Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Brak drugiej osoby

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • szarotka3
    Uczestnik
      Liczba postów: 65

      Hej ! Musiałam rozstać się z bardzo bliską mi osobą, , z różnych względów, nie umiem poradzić sobie z brakiem tej osoby , tęsknię, oglądam zdjęcia itp. Najgorsze są poranki kiedy  ta osoba mi się śniła. Jestem już tym przytłoczona, minęły dwa lata a ja codziennie myślę o tej osobie. Może ktoś też tak miał ? I coś mi doradzi ?

      Krzysia T
      Uczestnik
        Liczba postów: 2

        Mi tez ciężko było zapomnieć, uwolnić się. Pomaga przypominanie sobie dlaczego nie jesteśmy już razem, nie oglądanie zdjęć, zablokowanie na social mediach, żeby mieć pewność, że nie napisze ani on do mnie ani ja do niego, unikanie miejsc, gdzie mogę go spotkać, wyrzucenie prezentów. Jest ciężko, ale to zdecydowanie pomaga wypłaszczać emocje.

        szarotka3
        Uczestnik
          Liczba postów: 65

          Tak, też sobie przypominam ale jest mi ciężko bo ta osoba była mi tak bliska jak nikt inny. Nie miałam z nikim takiego porozumienia i nie będę miała. Zamknęłam się na inne relacje. Nie chcę już przeżywać tego samego. Było różnie , wiadomo ale musiałam odejść bo nie mogłam wytrzymać braku zainteresowania moimi sprawami. Za bardzo się zaangażowałam, na pewno oczekiwałam niemożliwego.

          Nie mogę znieść tego smutku po prostu …

           

          szarotka3
          Uczestnik
            Liczba postów: 65

            <iframe src=”//www.youtube.com/embed/5DuZkK_trYY?si=wFmrt8Gq3WA2A0nK” width=”560″ height=”314″ allowfullscreen=”allowfullscreen”></iframe>

            kurianna
            Uczestnik
              Liczba postów: 103

              Cześć, Szarotka!

              Współczuję bólu po utracie bliskiej osoby. Słychać, że nadal to bardzo przeżywasz.

              Gdy przeczytałam Twój wpis, przypomniała mi się strata pierwszego chłopaka. Bardzo to przeżywałam, to była pierwsza miłość, zerwanie było nagłe i niespodziewane, bardzo bolesne. Podobnie jak Krzysia, wyrzuciłam wszystkie przedmioty, nie utrzymywałam kontaktu, straciłam też wspólnych znajomych. A jednak przez wiele lat tęskniłam i śniłam o tym człowieku, budząc się nadal zakochana, nawet w późniejszym związku. I mimo że relacja miała więcej cieni niż blasków.

              Pomogła mi dopiero terapia (choć nie wygasiła uczuć, ale pozwoliła je wyrazić, zniuansować i przeżyć do końca). Ważne było w niej przepracowanie relacji z rodzicami – jeśli tu są niedokończone tematy, to to bardzo wpływa później na relacje romantyczne, zwłaszcza na taką nieugaszoną tęsknotę. Współczuję, bo wiem, jak mocno dała mi się ona we znaki.

              Ostatnio słucham sporo o stylach przywiązania. I tu mi się też odsłoniło, że jako osoba o niespokojnym stylu przywiązania też tak przeżywam relacje – mocno, dążąc do bliskości, przeżywając je intensywnie w wyobraźni, tęskniąc, rozmyślając godzinami etc. Zwłaszcza odkrywcze było dla mnie poznanie terminu słowa „limerence” – rodzaj uzależnienia od przeżywania relacji w głowie raczej niż w rzeczywistości. Bardzo bliski mi temat. Jeśli słuchasz po angielsku i temat Cię interesuje, mogę polecić podcast, gdzie wskazują, jak sobie z tym radzić.

              Jeśli utracona relacja była po prostu częścią życia (tak jak w tym wzruszającym klipie Pink, który dzięki Tobie poznałam, dzięki) – tym bardziej współczuję. Wtedy pomaga mi perspektywa buddyjska, pogodzenie się z cierpieniem w taki „tu i teraz” sposób, żeby go nie zwiększać dodatkowo i się nie ranić bardziej. Akceptacja, tego, że to część życia. I że boli, bo było wartościowe.

              Pozdrawiam, życząc dużo samowspółczucia i łagodności dla siebie w tej żałobie po ważnej relacji.

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 tygodni, temu przez kurianna.
              szarotka3
              Uczestnik
                Liczba postów: 65

                Dziękuję za Twoją odpowiedź ,chętnie posłucham tego podkastu. Tak, też tak mam , że przezywam wszystko w swojej glowie .

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 630

                  Szarotko, dwa lata to kawałek czasu, który powinien wystarczyć nawet na oswojenie się (co nie znaczy pogodzenie) ze śmiercią partnera. A co dopiero z rozstaniem, które – paradoksalnie – dzięki negatywnym emocjom wobec partnera takim jak poczucie zawodu, rozczarowanie, urazy, czy poczucie bycia potraktowanym nie fair powinno ułatwić „oderwanie się od danej osoby” i rozpoczęcie od nowa.

                  Dlatego mam w tym miejscu wrażenie, że Ty to uczucie do eks być może zbytnio pielęgnujesz, tak jakby Ci to sprawiało pewien rodzaj słodko-gorzkiej przyjemności. Oglądanie starych zdjęć i regularne rozmyślanie o byłym to moim zdaniem na dłuższą metę na pewno niezdrowa praktyka. W przeszłość na pewno warto zerknąć by wspomnieć czasem chwile dobre i zrozumieć istotę swoich błędów i niepowodzeń – ale nie warto się w niej nurzać.

                  Drugi trop mam taki, że być może nie chodzi w ogóle o tego konkretnego faceta. On być może jest tylko symbolem – Twoich (zawiedzionych) nadziei, wyobrażeń o związku i Twojej wizji relacji, która legła w gruzach. Jeżeli chcesz iść dalej (bo może nie chcesz), być może powinnaś to rumowisko minąć i spróbować od nowa – najpierw „stając w prawdzie” przed sobą jaki scenariusz ma szanse powodzenia, a co należy raczej między bajki włożyć.

                  Trzecia sprawa – to „przeżywanie relacji w głowie, a nie w rzeczywistości” i fantazjowanie. Nie wiem na ile jest to cecha ogólnie kobieca, a na ile osób z syndromem DDA lub współuzależnionych. Spotykając takie osoby miałem czasem wrażenie, że nie interesuję ich jako człowiek z krwi, kości i emocji, a staję się dla nich tylko emocjonalnym „fetyszem”. Trochę tak jak dla niektórych mężczyzn kobieta, której przyglądali się na ulicy i o której będą rozmyślali długo przed snem, ale nigdy nie będą chcieli naprawdę jej poznać. A takie poznawanie drugiego człowieka jest naprawdę dalekie od fantazji i czasem może być pełne miłych niespodzianek, a czasem jak tor z przeszkodami.

                  Tak męskim okiem patrząc…

                  kurianna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 103

                    Cześć,

                    przesyłam link do podcastu:

                    Generalnie laska mówi dość szybko, mój mąż słucha jej na zwolnionym tempie, ale warto moim zdaniem. Dużo konkretów. Nawet czasem muszę zatrzymać, bo tak mnie to rusza, wprost w mechanizmy mi trafia. Wracam potem po kawałku. Innych jej wideo w temacie na razie nie oglądałam, ale pewnie też warto. Merytorycznie jej kanał jest bardzo wartościowy, wspiera się na wiedzy o stylach przywiązania (skończyła takie studia – w Stanach można studiować wszystko:), swojej drodze zdrowienia i praktyce terapeutycznej.

                    Generalnie z wieloma rzeczami, które napisałeś, dda93, się zgadzam. Najczęściej długaśna tęsknota po kimś i rozpamiętywanie dotyczy starych zranień, które w ten sposób dopominają się uwagi i plasterka. Uleczenia. Różne straty, których doświadczyliśmy. Uwagi rodziców, ich miłości, dzieciństwa, bezpieczeństwa; może te straty były później utrwalane jako rany w kolejnych relacjach.

                    W tym podkaście jest też mowa o tym traktowaniu innych jak tokeny naszych fantazji, a nie wchodzenie w autentyczne relacje. Też zauważyłam, że mam taką tendencję: nawet kiedyś w bardzo bliskiej relacji usłyszałam bardzo wyraźną granicę: Nie idealizuj mnie! To było bardzo mocne i dało mi duży wgląd. Generalnie chodzi o kontrolę i poczucie bezpieczeństwa. Relację w głowie można kontrolować. Jest ona bezpieczna, nawet jeśli myślenie o niej jest raniące. Prawdziwa bliskość może zagrażać, ryzykuje się, wchodząc w bliską relację.

                    Może więc chodzić o to, żeby się ochronić w coś fantazmatycznego (wyobrażona relacja, do której tęsknię i w której przeżywaniu po raz kolejny troszkę, jak napisał dda93, się lubuję) przed realnym niebezpieczeństwem prawdziwej relacji. Ja tak miałam na pewno. Trwało to wiele lat.
                    Oczywiście, prawdziwe relacje zwykle nie są tak niebezpieczne jak w naszych głowach. Zwłaszcza jeżeli ogarnia się granice i mówienie wprost. Ale to długa droga – z głowy do tu i teraz. Uwzględniania prawdziwego drugiej osoby (a nie na zasadzie fantazmatu, kobiety w czerwonej sukni z Matriksa, uwielbionego ideału, który zranił albo zniknął, ale był spełnieniem wszystkich naszych potrzeb i fantazji). Według mnie to jest wysiłek warty podjęcia.

                    W podkaście wartościowe jest to, że Heide mówi dokładnie, co należy zrobić, żeby z tego wyjść. Konsekwetnie skupiać się na tu i teraz w relacji, swoim ciele i odczuciach z niego, i relacjonowaniu tego drugiej osobie w konkretny, nieobwiniający sposób. Wskazuje też, po co. Bo tam kryje się wartość. Przynajmniej dla mnie.

                    Terapia behawioralna zalicza też limerence do rodzaju ruminacji, myślenia bliskiego kompulsji. Stąd radzimy sobie z tym, dochodząc do przekonań wyższego rzędu (np. jestem bezwartościowa, jeśli ktoś fajny się mną nie zainteresuje etc.) i pracując z nimi. Dla mnie najistotniejszym wskazaniem jest danie sobie maksymalnie dużo współczucia i miłości. Jeśli cierpisz, trzeba mądrze to opatrzyć.
                    Chcesz napisać więcej, jak to przeżywasz? I jak masz w obecnych relacjach? Na pewno mi pomogło rozkminienie tego i przeżycie w bliskich relacjach (terapeutycznej, małżeńskiej, przyjacielskiej), ale też wyrażenie tego tutaj, na tym forum.

                    Przesyłam dobre myśli, Szarotko!

                    kurianna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 103

                      PS. To, co jest istotne, do czego trzeba najprawdopodobniej sięgnąć, to LĘK, który czai się pod spodem rozmyślań. Tak na pewno było u mnie. Dlatego to jest nieprzyjemne (konfrontować się z lękiem, własnymi przekonaniami nt. siebie wyniesionymi z domu/szkoły etc.), przeżywanie dawnej relacji w fantazjach pozwala uciec od tego. Ale rodzi kolejne problemy – utkwienie w fantazjach, przytłoczenie, o którym piszesz. Przekierowanie energii na coś, co nie karmi.

                       

                      https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8641115/

                       

                      Wysyłam jeszcze link do artykułu o leczeniu limerence. Najbardziej przydatna jest tak taka tabelka (infografika bardziej, wykres), która zawiera myśli, przekonania, uczucia tej osoby i pokazuje ten wzór utknięcia w męczącym schemacie, który może Ciebie też dotyczy. Mi takie uporządkowane rozpisanie przypadku innej osoby pozwala się przejrzeć jak w lustrze, wiele tych przekonań okazało się mi bliskich. Można spróbować sobie rozpisać taki graf – wtedy dojdziesz, co się kryje za rozmyślaniem o utraconej osobie i będziesz mogła sobie pomóc.

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.