Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD to nie tak miało być

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • silenzium
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Nie wiem nawet o czego zacząć i czy w ogóle jest sens zawracać głowę nieznajomym ludziom z internetu. 40 lat na karku i nie mogę się pogodzić z losem, ani z przeszłością. Mój umysł nie może ogarnąć otaczającej rzeczywistości i myślami wracam do przeszłości. Najczęściej do lat 90, kiedy jeszcze miałem rodzinę i wydawało się, że w końcu powinno być lepiej. Powinno być, choć żyliśmy (ja i moja rodzina) w totalnej biedzie – jeśli ktoś nie przeżył tego sam, to nie zrozumie skali tej nędzy. Wynajmowane mieszkanie zakładowe, bez bieżącej wody, bez toalety, znajdujące się na totalnym zadupiu w odległości 2 metrów od torów kolejowych i trójka dzieciaków, które próbowała wychować Ukochana Mama. Jak Ona się starała…Dziś to już tylko wiem ja, młodsza siostra i chyba nikt więcej. Wyobraźcie sobie osobę o niesamowicie dobrym sercu, uczciwą, a nawet w pewien sposób naiwną, która sama nie miała dobrego dzieciństwa, to starała się ze wszystkich sił dać swoim dzieciom wszystko czego nie miała sama. Na pomoc męża liczyć nie mogła. Facet (nie nazwę go ojcem, choć jest moim biologicznym starym), częściej wracał napierdolony w trzy dupy niż w stanie trzeźwym. Kiedy wracał na trzeźwo to było niemal święto. Nie rozumieliśmy dlaczego tak jest i odruchowo garnęliśmy się do Mamy. Ten facet był nieźle pojebany. Wybaczcie wulgaryzmy, ale piszę to co myślę i jak było. Facet straszył pasem, psychicznie się znęcał i kiedy wracał najebany to w jakiś popierdolony sposób paraliżował dzieciaki, choć głównie to mnie się dostawało, bo byłem najstarszy. Odkąd sięgam pamięcią to dni kiedy było w domu ok, to można było policzyć na palcach jednej ręki. Z czasem sposobem na unikanie konfliktu było po prostu nie odzywanie się do faceta, ale nie zawsze to działało. Nie wiem jak to robił, ale potrafił zniszczyć niemal każdą Wigilię. Mama starała się jak tylko mogła (wspomnienie świąt to jedno z najmilszych wspomnień), a ten potrafił wzniecić awanturę. Za późno do mnie dotarło, że facet po prostu mnie nienawidzi. Rękoczyny, uciekanie z domu czy poniżanie w obecności obcych ludzi to była specjalność tego faceta. Nie wiem jakie są powodu tego stanu, ale potem się to jeszcze bardziej pogłębiło. Może jakieś niespełnione ambicje, mój wieczny bunt czy wybranie strony Mamy tak na niego działały. Może to jakaś chora zazdrość i to wszystko w połączeniu z biedą totalną, brakiem pracy, sprawiło, że stał się takim chujem. Wiele razy próbowałem zrozumieć i postawić się na jego miejscu. Trójka dzieciaków na głowie, coraz mniej pracy (w tamtym czasie zamówienia się nagle urwały i tylko dorywczo czasem coś robił), znikąd pomocy i to na pewno też przyczyniło się do takiego stanu.

      My uciekaliśmy w świat marzeń, ale każde z nas zostało pozostawione same sobie ze swoimi problemami np. w szkole. Mama tego nie potrafiła już udźwignąć. Odkąd pamiętam musiałem pracować. Większość wakacji spędzałem albo z pojebanym starym licząc, że parę złotych zarobię na swoje marzenia, albo na zbiórce runa leśnego. Imałem się wszystkiego co mogło dać kilka złotych na przeżycie. Większość oddawałem Mamie, żeby pomóc. Potem pierwsza prawdziwa praca i znów oddawanie większości „na dom”. I tego było za mało. Bieda, spirala długów, stres, musiały odcisnąć piętno na psychice Mamy. Za późno zorientowaliśmy się, że cierpi na postępującą demencję, która przeszła szybko w chorobę Alzheimera. To był totalny cios. Ponad dekadę temu w nieprzyjemnych okolicznościach w awanturze z facetem i ex-bratem – którego facet zmanipulował i w jakiś pojebany sposób omamił, musiałem pospiesznie opuścić dom z kilkoma ubraniami i drobiazgami w rękach.

      Coraz rzadziej odwiedzałem Mamę, bo im mniej kontaktowała, tym z większą agresją spotykałem się ze strony faceta, skierowaną w moją stronę.

      Próbowałem jakoś zorganizować miejsce w jakimś ośrodku dla chorych na Alzheimera, ale ze strony faceta i exbrata nie było żadnej dobrej woli. I tak żyli przez kilka lat, a nędzny dom rodzinny zmienił się w coś co przypominało pijacką melinę. Wszędzie syf, brud i totalny rozpierdol.

      Ostatecznie Ukochana Matka zginęła w pożarze, którego okoliczności wciąż są dla mnie niejasne. Z tego rodzinnego domu nic nie zostało tylko zgliszcza. I wawet w takiej chwili jak ten straszny dzień,  to  nie było stać faceta i jego przydupasa na jakikolwiek ludzki gest.

      Nawet nie byłem na Mamy pogrzebie, żeby nie dać facetowi okazji do zrobienia przedstawienia przy wszystkich ludziach na mój widok.

      Czasem tam wracam. Ciągnie mnie do miejsca gdzie żyłem, mieszkałem, gdzie Mama nas wychowywała. Tak jak dziś rano. Odwiedzam jej grób i nie mogę powstrzymać płaczu. Pozostawiam znicze na grobie Mamy i w miejscu zgliszczy.

      Mija kolejny miesiąc od tej tragedii, a ja nie mogę się z tym wszystkim pogodzić. To nie tak miało być. Mama powinna żyć i cieszyć się wnukami na emeryturze w miejscu w którym zawsze żyła.

      Dziś jest tylko złowroga cisza, pustka i żal że tak się wszystko źle potoczyło.

      Każdy ma swoją historię. I każdy z nią sam zostanie. Nieważne ile terapii przejdzie.

      dorotaa77
      Uczestnik
        Liczba postów: 171

        Życie nie składa się z samych powinności. Nie mogę zmienić swojej przeszłości, ale mam wpływ na teraźniejszość.

        Żałobę trzeba przejść, bo jak się tego nie zrobi, to można tak tkwić całe życie w depresji, zatrzymując się tylko na pewnym etapie i tkwiąc w nim – taplając się i rozmyślając…

        Zastanawiam się również nad rolą twojej mamy w tym wszystkim, kiedy jeszcze była zdrowa. Przecież to była jej decyzja, że tkwiła w tym związku. Bieda nie nakazuje ani nie zmusza do pozostania w relacji przemocowej. Jeżeli chcesz ratować siebie, to nie będziesz tkwić w bagnie, tylko zrobisz coś, żeby się z niego wydostać.

        Może by ci pomogła taka książka pt. „Toksyczni rodzice” Susan Forward.

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Ciężka historia. Czuć, że jest w Tobie żal,  złość, miłość, poczucie winy. Napisz  coś o swojej teraźniejszości, która z takiej przeszłości się zrodziła.

          silenzium
          Uczestnik
            Liczba postów: 8

            @ dorotaa77

            „Zastanawiam się również nad rolą twojej mamy w tym wszystkim, kiedy jeszcze była zdrowa. Przecież to była jej decyzja, że tkwiła w tym związku. Bieda nie nakazuje ani nie zmusza do pozostania w relacji przemocowej. Jeżeli chcesz ratować siebie, to nie będziesz tkwić w bagnie, tylko zrobisz coś, żeby się z niego wydostać.”

            Moja Mama miała na głowie cały dom, pracę na dwie zmiany oraz domowe atrakcje jak pranie (w pralce „Frania” lub ręczne kiedy była zepsuta), gotowanie, sprzątanie, prasowanie. Sądzisz, że miała choć chwilę na to, aby wziąć w ogóle pod uwagę taką myśl jak rozstanie ? Kiedyś pytałem Ją o to, ale odpowiedziała, że przysięgała na ślubie życie razem na dobre i na złe. Przyjęła pokornie rolę męczennicy w patriarchalnym katolickim związku i sądzę, że nie potrafiła inaczej. Poza tym weź pod uwagę ówczesną obyczajowość. Rozwódka z trójką dzieci to wówczas pośmiewisko na głębokiej prowincji. Gdzie miałaby pójść ? U kogo miałaby szukać pomocy ? Nawet dziś kobiety, matki z dziećmi nie mają łatwo. „Niebieska karta” nie załatwia sprawy. Nie ma skutecznych metod odseparowania się od toksycznego męża i najczęściej takie współczesne matki, żony żyją ze swoimi gnębicielami do końca swoich dni lub do jakiejś tragedii.

             


            @Jakubek

            Teraźniejszość ? Również jest trudna. Z domu odszedłem właściwie z niczym. Dosłownie trochę ubrań zabranych w pośpiechu. Dekadę temu wynająłem mieszkanie w którym mieszkam z moją Panią. To w zasadzie jedyny pozytyw, że mam dla kogo żyć. Różnie bywało, raz lepiej raz gorzej, ale zawsze byłem wobec mojej Pani uczciwy i najlepszy jak tylko mogę być. Dawno temu obiecałem sobie, że nigdy nie będę jak mój stary i nie popełnię jego błędów. Poniekąd można powiedzieć, że to akurat mi się udało.  W domu rodzinnym zawsze były awantury o palenie papierosów w domu i o alkohol. Tak wyszło, że nigdy nie piłem i nie paliłem, bo nie chciałem być w tym aspekcie ułomny jak mój stary. Chciałem być lepszy.  Uznałem też, że nie będę miał dzieci jeśli miałby wychowywać się w biedzie jak ja i moje rodzeństwo. Wpadki więc też nie zaliczyłem. Staram się pragmatycznie myśleć i żyć. Choć chciałbym mieć normalną rodzinę to jej nie mam, bo nie mam warunków na to. Nie stać mnie na taki luksus. Nie mam swojego domu, ani swojego miejsca na świecie. Swego czasu próbowałem zdobyć kredyt hipoteczny na mały drewniany domek z działką na zadupiu tak jak sobie to wymarzyłem, ale nie udało się. Miałem zbyt małą zdolność i szlag to trafił. Co więcej ? Na pewno nie umiem się bawić. W sensie takim jak ludzie się bawią. Nigdy nie trawiłem zabaw, dyskotek i wszelkich imprez jak wesela itp. Sądzę, że to też efekt takiego, a nie innego wychowania. Po prostu nie to miałem w głowie kiedy dorastałem i tak mi zostało. Dziś też jest ciężko, ale cel nadal jest ten sam. Własny dom i rodzina. Tutaj już tylko zostają dwie możliwości. Drugie podejście do kredytu hipotecznego, ale przez moją Panią, albo wyjazd zagranicę i rycie przez kolejne 7-10 lat, żeby zarobić, odłożyć i kupić wymarzone 4 kąty. Czemu to takie silne jest to pragnienie posiadania domu ? Jak się go nigdy nie miało to takie się mi marzy. Tam gdzie mieszkałem, to był budynek państwowy, nie własnościowy. Przedwojenna ruina, bardzo mała, ale wydawało mi się naiwnie, że to nasz dom. To było jedno z większych rozczarowań dzieciństwa, kiedy dotarło to do mnie, że nie mamy własnego domu. I bardzo mnie to zasmuciło. Miałem wtedy może 7-8 lat. Dzieciaki w szkole przechwalały się swoimi ładnymi domami, a ja nie dość, że miałem naprawdę brzydko w domu to jeszcze się okazało, że nie jest nasz. Parę lat później właśnie moja Ukochana Mama postarała się, żeby w końcu doprowadzić bieżącą wodę, bo wcześniej od dziecka nosiłem wodę ze studni wiadrami, oraz sprawiła, że w końcu pojawiło się normalne WC i kabina prysznicowa. Nie wyobrażacie sobie jak było wcześniej. Wypróżnianie się do koszmarnej dziury oraz mycie w miednicy oraz metalowej balii to naprawdę ciężkie wspomnienie. Już nawet nie mówię o sobie, ale nie wyobrażam sobie jak trudno miała moja młodsza Siostra. Musiało być Jej bardzo ciężko. No, ale znów piszę o przeszłości, a miało być o teraźniejszości. Nie wiem co bym zrobił, gdybym nie spotkał mojej Miłości. Jest dla mnie najważniejsza, ale z tym też wiążą się zobowiązania. Lata lecą i choć Ona jest równie pragmatyczna, to wiem, że zazdrości koleżankom ze studiów, że mają stałą pracę, dzieci, swoje domy. Nie mówi mi tego, ale ja to wiem. Sama też nie miała łatwo i również jest uczulona na taką przeszłość i nie chce powtarzać błędów swoich rodziców. I tak leci…

             

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Miło przeczytać, że masz coś tak cennego, jak szczere i odwzajemnione uczucie do kobiety. Taka baza to więcej niż można zobaczyć w niektórych bogatych domach. Strach przed rodzicielstwem (racjonalizowany w Twoim przypadku „biedą”) to chyba przypadłość wszystkich mężczyzn dda (moja na pewno). Nikt nie chce być jak jego ojciec. Chyba jednak trochę „stanęliście w miejscu” w rozwoju związku.  Nie zauważyłem, żebyś pisał o systematycznej pracy nad traumą przeszłości: terapia, mityngi, itp. Może warto zacząć, a jeśli były takie próby, to nawet wrócić na tę drogę. Na pewno nie jest za późno. Sam zacząłem w podobnym wieku.

              Z imprezami miałem podobnie.

              silenzium
              Uczestnik
                Liczba postów: 8

                Nie myślę o terapii. Moja Siostra korzysta z terapii od kilku lat i dla Niej to jest sposób na poradzenie sobie z przeszłością, jednak ja nie wyobrażam sobie opowiadać komuś obcemu o sobie i jeszcze płacić za to. Co może mi powiedzieć czego sam nie wiem ? Że ojciec był chujem i tak nie powinno być ? Nie dzięki, ale to nie dla mnie.

                Jest jednak coś co mogłoby sprawić, że byłoby mi lżej. Marzy mi się napisanie książki o Mamie i o domu. Wspomnienie oraz hołd dla wyjątkowej Matki w jednym. Gdybym zebrał ze wspomnień wszystko co pamiętam ja, oraz moja Siostra i opisał to byłoby lepsze niż jakakolwiek terapia. Jednakże pisarzem nie jestem, więc nie wiem jak miałbym się za to zabrać. Na razie to tylko taki

                Innym sposobem byłoby wykupienie od Działu Nieruchomości pozostałości po domu rodzinnym, ale to akurat nie jest możliwe z oczywistych powodów.

                 

                dorotaa77
                Uczestnik
                  Liczba postów: 171

                  Nie tylko mężczyźni DDA mieli w z życiu ciężko.

                  Bardzo bronisz swojej mamy, czuję bijącą od ciebie złość w tym wpisie. Napisałeś, że nie potrafisz się pogodzić z przeszłością, tak?

                  Równocześnie poczułam się trochę zaatakowana twoją odpowiedzią, choć ja tylko próbowałam uświadomić ci pewne rzeczy. Ni musisz się ze mną zgadzać. Coś jednak w twojej przeszłości było nie tak, twoja przeszłość cały czas do ciebie powraca. Bardzo bronisz swojej mamy, rozumiem że było jej ciężko, również tobie. Jednak, co byś chciał w tej przeszłości zmienić? Ja jak bym wiedziała, że się przewrócę, to bym sobie usiadła. Nie zmienisz przeszłości, jedynie masz wpływ na teraźniejszość.

                  Pomyśl też  tym, że alzheimer to choroba, która może być dziedziczna. Są nawet jakieś testy czy badania, które tą chorobę wykrywają.

                  silenzium
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 8

                    Wybacz jeśli to tak odczułaś. Nie było to moją intencją. Bronię Mamy, bo wiem jak wiele przeszła, jak ciężkie miała dzieciństwo – bieda, utrata własnej Matki w wieku 6 lat, oraz życie z okropną macochą. Jedyną zabawką jaką miała w dzieciństwie był piłeczka od palanta. Nic więcej nie miała.

                    Mimo wszystko była niesamowicie pogoda, dobra i uczciwa. Była wspaniałą Matką i bronię Jej, bo nie ma absolutnie niczego, co mógłbym Jej zarzucić. Może tylko poza tym, że związała się z takim, a nie innym człowiekiem.

                    Napisałem, że nie potrafię się pogodzić z przeszłością, ale jestem świadomy, że nie zmienię jej. I czegokolwiek nie zrobię to taka już pozostanie. Co chciałbym zmienić gdybym mógł ? Są takie rzeczy, ale czasu nie cofnę, więc szkoda o tym pisać.

                    Co do Alzheimera to naczytałem się o tym jeszcze w trakcie trwania choroby i jej błyskawicznych postępów. Istnieje badanie ilości białek we krwi oraz poziomu hormonów DHEA, ale to tylko ocenia ryzyko zachorowania.  To, że dziś zrobię badanie nie oznacza, że na nią nie zapadnę. To samo dotyczy testu genetycznego, które określi predyspozycje genetyczne do występowania tej strasznej choroby.

                    Wiem jedno, jeśli to się stanie i określę moment, że przestaję panować nad swoim umysłem to zrobię to co będę musiał zrobić.

                    dorotaa77
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 171

                      Ja chodziłam przez jakiś czas na terapię i nic za nią nie płaciłam.

                      Są ośrodki, które w ramach NFZ realizują terapię indywidualną bądź grupową.

                      Podczas terapii mógłbyś zdobyć wiedzę na temat pewnych cech czy zaburzeń syndromu DDA. No w końcu, nie bez powodu założono, że jest taki syndrom. Mógłbyś się też spotkać z osobami, które mają doświadczenia podobne do twoich i podzielić się z nimi tym co przeżyłeś. Zawsze to lepiej mieć pewną świadomość, niż żyć bez niej.

                      Ale ja należę do tych osób, które są bardzo wnikliwe, od dziecka wszystko mnie interesowało i nie znoszę życia w nieświadomości, nie lubię też kiedy ktoś mnie okłamuje i wolę poznać najgorszą prawdę niż żyć w kłamstwie.

                       

                      Jakubek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 931

                        Moim zdaniem, odrzucając z góry terapię i inne narzędzia zdrowienia, bo, jak piszesz, „nie wyobrażam sobie opowiadać komuś obcemu o sobie i jeszcze płacić za to. Co może mi powiedzieć czego sam nie wiem ? Że ojciec był chujem i tak nie powinno być ? Nie dzięki, ale to nie dla mnie”, bardzo starasz się NIE ROZWIĄZAĆ  swojego PROBLEMU.

                        I chociaż wydaje mi się, że zafiksowałeś się na myśli, że „DAM SOBIE RADĘ SAM”, warto tu zauważyć, że:

                        • wybierasz jednak „bezpieczniejszą” formułę dzielenia się sobą na forum i chwała Ci za to – oby to był pierwszy krok, bo taka właśnie była moja droga,
                        • terapia wcale nie musi być prywatna i odpłatna, znam wiele osób DDA bardzo zadowolonych z nieodpłatnej terapii na NFZ,
                        • na mityngach dda można rozwinąć forumową szczerość o realny kontakt z ludźmi z podobnymi problemami (jest to fascynujące doświadczenie), i to bezpłatnie (skoro tysiące osób coś na mityngach znajdują, to znaczy, że to „coś” tam jest),
                        • upatrywanie jakiejś pomocy czy ratunku w takich okolicznościach jak „napisanie książki” czy „wykupienie domu”, to moim zdaniem zwykłe racjonalizacje, którymi zasłaniasz prawdziwy PROBLEM,

                        Wydaje mi się, że jesteś obecnie w okresie głębokiej żałoby po ukochanej mamie (Anioł) i płonącego żalu i gniewu w stosunku do ojca (Szatan vel Chuj). To chyba konieczny okres i trzeba go przeżyć samotnie. Kiedy jednak minie (a wszystko mija) i uczucia wyciszą się, pomyśl jednak o innych nowych sposobach. To, że zacząłeś tu pisać, może dowodzić, że właśnie rodzi się w Tobie decyzja, że chcesz zmienić swoje życie.

                        Nie wiem jak kontakty z siostrą, ale jeśli długo się terapeutyzuje, może mieć już interesujący wgląd w Waszą rodzinę. Może warto z nią porozmawiać.

                        Piszę to wszystko, bo żal mi Cię, żal, że uciekają Ci kolejne dni życia, a bagaż tego nieszczęśliwego domu ciągle nie pozwala na osiągnięcie osobistego poczucia szczęścia. Nie marnuj czasu chłopie.

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez Jakubek.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez Jakubek.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez Jakubek.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez Jakubek.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.