Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Bolesna prawda #476503
To myślę, że terapia jest dobrym wyjściem, z tego, co opisujesz to wydaje mi się, że rozstanie jest lepsze… Ale nie wiem dokładnie jak wygląda Wasza sytuacja. Sądzę, że terapeuta Cię naprowadzi i sama zadecydujesz.
w odpowiedzi na: Poczucie bycia gorszą #476502U mnie zachowuje się szefowa podobnie – zmienia nastawienie jak się postawię, a potem to samo… A ja nie mam siły z nią walczyć w każdej sytuacji, bo mnie męczą tacy toksyczni ludzie. Tylko mam wyrzuty sumienia, że inne dziewczyny lepiej sobie z nią radzą… Albo wchodzą jej w tyłek jak nikt nie widzi, a ja nie znoszę lizusostwa… ech.
w odpowiedzi na: Bolesna prawda #476496Hej. Rozumiem, że skoro ojciec Twojego dziecka nie pracuje, to nie jesteś od niego zależna finansowo? Niedobrze, że wróciłaś do niego, bo historia może się powtórzyć, ale czasem tak jest, że człowiek nie chce być sam… Masz może kogokolwiek, koleżankę, kogoś z rodziny z kim mogłabyś pogadać, żeby to uczucie samotności było mniejsze?
Myślę, że Twoje przykre doświadczenia wpłynęły na to jaka jesteś, ale to nie oznacza, że zawsze będzie źle. Spróbuj zebrać w sobie siły i rozstań się z ojcem Twojego dziecka, bo nic lepiej nie będzie… Dobrze byłoby, żebyś miała przy tym czyjeś wsparcie. Trzymam kciuki.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana temu przez Szpilka666.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana temu przez Szpilka666.
w odpowiedzi na: Moje życie. #476494Hej. Po przeczytaniu Twojego wpisu wydajesz mi się bardzo mądrą kobietą, która pragnie wyrwać się z tego błędnego koła i nie powielać zachowań mamy i babci. Wiem, że to trudne, ale pora pomyśleć o sobie. Wspaniale, że masz kochającego partnera – zasługujesz na miłość, troskę i szacunek. Po prostu daj sobie szansę.
Powodzenia.
w odpowiedzi na: Chcę iść na terapię #79855Dzięki wielkie za odpowiedzi, bo są naprawdę krzepiące.
I znów to niezdecydowanie się we mnie wkrada, znów mam wątpliwości, że w sumie to nic mi nie jest… Bo kiedy mówiłam o tym rodzicom to oni to traktują tak pobłażliwie… Rozumiecie? I w ogóle to strasznie się krępuję jak z nimi o swoich problemach psychicznych rozmawiam.
Tak, wiem, jestem dorosłaniby… ale mam dopiero 19 lat, w tym roku się wyprowadziłam…
Czuję się jak w klatce.
Ale zrobię to, pójdę tam.w odpowiedzi na: Chcę iść na terapię #79854Dzięki wielkie za odpowiedzi, bo są naprawdę krzepiące.
I znów to niezdecydowanie się we mnie wkrada, znów mam wątpliwości, że w sumie to nic mi nie jest… Bo kiedy mówiłam o tym rodzicom to oni to traktują tak pobłażliwie… Rozumiecie? I w ogóle to strasznie się krępuję jak z nimi o swoich problemach psychicznych rozmawiam.
Tak, wiem, jestem dorosłaniby… ale mam dopiero 19 lat, w tym roku się wyprowadziłam…
Czuję się jak w klatce.
Ale zrobię to, pójdę tam.w odpowiedzi na: Czy normalym jest, że … #79824Megann, ja mam bardzo podobnie. Jak mam faceta to koniecznie chce, żeby inni go zobaczyli i w ogóle to wolę ze znajomymi siedzieć i z nim niż sam na sam. Jak jestem sama z facetem to nie czuję zupełnie nic. I z tym szukaniem uwagi kogoś kto mnie w gruncie rzeczy zawstydza. Jeśli ktoś taki choć na chwilę się mną zainteresuje to potrafię się cieszyć z tego pół dnia choć pewnie ta osoba ma to totalnie w d…
Chyba Ci nie pomogę, ale to mnie rozbawiło że ktoś ma podobne odczucia, myślałam że tylko ja jestem taka dziwna. 😉
Chciałam jeszcze dodać idąc tym tropem, że strasznie się przejmuję opinią innych i często mam takie wizje jak to na znajomych czy rodzicach robię fajne wrażenie i jak to nareszcie mnie doceniają. W sensie, żeby zadowolić każdego, wiecie rodziców sukcesami na studiach, znajomym pokazać jakiego fajnego faceta udało mi się znaleźć, itp. Próbowałam nad tym zapanować, ale to jest naprawdę silniejsze ode mnie.Wymyślam sobie jakieś nierealne rzeczy, a potem tylko rozczarowanie.
Męczy mnie to ciągłe przejmowanie się oceną innych. Ogólnie to jestem towarzyska i dosyć wygadana, ale przy nieznajomych czy większej grupie ludzi się czerwienię gdy coś opowiadam… To co mnie rozluźnia to niestety alkohol :/ Czujecie się podobnie, może macie jakieś rady? Bo już się sama nie ogarniam 😉Mam podobny problem. Uciekam od facetów. Strasznie mnie to kręci, że komuś się podobam. Niestety wiem, że ich ranię ale mam z tego ponurą satysfakcję. Prawdopodobnie w ten sposób się dowartościowuję.
Ale najgorsze, że ja tego nie chcę, to robi za mnie 'ta druga’, ja chcę się naprawdę zakochać. Nie umiem, mam za duże wymagania. Nie wiem, może nie trafiłam po prostu jeszcze na właściwą osobę, ale to ciężko żyć samemu wśród samych par. I nawet nie bardzo mam o tym z kim pogadać… Bo jak ktoś nie ma takich problemów to Cię nie zrozumie, zresztą mam zawracać głowę szczęśliwym parom?
Czuję w sobie wielkie opory przed facetami, taki mur nie do przebicia… Jakieś obrzydzenie… Idealizuję sobie mężczyznę mego życia i żaden nie jest w stanie sprostać tym wymaganiom.w odpowiedzi na: wybaczyć, czy nie wybaczyć? #78498Ja myślę, że wybaczając pomagamy przede wszystkim samym sobie. Ale gdyby to było takie łatwe… Patrycja, mam podobną sytuację mój ojciec obecnie nie pije i jest chory… Często mu współczuję i naprawdę mi go żal, a zaraz potem przypomina mi się to wszystko co nam zrobił. Niestety, wewnętrzny konflikt nami szarga.
w odpowiedzi na: wybaczyć, czy nie wybaczyć? #78497Ja myślę, że wybaczając pomagamy przede wszystkim samym sobie. Ale gdyby to było takie łatwe… Patrycja, mam podobną sytuację mój ojciec obecnie nie pije i jest chory… Często mu współczuję i naprawdę mi go żal, a zaraz potem przypomina mi się to wszystko co nam zrobił. Niestety, wewnętrzny konflikt nami szarga.
-
AutorWpisy