie, gdyz moje miejsce pracy zaczyna przypominac jakas gore, wszystko jest niezorganizowane, chaotyczne, (moi szefowie sa bardzo zorganizowani, wrecz perfekcjonisci), a ja co prawda pracownikiem jestem bardzo dobrym, ale mysle, ze juz rozszyfrowali mnie, ze nie mam za grosz talentu organizacji i ze najlepiej czuje sie, gdy wszystko po prostu lezy na moim biurku. Jednak zawalilam jedna sprawe, co bylo efetkem tego, ze pare dokumentow sie zgubilo. Bylo mi bardzo glupio, bardzo to przezywalam, zastanawialam sie, co jest ze mna nie tak. Myslalam sobie, czy rzeczywiscie jestem takim balaganiarzem i flejtuchem? Bronilam sie, ze przeciez mam duzo na glowie, ze ogolnie sobie radze, ze jestem dobra zona, matka, pracowniekiem, itp. itd. Zaczelam myslec o sobie:drukowanie i chowanie dokumentow, ktorych nigdy nie przeczytam (ale wiem, ze leza), emaile i esemesy, ktorych nie wykasowuje (emaili mam pewnie juz ponad 2 tysiace),jedzenie w lodowce, ktore moze jeszcze sie do czegos przyda (????), moze jeszcze nie wyrzucac, moze jeszcze nie na nie czas, rachunki, odcinki, listy, kartki gromadzone przez lata, ciuszki i zabawki dziecka, swoje, pamiatki, oraz zupelnie zwykle rzeczy, ktore nie wiadomo, gdzie naleza, wiec zbiera sie je w kartony, kupki, pojemniki, pudelka, stare zeszyty, ksiazki (moim rodzicom do dzis kaze trzymac moje rzeczy z okresu dziecinstwa, a jak chca cos wyrzucic, to biore to do siebie, ze chca sie pozbyc wspomnien o mnie. Trzymam wszystko tez dlatego, ze moze sie jeszcze przydac.

      Zastanawialam sie dlaczego tak jest. Najszybsza odpowiedz, jaka przychodzi mi do glowy, to jest chyba to, ze zawsze czulam sie bardzo samotna i odrzucona i jakos chyba identyfikuje sie z tymi rzeczami i nie chce, zeby one byly odrzucone i porzucone. Moj maz smieje sie z mojego nawyku "zegnania sie"z rzeczami, ktore wyrzucami (takimi wiekszymi), np. jak pozbywalismy sie samochodu, musialam sie z nim "pozegnac", jak wyrzucalimsy jakas szafke, to samo. Wydaje mi sie, ze wyrzucajac te rzeczy staje sie kims bezwzglednym i okrutnym i malo tego, ze nie doceniam tego, co mam, ze moze kiedys spotka mnie kara, ale nie wiem jaka, ze moze nie bede juz niczego miec, ze bede zalowac, ze wyrzucilam cos, a mialam.

      Oczywiscie mysle tez zawsze, ze na pewno dana rzecz mi sie jeszcze przyda, i rzeczywiscie wiele razy zdarzylo mi sie, ze wyrzucilam cos (z trudem), a np. na drugi dzien akurat ta rzecz byla mi potrzebna.

      Trzecia rzecz, chyba nie bardzo umiem zdecydowac, co jest wazne, a co nie, wiec wole myslec, ze wszystko jest wazne, nie umiem tego dobrze wytlumaczyc.

      Probuje cos wymyslic, jak sobie radzic z tym.

      savanna
      Uczestnik
        Liczba postów: 91
        w odpowiedzi na: Jeny Janusz :) #84162

        No to ja w takim razie rowniez dolaczam sie do imprezy powitalnej dla Janusza. Wiem Janusz, ze nic Ci moj nick nie mowi, ale od dawna wnikliwie czytam Twoje posty.

        savanna
        Uczestnik
          Liczba postów: 91
          w odpowiedzi na: patologia #81840

          Dzieki Wam wszystkim.

          Stalo sie to, czego sie obawaialam. Moja mama po raz kolejny mu wybaczyla, a jego wybryki sa coraz gorsze. Oy vey, trudno sie mowi. Widocznie musi ja niezle potrzachnac, alebo jej przylac, zeby wreszcie zrozumiala, ze nie pomaga mu wcale.

          savanna
          Uczestnik
            Liczba postów: 91
            w odpowiedzi na: obok #80343

            Dzisiaj jest takie "niemodne" bycie samotnym.W modzie jest byc popularnym, byc dusza towarzystwa, a jesli nie to, to chociaz mala grupka zaufanych przyjaciol, lub no chociaz tego jednego kogos. Ale ja mysle, ze tak naprawde kazdy z nas jest w pewnym sensie sam. I chyba nie powinno w tym byc nic strasznego. Kazdy z nas wyposazony jest we wszystko, czego potrzebuje dorosly czlowiek, zeby przezyc i zeby chyba nawet byc szczesliwym.
            Ja zawsze balam sie samotnosci. Panicznie. Wydawalo mi sie, ze to najgorsze na swiecie. Byc samemu, nie miec nikogo, nie miec przyjaciol. Trzymalam sie kurczowo ludzi i osob. Dzis mysle, ze w sposob bardzo niezdrowy. Kosztem siebie,kosztem swojej integralnosci.Teraz ucze sie byc sama. Dojsc ze soba do ladu. NIe bac sie siebie. NIe bac sie tego, co sie stanie, gdy zostane sam na sam ze swoimi myslami. Troche tak, jak dziecko, ktore jesli sie zostawi w ciemnym pokoju same, by zasnelo, to boi sie duchow, czy innych potworow. Tlumacze sobie, ze kiedy jestem sama, nie ma duchow, nie ma potworow. Jestem ja, a siebie nie musze sie bac. Wydaje mi sie, ze jestem w fazie przedraczkowanie, wrecz w powijakach. Ale sprobowalam,jak to jest byc sama, nie stawac a uszach, zeby miec kogos. Troche przerazajace, ale kiedy pomysle, jak niezdrowe byly moje nrelacje z ludzmi i gdzie to mnie moglo dalej zawiesc, to czuje, ze chociaz raz musze sprobowac pojsc inna droga i zobaczyc, gdzie mnie zabierze. Wiem, ze dopoki nie dowiem sie, kim jestem naprawde, to moje zwiazki z innymi beda oparte na ucieczce przed samotnoscia.

            A jesli chodzi o opinie innych, to chyba najbardziej boimy sie swojej wlasnej opini o sobie. Bezlitosnego chlostania sie. Ja osobiscie podziwiam ludzi, ktorzy potrafia byc szczesliwi sami ze soba.

            Edytowany przez: savanna, w: 2011/01/11 05:01

            savanna
            Uczestnik
              Liczba postów: 91
              w odpowiedzi na: Koncentracja #80072

              Ja tez nie moge sie skupic i ten stan sie pogarsza. Zaczyna mi powaznie przeszkadzac w pracy i na codzien. Nie pamietam ksiazek, filmow, imion, slowek angielskich (jestem nauczycielem ang. i tlumaczem).

              Ciekawe jest tez to, co napisales o czasie. Ja czesto mam wrazenie, ze nie moge sie czemus poswiecic i skupic na tym, bo szkoda mi na to czasu, tak jakbym w tym czasie powinna robic cos zupelnie innego. Najgorsze jest to, ze kiedy pytam siebie, co to by mialo byc, to wydaje mi sie, ze wiekszosc czasu chcialabym, albo powinnam spedzac na mysleniu, na zastanawianiu sie, na martwieniu sie, na probowaniu rozwiazania problemu, jakim jestem ja. To jest naprawde chyba jedyna rzecz, na ktorej sie skupiam: moja dysfunkcja. To tak, jakby mojumysl coraz glosniej domagal sie, zeby nad nim pracowac.Cos jak czarna dziura, ktora mnie wchlania coraz bardziej.Imwiecej mojego dda, tym mniej miejsca na zdrowe zycie. Gdy czytam ksiazki o dda, i o innych takich, to skupiam sie bardzo, wrecz pochlaniam to, gdy o tym rozmawiam lub mysle, to jestem w tym na 100%. Ale na inne rzeczy juz mi nie starcza koncentracji iczasu. Wszsytko inne jest juz niewazne.

              Straszne to. To jakis pieprzony rak, ktory toczy cale moje cialo i umysl.

              savanna
              Uczestnik
                Liczba postów: 91
                w odpowiedzi na: Troche o sobie? #80055

                Ja tez uciekam.W TV, w komp, w rozne inne rzeczy. To najlatwiejsze i daje chwilowa ulge. Ale pszyklejony ma racje: ogolnie stan beznadziei sie poglebia.

                savanna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 91
                  w odpowiedzi na: DLA ADMINISTRATORA #80054

                  Dzieki admin! Fajni ludzie to przychodza. Wszystkiego naj w nowym roku!

                  savanna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 91

                    Twoja decyzja, ale ja mysle, ze zalowac, ze poszlas raczej nie bedziesz, a zalowac, ze nie poszlas mozesz. Tego nigdy nie wiadomo, co nam sie porobi za pare lat. A ta chwila nigdy nie wroci. Zgadzam sie z Patrycja, ze lepiej pojsc, chocby wlasnie dla siebie: nie zeby wybaczyc, ale zeby zrobic, to co trzeba czasem zrobic. Smierc, to nie zarty. Nawet, jesli Twoja mama nic nigdy nie zrozumiala i nie zrozumie. Niewazne. Wazne, ze Ty rozumiesz, ze zycie jest za krotkie.

                    Polecam: http://www.youtube.com/watch?v=kuq7RYQ8Wa0

                    savanna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 91
                      w odpowiedzi na: spieprzyć SYLWESTRA #79930

                      A propos spedzania Sylwestra na tych imprezkach na powietrzu, koncertach. Czy ktos byl na czyms takim? Ogladam to w TV i jakos mam wrazenie, ze super bawia sie Ci na scenie, publicznosc tez, ale ile mozna stac w tloku, na zimnie i podziwiac wystepy? Pytam szczerze, jestem ciekawa, czy rzeczywiscie jest to jakies super przezycie? A do Ciebie agnik, zaproponowalas spedzenie Sylwestra tak, jak czulas, ze chcesz go spedzic. Rozumiem Twojego chlopaka, ale z drugiej strony kazdy ma prawo spedzic go, tak jak chce. Twoj chlopak mogl sam pojsc i potem byscie sobie opowiadali, jak bylo.

                      Ja spedzam Sylwestra w domu z mezem i synem. Moi rodzice niezawodnie zdazyli juz mnie probowac zdolowac, ze jestesmy sami na Sylwka i ze nie bawimy sie na zadnej imprezie. Nas szczescie coraz bardziej widze, jak staraja sie na mnie przelewac swoje kompleksy i swoje niepewnosci. Jeszcze im sie udaje, ale moze powoli bede sie od nich odklejac.

                      Edytowany przez: savanna, w: 2011/01/01 04:11

                      savanna
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 91
                        w odpowiedzi na: Spokojna obojętność #79929

                        I have become comfortably numb.Ale to chyba nie o to tutaj chodzi…
                        To brzmi bardzo fajnie. I super, ze sie tym dzielisz. Moze jakos wspolnymi silami damy rade.

                        Edytowany przez: savanna, w: 2011/01/01 04:21

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 77)