Kiedy zauważyłaś, że jesteś DDA/DDD*?

Całe życie (mam obecnie 26 lat) czułam się wyobcowana i inna od rówieśników. Nie umiałam normalnie istnieć razem z innymi. Zazwyczaj mocno zaznaczałam swoją indywidualność. Nie muszę się chyba rozpisywać, jak czułam się nieszczęśliwa, nieakceptowana, zagrożona. Najczęstszym moim stanem był strach. Na początku studiów przeżyłam świadome nawrócenie na wiarę w Boga (w Kościele katolickim). Był to początek mojego zdrowienia, także emocjonalnego i psychicznego. Doświadczyłam Miłości – po prostu. Przeczytałam wtedy (przypadkowo- tzn. nie szukając) kilka książek. Pierwszą była: Demoniczne obrazy Boga. Odkryłam, że moja subiektywna inność jest spowodowana zranieniami z dzieciństwa. Ile łez wylałam ! Ze szczęścia.

Co takiego musiało się stać w Twoim życiu, żebyś zaczęła szukać pomocy?

Profesjonalną pomoc uzyskałam dopiero jakieś pół roku temu. Dlaczego szukałam? Bo się zakochałam i chciałam zacząć wreszcie żyć normalnie. Opowiadałam terapeutce o moich rodzicach, o naszym życiu rodzinnym. Ona potwierdzała prawie w całości moje spostrzeżenia. Ważna dla mnie była możliwość wypowiedzenia tych strasznych doświadczeń.

Jak wyglądało Twoje życie kiedyś a jak wygląda ono dziś?

Jeszcze wiele mam do przepracowania w sobie. Ale czuję się od tych 6 lat, jakbym zaczynała nowe życie każdego dnia. Ostatnio – tak mi się wydaje- zaczęłam końcowy etap. Wchodzę świadomie w mój lęk. Odkrywam go i przeżywam. Czy można być szczęśliwym będąc DDA/DDD? Jak najbardziej. Myślę, że można intensywniej przeżywać uczucie szczęścia, tak jak i cierpienia.

Co chciałabyś powiedzieć komuś, kto jeszcze cierpi, waha się, czy skorzystać z jakiejś pomocy?

Wahanie się nie jest takie złe. Oczywiście lepiej byłoby rozwiązać wszystko szybko i bezboleśnie. Ale nasze życie nie jest takie. Poza tym – choć ja trafiłam raczej na odpowiednie osoby – myślę, że psycholog może też i dużo zepsuć.


Karolina