Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Wiek DDA a terapia

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • slowfox
    Uczestnik
      Liczba postów: 6

      Witam.

      Mam 51 lat , dobrego męża i czworo dzieci .Troje dzieci  jest już dorosłych , najmłodszy syn za parę tygodni skończy 18 lat .Wspaniałe dzieci .

      Mój ojciec był alkoholikiem . Pił, bił  moją mamę , bywało , że ja i  młodsza siostra  biegłyśmy do pobliskiej knajpy / bo z pewnością to miejsce nie zasługiwało na miano restauracji/ aby zadzwonić po ówczesną milicję . Bałam się o życie mamy . Ojciec czasami znikał na  kilka , kilkanaście dni po czym wracał pijany, awanturował się ,bił,niszczył naczynia ,meble.Rzucał pracę , wynosił z domu ubrania i inne rzeczy .Mama robiła co mogła aby utrzymać mnie, siostrę i brata. Gdy byłam w 5 klasie podstawówki mama wystąpiła o rozwód i otrzymała można uznać natychmiast.Ojciec wyprowadził się z domu a właściwie dostał taki nakaz. Pamiętam, że pewnego popołudnia  po długim czasie od rozwodu rodziców/ około 2 lata/ uświadomiłam sobie , że mogę spokojnie odrabiać w domu lekcje nie nasłuchując czy wraca pijany ojciec .

      Kiedyś słyszałam o DDA lecz dopiero niedawno zaczęłam bardziej wgłębiać się w ten temat i czytając widzę często siebie , swoje reakcje, odczucia. Być może to czas odchodzenia dzieci z domu wywołał we mnie na nowo pewne stany świadomości .

      Mam duże problemy z własną emocjonalnością co przeszkadza mi bardzo w utrzymywaniu czy raczej budowaniu dobrych relacjach z dziećmi a bardzo mi na tym zależy . Ostatnio co chwilę płaczę i widzę , że to źle wpływa na dzieci . W zasadzie każda myśl może wywołać u mnie łzy, i o czymś dobrym, i o czymś złym . Czuję jak ubywa mi energii życiowej .Mam wrażenie , że przez ostatnie 33 lata małżeństwa bardzo się  „spięłam” aby robić co należy lecz ostatnio coś we mnie pękło .Nie potrafię się niczym cieszyć tak naprawdę .

      Czy warto zaczynać terapię w moim wieku ? Przyznam , że obawiam się iż nie jestem w stanie opowiadać o sobie , o swoich przeżyciach obcym ludziom.

       

       

       

       

      Gniewko
      Uczestnik
        Liczba postów: 185

        W każdym wieku warto, tak samo, jak uczyć się.

        Idź na terapię i nie zastanawiaj się.

        Powodzenia 🙂

        Delta
        Uczestnik
          Liczba postów: 100

          slowfox wiek nie ma znaczenia , zawsze warto rozwijać swoją świadomość i uczyć się. Kiedyś byłam na warsztatach w Warszawie, w temacie technik pomagania sobie w stresie itp.. Jedna z uczestniczek (ok. 50 lat) przyszła z mężem i dorosłą córką, sprawiała wrażenie jak by przyszła z obstawą. Bardzo czepiała się mnie i koleżanki siedzącej obok. Obie próbowałyśmy sobie pomóc w temacie ojców alkoholików, miałyśmy ten temat „na wierzchu”. Byłyśmy trochę zdziwione bo a pani stale miała jakieś uwagi, krytykowała strój a mi powiedziała że mam coś nie tak z kobiecością i że ona „wie” bo jest psychologiem i uzdrowicielem. Od razu wyczułam że się męczy i najchętniej chciała by nas z tych warsztatów wykurzyć a najłatwiej kobietę wykurzyć obrażając jej kobiecość i stroje. Ostatniego dnia warsztatów przyszła już bez obstawy, a na koniec przeprosiła za swoje zachowanie. Przyznała że atakowała mnie i koleżankę bo nie chciała dopuścić do siebie że jest DDA. Miała ojca alkoholika który leżał pod płotem i robił wstyd rodzinie. Zaopiekował się nią wujek – ksiądz, wychował i wykształcił i przekonywał że jest wyjątkowa. Wydawało się jej więc że ten temat jej nie dotyczy i choć przez całe życie pracowała jako psycholog nie dopuszczała tego do siebie i dopiero na tych warsztatach cały wstyd i wyparte uczucia do niej wróciły dlatego tak nas nie lubiła bo przedstawiałyśmy to przed czym ona całe życie uciekała. Mam nadzieję że rzeczywiście uzdrowiła coś w sobie a nie znów skryła się za swoją rzekomą „wyjątkowością”.
          Tak więc widzisz nawet w takim wieku warto i nawet niektórzy psychologowie i uzdrowiciele nie podjęli tego tematu.

          slowfox
          Uczestnik
            Liczba postów: 6

            Dzisiaj rozmawiałam z moim mężem o tym co czuję . Jesteśmy małżeństwem od 33 lat i  choć wiedzieliśmy , że oboje jesteśmy  z rodzin gdzie był problem alkoholowy , czasem o tym mówiliśmy  lecz nigdy  tak długo i w taki  otwarty sposób jak dzisiaj.  Różnimy się wrodzonym  temperamentem  i całe szczęście . Mój mąż , podobnie jak jego rodzeństwo i mama ( ojciec męża  nie żyje chyba 20 lat ) są osobami o silnej konstrukcji psychicznej , są silnymi osobowościami . Jak dla mnie to nawet czasami za silnymi . Jest też różnica w tym czego doświadczyliśmy w dzieciństwie . W domu męża  przebiegło to nieco łagodniej / nie jest to może najlepsze określenie / . Najbardziej dziwi mnie fakt , że często mówi się np. że ktoś  jako dziecko chorował na jakąś chorobę ,złamał rękę itp. i był wtedy taki nieszczęśliwy , taki pokrzywdzony . Natomiast o dzieciach z rodzin alkoholowych najczęściej mówi się tylko ” napatrzyły się te dzieci , oj napatrzyły ” . Nikt nie mówi , nie pyta , jak one wtedy się czuły , co czuły i co czują dzisiaj . Złamana ręka się wygoiła  a zraniona dusza , nieleczona  latami , zawisła gdzieś …. Pomału dorastam do tego by przyznać i  powiedzieć głośno , że jestem chora , że  doznałam krzywdy  w domu rodzinnym , który powinien być dla mnie spokojną przystanią a był .. piekłem . Po przeczytaniu książki „Gdzie się podziało moje dzieciństwo cz.2 ”  zaczęłam  rozumieć swoje zachowania , zaczęłam nazywać uczucia z których te zachowania wypływają . Oczywiście , że  daleka droga do zrozumienia pełnego a jeszcze dalsza do pogodzenia się z  przeszłością i teraźniejszością  a czuję ,że  jest to konieczne do zbliżenia się do normalności . Przez normalność rozumiem spokój wewnętrzny . Nie wiem  czy będzie mi to dane lecz sróbuję  bo chcę żyć lepiej , pełniej  a przede wszystkim chcę aby moim bliskim ze mną było lepiej . Widzę też  jak bardzo moje zachowanie ma wpływ na dzieci  czy raczej wpłynęło na dzieci mimo iż w naszym domu nigdy alkoholu nie nadużywaliśmy a raczej używaliśmy mało  i żałuję , że tak późno zainteresowałam się tematem DDA. Mąż mówi , abym nie winiła swojej mamy bo przecież robiła co mogła . Tak , to prawda , że robiła co mogła i ja jej nie obwiniam bo nas / mnie i rodzeństwo/ starała się  wychować jak umiała ale razi mnie sytuacja jaka miała miejsce w ostatnich dniach gdy mam była u nas przez tydzień i  prawie codziennie wracała do tamtego czasu / mama ma 71 lat/ale zawsze zaznaczała jak było jej ciężko  i że jednak zadbała o dzieci , które nie chodziły głodne ani brudne lecz ani razu nie powiedziała ” ..byłaś wtedy zaledwie kilkuletnią dziewczynką i pewnie bardzo się bałaś , byłaś  wystraszona gdy ojciec pijany wracał do domu , gdy ja uciekałam do sąsiadów …” ……Ani słowa o tym , że dziecko powinno żyć w  spokoju i bezpieczeństwie  tylko  mówiła o sobie i mężu alkoholiku ………smutne i trudne do wytrzymania . To moja mama , kocham ją i szanuję , jestem wdzięczna za wszystko ale trudno mi to okazać . Na dzisiaj wystarczy tych zwierzeń . Po raz pierwszy w życiu tyle o sobie napisałam i to do obcych…a może  już nie tak obcych ludzi 🙂

            Jedrek
            Uczestnik
              Liczba postów: 140

              Wiek nie ma znaczenia wg moich obserwacji – albo ktoś szuka pomocy, zaczyna rozumieć że pojęcie DDA coś znaczy i jest to określone zjawisko – to znaczy, że chce sobie pomóc i szuka informacji. To jest pierwszy krok. Następnym wg mnie powinna być terapia. Ja przeszedłem terapię, która zmieniła moje życie na lepsze i bez niej dzisiaj pewnie bym był w innym miejscu.

              Ciemna strona medalu jest taka, że:
              – nie da się wszystkiego zapomnieć, można to „przerobić”, zrozumieć mechanizmy, przyczyny i skutki DDA – to pomaga rozumieć skąd te toksyczne emocje się biorą i gdzie jest ich źródło
              – potem ma się do wyboru dwie drogi i chyba nie dotyczy to tylko DDA – albo chcesz coś zmienić na podstawie zdobytej wiedzy, albo skupisz się na swoich toksycznych emocjach i dalej w nie brniesz racjonalizując wszystko wg własnych potrzeb – czyli niewiele się zmienia – jak alkoholik, który wraca do picia. Niestety proces naprawczy wymaga dużej pracy nad sobą i wymaga to dużo więcej wysiłku niż sam się spodziewałem, ale jest to możliwe.
              – DDA wg mnie jest niszczącym uzależnieniem od swoich toksycznych emocji. Ja osobiście karmiłem się DDA bardzo obficie, jest to dosyć wygodne ponieważ nie znasz innego świata emocji i innego świata – ta praca, o której wspomniałem wyżej polega między innymi na szukaniu tych pozytywnych emocji i zastępowaniu nimi tych negatywnych. Niestety to jest poziom poznawczy – na poziomie organizmu, no cóż – jest to bardzo trudne – dlatego ta praca jest taka ciężka i wymaga czasu. Praca ta dąży do tego co nazywasz „wewnętrznym spokojem”, natomiast ja do końca tego stanu osiągnąć nie zdołałem i nie wiem czy jest to do końca możliwe.

              Moje pozytywne informacje z terapii są takie:
              – wiesz w czym siedzisz, dlaczego jesteś DDA, co szarpie Twoją psychikę i dlaczego skupiasz się na emocjach, na których nie powinnaś się skupiać, bo są one bardzo szkodliwe i takie pozostaną, jeżeli jasno ich nie dostrzeżesz. Terapia to jasno pokazuje.
              – z przeszłością możesz pogodzić się tylko Ty – nie ma znaczenia kto Cię przeprosi i czego będzie żałował – jest to dla mnie osobiście – nieistotne. Przy czym jest moment, w którym tą przeszłość musisz uporządkować, zamknąć do pudełka i odłożyć na półkę – do której nie warto potem zaglądać, ale warto pamiętać o tym pudełku. Rozdział zamknięty – cholernie ciężka praca, ale konieczna żeby iść dalej.
              – następnie zaczyna pojawiać się „wewnętrzny spokój” związany z rozliczeniem się z własną przeszłością – podkreślam „WŁASNĄ” – bo za postępowanie innych nie mogliśmy odpowiadać, co też jasno wskazuje terapia
              – ostatnim krokiem dla mnie było rozpoczęcie nowego życia i to też jest trudne. Emocje toksyczne i urazy z przeszłości siedzą głęboko – są już inne, ale nadal są. Objawy psychosomatyczne niestety często pozostają i nie można ich nie zauważać, ale można je kontrolować. Z drugiej strony człowiek uczy się życia na nowo – w świecie, gdzie alkoholu nie było, wśród ludzi którzy tych problemów nie mieli – to też pomaga, bo już nie koncentrujesz się tak bardzo na swoich problemach DDA i widzisz nowy świat, który jest po prostu lepszy.

              Na koniec powtórzę to co powtarzać będę zawsze – kluczem do sukcesu w terapii jest znalezienie osoby, która odpowiada Tobie. Jeżeli czujesz, że nie jesteś w stanie odnaleźć tego porozumienia i zaufania w terapii i że zwyczajnie Ci to nie pomaga – szukaj dalej.

              Tyle ode mnie, trzymam kciuki za pozytywne emocje.

              slowfox
              Uczestnik
                Liczba postów: 6

                Jędrek , przeczytałam twoje wypowiedzi  sprzed kilku  lat . Dodałeś mi wiary choć nieco przestraszyłeś ogromem pracy . Czy podołam ? Nie wiem  bo często nie kończę tego zaczęłam  a idzie trudno lecz wiem ,że chcę  sróbować  . Z mężem się rozumiemy choć wydaje mi się ,że  jest to zasługa przede wszystkim tego ,że on jest  nieco mniej „skażony”  DDA  ( bo niestety  w jego domu rodzinnym też był taki problem)  i po prostu natura obdarzyła go  większą siłą  wewnętrzną/psychiczną . Większe problemy mam w kontaktach z dziećmi a bardzo mi na nich zależy  i chciałabym móc swobodniej z nimi rozmawiać . Wiem też , czuję to , że nasz najstarszy syn także potrzebuje pomocy i trochę mam nadzieję , że jeśli ja sama coś zacznę robić zmotywuje to także jego .

                Czy polecasz terapię grupową czy raczej indywidualną ? Przyznam,  że z  racji mojego  wieku odczuwam presję czasu i nie chciałabym błądzić . Mieszkam ok.40km od większego miasta  w którym mogę szukać pomocy  więc to też muszę brać pod uwagę . Dzisiaj np. pojechaliśmy z mężem do tego miasta  bo na stronie  pewnej parafii znalazłam info o spotkaniu  otwartym w każdą pierwszą niedzielę miesiąca . Okazało się jednak , że są jakieś zmiany „kadrowe” w parafii i choć przyszło kilka osób ( miałam okazję je poznać ) spotkanie się nie odbyło . Taki mały falstart 🙂 Ale pierwszy krok zrobiłam choć w brzuchu miałam motyle 🙂

                Gdzie można szukać konkretnych  terapeutów ? Sprawdzonych . Na jakich stronach ?

                Jeszcze raz dziękuję  za Twoją opowieść i optymizm 🙂

                Ostatnio wprost ” pochłonęłam ” książki „Gdzie się podziało moje dzieciństwo ” cz.1 i 2 . Kupiłam też „Czas na wyleczenie ” podręcznik i przewodnik i zamierzam się do tego zabrać 🙂

                Chłopiec Papuśny
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3706

                  Warto byś spróbowała w AlAnon. Tam uczestniczą ludzie, których bliscy pili alkohol. Ta wspólnota wiele wniosła do mojego życia.

                  Twiggy11
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 7

                    Slowfox, w każdym wieku warto. Ja też miałam takie obiekcje jak Ty. Myślałam, że jestem za stara na zmiany. Ale to nie prawda. Warto. Ja zdecydowałam się na terapię, dopiero gdy wpadłam w potworną depresję. Zmarła moja mama, popieprzyło się w pracy a od męża nie dostałam wsparcia. Było mi cholernie ciężko. Więc nie czekaj z decyzją o terapii. Idź na nią, to na prawdę pomaga. Pozdrawiam

                    slowfox
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 6

                      Twiggy11,  rozumiem ,że taką terapię rozpoczęłaś . Z jakiej terapii korzystasz ? indywidualnej czy grupowej ? Niedawno odważyłam się  i poszłam na spotkanie grupy DDA ,  nie czułam się najlepiej . Może dlatego , że było malutko uczestników / podobno zwykle bywa więcej/ . Miałam dziwne poczucie , iż gadam o sobie do kogoś obcego , kto  owszem , jest miły i słucha ale miałam wrażenie , że wolałabym mówić  o tym jak radzić sobie w konkretnej sytuacji niż  tylko mówić o tym co było . Pójdę na następne spotkanie ,  może trzeba spróbować jeszcze raz  aby poczuć o co w tym chodzi  ale odczuwam też presję czasu , tzn.wiem ,że  jest już bardzo późno  bo mam 51 lat  więc zaczynam myśleć o terapii indywidualnej.

                      Przeczytałam książkę „Czas na wyleczenie” – przewodnik , zaczęłam drugą część – podręcznik. Książka bardzo dobra , autorem jest Amerykanin , który jest  dda  i jest też terapeutą . Myślę , że to  ważne  i istotne dla zrozumienia problemu . Dzięki tej lekturze zrozumiałam wiele swoich zachowań lecz myślę , że trzeba fragmenty czytać kilka razy bo nie jest się w stanie ogarnąć wszystkiego od razu . Niestety , uświadomiłam sobie także jak wielki wpływ miało  moje chore zachowanie na moje dzieci , na relacje z  innymi ludźmi w tym z rodziną  a także w pracy . Niedawno znalazłam się w strasznym dołku i to mnie skłoniło do szukania pomocy. W pierwszej wypowiedzi napisałam „<span style=”color: #747474; font-family: 'PT Sans’; font-size: 12px; text-align: justify;”>.Mam wrażenie , że przez ostatnie 33 lata małżeństwa bardzo się  ?spięłam? aby robić co należy lecz ostatnio coś we mnie pękło” – teraz widzę , że  dotąd  rzadko byłam sobą  a  tylko odgrywałam różne role  bo chciałam być doskonalą żoną i matką  a miałam  i mam nadal wielkie problemy z podejmowaniem decyzji , z oceną sytuacji , z wyrażaniem uczuć i emocji, stawianiem granic dzieciom i innym ludziom , z pesymistycznym myśleniem , z  ciągłym lękiem  i wewnętrzną agresją , jestem niekonsekwentna , labilna , notorycznie zmęczona i niewyspana , nie potrafię się odprężyć …..i wiele jeszcze mogę wymienić … Wiem też , że  inni  postrzegają mnie  jako osobę bardzo spokojną i zrównoważoną , poukładaną  itp.   tylko co z tego skoro  ja czuję się zupełnie inaczej . Tragiczna pomyłka albo oszustwo . </span>

                      Wracając jeszcze do książki , to mam wątpliwości czy dam radę wykonać zadania z podręcznika . Gdy czytam niektóre , zwłaszcza te wymagające  sięgnięcia do pamięci  to mam w mózgu czarne dziury  . Ale coś się zaczęło ze mną dziać  w ostatnich tygodniach  bo przez kilka nocy miałam różne sny , nieprzyjemne ,  parę razy krzyczałam , płakałam , oczywiście budziłam się wtedy . Zupełnie jakby się we mnie obudziły jakieś dawne strachy . Ostatnich kilka nocy  spałam spokojnie . Mam wrażenie ,że  czytanie książki ,  powolne rozumienie pewnych spraw , zachowań , przypominanie sobie różnych sytuacji  obudziło we mnie drzemiące odczucia i emocje .

                      slowfox
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 6

                        Dziękuję Wam za wsparcie . Zaczęłam chodzić na mityngi . Jest ok. Zobaczyłam , że warto , że to ma sens . Poznałam ludzi , którzy przebyli tą długą drogę zdrowienia i dzisiaj mówią  śmiało o sobie , o swoich przeżyciach  a przede wszystkim o tym jak innymi są ludźmi od tych sprzed paru lat . Tak , to trzeba liczyć w latach  . Dostałam też nr tel.do polecanej, a co ważniejsze sprawdzonej  terapeutki . Cieszę się bardzo i jutro zamierzam skontaktować się z tą Panią. Może to dziwne lecz  widzę , że  także z mężem rozmawiam ostatnio znacznie więcej i  głębiej o  przeżyciach sprzed wielu lat . On także doświadczył  życia w rodzinie  gdzie alkohol był nadużywany  lecz miał to szczęście , że jego mama nie weszła we współuzależnienie , nie stała się ofiarą lecz zawsze walczyła z mężem nadużywającym alkoholu. Miał też oparcie / cała jego rodzina / w babci mieszkającej w tej samej miejscowości . No i do tego tzw.silne geny . I jak dzisiaj  patrzę na nasze wspólne życie to widzę jak  to dobrze , że  mąż  jest  w mniejszym stopniu  chory . Piszę w mniejszym stopniu, może nawet  powinno być w znacznie mniejszym , lecz niestety nie jest bez tego cienia . Nawet ja nie byłam do końca świadoma  tego co odczuwał w różnych sytuacjach a co   wyraźnie wiąże się  z dawnymi przeżyciami . Zauważyłam też , że potrafię być nieco spokojniejsza w ciągu dnia . A żeby nie było tak różowo to niestety jasno też widać jak boję się powiedzieć , że z czymś , a właściwie z kimś się nie zgadzam bo się po prostu boję , że  zaraz będzie zła atmosfera , może łzy, płacz, może podniesiony głos i  zwykle wtedy czuję się winna za wszystko . A dotyczy to mojej dorosłej córki . Nie zamierzam się wtrącać do jej życia  ale zapytała mnie o  poradę w pewnej kwestii a ja zamiast powiedzieć co naprawdę o tym myślę to kluczyłam gdzieś dookoła aby tylko załagodzić sytuację . A to ważna sprawa , może zaważyć na jej  przyszłym życiu .  Dotyczy spraw osobistych . Tak , muszę się przyznać , że zabrakło mi odwagi . I teraz muszę się z tym zmierzyć jeszcze raz  bo inaczej  czuję , że naginam się za bardzo , że jestem jak mętna woda . Trudno mi rozgraniczyć za co jestem odpowiedzialna a za co nie . Ciągle czuję się za coś winna .

                         

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.