Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Poznałam kogoś i nie wiem, jak go nie odstraszyć…

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • malpka1308
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Witam, niedawno dowiedziałam się o tym, że jestem DDA. Czytając informacje o tym, zrozumiałam, dlaczego jestem taka a nie inna, dlaczego nie umiem się otworzyć na nikogo, nie umiem zaufać, okazać uczuć.
      Ale problem polega na tym, że poznałam kogoś wspaniałego, z kim dobrze się czuję i kto sprawia, że jestem szczęśliwa.
      Tylko jak wytłumaczyć Mu, że nie potrafię zaufać tak łatwo, że nie umiem się zwierzać i szukać pomocy z problemami? Jak powiedzieć, co czuje, skoro samo wypowiedzenie tego, jest dla mnie zbyt trudne i bolesne i jak wytłumaczyć, dlaczego Jego słowa o uczuciach, sprawiają, że czuję się spięta i „sztywnieję gdzieś w środku”?

      mase
      Uczestnik
        Liczba postów: 9410

        Może daj mu kartkę z tym co napisałaś tutaj. Przełamywanie swoich nawyków zwykle zabiera trochę czasu i wymaga wiele wysiłku. Jeżeli Ci na nim zależy to próbuj mówić, aż wreszcie się uda. Też kiedyś byłam zamknięta i nie wyobrażałam sobie, żeby komukolwiek coś o sobie powiedzieć. Małymi kroczkami pokonałam te trudności. Ale niestety, trzeba próbować, nawet jeżeli czujesz, że słowa wykrztusić nie możesz. Samo nie przejdzie. Nawet jeśli pójdziesz na terapię to też Ci powiedzą, że trzeba próbować rozmawiać. Możesz rozbierać swój lęk na czynniki pierwsze i zastanawiać się czy to co chcesz powiedzieć jest rzeczywiście takie straszne. Możesz pisać sobie na kartce to czego się boisz. Szukaj sposobu i próbuj, a z czasem będzie coraz łatwiej. Jeżeli facet będzie cierpliwy to może będzie się dopytywał i w te sposób Ci pomoże.

        Joasia32
        Uczestnik
          Liczba postów: 1

          Jestem w 10 letnim związku – formalnym. Jestem DDA odkąd pamiętam… ale ok 9 lat temu dowiedziałam się, że tak się mówi o takich jak ja – DDA…już wtedy byłam po ślubie… dopiero od paru lat zaczynam mówić co czuję…sama ze sobą walcząc i wręcz „tresując” się aby się otwierać. Do tej pory i na pewno jeszcze długo robię to na piśmie. Piszę smsy do męża, e-maile. Gdy mówiłam, krzyczałam on również więc ja płakałam, nie chciałam żyć, czułam się nieszczęśliwa…teraz też tak mam często ale już nie tak. Pisanie pomaga, bo jak tylko pomyślę o czymś co chciałabym powiedzieć to już zaczynam płakać…a jak piszę to płaczę ale płacz nie przeszkadza mi w „mówieniu” i nie zaczynam w trakcie krzyczeć, denerwować się i w efekcie zamykać….polecam, napisz…wyjaśnij dlaczego jesteś „dziwna” może znajdź jakiś krótki tekst o dda….pisanie na sam początek uważam za najlepsze wyjście

          dorotaa77
          Uczestnik
            Liczba postów: 171

            Hej:) Polecam prowadzenie „dzienniczka uczuć”. Uczy rozpoznawania uczuć i tak jak napisały osoby tu powyżej – pisanie pomaga. Ja prowadziłam dzienniczek kilka razy. Co jakiś czas wracałam do pisania, kiedy zaczęłam czuć, że znowu tracę kiontakt z uczuciami, że odcinam się od nich. Ostastnio prowadziłam go regularnie przez 60 dni. Codziennie wieczorem zasiadałam do pisania na 5-10 min. Miałam do tego ściągę z uczuciami, która pomagała mi je określić. Mniej więcej pisałam „Kiedy (opis sytuacji), poczułam (uczucie). Minimum 5 sytuacji i 5 uczuć sobie narzuciłam. Może to zabrzmi banalnie ale dzienniczek pomógł mi się otworzyć na uczucia. Myślę również, że właśnie po takim treningu związanym z pisaniem, łatwiej się potem otworzyć w życiu codziennym. Ja np. mam tak, że czuję lęk, taką barierę przed otworzeniam się ale kiedy ją pokonam, to robię się bardzo wylewna. Pozdrawiam

            malpka1308
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Dziękuję bardzo za rady. Staram się otwierać i mówić o uczuciach i problemach, ale najczęściej jest to na zasadzie, opowiem półsłówkami, omijając najważniejsze słowa i jak ktoś dopyta, to mogę powiedzieć, ale jeśli nie dopyta, to nie zrozumie.
              A to, że pisanie pomaga, wiem, bo robię to od dawna i tylko dla siebie, aby pozory dobrego i szczęśliwego życia, jakie stworzyłam, utrzymać dalej wśród znajomych.

              „Iść w stronę słońca”
              Uczestnik
                Liczba postów: 203

                W trakcie terapii DDa radzono prowadzić dzienniczek uczuć i na pewno pomaga, jest też dobry materiał Anety Łastik ABC Emocji: emocja składa się z Twoich spostrzeżeń (tego co widzisz, słyszysz, fizycznie czujesz itp.), Twoich myśli (ale tylko tych, o których słuszności jesteś przekonana, w które wierzysz) i Twoich odczuć emocjonalnych i zachowań fizycznych.

                Reasumując: Widzę tort czekoladowy, potem myślę: „wygląda on doskonale.” Te pozytywne myśli  sprawiają, że czuję się dobrze (na myśl o torcie) i następnie pozytywne myśli i uczucia prowadzą mnie do zjedzenia tortu jak najszybciej.

                Sytuacja druga: widzę ten sam tort czekoladowy, ale tym razem myślę (jestem przekonana): „mogę zachorować od tego tortu, ponieważ mogły na nim siedzieć muchy, sama myśl o zjedzeniu przyprawia mnie o mdłości.” Te negatywne myśli i przekonania sprawiają, że czuję się źle, mam mdłości myśląc o torcie i oczywiście odmawiam zjedzenia ciasta.

                Wreszcie sytuacja trzecia, widzę ten sam tort, ale jestem na diecie i myślę: „tort wygląda świetnie, lecz ja chcę schudnąć i nie zamierzam go jeść.” Te myśli powodują, że czuje spokój. Spokojnie kroję tort daję dziecku i mamie.

                Ten sam tort, a ile spostrzeżeń, myśli, odczuć emocjonalnych i zachowań fizycznych.

                Myślę, że praca z emocjami, naszym myśleniem to krok pierwszy…czasem gdy jakaś myśl negatywna powoduje, że lecę w dół, przypomina mi się tort czekoladowy.

                Każdy musi szukać swojej drogi, każdy z nas ma inną i każdemu co innego może pomóc, ale codzienna praca choćby 15 min. dzienne to nie jest tak wiele, a jednak dużo…pewnego dnia odkrywasz ,że tych tortów czekoladowych z muchami, jest coraz mniej!

                 

                 

                 

                 

                dorotaa77
                Uczestnik
                  Liczba postów: 171

                  Tak, jednak z tym pozytywnym myśleniem też trzeba uważać… Nie wszystko co nas otacza jest pozytywne i sztuka polega na tym aby unieć sobie z tym radzić, nie załamywać sią tak łatwo i pokonywać trudności. Umieć też dostrzec negatywne strony a nie na siłę wmawiać sobie coś pozytywnego. Bo co, jeżeli widzę smakowity tort i faktycznie siedzą na nim muchy? Wiadomo, że nie będę sobie wówczas wmawiać, że tort jest smaczny tylko podejmę konkretne działanie i jeżeli mam smak na torta to pójdę do innej cukierni i kupię tam torta ładnie wyeksponowanego.

                  Wyrażanie uczuć nie jest łatwe, jednak warto podjąć konkretne działanie, nauczyć się je wyrażać, bo dzięki nim życie nabiera różnych barw i odcieni oraz staje się łatwiejsze:) Pr

                  malpka1308
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 8

                    Właśnie mi brakuje tego pozytywnego myślenia. Raczy wszystko, co mnie otacza jest neutralne, staram się nie oceniać na pierwszy rzut oka. Później się okazuje, że coś jest albo dobre albo złe. Z uczuciami mam tak samo, początkowo nie potrafię ich określić, zdefiniować, z czasem po przemyśleniu staram się określić, co czuje i jak ważne jest to uczucie. I gdy już to wiem, mogę zacząć o tym mówić. Ale to jest bardzo długa droga i bardzo ciężka.

                    dorotaa77
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 171

                      Czyli coś jakby myślenie czarno-białe bo „albo albo” i nie ma niczego pośrodku. Uczucia złe też są potrzebne np. złość, której niejednokrotnie nie potrafiłam w sobie zaakceptować. Teraz jako  dorosła wiem, że uczucia negatywne też są potrzebne bo są sygnałem, że dzieje się coś złego. Wyrażenie złości pomaga mi obronić siebie, zawalczyć o swoje. Uczucia negatywne mają swoją dobrą stronę i też mają prawo się pojawiać;) Dlatego nie do końca wszystko jest albo złe albo dobre.

                      „Iść w stronę słońca”
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 203

                        Jedną z pięciu zasad racjonalnego myślenia jest „czy moje myślenie oparte jest na faktach?”

                        Jeśli widzę tort czekoladowy, na którym siedzą muchy i jeszcze coś tam narobiły to oczywiste jest, że wyrzucam go do kosza, czując przy tym żal, stratę…na pewno nieracjonalne jest wmawianie sobie,że jest pyszny i  zaprzeczanie własnym emocjom spowodowanym widokiem much na torcie.

                        Jeśli szef mnie wzywa do swojego gabinetu, a ja idąc myślę: „kurczę chce mnie zwolnić, coś zrobiłam nie tak…”przykład nieracjonalnego negatywnego myślenia, które nie jest oparte na faktach, a które powoduje strach, nerwy itp. Pracując na swoim myśleniem pozytywnym, idąc do szefa myślę: „kurczę dobra jestem w tym co robię, może chce dać mi podwyżkę? odczuwam przy tym przyjemne uczucia…” jeśli faktycznie mnie awansuje dalej będę odczuwać pozytywne emocje, natomiast jeśli zwolni, to już będzie fakt, który pociągnie za sobą negatywne uczucia: złość, strach…adekwatne do sytuacji, stwierdzonej faktem.

                        Natomiast jeśli widzę coś negatywnego co wydarza się w moim życiu, a wydarza, bo każdy tak ma…jest mi smutno, źle, ale wiem, że bywało gorzej, widzę ludzi, którzy mają gorzej…przeżyję żal, lęk, ale szukam rozwiązań, pozytywnych stron, wypisuję co osiągnęłam w ostatnim półroczu…co można zrobić by było lepiej…nie chcę siedzieć w czarnej dziurze za długo…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.