Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Osaczona

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • BlankaBianka
    Uczestnik
      Liczba postów: 27

      Cześć, od długiego czasu frustuje mnie jeden rozległy temat. Trochę z innej bajki, bo używkach w tym alkohol. Jestem z małej miesciny i troche jakbym pracowała na dwa etaty, na kregielni w której głównie z półek schodzi piwo i sklep mamy wielobranżowy, taki tam sklep na osiedlu. Mam ojca alkoholika, który nie pije od dwóch lat, bo nie może(przeszczep nerki). Ojciec ma już prawie 70,a nerwy jak były w nim tak są. Generalnie u mnie w domu już tak jest, że większość żyje swoim życiem, pozamykani w sobie, martwa cisza, brak bliskości, rodzinnej intymności, tak już u nas jest. Mama ma już prawie 60 lat, a wciąż pracuje po 15h dziennie, bez wolnego i tak od jakiś niecałych 40 lat, jest bardzo kochana, choć nie raz mnie zawiodła, ale wiem że sama nie ma lekko. Wracając do tematu używek, z alkoholem pracuje na codzień, od dziecka mnie otaczał i to była dla mnie norma, widok pijanych, bo do ojca przychodzili koledzy, a i przed sklepem ludzie lubią sobie wypić albo i w sklepie… Na kregielni w weekendy, piwo leci jak woda. Od 16 roku życia zmieniłam tryb życia z grzecznej, zachowawczej, wycofanej dziewczynki na łobuziare. Miałam w nosie szkołę, jechałam na 2 byleby przejść i tak przekoczowałam liceum. Cały ten czas eksplorowałam nocne życie, w końcu mogłam wyjść z domu i odetchnąć, śmiać się godzinami i być wśród ludzi i ich się nie bać, że mnie skrzywdzą, narkotyki i alkohol dawały mi fałszywe poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie. Nie było idealnie, ale wolałam już świat wiecznej imprezy niż dom, szkołę i cały ten syf przez, który wiele wycierpiałam. Od dziecka czułam się emocjonalnie opuszczona, nie odzywałam się bo bałam się ze ktoś na mnie nakrzyczy, do dziś boję się krzyku, w domu było go pełno, w podstawówce obrazy mi się przesuwały przed oczami i nic więcej, w gimnazjum jeszcze gorzej, mama zachorowała na głęboką depresję, przez trzy lata wracała do szpitala, schizofrenia siostry, w szkole chłopacy mi dokuczali, zero znajomych, bo właściwie to mnie wtedy wszyscy brzydzili, do dzisiaj tak mam, że czasami pałam do ludzi olbrzymim wstrętem. Tego już było dosyć, ja w tym wszystkim sama, z boku, nie ważne, no właśnie bo ja się czułam zawsze nie ważna, moich uczuć najlepiej gdyby nie było. Tak zaczęło się nałogowe regulowanie emocji. Wszystko musi się kiedyś skończyć, ocknełam się w wieku 19 lat, po ćpuńskim „zwiazku” z chłopakiem, zobaczyłam że już za bardzo to wszystko wymiary się spod kontroli. Ograniczyłam picie i cpanie, ale bardziej ćpanie, kolejny rok i zauważyłam że mam trochę takie weekendowe życie i że też kończę często nie tak jakbym chciała. Ok, w zeszłym roku byłam na terapię grupowej i dużo mi to dało. Zdecydowanie bardziej ograniczyłam alko i używki, ale ograniczyc to za mało. Nie chcę tego wgl w swoim życiu. Spotykam różnych ludzi, znajomych czasem i patrzę jak się bawią, a jednocześnie maja szkoły, uprawiają sporty, praca…  I nikt nie bierze mnie ja serio… Zaczynam wtedy głupieć. Czyli cpanie od czasu do czasu jest ok? Jestem pewna, że tak nie jest, ale już sama tracę rozum, bo dookoła pełno ludzi pije i nie wyglądają na brudnych czy że im coś nie wyszło w życiu. Sama już nie wiem. Upijanie się jest w porządku czy jak?  Po co byłam na tej terapii jak rzeczywistość jest jej kompletnym zaprzeczeniem?

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Pytanie dlaczego ćpasz? Upijanie się nie jest ok. To wszystko jest pozorna ucieczka przed innymi problemami.  Próba zagłuszenia tego co boli. Ludziom wydaje się, że jak się różne rzeczy zagłuszy, zamiecie pod dywan, to one znikną. Nie znikną, w końcu dopadają z jeszcze większą siłą. Wszelkie formy zagłuszania to takie błędne koło.

        BlankaBianka
        Uczestnik
          Liczba postów: 27

          Dlaczego próbowałam wytłumaczyć powyżej. No właśnie to co napisałaś, zgadzam się z tym,ale jestem zdezorientowana bo mnie to otacza, od pół roku jestem czysta, przez całe pół roku z 10 razy wyszłam, gdzie był alkohol,piłam,ciagow nie mam. Tylko chodzi bardziej o to, że społecznie jest to jak najbardziej akceptowalne… No widuje różnych ludzi i widzę, że temat alkoholu to bardzo demokratyczny temat, co mam nagle stwierdzić że 88% ludzi, których spotykam to nałogowcy?  Czy może picie co weekend jest ok? Gubię się w tym. Jest mi nawet smutno, że tak to wygląda. W dodatku rzadko widuje smutnych ludzi co piją, wszystko wydaje się niby ok,a ja czuję wewnętrzny niepokój. Albo jestem paranoiczką i może tu chodzi tylko o mnie, bo boję się o siebie albo to jest nie tylko mój problem, może w Polsce jest po prostu kultura picia częstego i wiele osób twierdzi, że nie ma w tym nic złego. Tu mówię o ogółu ludzi, których znam albo widuje. Wśród młodszych znajomych narkotyki to nic, od czasu do czasu można… Nie mam zdrowych ludzi przy sobie najwidoczniej to mnie dobija,bo już są momenty że im wierzę i potem jest mi źle, bo chcę dobrze, a czuje się w tym samotna, że przesadzam.

          Fenix
          Uczestnik
            Liczba postów: 2551

            Chodziło mi o to dlaczego ćpasz sporadycznie. Chyba, że źle Cię zrozumiałam. Odnośnie alkoholu, masz rację, w Polsce jest ogólne przyzwolenie na picie. Państwu też chyba niezbyt zależy na walce z alkoholizmem ze względu na akcyzę. Żadna forma picia nie jest właściwa, jeżeli związana jest z wewnętrznym przymusem. Jeżeli weekendowe picie jest formą wyluzowania i ktoś uważa, że to jest jedyny spisób na relaks, to jest to chore. Osobiście od czasu do czasu napiję się wina czy jakiegoś innego alkoholu ale robię to bardziej dla smaku. Nie mam problemu żeby uczestniczyć w imprezie zupełnie na trzeźwo. Nie jesteś paranoiczką. Twoje spostrzeżenia są całkiem zdrowe, to otoczenie jest skrzywione.

            BlankaBianka
            Uczestnik
              Liczba postów: 27

              Sporadycznie z tego względu, że po prostu to się zdarza, nie łatwo to wytłumaczyć, ale mam mały staż w nie robieniu tego. Ja raczej już dotarłam do tego momentu, że bez powodu to zrobię. Chociaż i tak nie jest źle, bo się trzymam i nie mam nawyku szukania i wydzwaniania, ale czasami ktoś mnie zaskoczy, wtedy jest ciężko. Lepiej jak się tutaj wygadałam. Uwierz mi nie ma przy mnie chyba normalnych ludzi, ale to też moja zasługa, bo takich znajomych sobie powybierałam, a następna pracę wybiorę, gdzie nie ma nawet kropli alkoholu, bo mnie to wkurza, wiesz starasz się i tak dalej, ale często widzisz tego zaprzeczenie, takie jakby brak wsparcia od ludzi, odchudzasz się i pracujesz w macu na przykład. Podejmując obecną pracę myślałam, że tylko ja tak przeginam i reszta ludzi trzyma pion, ale najwidoczniej tak nie jest i to mnie smuciło, bo przez to też się czuje jak w wariatkowie i wtedy pojawiają się wątpliwości, że może przesadzam, może inni to inni i inni mogą tyle? Na Szczęście za dwa tygodnie wyjeżdżam na terapię i troche odpocznę.

              Nowa05
              Uczestnik
                Liczba postów: 317

                Moja rada dla ciebie to zaprzestac picia a przede wszystkim ćpania, jestes młoda i szkoda by było żebys zmarnowała się przez alkohol i narkotyki. Tutaj polecam ci świadectwo byłego narkomana do posłuchania:

                Też w wieku 19 lat byłam z narkomanem on był uzależniony a ja nie. Teraz wiem jaka głupota było bycie z nim i to 5 lat. W tym w małżeństwie rok.  Dodatkowo tez miałam znajomych, którzy ćpali i pili. Teraz nie utrzymuję z nimi kontaktu.  Nie jest mi łatwo ale daję radę. Zmiana pracy dla ciebie wyjdzie ci na plus, dlatego że tam tez przelewa się alkohol, a ciebie do niego ciągnie. Wiem, że z praca jest ciężko ale myślę, że znajdziesz coś lepszego.

                 

                BlankaBianka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 27

                  Muszę wziąć za to odpowiedzialnosc i lepiej sobie rozplanować przyszłość. Teraz wyjeżdżam na terapię pół roczną, nerwice i zaburzenia osobowości. Szczerze wam powiem, że dopiero na terapiach czuję się normalnie niż na wolności.

                  BlankaBianka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 27

                    Chciałam wam jeszcze podziękować, bo mi tak tego brakuje żeby ktoś powiedział co jest normalne, a co nie. Od razu mi lepiej dziewczyny 🙂

                    BlankaBianka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 27

                      Nie no…  A powiedzcie mi jeszcze jedno w sumie dwie rzeczy. Mam kolegę, choruje na CHAD i się nie leczy, zabierali go już kilka razy do szpitala. Umie stwarzać świetne pozory, że mu nic nie jest no do czasu aż wpadnie w manie, ale umie przekonać ludzi wokół siebie ze terapii i leków nie potrzebuje, a ja mu tłumaczę, po prostu się martwię że tak nie może być, to nie jego wina, że jest chory, ale wtedy trzeba się leczyć, a nie jeszcze raz na jakiś czas sobie coś wziąć na imprezie, nie to ja jestem wariatka i wszystko demonizuje. Jeszcze znajoma, która uczy się, pracuje, nie bierze, ale ma cpajacych znajomych twierdzi, że problem jest dopiero wtedy jak cpasz gdy jesteś smutny. Mi też nieźle inni mydlili oczy, bo przecież oni biorą, ale mają dobre posady, umieją ładnie się wyslowic itd. Już mi brakuje sił. To jest chyba mentalne średniowiecze. Na koniec gdy mówię swoje zdanie zawsze słyszę to samo to ja jestem przedrazliwona, to ja jestem tą złą. Chorzy nie muszą się leczyć, a cpanie i chlanie jest ok,bo oni to kontrolują i nie biorą jak są smutni, może już są tak chorzy, że nie wiedzą co to smutek…

                      Fenix
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2551

                        Blanka w obu przypadkach, to Ty masz rację. Masz trzeźwe spojrzenie i nie jesteś przewrażliwiona. Najwyraźniej ludzie w Twoim otoczeniu mają mocno skrzywiony obraz.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.